Yaro, 13 czerwca 2017
na dworze deszcz wycina psikusa
psychika niegdyś zielona dziś usycha
niczym zwiędły listek u Asnyka
każda kropla boli na tysiące sposobów
był sam
teraz dwóch dźwiga w sobie
rozdwojeni jak włosy
jak paznokcie
brudem smaruje twarz
idzie nie wymyśla
brudne ręce w nieczystych myślach
bagaż wspomnień na ramieniu
i w tablecie wiadomości o świecie
na krawędzi tańczy kawowa ćma
trzepie się przy świeczce
ogień w sercach boli głowa
od niechcianych wieści
w samotni czuje się najlepiej
z gliny lepi garnki
oddycha powietrzem
z nieświeżym oddechem
zalewa go krew gdy pociągi ciągną wagony
jak węgiel czarny pod maską w słońcu lśni
Yaro, 10 czerwca 2017
bieg myśli nie pozwala usnąć
zamknięty obieg krwi
wysokie ciśnienie dokucza dziś
stres jeży włosy na głowie
natręctwa i złe wspomnienia
wybudzają ze snu
patrzę w okno widzę świat podły
i opętanego ojca
co bił w amoku po alkoholowym
nachodzą cieplejsze dni
odchodzą ludzie
nowi rodzą się z nadzieją
na lepsze czasy
zatrzymani w niewoli w kieracie
obiegamy świat
oddalmy się od prawdy
łatwiej służyć złu niż dobrym być
niż słuchać słów Boga
Yaro, 9 czerwca 2017
na pustkowiu wśród tłumu
usycham powoli
czuć starym drzewem
gdybym nie wydał owoców
kto zapaliłby świeczkę
kiedyś
im więcej ich
tym więcej świeczek
zapłonie
nastąpią te dni
niecierpliwie czekam
kto wie
wschłuchuję się w podpowiedź
gdzie ona
pani z kosą
skosi mnie
jak kosi kłosy żniwiarz
Yaro, 9 czerwca 2017
to ja łza na twojej dłoni
odmierzam czas na rozstajach
czekam z cierpliwością wiecznego snu
biegnę polem skoszoną łąką
Bóg pociesza śpiewasz psalm Dawidowy
który skrył się w pamięci do polowy
wypatrujesz w okno
i nie widzisz
prócz pustki w sercu
herbata ostygła nie chcę jej
pragnieniem tulić do piersi
jak własne dziecię
to ja łza na twojej dłoni
płacze i zapomnieć nie umiem
nazywam samotnością rozstanie
Yaro, 8 czerwca 2017
nie zaczerpniesz łyżeczką uczuć by je przełknąć
by nie stać się pustym dzbanem z nieświeżą wodą do połowy
idziesz między ludzi
mających dość narzekań
dosyć dąsów
nieszczerych dialogów
na slupach nekrologów
fałszywych bogów przed Bogiem
na ziemi i w niebie
znajomi na naszej klasie
pozostają anonimowi bądź kasują konta
by nikt im w dusze nie zaglądał
tak jak ty patrzysz przez otwarte okno
Yaro, 7 czerwca 2017
całkiem samotnie
umierać z papierosem w ustach
obsypany płatkami kwiatów w zielonej trawie
leżeć w parku wśród gołębi
móc odejść
pozostawić jeden wiersz
kilka słów
łyk wody w ostatnią podróż
ciebie tam nie było
ale jest nadzieja
na lepsze życie
wieczne
być pierwszym
spotkać ją wśród wierszy
zobaczyć światło
biegnące za myślami
jej włosy pomiędzy palcami
wyobrazić sobie
młode dziewczę koło mnie
niewinne spojrzenie
z ustami pełnymi słów
nie wiem
przywitać ją po drugiej stronie
teraz odchodzę
śpij spokojnie nieznajoma
życia snem
papieros zgasł i gwiazda
Yaro, 6 czerwca 2017
natręctw dzień oglądam w lustrze
morze zalane toną pontony
falują ofiary w telewizorze
donikąd droga waży los liczy kroki
pomiędzy jednym a drugim brzegiem
w Renie wielbłąd zmoczył kopyta
nikt go nie powstrzymał
w pół księżycu gdzie gwiazda mruga
na piersi z krzyżem chłopiec
w dłoni miłość i kwiat we włosach
walczą z niewiernymi my czy oni
wybucha nienawiść
przycisk wystarczy kostka trotylu
lecą odłamki spływa krew po policzkach po rękach
lecą dni z ptakami na pamięć
chciałbym nauczyć się naszych rozmów
za szybko odchodzą ludzie
słońce w purpurze budzi dzień
bez nadziei brakiem słów wypełniam snami pustkę
łączę dwa światy nicią Ariadny
czuć głód a Bóg widzi
gdy człowiek zabija człowieka
a ty nie możesz wymarzyć sobie samotnego domu
gdzieś przy lesie z ogrodem pełnym spokoju
Yaro, 31 maja 2017
wzbił się
opadł kurz na Aleppo
nad pustynią czarniejszy dym
emocje i myśli w synapsach
chciwy system gra pozorów
śmierć najpewniejsza
zimny pot
kilka łez na brudnej koszuli
wzrok wbity mur
gniazd szerszeni
nie dotykaj to pułapka
duch wojny uśpiony
winny odejścia w niepamięć
nie chce zasnąć
na biurku pożółkłe zdjęcia
w szufladach kilka pamiątek
lalka i guziki mamy
w oknie tylko wiatr zapach prochu
w telewizji fotoreportaże
w słowach czułych nadzieja
wiara w lepsze czasy
spełnienia marzeń
Yaro, 31 maja 2017
głoszą o wolności
wymiękam od jutra nie idę do pracy
niech żywią mnie nie zapłacę za nic
niewolnik wyuczony w niewoli
jest ich niewolnikiem
zawsze rano otwieram oczy
widzę biały sufit
słyszę z radio sam kłam
telewizja przekręca słowa znanych
niepotrzebne są szkoły zakłady i szpitale
burdele i teatry sklepy i pip-shopy
rodząc się jesteś winny
mi się nie opłaca za co
nie zapłacę
zawsze rano otwieram oczy
widzę biały sufit
słyszę z radio sam kłam
telewizja przekręca słowa znanych
oszukany skatowany umysłowo
wychodzę ale dokąd się udać
wszędzie dookoła mury ściany
zatrzaśnięte drzwi i suchary
oszukany wypijam kraszone piwo
zawsze rano otwieram oczy
widzę biały sufit
słyszę z radio sam kłam
telewizja przekręca słowa znanych
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
zgodnieYaro
14 października 2024
To ma być kaszka?Jaga
14 października 2024
Laranjasam53
14 października 2024
1410wiesiek
14 października 2024
Jesień - niby kolorowo,Eva T.
14 października 2024
112Marek Gajowniczek
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta