Przemko, 18 marca 2014
Białe jednorożce
biegną po ciemnym bruku
w szarych kałużach
widzę Twoje oczy...
Przez opuszczony rynek
pędziły po kocich łbach
zaczarowane drożki...
W waskich uliczkach
przemyka nikły cień
ulotny jak wiatr
czy to sen, czy to jawa
mówi do mnie ktoś - zjawa?
Ma szary długi płaszcz
promieniście płoną włosy
żarem świeca nagie gwiazdy
pedzi poprzez noc
sowi śpiew, bladość księżyca
ukryta siła twarda wilczyca
przemierza znużony nieboskłon
to Ty - czarodziejka Libiusza
niezgłębiona ulotna dusza
Przemko, 18 marca 2014
Ida trędowaci całą aleją
zalewają całe miasto trądem
nikt nie wie kiedy
nikt nie wie jak
niczym przelatujący ptak
bogacz czy pełen biedy
ida już razem z pradem
ciągnie ich tłum aleją
Trędowaci choć bez śladu
bez emocji słów gradu
coraz liczniejsi wokół nas
czy na nas nastał już czas?
Przemko, 9 maja 2013
Długie czarne cienie
przed chwilą ludzie
teraz mgławice ciemne
gra cieni
ty cień - ja cień
gra cieni
zieleni, czerni i bieli
wśród wielu odcieni
kiedyś, teraz, potem
jak ptak chytrym odlotem
w tym świecie zaginieni
jesteśmy
niczym wapienne skały
blaski i cienie chwały
to tylko miniatury
małe historie witraży
co trwają na straży
pamięci zmiennej natury
rzeczy - formy nietrwałe
głupoty pożądane, krótkotrwałe...
Przemko, 12 stycznia 2013
Ukryta wśród witrazy
co w mig stają się Nią
nikt sie nie skarży
gdy śni wtulony w Tą
Matkę co nosi w sobie
tysiące starych widm
gotowa ukryć Ciebie
w pierzynie, blasku wydm
byś się stał echem dni
i początkiem nowego
pokolenia co w kilka z nich
zmienia się w żyzny puch
zwiastujący powstanie ukrytego
nasiona zielonych dni
czasu wiosny wzrostu
na warstwach chrustu
nowy stos by Wilczyca
matka wieczna skryta
mogła urodzić nowy miot
pięknych wilczych synów i cór
od morza po szczyt gór
silnych glosów tęt
Przemko, 12 stycznia 2013
ludzkie cienie
coraz blizsze
coraz konkretniejsze
metny nastrój
falującej wody
biały piasek
coraz posępniejszy
powoli odchodzi w mrok
zieleń zniknęła
nie ma Ciebie
nie ma mnie
Jest świat
codziennie taki sam
codziennie nowy
szum bezwiednego
ogarnia dziki stan
jeden wśród miliardów
smutny samotny
tylko ja
Przemko, 12 stycznia 2013
Jesień mazowiecka
wśród kresek szminek
rozmazanych plam
zimnych oddechów
rozmów młodych dam
i krótkich wieczorów.
W blasku liści
miłosnych listków
porannych kropli mleka
i martwych złud
szepczewciąż do ucha:
-Idź w dom, zawierucha...-
w kroplach łez
krwawiących zachodach
przemierza co wieczór
Jesień na wietrznym rumaku
swój kraj
Przemko, 1 października 2012
Z dnia na dzień
coraz więcej bruzd na polu
dzielnie wyorywanych przez rolnika
co od świtu po zmierzch
nieustannie dobywa pługa
w kroplach potu i krwi
dzieli na redliny
każdy połać żyznej gleby.
Coraz ciemniej i ciemniej
dawna gładkość bladości
zmienia się w szorstkość
niewiele do naworzenia
sztucznością nie zrobisz piękna
kolejna sukienka nie zmieni
bolesnej prawdy poranka...
Dzielny pracownik zawsze
zawsze dokończy dzieła
każde pole stanie się jałowe.
Obumrzeć musi coś
aby coś mogło się narodzić
to zycie - czas nieustanny
Przemko, 12 czerwca 2012
Namaluję Ci świat w barwach słońc
zielenią traw napełnię czas
czerwienią malw urozmaię dzień
błekitem nieb przepęłnie świt
i ten cały czas kolorem swym
wypełnię nasze dni.
Pędzlem tak maluj i śnij
napełniaj dzień kolorem znów
i nie bój sie nie skończy tak
prędko się koloru blask.
I słyszę znów słodycz słów
piękny dźwięk ukryty tu
w zieleni drzew bladości traw
będziemy trwali tak.
W oczy patrz uśmiechnij się
to śpiewa ptak natury szept
i cały świat On uśmiecha się
gdy mówisz tak radości tej
Przemko, 22 lutego 2012
-Nie możesz płakać, przecie to nie męskie!-
-Nie płacz! bazgraja! słabeusz!-
Żyj twardo jak skorupa orzecha
rozpadnij się tylko raz, do szczetu.
Mówią że męzczyźni umieraja jeden raz.
Bądź pachnący jak kwiat róży
szepcz słowa niczym winogrona
miękkie i pełne słodyczy.
-nie możesz być zły i dobry zarazem-
dwóch odmienności nie pogodzisz
woda z ogniem łączy się
w jednej skale życia istnieją.
Chwile czułości nie mogą
przecież pochodzić od mordercy
-gwałciciel nie umie prawdziwie kochać,
przecież to normalne!-
Wszystko unosi się niczym wiatr
kocham i nienawidzę unoszą się
na fali spienionego morza
nie odgadniesz kiedy waga
tonie na konkretną stronę.
Przemko, 18 lutego 2012
Ukryta w białej niedoskonałości
moc wody niszcząca kamień,
niedostępne podziemne źródło
odkryte tryska strumieniem wody.
Ciepło płonącego ogniska
w świecących księżyca źrenicach,
zwykły dotyk alabastru
co zmienia twardość skał.
Śpiew młodych sikorek
o sile letniego monsunu
daje deszcz ukojenia
czasem zalewa i niszczy.
Twardy doloryt trwa
mimo burz , wiatru, wód,
niczym łania w obronie
swych małych staje.
Niezmienna od tysiecy lat
a za kazdym razem inna,
nie księżniczka, nie królewna
tylko Pani - Kobieta!
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga