Yaro, 10 lipca 2020
zbłąkani w świecie zła
obłuda karmą dla mas
wypatrujesz żeby ktoś coś dał
takiego wała zarób sobie
masz dwie ręce do łopaty
masz dwie ręce do innej pracy
nie myśl za dużo
oni wszystko wiedzą
za ciebie byś nie myślał
biegnij powiedzą
biegniesz
załóż maskę
zakładasz
posłuszny jak pies
ludzie co się dzieje
schodzimy na psy
za Noego również jedli pili bawili się
hulanka swawola
czas marszczy brwi
zaciska się pętla czasu
giniemy we własnym ciele
opętani tanim postem
tandeta vendetta
victoria nie dla wszystkich
biegnij Forest biegnij jak dziecko
kochasz
choć nie rozumiesz
Yaro, 8 lipca 2020
Nigdy więcej po co mi kolejne
narodziny
Pewnie kiedyś umrzeć przyjdzie pora
Gdy po nocy świt zbudzi się
Bądź zatrzymany czas jak wiatr
Popłynie w nieskończoność doskonały nie uda się
Na skrzydłach ptaków unoszę spojrzenie
W twoją stronę podaj dłonie
Zatańczyć chcę przez noc
pominąć sen do białego rana
Zakochana zakochanych krąg
Oplatam skronie kwiatami z łąk
Młode wino płynie żyłami
Własną przestrzeń stwarza noc
Niewidzialni jak światło w mroku
Jestem tobą a ty mną na skraju
Ziemia jest płaska i na zbyt
mała by ukryć ciebie
Przed kosmosem uciec stąd
do wieczności możliwe
ale dokąd tak słabo cię znam
Yaro, 5 lipca 2020
każde spojrzenie pewny gest
nad Lonesome River
nieczuła woda obmywa ciało
zadurzone serce tęskni
o Dona weź się w garść
Dona nadszedł twój czas
twardo stój i walcz
ukochany jest blisko
marzenia się wypełniają jeśli wierzymy
tak blisko brzegu gdzie szumi morze
ciepły piasek głaszcze grzbiety fal
dziewczę wypatruje surfera
upływa czas rzuca kłody
ten jedyny wybrany pośród pozostałych
nie do zdobycia marzenia wierzę w nie
o Dona weź się w garść
Dona nadszedł twój czas
twardo stój i walcz
ukochany jest blisko
marzenia się wypełniają jeśli wierzymy
zakochanie kruszy serca kamienne
zamienia wodę w wino
czyni cuda wierzymy że się uda
jesteś chlebem mi na każdy dzień
Yaro, 2 lipca 2020
dziękuję mamo i tato
za miłość spokojny dom
za ciuchy i ciepłe śniadanie
nie zawsze byłem dobry
nie słuchałem waszych rad
nie zawsze je rozumiałem
nie zawsze was okłamałem
gdy na klucz zamknięty w pokoju
biłem się z myślami
dorosłem w głowie poukładane
płyń z życiem daleko za horyzont
nie dobijaj do brzegów
od których mógłbyś się odbić
płyń z gwiazdami na niebie
niech wskażą miejsce
na świecie jest pięknie
podziwiam panny są takie wyobcowane
z jedną się spotykałem
przygoda dobiegła końca jak potknięcie o kamień
nie rozpaczałem ktoś przychodzi odchodzi ktoś
nie narzekałem mam to zapisane na nie
płyń z życiem daleko za horyzont
nie dobijaj do brzegów
od których mógłbyś się odbić
płyń z gwiazdami na niebie
niech wskażą miejsce
na świecie jest pięknie
wybraną drogę wskazał mi Bóg
jestem marynarzem
zwiedzam świat poznaję ludzi
przekazać coś mi chcą
kocham swoją wolność
wolność to siła wolność to wiara
napędza mój statek wiatr bratem
płyń z życiem daleko za horyzont
nie dobijaj do brzegów
od których mógłbyś się odbić
płyń z gwiazdami na niebie
niech wskażą miejsce
na świecie jest pięknie
tyle myśli tyle marzeń
przyjaciele są na tym świecie
widzą mnie gdy odwiedzam port
w tawernach w knajpach na styku słów
tam nasze niebo głaszcze ląd
Yaro, 25 czerwca 2020
zatrzymali świat reset trwa
opadły kurtyny z nimi mgła
nienawiść między ludźmi
zmieniam w iskry miłości
pandemiczny obraz dnia
zastygły czas w kamiennych łzach
wyciągam drżącą dłoń
w sercu lęk ściska mnie
wielki świat małym się stał
czerwona róża w żółty piach
pilot nie odleciał przeszył go strach
zamknięty świat trwa reset
pandemiczny obraz nocy
w znoju trudzie usypiam
mój syn stracił nadzieję
córki wznoszą lament
wielki reset trwa torują drogę
zło wypuszcza korzenie do dna
odbijam się od ścian
wypity alkohol
niepowrotne wspomnienia
Yaro, 20 czerwca 2020
mimo moich starań
ty mnie nie chciałaś
kocham cię bo jesteś wspaniała
byłem blisko ciebie
widziałem jak twoje słowa nas odpychają
ta noc utknęła mi w pamięci
była ciepła jak dłonie które dotykałem
pragnąłem pocałunku lecz się powstrzymałem
nie rozumiałem czego chciałaś
wspomnienia zatrzymały czas w przestrzeni
nie potrafię się otrząsnąć zaczarowany ołówek
jestem sam bo zawsze byłem nawet gdy się urodziłem
nadeszła jesień zegar się zatrzymał
wysiadłem na stacji ciebie już nie było
ta noc utknęła mi w pamięci
była ciepła jak dłonie które dotykałem
pragnąłem pocałunku lecz się powstrzymałem
nie rozumiałem czego chciałaś
Yaro, 19 czerwca 2020
narodziłem się się jak każdy z ojca i matki
ulica była domem czarny asfalt piłka i pięści
ławki wieczorem pierwsze fajki wino i flaszka
byliśmy jak jedna paczka osiedlowe stado
biegnij przed siebie dokąd ta droga wiedzie
na pewno nie na szczyt na końcu jest wiele dróg
wybierz dobrze byś dobiec mógł w każdy punkt
każdy z nas ma w sobie czas na wszystko
gdy jest ci kogoś brak odwiedź go ot tak
porozmawiaj napij się kawy nie biegnij jesteś zbyt stary
każdy twój ruch nie cieszy jak nic prócz ciszy gdy milczysz
biegnij przed siebie dokąd ta droga wiedzie
na pewno nie na szczyt na końcu jest wiele dróg
wybierz dobrze byś dobiec mógł w każdy punkt
Yaro, 12 czerwca 2020
mówią jesteś inny
podobny do nas
lecz dziwny
choroba nie wybiera
w głowie słowa
nade mną niebo pod nogami ziemia
walczę sam ze sobą
spróbuję wygrać
reguły proste wygrasz
lub nocleg pod mostem
podążam przed siebie
idę krętą drogą
idę z wesołą miną
czasy miną
dni przepadną
wyjdę na prostą z siwą skronią
Yaro, 7 czerwca 2020
żółte słoneczniki malowane
złote łany zbóż
żniw wyczekiwanie
płoną ogniska iskrzą uczucia
zabawa przed nami
ta noc odbiega od standardów
dobrze trwa łakoma chwila nadziei
chowasz mnie przed światem
chowasz przed świtem boisz się światła
schrupać chcesz nie jestem ciastkiem
z marihuaną
Yaro, 21 maja 2020
dopiero wiosna
nie tak dawno lepiłaś ze słów bałwana
chwila lato przeminie
przewinie się przez łany zboża
słodko w ustach od wina
kocham jak się kocha w dziewczynie
pory roku kobieta wybredna
oczy zamyślone w skosach nieboskłonu
patrzeć w próżnię leniwie
wypukłe pagóry
łąki sianem pachnące
słoma kuje stopy bose mokre od rosy
zadowolona mina
szybko czas upływa
smak dzieciństwa na języku
dobrze smakuje młoda dziewczyna
odurzony zadowolony
na łące zasypiam w kopie siana
rozdrobiony jak kłos żyta by zmielonym
mąką z wodą chlebem stać się
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
15 maja 2025
Bezka
15 maja 2025
wiesiek
15 maja 2025
violetta
14 maja 2025
wiesiek
14 maja 2025
Toya
14 maja 2025
Bezka
14 maja 2025
Misiek
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka