Krzysztof Kaczorowski (papayaii) | |
PROFILE About me Friends (7) Poetry (88) Photography (1) Postcards (1) |
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 12 april 2011
Zapach Jej obecności…
jabłek utartych
z cynamonem,
drażni się z receptorami
mego powonienia.
Całym sobą z wdzięczności,
wchłaniam otwarty…
i szalone
drżąc wypowiadam wargami,
powody istnienia.
Radość 29 czerwca 2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 8 may 2012
Chłodem i pustką zza kurtyny powiało.
W teatrze myśli skrzypkiem komediodramat.
Zazdroszcząc wtęskniam w trzydziestolatki ciało
samotną siebie... nie ja jedna... a sama.
Skórę szorstką już, czyta dłoń łagodząca,
tuż pod oczyma naciąga czas miniony.
Wstyd łzy wysusza a żałość z siebie drwiąca
we wnętrzu gorze... chłód, pustka zza zasłony.
Nie mieszka we mnie cisza tylko milczenie,
scenariusz ciasny - myślom wyrywam słowo.
Na zewnątrz litość czuć lub niezrozumienie...
... a liście starzeją się kolorowo.
Warszawa listopad 2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 9 may 2011
Serce moje się złości i pełne jest smutku,
tak jak skromniutkie ptasie śpiewy w moim ogródku.
Doradzać nie mogę, pomóc nie jestem w stanie -
mam Ciebie w sercu, czy w oczach twych uśmiech czy łkanie.
Sam przeszedłem nie jedno, nie jedno rozumiem,
czy pojmujesz czy nie, jestem obok - tak jak umiem.
Ty i ja żyjemy w świecie pełnym sprzeczności –
wbrew „rozsądkowi” pozwalam wygrywać miłości.
Wygrywać pozwalam ludzkim w sobie odruchom,
wdzięczny otwartym ramionom, pod prąd w nosie muchom.
Mogę! Nie mogę! Tak z myślami się tarmoszę…
Pozwalam sobie na śmiałość bo w sercu Cie noszę.
Radość 09.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 4 december 2010
Gdybyś wiedziała
jak bardzo jesteś moja.
Nie chcę cię okraść
a także ukraść ciebie nie chcę.
Gdybyś wiedziała
jakie to piękne jest.
Nie możesz tego wiedzieć,
muszę milczeć.
Nie przed światem ale przed tobą.
Już nie jeden raz
euforia zachwytu i szczerości
zdradziła, że nie postrzegasz rzeczy
identycznie.
Nie czujesz jak ja czuję. I boisz się.
U mnie powodu nie ma.
Zmagam się w tym nierozumieniu
ale chyba tym jest wolność
i w tym jest istota miłości.
Miłuję, chcę i nie wiele mogę…
tylko być obok.
Ostatecznie zostałem stworzony
na Jego podobieństwo.
Radość 2010.12.02
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 27 november 2010
Czysta rzeczywistość.
Była na pewno.
To ja, może bardziej niż ona,
nie dostrzegałem jej.
Rzeczy się przeplatały,
sprawy postępowały, jedna po drugiej.
Uczucia wyobraźnią płonęły.
Postrzeganie rzeczywistego,
wbrew woli rozumu,
przegrywało.
Wszystko przechowują wspomnienia,
które raz po raz wracają
i opowiadają, za każdym razem na nowo,
jednak nieco inaczej, tę samą bajkę.
Ale nie ona. Ona nie wraca.
Ona ma swoją wyobraźnię,
żyje w innej bajce
i też stara się postrzegać rzeczywiste.
A ja godzę się z tym
bo ją kocham.
Czasem pocieszy mnie sen.
Radość listopad 2009
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 24 april 2011
Uczmy się dostrzegać wyciągniętą rękę,
otwarte serce bez podtekstów.
Śpieszmy się cieszyć pięknem przyjaźni
bo dni tak szybko odchodzą.
Dni odchodzą, lata mijają,
do drzwi puka zrozumienie.
Nawiedza nas ze wstydliwą
pustką fałszywych domniemań.
I przynosi zbawienie przez ogień.
Radość 23.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 november 2010
Na przedniej szybie,
za wycieraczką
liść żółty.
Nie ukrył się
przed biczem przelotnego,
teraz lśni w słońcu.
Jest jak kredowe zaproszenie
agencji –
przypomina, że wszystko opada
Radość 27.10.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 13 november 2010
Honor straciłem, dumę zgubiłem w miernocie
a rzucam się, jak wąż syczę i się wiję.
Owoc mój świadczy o umysłowej ciasnocie,
jestem trupem chociaż mam imię, że żyję.
Umieram, odpływam i w znane i nie znane.
Śmierć mnie kusi i oswaja żywą wonią,
nową nadzieją. Stare myśli rozbabrane –
na krzyż z nimi – niechaj czas cmentarny trwonią.
Chcę umrzeć a walczę o tę pustkę drapieżnie,
o to czego nie mam a zabiorą jeszcze.
Chcę żyć, dlaczego śmierć traktuję tak pobieżnie,
miłością własną żyję, z sobą się pieszczę.
Na manowce zaprowadzi i zakpi ze mnie,
ta miłość własna, ku której serce płonie.
Krzyża obietnice i bezsens co jest we mnie…
czy zaufam śmierci… by po drugiej stronie…
Trwa wredna walka i chyba nie o to co mam,
walka o wiarę, w prawdę, krzyża przesłanie.
Nikt go wziąć za mnie nie może, muszę umrzeć sam,
by ujrzeć nadzieję – ujrzeć zmartwychwstanie.
Blachownia 2003
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 14 april 2011
… i tak nie pojmie moich uniesień.
One wyłącznie mnie samemu,
ułatwiają podążanie
do pełni człowieczeństwa.
Nie marnuję energii,
nie tracę ducha tej chwili
chwytając pośpiesznie za telefon,
jak to po wielokroć czyniłem.
Pochwyciła mnie jaskrawością prawdy
świadomość,
że kocha się zawsze,
bez względu, pomimo.
Radość 14.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 3 may 2011
Obok Adama leżała naga Ewa.
On sam również był nagi.
Mógł grać nokturny na jej włosach,
wtulać się w ich zapach i miękkość.
Bez listków figowych
mógł odkrywać ją w jej głębinie,
poznawać jej delikatne
nie tylko różowe tajemnice.
Mogli wędrować niekończącą się krainą
rozkoszując się
każdym najmniejszym odcinkiem drogi.
Mieli niezmierzalny raj
ale on wolał ją rozbierać.
Bez wyobraźni wziął od niej,
zerwany przez nią bez zastanowienia
owoc pożądania.
Teraz oboje zdzierają warstwy figowe
jedną po drugiej,
dławiąc się zachłannością
czystej powierzchni …
I przypadkowe jej muśnięcie
nazywają spełnieniem.
Radość 03.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 6 may 2011
Nie proszę,
by nie wywierać presji,
modlę się.
Nie chcę jej tylko zobaczyć,
pragnę
aby sama chciała przyjechać.
Czyń najdroższa to co powinnaś…
i tak jestem z tobą.
Radość 02.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 8 may 2012
Pokaż swój wybór
przebierańcu.
Cnoto w szatach tchórza.
Pokaż mi swoją ciszę,
nie hordy myśli ślepych.
Brodzisz w podskórnych strumyczkach
mórz martwych.
Cuchniesz przypływami bez odpływów.
Pleciesz bicz iluzji,
dusisz się nadzieją;
jutro, pojutrze, gdzieś, kiedyś…
Rzeka uważności,
potoki pokoju wciąż płyną.
Królestwo poszukiwaczy –
Jest w nas.
Zanurz się.
A staniesz się wonią oceanu,
ku któremu wszystko zmierza,
Przestrzenią Drugiego Policzka.
Zanurz się… i będziesz,
drogą, prawdą – życiem.
Radość 08.05.2012
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 28 october 2010
Nie dla mężczyzn prawdziwych są deptaki szerokie,
Łatwe, zbyt oczywiste i proste banalnie
by przejść je pamięcią płytką, przejść z przymkniętym okiem .
Dla mężczyzn wąskie lecz piękne - niezaprzeczalnie.
Nie istnieją dla mężczyzn żadne drogi na skróty.
Umniejszyłyby znaczenie mojej godności,
którą w trudzie zdobywam zdzierając własne buty,
dążąc i do współczucia i do świadomości.
Doświadczając i bojaźni i drżenia – bezdomnie,
akceptować wielkość swą a i małość muszę.
Bo gdy żyję świadomie, pielgrzymuję przytomnie,
to po latach wygrywam swoją własną duszę.
Radość 08.04.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 24 november 2010
Mięknie,
uchodzi z Niej powietrze.
Z powietrzem odszedł
trzeźwy reżyser.
Poddała się.
Pierwsze skrzypce,
grają męskie dłonie,
a taniec
niczym Duch unoszący się nad wodami,
z chaosu
przywraca porządek.
Radość 19.05.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 19 april 2011
Każdy oddech twój oddechem mojego ciała,
każdy szept twoich ust stawał się szeptem mych warg.
W zmysłów mych pamięć twoja woń się wmasowała –
milczałam z rozkoszy, nie wypowiadałam skarg.
Małą dziewczynką mogłam być w twojej przestrzeni,
nie musiałam dźwigać ciężkiego napierśnika.
Szliśmy w ten trudny czas razem, dłońmi spleceni,
mieliśmy siebie, przykry los mniej mnie dotykał.
Dobre Boskie ramię mnie tobą przytuliło,
nie wiedziałabym czym szczęście, bez tej miłości.
Nie dotknęłabym piękna, gdyby nie ta miłość –
ubogacona jestem i pełna wdzięczności.
Radość 07.09.2010.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 20 may 2011
Wymyślałem siebie tęsknot mych mgłami
wymalowywałem roszadami słów.
Na półmetku stoję z kompasem w piersi,
w drwiącym rozkroku.
Drży azymut słuszny, nieopłacalny,
parter Abrahama karmi mnie strachem.
Ojciec Izaaka wyrywa mi nóż -
kopię w but syna.
Radość 20.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 31 may 2011
Karmić uszy twoimi krokami,
szelestem traw na połoninie.
Upajać oczy podpatrywaniem twych dłoni,
obracających różową kulę
i czekać zachłannie na każdy kawałek
grejpfrutowego nieba
w twoich palcach.
Późniejsze kawałki z Bródna (z trudem szukam taktownych słów)
nie były tak apetyczne
a kroki ciężkie drażniły.
Dłoń nie tęskniła…
Nawet imię miała inne.
Dwie godziny milczenia w biurze,
potem ten tekst pod małym szkiełkiem:
„Fajnie, że byłeś… i bez słów.”
Czuć to porozumienie,
zgodę z małym i dużym ekranem.
Raz tylko „Antychryst” nas poróżnił
ale tylko do wyjazdu z parkingu.
Późniejsze wspomnienia z Bródna…
Nawet imię miała inne.
Radość 31.05. 2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 22 may 2011
Trzepotem bezcielesnych skrzydeł
zatrzymał mnie.
Skończoną, skupioną tęczą
zdumiał,
kalejdoskopową różnorodnością
zachwycił.
Falą światła,
wirem świadomości
wpłynął pod warstwy.
Byłem zdziwiony,
nie tyle Jego obecnością,
co własną.
On był tylko widzem w moim teatrze
ale to nie był zwykły widz.
On był reżyserem tego spektaklu
(gdzieś mignęło mi drobnym druczkiem jego nazwisko).
i drugoplanowym aktorem
(grał rolę świadka).
W obecności którego
zadałem sobie pytanie:
Czy zależy mi na słuchaniu?
Nie czekając na reakcję ciągnąłem dalej.
Czy tylko na zmianie charakteru
wewnętrznego zgiełku?
W jednej sekundzie zgasły reflektory,
usłyszałem trzepot bezcielesnych skrzydeł -
zostałem sam.
Radość 21.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 8 may 2012
Nie wiadoma jak było na początku.
Nie wiadomo jak długo świat się kręci.
Ile symbolu jest w rajskim zakątku
i kogo z dwojga zakaz bardziej nęcił?
Nie wiadomo czy płonął Mojżesza krzak,
czy Jonasz trzy dni w rybim brzuchu siedział.
Czy znaleziono Noego arki wrak,
czy do nich wszystkich sam Bóg coś powiedział?
Nie wiadomo czy Duch Marię zacienił
i czy dziewica zrodziła Jezusa
i czy ten Jezus wodę w wino zmienił...
dziś słoma z butów, nie sianko z obrusa.
Nie wiadomo cóż znaczą: Skała i Piotr
i można tutaj pomysły snuć twórczo.
A w jakim „raju” „dziś” wylądował łotr?
Oj można wiedzieć!... I myśleć wybiórczo!
A wiadomo,że miłość ze wszystkich cnót,
że po owocach świat pozna żeś z Boga.
Bezpieczniej w Babel jest być, kłamać jak z nut -
Szukać Królestwa, żyć w prawdzie to trwoga.
I taki odkryj sens w swojej wierze,
bo o to tylko Panu Bogu chodzi,
zmień swe myślenie, miej spojrzenie świeże,
żyj, kochaj jeśli – już cię wyswobodził.
Radość 05.01.2012
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 17 may 2011
Doświadczam, rozumiem
lecz nie wiem, nie mam pewności,
wszystko jest zbyt cząstkowe.
Chwytam istotę nie jestem pewny Podmiotu –
przez szacunek piszę z wielkiej litery.
Jak cześć Tobie oddawać,
gdy nie wiem czy to Ty.
Jak dusząca się ofiara bez sprawcy
pragnie powietrza,
tak ja pragnę z sensem czcić Ciebie.
Grzeszę z Tobą
na łożu serca,
zdradzając rozum,
który wie, kocha, podejmuje starania,
zmaga się, cierpi…
Jeśli to Ty pojednaj nas
a jeśli nie,
uwolnij mnie od psychiatry banity
(od samego siebie).
Nie mogę przestać kochać.
Radość 16.05.2011.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 15 may 2011
Nie będę się rzucał
z motyką na słońce,
chcę wierzyć
jak w ósmej, w zawodówce,
jak do zerwania bez powodu ze sceną „B”
Chcę tak wierzyć, przypomnij mi.
Boże z tamtych lat,
prosty, nieskomplikowany,
nieoczytany,
przypomnij mi siebie,
bo odszedłem za daleko.
Tak wiele wiem o Tobie,
uczonym w książkach sam sobie się zdaję…
Tylko w życiu cudów zabrakło.
Radość 14.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 17 april 2011
Dlaczego,
gołębie gruchają, rano o szóstej,
na czerwonym rozpostartym dachu,
dzieci lubią puszczać latawce?
Dlaczego,
babinka ma na starej głowie chustę,
mała biedronka chodzi bez strachu,
po starej popisanej ławce.
Dlaczego,
bez biletu, symfonii ptasiej mogę
posłuchać przy tańczącej zieleni,
kąpiących się w słońcu młodych drzew?
Dlaczego,
strach na wróble ma jedną tylko nogę,
chłopak z dziewczyną są przytuleni,
nie woda płynie w żyłach lecz krew?
A może,
krew właśnie, życie jest moim biletem?
I pytam dlaczego… nie w tych chwilach –
nie wtedy gdy piękno zachwyca.
A może,
to poezja pamięta, że sekretem,
tym co uskrzydlić w nas chce motyla –
jest to – mijane na ulicach.
Radość maj 2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 10 may 2011
Uszy samotności,
czujki, wrażliwe panienki,
zastygnięte jakby w modlitwie
wypatrują,
by jednak nie przyszedł moment
umownego gestu.
Oczy samotności
wędki zmrużone,
łowią kalejdoskopowe obrazy,
fotele na biegunach.
Są jak dzikie konie,
któregoś z nich dosiądzie
na moment
jej wyobraźnia.
Palce samotności
delikatne, zmysłowe,
pewna ręka – dokonują cudu.
Drżące jej usta,
zawstydzone
wstrzymują oddech.
Radość 26.10.2010.
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 11 may 2011
Mieć dystans do samego siebie…
Poszukiwany gatunek,
z resztą kto wie, może ma coś wspólnego z pokorą.
A inni jak to uwielbiają.
Wszystko co wartościowe
spływa płytkim folklorem,
być strażnikiem dobrego dzisiaj się nie godzi.
A jak żyć kiedy widzę,
że pożyteczne dinozaury wymierają
i to wcale nie przez uderzenie asteroidy
z obcego kulturowo obszaru kosmosu.
No wiem, strażnicy zbyt często są fanatyczni
i rozumiem potrzebę poszukiwanego gatunku.
Lecz czy tylko dlatego, że ten świat jest tak popieprzony,
mam popełniać bałwochwalstwo inaczej -
wywyższając bożka
dystansu do samego siebie.
Radość 11.05.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 2 december 2010
W głodnych i spragnionych objęciach tulę,
drżąco cię czytam rękoma obiema,
jakbyś napisana brailem… tak czule,
że sam nie wiem, czy jesteś czy cię nie ma.
Opalone policzki biorę w dłonie,
w spełnionych oczach nie dostrzegam skargi.
W twoich włosach srebrzystych pożar płonie,
majaczę… półprzytomnie gryząc wargi.
Jakby w baśni, tak lekko cię unoszę.
Tracę oddech przez twych piersi muśnięcia.
Czy na palcach wyobraźni się wznoszę,
czy rzeczywistość gaśnie w twych dotknięciach.
W sen oceanu spokojnie wypływam,
brzmienie ust, szum w uszach mówi kochanie...
Namiętniejszą już falą się okrywam…
rozpocznijmy w tym tańcu kołysanie.
I już nią płyniemy… po nas, śladu brak,
leciutko, powoli niby we mgle.
Toniemy w szaleństwie spełnieni… a jak!
Czy ten taniec trwa na pewno? Któż to wie?
Radość 16.07.2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 4 december 2010
Czy Jezus gdyby żył dzisiaj w ciele,
tańczyłby, radował się i skakał?
W którym by Ojca znalazł kościele?
– jak nad Jeruzalem by zapłakał.
I szukałby tego co zginęło,
wiary o której mówił tak wiele.
Uczyłby tego co nam umknęło,
w innym kościele w każdą niedzielę.
Zarzuciłby kłam, w piśmie uczonym,
o Dom Ojca żarliwość go zżera.
Ciskałby biczem we wszystkie strony,
Głupcy ! jak długo ! czy nie dociera...!
Że miłosierdzia chcę nie ofiary,
Że w innej owczarni nie ma wroga.
Grzech przegrać musi i człowiek stary!
Zwyciężyć Nowy! – zrozumcie Boga!
Kamuflażem dla serc waszych jest Bóg,
Swym karierom służycie judasze!
„Drogom waszym daleko do mych dróg,
myśli moje są wyższe niż wasze”.
***
Wieczerzać chcę z siostrą co jest w chórze,
z matką – pieli w niedzielę pod płotem.
Ze spowiednikiem na Jasnej Górze
i z bratem co Boga czci w sobotę.
Wiatr wieje jak chce, nie wiesz skąd wieje,
nie wiesz gdzie, choć szum wpada do ucha.
Uczysz – a nie wiesz jak to się dzieje –
tak jest z każdym, kto zrodził się z ducha.
Blachownia 2004
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 23 april 2011
Utożsamił się, przyjął, zjednoczył się… Stał.
Żył, pokazywał, uczył i pomagał… Był.
Tak… On, aż do krwi, wypełnił, dopełnił, dał
i zstąpił i wyrwał, rzeczywiście – nie śnił.
Bogiem wyrwany, zwrócony niebu i ziemi.
Jam też Bogiem wyrwany, niebu zwrócony,
Żyję, pokazuję, uczę i się staję.
Na Jego Barkach… dopełniam… przeznaczony,
tracę rzeczywiście, prawdziwie dostaję.
Bogiem wyrwany, sobie oddany i ziemi.
Radość Wielkanoc 2010
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 23 april 2011
Stworzyłeś człowieka
z zamiarem
i nadzieją,
że Tobą
napełniał będzie
emocjonalne zbiorniki.
Wiedziałeś, że może
być różnie
i stworzyłeś
człowiekowi
zawory bezpieczeństwa,
ukryte w drugim człowieku.
Odrzucamy źródło
i dłubiemy
w człowieku –
w darze.
Rozregulowujemy zawory -
ciśnienie coraz większe.
Wyrwanymi z kontekstu
podpunktami instrukcji
strzępimy języki.
Oskarżamy Ciebie,
drugiego człowieka
a ciśnienie co raz większe.
Stara ziemia
rzeczywiście jest
zachowana dla ognia.
Ci, którzy się obudzą
ujrzą
nową ziemię i nowe niebo.
Radość 23.04.2011
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 5 december 2010
Światłem ciała jest oko,
lampą rzeczywistości.
Gdy oko mam zdrowe
rzeczywistość widzę w świetle,
kiedy coś mu dolega
kroczę w ciemności.
Jeśli więc światło,
które mam w sobie, jest ciemnością –
jaka jest sama ciemność.
Witaminy na trzeźwe widzenie
można nabyć bez pieniędzy.
Powinienem okazać dbałość
by posiąść ten lek.
W skład jego wchodzą
Trzy cnoty:
Wiara, Nadzieja
i najważniejsza z nich –
Wolność od strachu.
Radość 2010-12-04
Krzysztof Kaczorowski (papayaii), 12 april 2011
Kiedy nie jestem
pewny siebie,
nie jestem pewny
reakcji otoczenia,
kiedy brakuje odwagi,
przed wkroczeniem,
macham ręką – takie, a co tam!
To pomaga.
Kiedy w mieście
dopada mnie potrzeba,
czuję nagle chęć
obcowania z przyrodą.
Lekko się kołysząc
udaję pijanego.
Im więcej wypada.
I wstyd mniejszy.
Kiedy z cieknącą ślinką kupuję,
dwa, czasem trzy, cztery pączki,
rozglądam się, wypatruję
gdzie moja rodzinka.
W ten sposób uspakajam
swoje sumienie
a i wstyd mniejszy.
Acha, jestem gruby.
Radość 05.10.2010
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma