29 january 2013
Tomasza dziennik podróży
Szóstego dnia dotarłem do jaskini. Ruch powietrza
we mchu, chłodny strumień na policzku otwierały drogę do
miejsca narodzin, spełnienia i kaźni. Podążyłem za stadem,
zupełnie zbity z tropu. Gdzieś pośród zawalisk
mijając się z własnym odbiciem; oddany kłom i pazurom
pod misterną konstrukcją żeber, w czeluści, do której
nie docierał żaden dzienny promyk ani głos, w pierścieniu
korytarza zaciśniętym wokół cieni tak mocno,
że zdawały się zlewać w jedno. Siódmego dnia określiłem
położenie względem Zuzanny i pozostałych ciał niebieskich.
Światło z wolna sączyło się przez skórę, biel pleców
pojawiających się i znikających sprzed moich oczu.
Jak kwarcyt rozkwitało na jej włosach; lwiej sierści,
szorstkiej, pełnej przebarwień. A potem w jednej chwili
obrazy nałożyły się na siebie i zgasły. Zrozumiałem, że
Zuzanna również utraci całą swoją głębię, kontur.
Jak spod kalki wyrośnie ze mnie, przemierzającego
wilgotne usta doliny Ardèche.
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.