Yaro, 23 maja 2017
zbawić świat
dzisiaj nie kocha już nikt
jutro zapomną kim byłem
zwiędły polny kwiat
na dłoniach stygmaty owijam w szmaty
sączy się krew
brunatna barwa
znaczę ścieżkę ku zbawieniu
podziel się jutrem
czysty promień przenika pryzmat
kolorami tęczowych spojrzeń
westchnień nieporadni
kim jestem mistyfikacją
stygmaty przypominają dziś
święty dzień
a jednak
wstawią kolejny przydrożny krzyż
jutro będzie bezpiecznie
Yaro, 20 maja 2017
ukołysze wiatr stare drzewa
świadkowie żywe wspomnienia
co wiedzą drzewa co czują
gdy nas nie ma nie będzie
czas dla nich nie ma znaczenia
chaos istnienia
nadchodzą dni
odchodzą ludzie
zostają drzewa
co łączy nas
jedynie chemia
miłości nie ma
kilka pszczół na drzewach
na kwiatach
kołysz wietrze padaj deszczu
nie zachwiane mocne w korzeniach
człowiek brać przykład powinien
ciągnąc bagaż życia i nic więcej
stoją w spokoju ziemia okrywa
chaos istnienia
nadchodzą dni
odchodzą ludzie
zostają drzewa
co łączy nas
jedynie chemia
miłości nie ma
kilka pszczół na drzewach
na kwiatach
w cieniu znajdziesz ukojenie
z suchych nie potrzebnych konarów
rozpalasz marzenia płonie plonie ogień
widzisz jak wszystko się zmienia
czasem brakuje tego cienia by skryć smutne oczy
chaos istnienia
nadchodzą dni
odchodzą ludzie
zostają drzewa
co łączy nas
jedynie chemia
miłości nie ma
kilka pszczół na drzewach
na kwiatach
Yaro, 20 maja 2017
na parapecie deszcz na policzkach łzy
nie licz dni nie licz
wsłuchaj się w sceny i obawy
zatrzymaj mnie w portfelu
pokochaj takim
kim innym być nie umiem
jestem tu
jestem z tobą
jestem
jestem sobą
pamiętaj
pamiętaj
nie uciekaj przed samą sobą
pachniesz rano tak jak lubię
patrzę ci w oczy
wiesz że mogę zaskoczyć
uciekają ludzie z kraju
jakby mało było chleba
na stole mleko
na stole nóż do pokrojenia
uciekasz a ja zostaję odłóż go
zatapiam się w sobie
w niewinnej osobie
zaczekaj nie uciekaj
pamiętaj
pamiętaj
nie uciekaj przed samą sobą
pachniesz rano tak jak lubię
patrzę ci w oczy
wiesz że mogę zaskoczyć
Yaro, 19 maja 2017
porwę cię uspokój dzień
ukołysze nas przykościelny dzwon
teraz gdy osobno
łączę samotne myśli
w synapsach hiperbolach i synodach
dusze dwie dzieli przestrzenny czas
porwę cię jeśli chęć z optymizmem miesza się
a słowa moralną zdobią postać
ty i tylko ty
nic więcej prócz więzów krwi
wiatr i mgły dla niezakochanych
popłyną rzeki i stróżkami łzy
słowa skruszą kamienne mury
porwę cię uspokój dzień
ukołysze nas przykościelny dzwon
Yaro, 25 kwietnia 2017
zrodzeni a nie stworzeni
przybyli na świat w identyczny sposób
na porodówce wśród innych dzieci
zakołysani w czerwone czasy
w takiej samej kołysce
na uśmiech matki pryskał strach z bólem
zapach mleka z brunatnych sutków
piersi ogromne domem pokarmem
tuliła przed całym światem
matka zawsze była nie inaczej
ojciec
w pracy albo Bóg wie gdzie
zimny wieczór grudniowy
przyodziali tatę w mundur i pałkę
czarną lufę nabili pestkami
płacz lament słowa matki
rozczarowanie
tęsknota słów pacierze
oni tacy mali
Yaro, 25 kwietnia 2017
upadam choć muszę biec
serce na uwięzi tłucze o drzwi
wydarty z księgi życia
umieram dla świata w oczach wariata
ile wody w Wiśle ile lat
na twarzy nieliczonych dni
każda zmarszczka radość lub porażka
upadam na twarz
żółty piach klei się do spoconego czoła
zdrętwiałem ona tu stała odliczała dni
smutne słowa matki zapamiętałem
wyryte serce na szkle
umieram dla świata w oczach wariata
ile wody w Wiśle ile lat
na twarzy nieliczonych dni
każda zmarszczka radość lub porażka
Yaro, 7 marca 2017
budowałem dom przez całe życie
stwarzałem spokój przy kolacji
mury runęły cegła po cegle
czerwone serce
z gałązką w ręce
nie ma nas
nie ma dla nas nieba
uciekasz w dal
ja kaleka nie dam ci szczęścia
słowa jak rzeka
udajemy że jest wspaniale
powiedziałaś
prawda to okrucieństwo
oszalałem
Yaro, 27 stycznia 2017
namaszczone usta poety
co do cnoty niestety
nie dałby ręki uciąć
oddany uciechom
szaleje myśli huragan
pokreślenia słowa
kropki
rysunek Hitlera
po co do cholery
pisze
jeśli życia nie przekreśli
żony nie zmieni
przecież żona to nie rodzina
jedynie syn
wypija wszystko co kręci
nawet wodę po kolędzie
Yaro, 28 sierpnia 2016
pozostawiony jedynie dno
pamięci
dotyk ust
zapach tanich perfum
pamiętam
smak czerwonego wina
jak krew
echo muzyki
odbitej od blaszanego daszku
na przystanku
dyskoteka gra
mnie coraz mniej
na Ziemi
bez ciebie zdycham
za wiejskim sklepem
szkło w rękach
na dnie łez kropelka
rzadko czuję
się potrzebny
przecież ja
to nie nóż do konserwy
oparty o płot szczam
na wszystko
nie liczy się noc
bez czułości dłoni
nie zliczę
zgrabnych słów
które płyną w moich uszach
perfekcyjnie opanowałem
wolny stan
aż żal
Yaro, 25 sierpnia 2016
dzień inny jak każdy
a ty
kręcisz się wokół sklepowych wystaw
pełno masz butów
w szafce w przedpokoju
mało ci
wszystkiego za mało
robisz zapasy na całe lato
z której strony nie patrzeć
jestem zerem do potęgi
witasz mnie w progu
obmacujesz obojętnym wzrokiem
mówisz że musisz już iść
że pies wyprowadza cię czasem
na spacer wokół starej kamienicy
smycz na szyi świadczy że jesteś wariatką
jak tu nie pić zadowolę się ćwiartką
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
zgodnieYaro
14 października 2024
To ma być kaszka?Jaga
14 października 2024
Laranjasam53
14 października 2024
1410wiesiek
14 października 2024
Jesień - niby kolorowo,Eva T.
14 października 2024
112Marek Gajowniczek
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta