Wojciech Jacek Pelc, 14 october 2012
szukałem słów
zginęły gdy byłem chłopcem
kiedy mamusia powtarzała
zjedz kanapki zanim wystygną
tatuś wyszywał na workach moje imię
bawiłem się z kolegami
dziewczętami
znalazłem ciebie bez tchu
czystą jak sen alkoholika
na ulicy
wzdłuż wystaw w handlowej sieci
pomyślałem że usta masz pełne wystarczy
zerżnąć ich treść i mogę kręcić
jak kołem fortuny
Żuławka Sztumska - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 13 october 2012
zechcemy tańczyć. ty - w czerwonej sukience,
ja - założę dłonie za biodra i poprowadzę cię
w góry. czas stężeje, słowa zawisną jak dym
z papierosa, a powietrze przytuli
i oderwie nam stopy od podłóg.
z początku nieśmiałe, przyspieszy,
zetrze wszystkie krople potu – na proch.
zostaną tylko ślady po wewnętrznej stronie
wyobraźni, skąd dochodzić będzie pomruk
wczesnych, majowych burz.
Opoczno - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 12 october 2012
więc twierdzisz, że potrafisz błyszczeć,
jak z gitarą, albo w krzywych wierzbach
nad rowami, czy też z rękawicą Dasajewa.
twoje są już państwa, miasta i imiona.
a tu poszły w górę horyzonty, słowa biegną
jakby szybciej i już nie zdejmują czapki,
gdy przechodzą obok krzyża. znowu leżysz
w kurzu, lecz jak dawniej, jak wśród krowich
placków i kretowisk niezachwiany stwierdzisz,
że potrafisz błyszczeć.
Żuławka Sztumska - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 11 october 2012
jeszcze nie umarłem i życiem wciąż grzeszę,
kiedy kursem zwrotnym odpływam nad ranem, jak pirat
ze skarbem ledwie pogłaskanym i mapą
na skórze. zapisany w tobie.
dwa słońca już zaszły, jak złote
precjoza z zatopionych jaskiń, lecz drogę pamiętam.
wyznaczam ją sobie Holandii wiatrami
i falą od morza. pulsujesz w tętnicach,
z uporem, bezgłośnie, bo chcesz abym płynął stąd
w raf okolice, by nikt nie wyłowił nas
z wód sargassowych, kiedy będziesz krzyczeć.
powrócę, tym echem: moja
obietnica.
Żuławka Sztumska - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 3 october 2012
jest wieczór. Joanna dorysowuje się w łazience, a latarnie
wrzucają do pokoju zimne, blade światło. ono przeszkadza
spać młodszej z sióstr. bije w skromność na parterze.
matka nie chodzi do kina, kupuje czasem pomidory.
ojciec, od kiedy został księciem, tańczy w szkle.
a jebane pieniądze znów rozwaliły popołudnie,
rzuciły krzesłem, klarnetem, łzą, padły magiczne słowa.
bo dziś Joanna spotyka się z nowym chłopakiem
i jego żelem. umówili się na czterysta złotych
za całą noc. dwieście urwie Wiesiek, ale
chłopakom z miasta powtarza: "usta tej dziewczyny to skarb."
Joanna wtedy milczy, marzyła raczej o karierze flecistki.
gdy wraca z pracy nad ranem, budzi starszą siostrę
do szkoły. wrzuca siebie do łóżka.
Żuławka Sztumska - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 2 october 2012
w moim domu pracuje tajemnica
zapięta na ostatni guzik. zawsze
chętna do pomocy, z opinią:
inni ale jeszcze nie ty. biała.
kiedy jest mi smutno uchyla okiennice,
wpuszcza świeże powietrze i ukryte we mnie
pewności zasypiają. budzą się drzewa.
konary i liście kiedyś całkowicie zasłonią zacieki,
prostokąty. będzie okrągło i może nawet wskoczy kot,
czarny, z sierścią błyszczącą jak oczy Pana
ze świętych obrazków, gdy tuli dzieci.
kot przyjdzie tu za ptactwem, które wypełni nas
jak młoda krew. potrzebujemy jej,
ja i ten zdychający budynek,
który nazwałem swoim domem.
kiedy jest ciemno, słyszę trzask
od okna i zgrzyt rdzawych okuć.
inni odchodzą z północnego skrzydła.
Żuławka Sztumska - wrzesień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 30 september 2012
słowo szkoła brzmiało jak dziesięciomiesięczny wyrok
bez prawa do widzeń. a ty błyszczałaś jeszcze
nieodkryta, czarnogładka.
mokre trampki nie schły nocą, kiedy pływaliśmy
w chmielówce pierwszy raz nago, by od świtu,
z ptasim piórem na żyłce i leszczyną w dłoni
(glisty przypełzały same), szastać poczuciem dorosłości
wypuszczanym z dymem. butelki koniecznie
brązowe, z zielonych nie piłaś. ustępowałem.
wklejeni w leśną polanę smakowaliśmy brak
odpowiedzialności: jabłka pożyczane, chleb ze smalcem
i namiot – wiecznie zgrzytający zamek. zdarte karty,
kiedy padało.
byłem blisko, ty, jak najdalej od swoich.
i choć dotrzymałaś: wrócę, na pewno, to już tylko
szorstkobiała. ale tamto lato zakończyłem
w tobie.
Żuławka Sztumska - wrzesień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 27 september 2012
w Hiszpanii lata bywają gorące,
kobiety podobno też.
nie wiem tego na pewno, nigdy
nie byłem o tej porze w Hiszpanii,
tak jak nigdy nie byłem w Chinach,
ale czasem wyobrażam sobie
gorącą, skośnooką dziewczynę
jak rozgrzewa mnie zimą.
latem nie musi.
lato wyobrażę sobie w Meksyku.
Malbork - wrzesień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 24 september 2012
wiem, są sobie przeznaczone.
już przy pierwszym spotkaniu zadziała
magnetyzm ciał, choć tylko
się otrą, wymienią halo.
jest duża i silna, czasy Perseusza
dawno skończone, a potwór to teraz ona.
jaśnieje nad mleczną głową.
i w oczekiwaniu, wyciągając ramiona,
przez chwilę popatrzy jak odchodzi.
wróci. świat stanie w obłokach,
kiedy będą się chłonąć.
Łańcut - wrzesień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 23 september 2012
wiersze? jak wiewiórki skaczące
z drzewa na drzewo. rude.
a ja jak dziecko: mamo, mamo,
popatrz! były tam, są już tutaj!
potem wracam pamięcią, odtwarzam
drogę.
znaczenia? rozsypane wiórki słów
z solidnych pni, bobrowych tam,
co zatrzymują wodę. w spokojnym
lustrze wyławiam refleksje
i błądzę, odnajduję
w głowie.
a on wie.
nie mówi.
kiedyś pomyślę:
nauczyciel.
Słomniki - wrzesień 2009
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt