Proza

Arsis
PROFIL O autorze Poezja (298) Proza (146)


11 stycznia 2021

Pomiędzy piekłem a niebem

(Wersja poprawiona)

― Jutro będziecie uczestniczyć w niezwykłym eksperymencie! ― Poinformował żołnierzy z oddziału specjalnego, kapitan John Traven, szczupły, ascetycznie wyglądający mężczyzna koło czterdziestki, lekko łysiejący. Odsłonił uśmiechem swoje białe, równe zęby. ― Ten eksperyment zmieni losy świata. Zapamiętają nas, jako pionierów, którzy przetarli atomowy szlak…
― Na czym ma polegać ów eksperyment? ― Zapytał, starszy kapral Kent.
― Jesteście zbyt dociekliwi, kapralu! Toaleta i spać! Nabierać sił! Pobudka ― czwarta rano! ― Wyszedł, trzasnąwszy drzwiami. Pozostawił zapach taniej wody kolońskiej, potu… ― niepewności…

Szeregowy Mike Rowladns, próbował zasnąć… Rozmyślał, gdy nieoczekiwanie usłyszał tuż przy uchu stłumiony szept swojego kompana, szeregowego Alexa Keldera.
― Słuchaj, Mike, chyba umrzemy… ― wszyscy…
― Pierwszy raz mamy manewry? Daj spokój, śpij. Wcześnie wstajemy. ― Poczuł niewytłumaczalny, wydobyty z głębin strach…

*

Obudziły go donośne krzyki… „Pełny rynsztunek! Plac apelowy!” ― Huczał blisko czyjś głos. Ledwo zdążył posłać łóżko. Biegnąc, zapinał ostatnie guziki munduru, poprawiał żołnierski ekwipunek… „Kompania ― w dwuszeregu ― zbiórka!”… Kilku żołnierzy zaczęło rozdawać pozostałym niewielkie tabliczki osobiste, mierzące natężenie promieniowania jonizującego. Poczuł mdłości, wchodząc do wojskowej, pokrytej brezentem koloru khaki, ciężarówki…

Jechali przez pustynię, mijając żelbetonowe, naznaczone czarnymi plamami straszliwego żaru ― wieże obserwacyjne… Dominował wszędzie ciemnożółty piasek, porosły gdzieniegdzie kępami szaro-zielonej, ostrej, suchej trawy… Bezchmurne, kobaltowe niebo ― przytłaczało swoim bezkresem… Przebłyski pomarańczowożółtego, porannego słońca ― tworzyły męczący, epileptyczny efekt stroboskopu… „Uwaga, dojeżdżamy!” ― Padł krótki komunikat kapitana… Drgnęły, pospuszczane dotychczas, obciążone szarymi hełmami znużone głowy, oparte o kolby ― trzymanych pionowo między kolanami ― karabinów…

Uformowawszy tyralierę, zaczęli kopać saperkami płytką transzeję, zdolną ledwie schronić dwudziestu ludzi.
― Widzisz to? ― Alex kiwnął głową. Patrzył przed siebie, ocierając z czoła pot…
Trzydziestometrowa, kratownicowa wieża ze stalowymi linami odciągowymi, zwieńczona blaszanym sześcianem, wewnątrz którego spoczywał dziesięciolikotonowy, taktyczny ładunek nuklearny ― lśniła złowrogo odbitym, słonecznym blaskiem…
― Widzę ― odparł, Mike. ― Cholernie blisko, jakieś trzy kilometry…
― Czyżby chcieli nas usmażyć dla dobra nauki?
― Kto wie, co oni kombinują…
― Skusili nas wyższym żołdem, więc mamy teraz swoją przygodę ― skwitował kwaśno Alex, odwalając butem sporych rozmiarów kamień…
― Milczeć i kopać! ― Wrzasnął Traven. ― Została godzina. Chyba, że chcecie, aby wam upiekło tyłki?!

Zmęczeni ― przysiedli wreszcie w wykopanym rowie… Jeden wyciągnął zdjęcie swojej dziewczyny, drugi nucił pod nosem jakąś melodię, inny palił papierosa, a jeszcze inny ― ubijał nerwowo piasek lufą karabinu… Czekali… Jeszcze trzy ― przerażająco długie minuty… ― dwie… ― jedna… Puszczały nerwy… Ktoś krzyknął histerycznie… ― I wtedy ― szeregowy Mike Rowlands ― ku ogólnemu zdumieniu ― wyskoczył… Zaczął bardzo szybko biec… Słyszał ochrypłe wołania kapitana: „Szeregowy, Mike, wracać natychmiast! Idioto, zostaniesz usmażony! Wracaj!”… Nie zważał na nic… Chciał się tylko oddalić od tego piekielnego ładunku, który za trzydzieści sekund przetopi kwarc w zielonkawe szkliwo, unicestwiając wszelkie życie do trzech kilometrów wokół! Wiedział, że kapitan przestał go gonić… Beznamiętny głos megafonu odliczał nieubłaganie sekundy: 10-9-8-7-6-5-4-3-2-1-… ― Wtedy spojrzał… Oślepiający blask ― niemal wypalił mu oczy… Zakrył je ramieniem… Detonacja przyćmiła jasnością słońce… Poczuł żar, jakby otworzono drzwi rozpalonego, hutniczego pieca… Temperatura epicentrum ― osiągnęła momentalnie ― milion C°…
Poddaną ekspozycji, odsłoniętą skórę ― pokryły ogromne, brunatne bąble… Rowlands, stojąc przed Lucyferem, wydobył przeciągły, przejmujący jęk potępionego…

Fala uderzeniowa ― nadeszła niczym rozpędzony pociąg… Rzuciła nim kilkanaście metrów dalej, otumaniając hukiem ― przypominającym lecące nisko klucze wojskowych odrzutowców… Wszystko płonęło, drżało, wyło… ― Przekroczył wrota piekieł, zanim stracił po raz pierwszy przytomność…

Czuł potworny ból głowy… Ujął dłońmi wyłysiałą czaszkę… Zwymiotował krwią… Usiłował wstać, lecz ― znowu upadł… Przybrał pozycję embrionalną… W miejscu eksplozji ― wyrastał powoli, rozszerzony u podstawy, purpurowo-siny słup mieszaniny pyłu, dymu, ziemi… Wsysała go próżnia skłębionej, kipiącej kolorami, pomrukującej groźnie chmury, ― przeciętej jaskrawo-czerwonym rdzeniem plazmy… ― Stracił przytomność po raz drugi…

Kiedy otworzył opuchnięte, zapiaszczone powieki ― nadciągał zmierzch… Atomowy obłok przybrał dziwaczną, rozciągniętą formę biało-szarego wiru… Panowała głucha cisza… Wtem, dostrzegł, jakby przesłoniętą spadającymi płatkami śniegu, wysoką postać… Nie potrafił ocenić odległości… Otaczała ją aura tajemniczości i ogromnego smutku… Długie, siwe włosy ― rozwiewał wiatr…

(Włodzimierz Zastawniak, Marzec 2015)



pozostała proza: Drżenia, Pieprzony metafizyczny dewiant, Tekstury II, Tekstury, Wytwórcy iluzji, Paroksyzm, Kiedy tak szliśmy, wtedy. Kiedy idziemy.., Splątanie, Cichy szmer nieskończonego wzrostu, Miazga, Biała pustka zimnych ścian, Ślad, Pożegnanie (Ojcu), Doskonałość amorficzna, Życie bez ciebie, Oddział chorych na raka. Krótka impresja*, Fantazmora, Dziwna znaczeniowość milczących struktur, Niejasność podążania, Świat Luca, Pozostałość, Przybycie niewiadomego, Ciscollo!, Cancer, VIII: Jeszcze jeden powrót do Metlino, Korowód, Zejście, Wskrzesiciele pamięci, Słońce w otchłani, Odlot, Przybycie, Echo czasu, Projekcja snu, Już bez ciebie, Katabasis, Parasomnia III: Atak, Duchy na magnetycznej taśmie, Specyficzne doświadczanie nienormalnej znaczeniowości, Tęsknota, Immersja III, Tom Of Finland, W ramionach nicości, Corpus delicti, Z serii Okruchy: Ukrzyżowanie, Wybacz. Ale, kto ma wybaczyć?, Porzucony, Wyznanie bez nadziei, Parasomnia II: Obecność, Metro noir, Memento z niebanalnym tryptykiem, Kobieta w gęstej czerni włosów, Pusterium, Parasomnia, Odległe echo miłości, Czarne pióra, Szepty, Okruchy, Aloise, Misterium, Ohyda, To coś wstrząsa swym drżeniem, Ta pustka jest podobna do pustki we wszechświecie, Gdzieś w głębi męczącego snu, Negatyw II, Odpływ, Tańczące okna. Plątanina rur, To jest miejsce, w którym znikam, Insomnia, Pod deszczowym, nagle zniżonym niebem, Podróż do wieczności, Śmierć mnie przemieniła, Jestem coraz bliżej, Próba przekazu, Obecność II, Powracające echo, Wspomnienia są jak odległe opuszczone pokoje, Błądzę daremnie, Katabasis eis antron, Nuclear, Mothership calls, Nic. Eigengrau, Bezpowrotnie, Obecność, Pomiędzy, Drżę, Słyszę…, Reminiscencje, Na zawsze, Wracam, Iluminacja, Kim jesteś?, W uścisku śmierci, Saudade, Skolopendra, Milczenie, Dziwne zdarzenia w hotelowej restauracji, Samotność umierania, Resztki, Pamięć, Immersja II, Projekcja snu II, Immersja, Projekcja snu, Przenikanie, Nuklearna równina. Samotny dom, O zmierzchu, Miasto: impresja V, Nadieżda, Już tylko nic, Śmierć, która przerwała samotność, Jestem jednym z miliardów, odparł Bóg, Manekiny z Survival Town, Poligon, Miasto: impresja IV, Miasto: impresja III, Miasto: impresja II, Miasto: impresja I, Archipelagi wschodzących słońc cz. 7, Archipelagi wschodzących słońc cz. 6, Archipelagi wschodzących słońc cz. 5, Archipelagi wschodzących słońc cz. 4, Archipelagi wschodzących słońc cz. 3, Archipelagi wschodzących słońc cz. 2, Archipelagi wschodzących słońc cz. 1, Pacyfik: sen wiekuisty, Heksaptyk chłopski, Nadaremność, Radioactive zone III: Oziorsk, Radioactive zone II: Karaczaj, Radioactive zone: Muslimowo, Abandoned place VII: Gdzieś tam, daleko w tajdze, Abandoned place VI: Czas utracony, Abandoned place V: Moje miejsce, Abandoned place IV: Powrót do Metlino, Abandoned place III: Metlino, Abandoned place II, Abandoned place, Nowosybirsk: Jewgienija *, Krasnojarsk: nieśmiałe porywy miłości *, Chabarowsk: jesienny chłód *, Komsomolsk nad Amurem: deszczowy dzień *, Kok-Terek: sen zmierzchającego lata *, Pomiędzy piekłem a niebem, Odór, Brylantowe światło, Obiekt,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1