| sam53 |
PROFIL O autorze Przyjaciele (17) Poezja (1554) Proza (12) Fotografia (1) Pocztówka poetycka (19) Dziennik (2) |
sam53, 24 lipca 2021
gdy światło zdejmuje zieleń z drzew
bura sepia chłonie wytartą deszczem ochrę
jesień układa wzory z wilgotnych mchów i paproci
zapachem wrzośców syci krople rosy
ukryte w misternie uplecionych sieciach pomiędzy jałowcami
rozmawia z ciszą trzaskiem łamanych gałązek
drżeniem ostatnich liści
szmerem wiatru
bezwolnie wpadającą w ucho frazą
- całuj całuj
w słowach które niepokoją koniec języka
w nieopowiedzianym śnie powracającym jak bumerang
chwilą podobną do wczorajszej a może przedwczorajszej
zatrzymuje wzrok
na jeszcze ciepłym dołku w poduszce
a gdy pierwszy promień prostuje fałdy pościeli
przypomina
- całuj całuj właśnie teraz
pocałunki dojrzewają na ustach
sam53, 18 lipca 2021
pamiętam hotel na przedmieściach
twój pocałunek tuż nad ranem
dwa słowa ciche - proszę przestań
a ja pod dywan chciałem zamieść
marzenia których cały bukiet
rozjaśnia każdą chwilę z tobą
spóźnioną miłość - choć tę późną
łatwiej przytulić sercem objąć
sen w którym jesteś już od wiosny
w stęsknionej myśli - do niej frunę
światłem przed wierszem nieskończonym
wiesz ile znaczy pocałunek
sam53, 17 lipca 2021
I znów przychodzisz świtem do mnie
w gwiazdach srebrzonych marzeniami
rzucasz poświaty jasny promień
byśmy się mogli jeszcze nażyć
z rozbłysłej zorzy znad firanki
dokładasz słońcu barwy złota
tak jakby w lipcu każdym rankiem
dzień chciał nas z nocą jeszcze poznać
z uśmiechem wtulasz się w ramiona
(skąd wiesz że dzisiaj jest sobota)
ech zapomnijmy się znów w wiosnach
lato
cóż lato
chcę cię kochać
sam53, 10 lipca 2021
Widzę cię klęczącą przy krawędzi łóżka
w blasku gasnącej świecy
z matką boską która patrzy wprost z obrazu
słyszę słowa modlitwy powtarzane przez ściany
ile w nich wiary w mężczyznę
kobiecej intuicji
wrażliwości
gdy krągłe biodra i ciepłe piersi
wciąż gotowe by rodzić mokre pulchne dzieci
wieczorem nawet cienie milkną
układam je obok siebie
sam53, 10 lipca 2021
zatrzymałaś mnie w słowie
myślą przedwieczorną na ciepłej poduszce
niby na chwilę wybujałą z naszych marzeń
na pierwszy lepszy sen wyrwany z wyobraźni
na luksus bycia tylko we dwoje
zanim doliczymy się w słowach
i ugrzęźniemy na zawsze
w bólu głowy
i przepoconych podkoszulkach
sam53, 8 lipca 2021
Magdalena przychodziła zazwyczaj nocą
jakby pogodzona z losem z ciemnością
nie przejmowała się swoją urodą
piegi nie stanowiły problemu
jak dziecko cieszyła się z bujnych rudych włosów
przychodziła zawsze mokra wilgotna
jakby przed chwilą brała prysznic
pachniała czymś nieznanym niezwykłym
tak jak południowe słońce
sok z dojrzałych granatów
świeżo palona czarna kawa
zaparzona w śnieżnobiałej filiżance
pachniała spełnieniem czymś co przynosiła zawsze ze sobą
rozumieliśmy się bez słów
mieszaliśmy marzenia do skutku
pamiętam modlitwę do jej ciepłych piersi
gasnącą świecę
opadające bez końca ramiączko
z tymi rudymi warkoczami wydawała się matką boską
nie wiem kiedy wychodziła
zawsze rano znajdowałem na poduszce wiersz
nie mieliśmy więcej dzieci
.
sam53, 8 lipca 2021
od kiedy stworzyłem swojego boga
wypłynąłem na szerokie wody
świat nabrał kolorów
bukiety myśli pachną różami i tobą
jesteś w każdym wierszu
razem wychodzimy na spacer
niestraszny nam deszcz niepogoda
budzisz pocałunkiem
oddaję w jasyr najbliższe mi słowa
poezja nabiera rumieńców
czasami mam wrażenie że przechodzisz obok
delektujesz się ciszą
jakby nie istniało
- daj mi święty spokój
- chcę być sama
w tym roku słoneczniki dojrzewają powoli
sam53, 7 lipca 2021
słyszę gdy w słowa ją zaplatasz
tak niezwyczajnie wschodem słońca
czuję jak pachnie - co za zapach
a mógłby przecież w kwiatach zostać
choćby w maciejce gdy wieczorem
sączy się nutką po ogrodach
i z wiatrem niesie wonny fiolet
czar tajemnicę falę doznań
w której zanurzyć się wypada
aby we dwoje w noc odfrunąć
w objęcia marzeń - wiesz ten zapach
prowadzi nas ku pocałunkom
sam53, 7 lipca 2021
I znów cisza - ławki w parku
przemoczone do ostatniej
suchej deski - a ty w płaszczu
koniczyną chyba pachniesz
nawet motyl ruszył skrzydłem
wiatr się zbudził - ty w kaloszach
cień zza klonu też już wyszedł
jeszcze mokry - jak nie kochać
słońca ciebie w deszczu nawet
kiedy biegniesz po kałużach
rozpryskując je po trawie
miłość dzisiaj też się spóźnia
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 lipca 2025
sam53
24 lipca 2025
Bezka
24 lipca 2025
wiesiek
24 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
23 lipca 2025
Marek Jastrząb
23 lipca 2025
Bezka
23 lipca 2025
wiesiek
23 lipca 2025
Misiek
23 lipca 2025
sam53
23 lipca 2025
Belamonte/Senograsta