Yaro, 23 października 2015
nie zachłannością zdobywa się światy
idę drogą mówią że biedny
lecz w środku głęboko złoto
milczący obojętny na docinki szydercze śmiechy
ubrany skromnie jak mnich w sutannie
w pół sznurem ściśnięty szczery radosny
walczył z depresją
odmieniło życie obraz zatartych chwil
los nie oszczędza nikogo
wielu takich jest wśród nas
odchodzę w cień
niczego nie głoszę
każdy wie i ślepnie dalej
końca nie widać nieaktualne przepowiednie
czas upływa Chrystusa nie ma ma czas
lub oszukali przekręt sprzed 2000 tysięcy lat
ale wierzę w coś trzeba z krzyżem nikt nie wygrał
z nadzieją pod sercem czekam w gorącej modlitwie
ktoś wysłuchuje modlitw skromnych słów wiele nie potrzebuję
kocham nie krzywdzę
pomagam gdy widzę krzywdę
Yaro, 23 października 2015
jak na dłoni czułem bicie twego serca
uściski przytuleni w objęciach ramion
jak pisklęta zawsze razem w bliskości
uczuć zdarzeń zakochani tak rożni
myślami zderzaliśmy się z kometami
ponad chmurami pewni niezachłanni
a jednak podzielił nas czas odległość
z tej znajomości zrozumiałem
że angaż nie jest ważny tylko co jest każdemu pisane
w pamięci zostaniesz niewymazana
skaleczone serce boli czas uleczy
wytłumaczymy sobie gdy się spotkamy
Yaro, 20 października 2015
kochana to jest ten dzień
w tym dniu kończy się świat
zaczniemy wszystko od początku
ubierzemy się w skóry
podasz soczyste mięso
ociekam krwią kapie z ust
polowania to co lubię ciebie też
padłaś ofiarą bądź wydaje mi się
czekam z nadejściem jesieni
z każdym uśmiechem z każdym klapsem
podnoszą na duchu twoje usta
całować nie przestawać kochać
nocy mało za dnia też się pokochamy
na obiad mięso i suszone grzyby
kilka owoców w dłoni
chętnie dzielę się bo miłość wybacza
koniec był na początku skazani
na piekło wybaczmy sobie sami
Yaro, 19 października 2015
jestem ojcem
trójki niepoprawnej
w robocie ścieram się
na ostrzu z Czarnym
niewybredny brnę dalej
małżeństwo stan nieodwracalny
żona zmienna
pogodą w tv nieprzewidywalną
wybredną bezpretensjonalna
wprost proporcjonalną do grubości portfela
odwrotnie do natężenia grubości przez długość sztywnego rozporka
brałem lekcje u górali starszych niż same Tatry
idę ulica jak zawsze ciemna zaspana
w autobusie zasnę
przepita gęba tępo na mnie patrzy
wolny wyraz bez przyjaźni
moi przyjaciele po kościele
piją za zdrowie tych
co nie mogą już nic
za tych co na morzu
białe koszule i te zasmarkane maluchy tata tato
kurwa co
mam w garści lot do Anglii
w portach zwierzeń namierzam kolegę
z którym na kamieni budowaliśmy świat
pełen naszych drobnych problemów
lubię wypić i zgubić drogę do jej serca
nie zapamiętać pubu
kelnera rudego jak rdza na ruskiej obręczy wielosypieda
uciekam do objęć szczerych słów
żona łapie mnie za klapy udaję że nic nie stało się
to ja sam na sam dalej tylko kalesony
na środku z żółtą łatką
Yaro, 18 października 2015
tysiącem luster
barwą namiętnych nocy
szminka na ustach róż
ścieram z numerem telefonu
na półkach listy nieotwarte
tłumaczone brakiem czasu
namówiony na randkę
nie odpisuję na SMS-y
drzwi baru o siódmej wieczorem
zatrzaśnięte
dla miłości świeżej jak zapach siana
mówią stop
w bezsensie eteru
nie meldują kochanków
na łąkach smutno
zioła są ale to nie to
Yaro, 18 października 2015
malowane mury
krzykiem duszy że źle
na ustach gniew
mrozi serca
w dłoni kije i kamienie
dusza promieniem nadziei
instynktownie do przodu
ku chwale bez pomników
prawdziwi patrioci walczą
z podniesiona głową
na ostrzu z krwią o
zimnym wzroku
jesiennym porankiem
patrioci
rodzą się każdym dniem i nocy snem
czy zimno czy ciepło
jak dobrze jak źle
miłość rozgrzewa ciała z pełną mocą
uważaj bądź przezorny
nie pozwól złodziejom kraj roznosić
nie daj się sprzedać za ładne oczy
Yaro, 17 października 2015
pełno by było cię
piaskiem na plażach
ciało twoje jak chleb pragnę jeść
ulotne chwile przepełniają płaty czołowe
w myślach jasno skuję się
podreperowałem nasz związek
posmakować chcę ust
czerwonych jak wiśniowy sad
spacerować aleja jak niebem gwiazda
pół na pół dzielimy dzień i noc
wygrać na loterii
podnieca mnie ten stan
smakujemy życia kęs za kęsem
napojeni upojeni melancholią
kilka nie wyspanych nocy
odjazd pełno nas w eterze
pośrodku gdzie
prawda miesza się ze szczęściem
Yaro, 17 października 2015
źle śpię nie wyspane noce
budzi rano zegar z kukułką
na krześle omdlałe ciuchy
dostałem znak albo sms
niepozbierany wybiegam z domu
nie dopita kawa na stole zamarła
rozkwitam niepokojem w oczach
łzą na wietrze gdy oczy nadziewa piaskiem
omijasz spojrzeniami
na przystanku autobus
napchany jak konserwa 21 wieku
w sklepie taniej wybierasz mądrze
zadowolony w ustach zioło
to przecież odjazd i miód
do pracy bez ochoty liczę na cud
Yaro, 10 października 2015
nie brak mi sił ni słów
przemiły zamknięty jak we śnie
idę gdzieś jak pies
samotny pochłania zżera mnie czas
smutne dni bez ciebie jak kości
blade
każdy szept każdy szmer budzi nadzieję
tyle lat
runęły mury przed dwudziestką
napalony jak smok kocham cię
tyle już lat nie czuję nic
jakby to było wczoraj
odezwij się zwyzywaj mnie
za każdy dzień za opisy
za ochronę danych osobowych
bo ktoś o nas wie
za zniewolenie za miłość
za dzień za sen
skądś cię znam
spotkanie przy wrotach bram
dziwny świat znalazłem cię
a ty dałaś nogę
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 grudnia 2025
sam53
21 grudnia 2025
ais
21 grudnia 2025
wiesiek
20 grudnia 2025
Anthony DiMichele
20 grudnia 2025
Anthony DiMichele
20 grudnia 2025
wiesiek
20 grudnia 2025
ais
20 grudnia 2025
sam53
20 grudnia 2025
violetta
20 grudnia 2025
dobrosław77