1 marca 2021
Komsomolsk nad Amurem: deszczowy dzień *
(Z cyklu: Poszukiwania)
Idę powoli ulicą. Podnoszę kołnierz jesiennego płaszcza. Ręce wsuwam do kieszeni… Zimny wiatr rozwiewa długie, siwe włosy… Przystaję ― otoczony szumem jadących leniwie, zabłoconych autobusów, ciężarówek, samochodów… Przepływają w kałużach sine, skłębione chmury… Zanurzam czubek dziurawego buta, mącąc zmarszczone lekko powierzchnie… Wstrząsa mną gorączkowy, wilgotny dreszcz…
Bez pieniędzy. Zziębnięty. Głodny. Pchany jakimś instynktem… Szeleszczą ― porywane wirami powietrza ― płachty porzuconych gazet… jakieś papiery… Łopoczą poluzowane plakaty dzielnych bohaterów… Mijam budynki, skwery, latarnie… Znikają w mrocznych bramach ludzie… Półprzezroczyste, ponure widma…
Ostre krople deszczu ― kaleczą oczy, policzki, skronie… Jeszcze jeden zakręt i… ― wyłania się mój dawny dom. Czteropiętrowy blok, tylko bardziej obdrapany, zdewastowany… Przed nim ― wysokie drzewo. Grube, solidne, rozłożyste… Wtedy, któregoś gorącego dnia czerwca… Pamiętam, że oślepiało słońce. Migotały odbitym, jaskrawym blaskiem ― gładkie powierzchnie drgających liści…
Stoję pod blokiem, na wyasfaltowanym podwórzu (była tutaj ubita ziemia) Zabite deskami okna, bądź ślepe od brudu, zachlapane białą farbą szyby… Otwieram wypaczone, drewniane drzwi… Zaśmiecona klatka… ― żadnego poruszenia… Wszystko pokrywa zestarzały nalot złuszczonej, zakurzonej martwoty… Może odnajdę, chociaż ― skamieliny dawnego życia? ― Czaszki, piszczele, pojedyncze zęby? ― Nic. ― Spróchniało. ― Rozsypało się w drobny pył…
Dwóch obojętnych sanitariuszy w zakrwawionych kitlach ― znosiło mnie wtedy na noszach z ostatniego piętra. ― Nie wyjrzał nikt. ― Nie zainteresował się ciężkim, śmiertelnym stąpaniem po schodach. Gdzieś szczekał pies, warczał motocykl… ― Dźwięczały piskliwe, dziecięce śmiechy, fałszywe akordy pianina…
Kiedy wychodziliśmy ― rozszeptało się wtedy to drzewo. Tak, jak może tylko szeptać wielkie, rozłożyste drzewo… I ponieśli mnie do czarnej, przeżartej korozją furgonetki… Mnie, starego zeka **, będącego tu na wiecznym zesłaniu, który przeszedł piekło obozu z numerem na przyszytej do fufajki *** łacie. Budowniczego tego miejsca przez wiele lat katorżniczych łagrów, zapomnienia, wymazanego życia... (to nie komsomolcy budowali, o nie!)
Tak oto stoję i dumam. Mógłbym pójść z powrotem. Wejść na samą górę. Zapukać do samego siebie… Lecz ― nie czeka nikt…
(Włodzimierz Zastawniak, październik 2018)
***
* Komsomolsk nad Amurem – miasto w Rosji, w Kraju Chabarowskim na dalekim wschodzie. Port rzeczny leżący nad rzeką Amur. Zostało założone w latach 30. XX wieku z rozkazu Stalina. Oficjalnie przez komsomolców (stąd nazwa), a tak naprawdę przez skazanych na roboty katorżnicze więźniów.
** Zek – więzień łagru. Skazany na roboty katorżnicze (słowo pochodzące od rosyjskiego wyrazu „zakluczonnyj”, zapisywanego skrótowo z/k)
*** Fufajka (kufajka) – chroniąca przed mrozem, obustronnie pikowana drelichowa odzież. Używana przez żołnierzy radzieckich, bądź więźniów.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.