Poetry

tolekbanan
PROFILE About me Poetry (52) Photography (2)


tolekbanan

tolekbanan, 3 august 2018

i tak cię tego nauczę mała

jak mam ci w oczy patrzeć mała
ich była w domu cała zgraja
i każdy jeszcze miał kolegów
 
jak mam ci w oczy spojrzeć mała
kiedy pytali odpowiadałam
i każdy w sobie jest wartością
i tą wartością jest dla innych
 
jest ani przedtem ani potem
dziś wartość szyta pod idiotę
a słowa których używałam płyną rynsztokiem
 
patrzę ci w oczy mała


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 30 april 2018

Titulus Crucis

na ile drzazg można podzielić krzyż 
przyodziać w złoto i klejnoty 
wiedziałeś o tym 

jak dużo siły trzeba żeby głaz odsunąć 
zrzucić chusty 
grób czyniąc pustym 

czy to jest miłość czy już daj mi święty spokój
i wepchnij palec 
w ranę mego boku 

spektakularnie jak na tamte czasy 
do nieba wziąłeś duszę z ciałem 
ja żyję w kraju w którym masz dziś fory 
bo matkę też zabrałeś


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 october 2017

pożegnanie

nigdy nie lubiła
tej twojej pedanterii
równo ułożonych filiżanek
koszul w stanie nieużywania
i recepturek na każdą okazję
żółta od czynszu
zielona prąd i gaz
czerwona (a jakże) raty
 
równe paczki
powoli nikną w płomieniach
pomarańczowych jak koniec jesieni
jak otwarte drzwi pieca
który zmienił twoje ciało 
bezszelestnych jak popiół 
ze spalonych zdjęć
mieszający pierwszą miłość
z ostatnią kochanką
 

plik banknotów
(nie ufałeś bankom)
złoty sygnet kilka fotografii
ułożyła w niewielkim pudełku
jeszcze chwilę posiedzi w ciszy
nim zakaszle gryzącym dymem
poprawiając gasnący stosik
spalający dookoła trawę


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 16 september 2017

każda wojna się kończy

wracam
siostra została w Hamburgu
brat w morzu Egejskim
wracam inaczej niż wracałem każdej nocy
trzymam za rękę małą Mi
śmiejemy się z kilku zdjęć
klikniętych podczas wizyty klowna
nikt inny nie robił jej zdjęć
 
wracam
z walizką fryzjerskich narzędzi
i niedopisanego dyplomu
z pionową zmarszczką znaczącą czoło
na której palce  małej Mi
wygładzają mantrę
odbudujemy dom


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 17 march 2017

jeszcze nie teraz

nie odchodź
chociaż ręka wygładzając
fałdy pościeli
i ta druga
dopinając spódnicę
budują przestrzeń do odejścia
 
przykryj ją dłonią
stopą
czymkolwiek
zanim popatrzę
ponad twoim ramieniem
zanim przekręcę w zamku klucz
należący tylko do mnie
 
a jeśli nawet
to i tak nie odchodź


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 july 2016

dobranoc (dla dzieci)

przysiadł księżyc na brzegu łóżeczka 
zakłada piżamkę 
rozsypuje gwiazdy na kołdrze
opowiada bajkę

miś z koziołkiem wtuleni w poduszkę
mruczą kołysankę 
obok ziewa kucyk pony 
razem uśpią lalkę 

całus mamy na dobranoc
mogę zgasić światło 
możesz dzisiaj tak urosłam 
że aż w łóżku ciasno


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 4 july 2016

wcale nie żal

zanim nieznacznie pobieleją skronie
i pierwsze plamy zagoszczą na dłoniach
wybudujemy dom
koniecznie w sąsiedztwie lasu
z barwnym ogrodem drewnianym tarasem
piwniczką pełną win
 
a może jeszcze przed czterdziestką
spłacimy raty będzie nasze własne
M-4 z widokiem na pola
z dorocznym świętem latawca
i znacznie bliżej babci
za rogiem przychodnia i szkoła
 
przybywa nam plam i zmarszczek
jak liści przy ławce w parku
świat jakoś szybciej ziębnie
ubieram wnuczce kurteczkę
zaglądam w oczy pozornie niebieskie
w głębi śnią dom i zieleń


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 july 2016

między śmiercią a życiem

umarłam 

zbyt młoda by umierać
jak listopadowe liście 
chociaż wycieraczki hipnotycznie 
rozmazywały na szybie ulewę 

ciągle nie mam pewności że istnieje niebo 

siedzę na gałęzi i fikam nogami 
nie ma sensu krzyczeć 
przecież nie usłyszy 
w skupieniu pełznący orszak 

zastanawiam się czy dorosnę


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 24 june 2016

na drugim planie

wstawaj i walcz
jakoś nie śmiejesz się z patetyzmu
kiedy podniosłość chwili
mieści się w trzech łyżkach zupy
no podnosimy głowę
i wespół w zespół 
współpracuj proszę
nie wymagam cudu
dziesiątka morfiny 
więcej nie dostaniesz
jak dziesięć procent
gwarantowanej szansy na życie
podanej przez lekarzy
i nie mów mi że nie masz siły
już tylko dziesięć razy
zniszczą komórki promieniami
wstań żebym mogła się położyć
otulić ciszą i zapłakać


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 19 june 2016

Noc Kupały

przynoszę dzisiaj swoją twarz
chociaż ty widzisz czerwone kalosze
wielki parasol  w krzykliwym kolorze
i krople deszczu na policzkach
 
wtańczyłam siebie na twój próg
choć za cholerę nie umiem stepować
trochę mi ciążą nogi mięknie głowa
albo odwrotnie sąd plaimont zmiótł
 
ale złapałam mocno ręce
i nie pozwolę żebyś stchórzył
 
odpowiedzialna dziś za siebie
jutro lojalna wobec ludzi


number of comments: 16 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 june 2016

w sieci

wszedłeś jak wchodzą pająki
do opuszczonego domu
rozsnuwając przędzę 
w cichych zakamarkach
aż w końcu od piwnicy po strych
nie ma miejsca 
którego nie dotknęłaby plątanina nici
i nie ma skrawka skóry 
na moim ciele który zachowałby
niezależność od twoich warg
naciskam mocniej
sprawdzam naprężenie sieci
pęka gdy z hukiem otwierasz okiennice
wpuszczając oślepiający blask 
wolno odsłania  twarz i biodra
przepasane ręcznikiem


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 26 april 2016

Antoni albo osiem puzzli

dokładnie tyle chowam w swoim pokoju
zanim dokończę układankę
nie siedem bo to kosa 
i nie dziewięć bo tego już byłoby zbyt wiele
Lucy znalazłaby je w ciągu kilku minut
nawet z zamkniętymi oczami
ale teraz kiedy bierze ode mnie klucz wiem
że jeszcze godzinę posiedzę 
w najwygodniejszym fotelu
rozkoszując się intymnością chwili
świadomością że przegląda moją prywatność
złorzecząc pod nosem na upartego starucha
i na arystokrację z domu starców
która nie siądzie do kart inaczej
jak tylko przy zielonym stoliku
 
jeszcze godzina potem mój stolik
zamieni się w szulernię ale wrócę
zanim karciarzy przegoni personel
wrócę z ogromnym pudłem


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 11 april 2016

dzisiaj nie zdarza się często

właściwie nie rozumiem dlaczego
miejsce w którym mieszkam
nazywają domem opieki
a nie domem starców
troski w tym przybytku niewiele
a średnia wieku niejednego odwiedzającego
wprawia w zakłopotanie
 
szczycę się jednym z najdłuższych staży
zaraz po Lucy i Antonim
chociaż Antoni oddany jest bez reszty
układaniu puzzli a Lucy to wcale
nie imię tylko zdrobnienie od Lucyfera
trzymamy się razem szczególnie 
w takie dni jak dzisiaj
 
czerwcowy poranek obiecuje że już w południe
zjem obiad  z synem w restauracji przy rynku 
dzisiaj pamiętam że mam syna i że 
przyjeżdża w co drugą niedzielę
z wysokości tarasu będziemy zaglądać w uliczki
może nawet wypiję kieliszek wina


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 8 april 2016

nyktofobia

całą uwagę skupiam na bladym świetle
sączącym się ze szczeliny pod drzwiami
odwracam wzrok od jeszcze bezkształtnych cieni
 
wpełzających powoli w krople potu na moim ciele 
pożywiają się rosną materializują w drżeniu
 
wyciągają obślizgłe łapy do wrażliwej substancji mózgu 
resorbują słyszę czyjeś koncepcje jestem kolacją
potwora który nie trawi  nie wydala a przewodzi myśli
 
tracę przytomność imperatyw obrony zamieniając w krzyk
nie jestem gotowa na ciemność otwórz te cholerne drzwi  


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 april 2016

dystans

pamiętasz krzyż koniuszkiem noża
narysowany na bochenku chleba
zanim krojony na przygrube pajdy
trafiał do ust nim masło się stopiło
 
kłosy pszenicy które tarłeś w rękach
tylko dlatego że inni tak robili
jednak cieszyło kiedy czyste ziarno
posmak tamtego chleba ożywiło
 
trudno ocenić które z nas ma więcej
ja kłosy żyta które ranią dłonie
 
ty śmietnik pełen wpół czerstwego chleba
a obok letniskowy domek


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 march 2016

pięć minut

morze chłodne o tej porze roku
pieszczotliwie obmywało stopy
i ślady gasnące pod kolejnymi

uderzeniami fal i podmuchami wiatru
który podnosząc jeszcze letnią sukienkę
zostawiał na udach gęsią skórkę 

równie trwałą jak cienie bezgłośnie  
migoczące w mglistym powietrzu poranka
prowadzącym wzrok daleko za horyzont

do chłopaka przy rozbujanej huslawce
bezczelnie wyciągniętym palcem
wskazującego bosą dziewczynę
 
podskakującą na mokrym piasku
topniejącą w rozdawanych pocałunkach
ale dziarska staruszka 


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 february 2016

"szlachta nie pracuje"

zanim carycy falująca pierś 
dotknęła naszych granic 
trzeba nam było myśleć politycznie 
ale my politykę mamy za nic 

zanim w wieluniu pierwsze bomby 
a po nich strzał na westerplatte 
myśleć nam było strategicznie 
lecz służby państwa mamy za nic 

zanim nas zmiecie z mapy świata 
co zakochane dziś w berlinie 
spokojny sen śnią bohaterzy 
nie przeczuwając powstania


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 22 january 2016

moja babcia była z innej epoki

zawartość skrzyni posagowej 
szybko znalazła miejsce w nowym domu
zastawa z motywem stokrotek
na haftowanym obrusie 
obiecywała ciepło domowych posiłków
wabiło przyrzeczeniem 
prześcieradło z monogramem
 
resztę dobytku schowała w szafie
obok bielizny codziennej i tej do kościoła
i tej  na wszelki odpukać wypadek
pod którą z czasem 
uzbierało się nieco grosza
nie przewidziała że wnuczka
zdeprecjonuje posag


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 january 2016

kiedy odejdziesz

założę czarne pantofle
i maskę zblazowanej diwy
żeby nie przecisnęły się
żadne żałobne gemit

odkręcę tabliczkę
z nazwiskiem
od lat dyndającą
na niedokręconych śrubach

a na wyżerkę
zlecą się koty
z odległych dzielnic
bezdomnym podam sernik

usiądę w miejscu
gdzie chociaż wiatry
lubieżnie zmierzwią włosy

kiedy odejdziesz
stracę prawo na włączność
chociaż to mnie 
największą część zabierzesz

z zanikającym echem kroków
zamienię się w czekanie


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 october 2015

do końca

mówią, że pójdą na koniec świata
to niedaleko
koniec świata jest za rogiem
w kolejnym geście
w kolejnym słowie
 
podnosi pospolitą twarz
twarz tłumu
nudną i bezduszną
zamykam oczy i uciekam
jak robak w rowek deski
 
zasypiam tworząc 
jedność z drewnem
i jedna bezmyśl nas oplata
nad głową w spazmach dogorywa
mijając drewno koniec świata
 
wypełzam cicho
nie pobiegnę utopić krzyków
w strugach wody
zaczekam aż scałujesz wszystko
i znowu będę oczywista
 
czystym żywiołem jak pochodnia 
zapłonę w twojej dłoni
zanim się w popiół przeistoczę
bo przecież mówią, że pójdą w ogień


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 29 september 2015

jesiennie

jeżeli pełnię życia mierzyć wspomnieniami
to chyba szybko zaczął umierać
otoczony troską schludnej firanki
z nosem przyklejonym do szyby
słuchał stłumionych odgłosów boiska
 
tamtej jesieni nazbierał liści
a może same wpadły do tornistra
tworząc drugie krucho kolorowe dno
podobne światu zamkniętemu w szklanej kuli
którą tylko on mógł potrząsać
 
wirowały płatki osiadając w latach
równo na bunt ucznia i na dumę mistrza 
kiepskie  asygnaty na stabilizację
z gwarancją na rangę stróża suchych liści 
 
 
w alejkach parkowych zna każdy kamyczek
wyczuwany laską z rękojeścią kuli
spacerując czeka na pełnię księżyca
harmonizującą z ostrzem scyzoryka


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 august 2015

cisza na księżycu amare

nie umyłam rąk nim tu przyszłam
ociekały krwią i słowami
rozważnie ujmujesz  w dłonie
szukasz broni
 
niczyich nóg nie obmyłam
ani swoich nie dałam nikomu
subtelnie masujesz stopy
mrużąc oczy
 
nie ma dni na księżycu amare
nie ma nocy ani pór roku
tylko tarcza miedziana
odbija unisono
 
miecz obosieczny


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 17 july 2015

samotność powinna być czarna

furkotem skrzydeł płoszysz stado
cierpliwie liczonych baranów
które radośnie rozprawiają się
ze szklankamii po wypitym mleku
wracasz
 
jak bocianica do starego gniazda
pewna że siedząc na werandzie
czekam na otulenie czernią
w której bez trudu znajdę drogę
prostą w głąb siebie
gdzie swobodny oddech
z milczeniem prowadzi rozmowę
 
zanim czerń się rozproszy zbudzi cienie
aroganckich bałwochwalców świtu
nim odejdziesz nucąc pod nosem
w innej scenerii innego lata
wrócę


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 18 april 2015

yoker

powiedz mi proszę czy potrzebna
inteligencja czy brawura
żeby na pniu położyć głowę
tak by rozbawić dwór i króla

mogę na przykład chleb i mleko
na stół położyć wczesnym rankiem
cmoknąć mężusia czule w uszko
i póść przywitać się z kochankiem

a potem w pracy już na luzie
zapomnieć o wczorajszym wstydzie
poklepać szefa w lewe ramię
stary jak ja cię nienawidzę

kiedy podwórko kibicuje
psom gdy o kości toczą walkę
wynieść przed bramę kubeł wody
wymownie patrząc na sąsiadkę

 i do krytyka który powie
że rym i rytm bez ładu składu
wolno odwrócić się plecami
syknąć przez zęby spieprzaj dziadu

wielkim trefnisiom błazenady
salwami śmiechu wybaczono
ucz więc i prowadź królu błaznów
drogą do panteonu


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 february 2015

namiętność

pukle włosów skręcałeś w palcach
zanim spadły na nagie ramiona
rozpalając w oczach rudy płomień
 
od którego zajmowała się pościel
płonął świat gdy zaglądał w okna
niepotrzebny zatraconym w salsie
 
unoszonym na anielskich skrzydłach
swoim szumem tłumiących odgłosy
wiatrów defraudantów najpiękniejszych iskier
 
gasnących w pogorzelisku


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 23 september 2014

samotność

knajpy w małych miasteczkach
o czwartej nad ranem
są takie same
goście w objęciach bramkarza
nie są już w stanie
nikogo udawać
ostatniego tej nocy drinka
dopija kobieta
o wyblakłych rzęsach
obserwuje kelnerkę która
rezygnuje z oszustwa
rozpinając push-up
barman plamy makijażu
niezdarnie pociesza
cóż miałaś pecha
gasną żarówki nie rozgrzesza
noc gdy z odejściem zwleka
zbyt młoda by spokojnie 
czekać na taryfę
za stara na inkwizycję


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 20 september 2014

wahanie

pośród siedmiu miliardów planet
orbitujących woków wielu słońc
odbijających światło gwiazd
mam własną planetę
własne słońce
i siedem księżyców
zasypiając po ciemnej stronie
eksponują jasność
w której demonstrują śmieci
gromadzone i zrzucane
z innych planet
czekając uporządkowania
cuchną latami


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 september 2014

wojny uliczne

z kocią zwinnością stawiam stopy
kolejny krok w kierunku życia
jeszcze sto metrów, tuż za rogiem
wpadnę w ramiona bliskich
 
gdzieś z prawej strony zgrzytnął zamek
szczeknął i ucichł zabierając
nazwisko adres i pragnienia
nagle zostałam celem
 
mrok przestał chronić cienie straszą
potykam się zmęczona
najchętniej wpełzłabym pod ziemię
robak w poświacie noktowizora
 
zdegustowana śmierć otwarcie 
osądza spektakl grę aktorów
wyboru mi nie zostawiacie
kompletny brak bon tonu


podrzuca w górę czapkę błazna
którą zestrzelisz nim mnie zdejmiesz
biegnę chociaż korci by sprawdzić
czy śmierć mnie goni czy też ciebie
 


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 12 august 2014

dziecięce królowanie

za regałami w bibliotece
której szefową była mama
mieliśmy stolik i dwa krzesła
centralny punkt królestwa
 
stąd kierowaliśmy bitwami
nawet przegrane wygrywając
książką stulecie ogłosiwszy
ilustrowany Poczet królów polskich
 
znaliśmy twarze obyczaje
kształt brody stroje oręż ciężki
odkrywszy mały fragment ciała
snuliśmy opowieści
 
wygrywał ten kto zapytany
wyczerpującą dał odpowiedź
szukając podchwytliwych pytań
szperaliśmy w księgozbiorze
 
mecz trwał dwa lata uścisk dłoni
esencjonalne pożegnanie
ale na skroniach wciąż korony
i krew nie czerwienieje


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 10 august 2014

czwarte życie lustra

szulerka złość z rozczarowaniem
gra w kości dzieląc włos na czworo
niestety dla nich może dla nas
nie mieliśmy wspólnego stołu
 
jeszcze kaleczą ostre brzegi
choć pod powierzchnią nalot wzbiera
właściwa pora na rozsądek
pewność że wszystko matowieje
 
tylko czasami pluję w rękaw
trąc niecierpliwie taflę w miejscu
gdzie podpisują się malarze
 
ledwo widoczne śnią w objęciu
nie pozwalając się wybudzić
kawałki mojej twojej duszy




number of comments: 2 | rating: 4 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1