2 december 2012
Widokówka z Tyritake
Będzie deszcz. Deszcze w tych stronach
padają od święta, a wtedy dzikie ptactwo przysiada diabłu
na kolanach. W portach cisza jak makiem zasiał
i tylko żurawie pochylają przerdzewiałe dzioby
nad mętnym czarnomorzem. Wyskubują wszoły spod
skrzydeł, łowiąc kolejne mrzonki nocy. Kiedy ja
śnię; żeby nie zachodzić w głowę, co na tym świecie
poszło nie tak. Co niczym brud wczepiony w psią sierść
rychło przywarło, zasklepiło pory, odebrało oddech.
Z rozbitych skorup składam amforę; o szyi tłustej
od oliwy albo pełnej wina, które wyciekło spod tańczących
stóp. Podnoszę do ust: ciężarną z rozpalonym brzuścem,
wypełnioną po brzegi, markotną. Wprawne ręce
wyczuwają zgrubienia, wczepione w glinę drobinki żwiru
i muszli. Morza, co majaczy niebiesko wylane za horyzont
Europy. Ziemi rodzącej nas pospiesznie, niedbale;
spomiędzy której żeber, piszczeli i spiżu kiełkujemy bez pamięci
własnych matek. Cienie krzewią się gęsto: w fasadach
murów, nadprożach i kanałach. Zupełnie już senna
rozcinam ciemne grząskie łono, chcąc przywrócić kształt
rzeczy lub myśl zamarłą, raz dokonaną.
23 february 2025
Jaga
23 february 2025
absynt
23 february 2025
wiesiek
23 february 2025
Eva T.
23 february 2025
ajw
23 february 2025
ajw
23 february 2025
Jaga
22 february 2025
Marek Gajowniczek
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
wiesiek