Rebeka Sowa, 22 sierpnia 2013
szaleństwo noszę na dnie torebki
babskie atrybuty potrzebują chociaż kawałka skóry
pocięłam tydzień na kolacje i bilety autobusowe
z przystanku do mojego serca są jakieś dwie butelki wina
tylko nie myśl że tak się kończy sobota
aż taka bezpańska nie jestem
Rebeka Sowa, 10 kwietnia 2013
nie potrzebuję kajdanów
najpierw gruba później brzydka
rozciąganie dnia do nieskończoności
i śmierdzi
kupiłam program komputerowy w którym płacze
mleko podaję przez enter
Rebeka Sowa, 3 września 2014
samotny War
i tęskniąca Szawa
nie pytaj ile mamy stąd do piekła
opowiem ci o radości jaką noszę pod biustonoszem
tak by przeżyć jeszcze jedno wypieczone słońce
Rebeka Sowa, 30 marca 2013
po ostatniej wizycie ojca mojego dziecka
nadeszła zmiana czasu z dziwki na matkę polkę
wyprasowałam postosunkowe obowiązki
wytarłam makijaż w magazyn o modzie
zaczynam oddychać dekoltem
jeszcze zwiążę w koński ogon twój głupi uśmiech
i utopię w rzece fragmenty zdjęć
Rebeka Sowa, 26 czerwca 2013
mamo, Mania nie chce iść!
Mania chodź, słyszysz, szybko,
bo cię pani zabierze
i nie kupię ci czipsów.
Mania powolutku podnosi wzrok na palącą papierosa matkę.
Waha się czy zaufać, kalkuluje.
Stópka za stópką idzie za głosem kubeczków smakowych.
Rebeka Sowa, 21 lipca 2014
najbardziej z rozstań nie lubię się żegnać
w imię ojca i tak dalej
wszystko wokół on kogo czego
dlatego nie marnuję czasu na bycie chusteczką do nosa
to nie to kino pyszny faceciku
jeśli mam być praktyczna poproszę taksówkę na główny deptak miasta
kiedy noc przestanie działać roześpię makijaże
Rebeka Sowa, 4 września 2013
otworzyliśmy przestrzeń kluczem gęsi spowite niebo
a on taki podobny do nikogo właściwie
ręce zajęte zimnem
w sierpniu nawet gwiazdy spadają pod nogi Bogu
nie wierzę w żadne słów niezapisanie
jak kromka chleba to lato było
i jesień za pasem
znów umrą małe nadzieje
Rebeka Sowa, 20 grudnia 2017
maluję usta kawą
lepiej mieć na sobie czerń niż gówno warte wspomnienie
przez paznokcie do serca
dlatego raniłam cię jak kombajn zboże
wpływałeś na mnie jak ocean na plażę
i dochodziłeś przez góry razem ze słońcem
pięknie jest myśleć o miłości przez pryzmat płatków śniegu
nic tak szybko nie topnieje
Rebeka Sowa, 17 lipca 2013
wszystkie uśmiechy córki zamieniłeś na zachody
dni uciekały jak autobusy
małej tłumaczyłam że to nic takiego
być we dwie przy stole też jest pięknie
dzięki rozmowom nie boisz się zasypiania
kiedy palę spokojne papierosy
Rebeka Sowa, 7 kwietnia 2013
kiedyś miałam skrzydła
teraz plastry przykrywają zarośla
chodziłam tam gdzie wróble wiją gniazda
między zasłoną z mgły rosiłam stopy
świt zadymił się snami
niech niebo pomoże zapomnieć o lustrach
Rebeka Sowa, 5 maja 2013
rozciągnięta między Kabatami a Świętokrzyską
12 mgnień rozczarowania
przecież wiesz że bez słońca nie mam uśmiechu
w wagonikach wycinanki charakterów odbitych w szybach
ciąg przeciąg wyciąg schodkami do mrowiska
nie liczyłam kroków do twojego łóżka
ale teraz już nie musisz kupować tulipanów
nawet na tyle nie stać kłamcy
moje serce przybrało konsystencję torów
Rebeka Sowa, 1 kwietnia 2013
czarny płaszcz nie pasował do jej wschodów
trupia cera wynikała raczej z braku dostępu
na pętli tramwajowej spotkali się podczas pamiętnego zaniku prądu
który doprowadził ich do kawiarenki w środku parku
zostawiła mu numer telefonu
porzuciła wtedy wiosnę dla ciepła jego słów
jutro idę do wojska - powiedział chowając twarz za kołnierzem
nie płakała
nawet na tyle nie było jej stać
Rebeka Sowa, 20 czerwca 2013
rozwnięta jak przemysł mechaniczny
nad rzeką Perłową rozciągałam oczy by zamazać słońce
bawiłam się w siebie
conocny metro sen
węzeł stóp odciśnięty na drodze która rozciąga się
do rozmiaru wrzasku chowałam pod poduszkę
nie udusisz mnie czarny Alibabo
nie takie numery z babą
Rebeka Sowa, 21 sierpnia 2013
ostatni raz płakałam po cesarskim cięciu
matki płaczą dużo częściej
skąd w kobietach tyle płynów pytałam siebie po pierwszym razie
odpowiedź przyszła beznamiętna
i poszła sobie w spodniach do nowej z trzeciego piętra
Rebeka Sowa, 20 września 2013
we śnie zgubiłam buty te białe weselne pamiętasz
nie ty nic nie pamiętasz co jest związane
z nami
powiesz że to tylko wąska alejka następnej fazy księżyca
być może ale tam łatwiej umierać i szybciej zmartwychwstawać
w pościeli
czekam na spacer jak ty czekasz na spotkanie czarnej Elki
Rebeka Sowa, 8 września 2014
w zapachach mieszają się diabły
nie uwierają chodzą po ciałach znaczą
wypełniają korytarze sumienia
a później przez żebra ucieka kawałek grzechu
przez balkony języków porozumienie bez katastrof
falochronem milczenia odgrodzę ciepło od zimna
nadszedł czas by zmyć z siebie abażury
Rebeka Sowa, 24 lipca 2014
chleb wypiekany w moim brzuchu jest cierpki
na podłodze odpoczywają motyle
tyle skrzydeł ile modlitw
dzieci na podwórku biją się o karuzelę
mama parzy len
ojciec dodaje miód
lato pachnie ucieczką z miasta
mówią że na początku było słowo
być może ale słowo musiało mieć miłość
więc na początku była miłość
później bóg wymyślił planety
Rebeka Sowa, 17 września 2013
yassno tu od
trąb
ki grzmią saxownie
w miłOŚCI
spacer po deszczopianie
wprowadza sen na inną planetę
harmonia takowego generowania strun
ociera się o parapet ściętego ostrosłupa
Rebeka Sowa, 10 lipca 2014
odkąd moje ciało pokryła plaża
a twoje dłonie falują
chyba tylko mewy mogłyby obsiąść nasze strachy
myślę o szumie
wyławianiu śniętych myśli z mułu
obwodnicą klatki schodowej dochodzę do sztruksowych kieszeni
studiuję wracanie i zamykanie drzwi
jakież bezpieczne przedpołudnie
i jakaż nieodgadniona pora obiadowa
Rebeka Sowa, 10 września 2013
usta które nosisz są jak wiszący most
pod szyją cięciwa kręgosłupa zachodzi na koniec
krzywdy mieszkają w skorupie pigmentów
daleko za plecami jaskółki chowają małe
dzieciństwo jest piękne w garści
Rebeka Sowa, 14 lutego 2014
teraz pozwolę się kochać
wymieniać płyny i drżeć
jeśli zaproponujesz zrywanie gwiazd
i przycinanie promieni słońca
będę kobietą nieznającą granic
tylko pamiętaj że moje serce to pole minowe
wystarczy małe kłamstwo by rozpieprzyć miłość
Rebeka Sowa, 10 października 2013
komunikujemy się językiem spadających liści
to taka pora roku podczas której częściej czytamy zegarki
operacja słońca na otwatym niebie zakończyła się amputacją tego pierwszego
mimo to będę nie do końca zdefiniowana
Rebeka Sowa, 3 września 2013
emancypuję cień nocy
wmurowana barwa w kieszeni płaszcza
wiatrem rozciąga zasłony niesione zimnem
talerze tłuczone na zadośćuczynienie
rozniecierpliwię jeszcze narzutę zostawioną przed wczoraj
zostałam przeciągiem
Rebeka Sowa, 14 kwietnia 2013
z mamy i taty pamiętam
zdjęcia
to duże ślubne wciąż jest ukrzyżowane nad łóżkiem
przecinają się trajektorie wspomnień
zawodzą korespondencyjne modlitwy
puenta wygięła się od reumatyzmu
Rebeka Sowa, 20 maja 2013
jeśli ich tępe uśmiechy usiądą na naszych ramionach
wyciągniemy żyły by nakarmić koty
umieranie w ciszy nie idzie w parze z wojną
jaką otaczają nas telewizory
w dzień unieruchomienia kończyn zardzewiałych od płaczu
będziemy wić gniazdo i sznurować pamiątki z podcinanych nadgarstków
teraz stygniemy we śnie
Rebeka Sowa, 9 kwietnia 2013
pozamiataj mendo
na poważnie posprzątaj
zielenią się czarne scenariusze
wśród wron rozochocony ptaszek
na gałęzi cudzysłowy
WITAMY CIĘ MATKO wycinanką
wiatru i słońca
jutro pójdziemy nad rzekę
by utopić kaprysy
odłóż na półkę
cały ten fajans
Rebeka Sowa, 9 lipca 2014
to się potoczyło ruchem jednostajnym
dzień odcień nocy w nocy przez noc
kamienie zamieszkują stanik
tulenie różańca co kilka stacji marsz
przedszkole spożywczy wejście wyjście z metra
wojny zaczynają się na przedmieściach różnicy zdań
po otwarciu ciała modlitwa tli się fizyką
jeśli jest chemia jest miłość
niebieskie konwulsje literują skrzyżowania
co miało się skończyć kiedyś było matką
Rebeka Sowa, 3 stycznia 2014
bądź mi plastrem
w zaciasnym bucie
mrowisko
ruch jednostajnie przyspieszony
trzeci trymest
nałogu
jeszcze miłość nie zginęła
póki my żyjemy
zazdrość łamana przez powroty
koleje rzeczy
na wyciągnięcie ręki
siniaki
Rebeka Sowa, 5 listopada 2013
pod biała koszulą miedza całunuje
wiatry zdradzone zasypiają we śnie ciasnym
miłość chwilami zamknięta kamienieje
dla kilku marnych kwiatów łapie uśmiechy
głupia
spacerem otaczam blokowisko by być ze światłem z okien
marnuję zachody słońca tkane głodnymi wilkami
a później pierdolnąć setkę z Bogiem na dnie
i wić się wężem po podłodze
Rebeka Sowa, 8 kwietnia 2013
dokarmiałyśmy ciężarne kocice
przy zachodniej ścianie śmietnika zakopałaś sekret
pierwszym mężczyzną w twoim życiu był
ojciec
zaczynałaś mówić dużymi literami
wierzyłam ci jak dziecko wierzy telewizorowi
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis