19 february 2013
Matrioszka
Wypełniamy coroczny rytuał odchodzenia. Tej nocy
zaorane pola będą gorączkować po blady świt.
Całując mnie w czółko, przywołasz po raz enty te same historie.
O dziedzicu, niemieckich sklepikarzach albo styczniu 1945, kiedy zrośnięci jęzorami wód
nie mogliście pójść na żywioł, a polodowcowy kraj
jak obraz dokonywał się czystym cięciem w rozrzedzonym powietrzu.
Opowiesz mi o grodach sterczących w strefie przyboju:
pełnych praśmieci i śmierci. Bezimiennych, nieopisanych. Dzikich
kaczek. Opowiesz mi, a ja taka rozespana i drżąca
wyczekiwać będę narodzin swojej matki –
zupełnie jakby to było zależne ode mnie.
Kreacja poza wszelką dialektyką. Rozpruwanie ziemi
uwikłanej w następujące po sobie wyże i niże baryczne.
Zgrzyt i zatrzask. Zębów, drzwi albo okien,
które wypuściły kolejnych domowników, znacząc odległość
stąd do nieba, rozbłysku supernowej, zgruchotanych kości.
26 april 2025
Eva T.
23 april 2025
wiesiek
21 april 2025
wiesiek
19 april 2025
wiesiek
19 april 2025
Eva T.
18 april 2025
jeśli tylko
17 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek