Gabriela Iwińska, 25 february 2015
Mamo, wróciłam
prawie. Jeszcze gęstnieje odległość między nami,
ale kiedy to się skończy będziesz mogła prześlizgnąć się
po niej tutaj.
Nie pytaj mnie o tutaj.
Ono jest jak kawałek trawy pomiędzy torami
i jak obecność wsparta dokładnym numerem domu.
Nie wiem wiele.
Światło dnia rozchyla się teraz szerzej,
sprawdza, czy jestem.
Twoja twarz to jedyne zdanie,
które rozumiem.
Gabriela Iwińska, 5 february 2013
Na dworcu stoi peron trzeci, rozkład,
zaspane semafory i głośniki bez krtań.
Jeszcze beze mnie.
Jeszcze się nie urodziłam do tego dnia.
Dzień ocyfrowany i przeliczony, ale
bez swojej rzeczywistości, pędu i ludzi.
Nie wiadomo, czy nie dogada się grupa powodów podważająca
istnienie biletu, określonego na nim czasu i miejsca.
W wypadku (zwykle przeciwnym)
wejdzie do przedziału jedynie wycinek dworca
z godziną odjazdu i już
nie moim celem.
Poza tym nic się nie zmieni.
Najwyżej poproszę inną rękę o spełnienie
lepszej jakości biletu.
Gabriela Iwińska, 3 february 2013
w hadesie wygasły fajerwerki
przepalił się ogień
kaloryfery są zimne
styksem już płynie wilgoć
Gabriela Iwińska, 3 february 2013
Rozpatrzone zostały wszystkie dowody
przeciwko ciszy.
Komputery ani radia nie namierzyły
istnienia w słupie elektrycznym.
Encyklopedie i słowniki wyjęły
pojęcie
i złożyły w kostnicy.
Czas przyspieszył kilkukrotnie.
W dali słychać pustkę
przewracającą się pod barem.
Gabriela Iwińska, 19 january 2013
Obudziła mnie jak zwykle ta sama pora wstawania,
pora przecierania oczu i trafiania w pantofle,
zmęczonych myszkowaniem po nocy.
Kłaniam się kolejno wszystkim
przedmiotom niezmieniającym położenia,
przedmiotom poruszającym się na rozkaz ręki.
Od zawsze obecni.
Udaje mi się upozorować zapomnienie,
żeby móc im się przyjrzeć.
Czekamy na pierwszą? kawę,
sporządzamy czystość rąk, twarzy,
tworzymy spis treści pozostałych.
Zakładam, że jutro będzie tak samo
z wyjątkiem
mającym nieokreślone, inne cyferki przy innym nazwisku.
Gabriela Iwińska, 9 january 2013
Znowu się kłócimy,
bo dzień ma tylko dwadzieścia cztery godziny,
a ja trzy minuty przed łóżkiem.
W pracy na przerwie odwiedza mnie sms
o braku treści, jakby na znak protestu
przeciwko ciszy.
Kiedy wracam do domu widzę whisky na twoim fotelu
zdzierającą gardło z odbiorcy,
z przepitą etykietą zamiast twarzy.
To nie chodzi o dwadzieścia cztery godziny,
tylko o te trzy minuty.
Wtedy się modlę.
Gabriela Iwińska, 24 december 2012
taki inny świat
w którym diabeł jest szary
nie ma środków ani trzęsień
nogi wplątują się między koła
i tylko czasem cień
nosi moją sukienkę
Gabriela Iwińska, 15 december 2012
ręce w kieszeniach
wszystko
co mogłam unieść
a mimo to nasza kamienica
wymienna na nasze
twoje i moje
jeszcze się budowała
na głowie
podsadziłam ciało pod wodę
ale nadal byłam sklejona
więc
nie było już rady
musiałam się przeprowadzić
na czerwonym
Gabriela Iwińska, 26 november 2012
Mieszkał mężczyzna. Lat miał wystarczająco na samotność.
Pod nim wszystkie siedem cudów.
Wszystkie pożyczały na wódkę. On potrzebował na chleb.
Kobieta z czwartego piętra piekła szarlotki.
Potem przestała, bo mąż wrócił z delegacji.
A on przywiązał się do jej psa.
W bloku nie było windy. Zepsuta od
co najmniej dawna. W kącie stało parę protez,
ale on wolał inaczej.
Oknem.
Gabriela Iwińska, 25 november 2012
okno pęcznieje obiektywizmem
miasta sinieją z zimna
nawet pies uwiązany na przystanku krzyczy wyraźniej
ludzie czekają dłużej na dworcu
a chodniki są mniej szare
niż my
co najmniej ty i ja
Gabriela Iwińska, 22 november 2012
mysi kontur
dosyć niska
szyja wyciągnięta ponad ptasie autostrady
nic specjalnego
takie dziewczę ze mnie
w sumie nie brzydkie
więc krytykom względnie mogłabym się spodobać
ale zapomniałam
że trzeba jeszcze umieć odbijać swoje czoło na kartce
Gabriela Iwińska, 21 november 2012
Nasze wieczory spotkały się na kolacji.
Zaproszona była kawiarnia w kącie ulicy Cichej
i nawet kelner wydał resztę z uśmiechem.
Lampy przymknęły powieki, ale można było
znaleźć trochę światła w kałuży.
Wszystkie okoliczności zapięły guziki pod samą szyję,
nie słyszały poczęcia się nocy.
Szkoda, że nie zdążyliśmy dojść.
Gabriela Iwińska, 20 november 2012
Wypięłam się poważaniem do sąsiadów.
Mają wielkie szczęście, że powstrzymuje mnie sufit.
Okno utkwiło w monologu na dziewiętnastej stronie,
zgodnie z zegarem. Tu, gdzie samochód przejeżdża,
a rejestracja nie wzrusza pani liścioetatowej.
Tych parę godzin podkręca kaloryfer.
Teraz to już na pewno się nie podniosę.
Leżymy z Dotykiem.
Poznałam go dziś przed południem. Całkiem sympatyczny,
więc zaprosiłam do domu. Rozwiązaliśmy krzyżówki wyznań.
Drzwi się zacięły.
skrajnie dedykowany
Gabriela Iwińska, 17 november 2012
Rozmawialiśmy, naprawdę nic więcej.
Być może była w naszych oczach siła ściany,
której nie możesz przesunąć.
Odległość groziła i w końcu postawiła swoje warunki ,
a my musieliśmy się na nie zgodzić,
żeby całkiem nie skapitulować w przeciwne strony.
Za nami stała lokomotywa i jeśli
zastanawiasz się, co chciała powiedzieć,
to pewnie jedynie tyle:
jestem tak samo biała, jak wy.
Gabriela Iwińska, 13 november 2012
Jesteśmy jeszcze dopiero przed śniadaniem.
Ty pieścisz smutek, a ja przygotowuję kawę.
Nie musisz do mnie nic mówić,
chociaż nie podpisywałam intercyzy na słowa.
Nad stołem wisi wciąż ten sam pająk,
wczoraj zatrudniony jako jedyny postronny od warczenia i łez.
Nie trzeba nam żadnej wiosny,
żadnych niezaludnionych kontynentów.
W ogóle nie musi się nic dziać, by znaleźć powód.
Zdzieramy wzrok, przyciskamy usta.
No widzisz? Jeszcze przed południem.
Gabriela Iwińska, 12 november 2012
Łzy od dwóch dni wojują z twarzą.
Kto wygra?
Sztorm czy piaszczysta, zlepiona skórą wyspa?
Staję na uboczu i tylko się przyglądam.
Nie dla mnie kibicowanie.
Jestem jedynie do użytku,
polem walki, przedmiotem sporu.
Ja tylko jak wahadło
przesuwam się ze strony na stronę
Gabriela Iwińska, 10 november 2012
Kolejki na poczcie zawsze się wydłużają nadzieją,
że on wymyśli przyjść i stanąć za nami.
Albo domy czekają i pieką ciasta na wypadki
niby nieoczekiwane, wymagające zaskoczenia.
Pociągi naumyślnie się spóźniają,
aby przedłużyć rozgrzewającą kołdrę ramion.
A zajęcia przesuwają się bezznacznie?
One jedynie delikatnie sugerują możliwość zejścia.
Świat mówi językiem spóźnień i przypadkowych okoliczności.
Tak tylko mimowolnie, mogąc postawić przecinek
przed jutrem.
Gabriela Iwińska, 7 november 2012
Powoli zbliżam się do łóżka. Noc już przeciekła z okna.
Zapalam wzrok dotykiem po ścianie.
Słyszę oddech, jak sapanie wygaszanego telewizora.
Przypatruję się…
Kołdra ma teraz duży brzuch. Kogo karmi ciepłym snem?
Podchodzę. Łapię za jej ramię, które dobrowolnie rozszerza.
W końcu otworzyła przede mną jasne główki dziecięce,
ułożone, dla bezpieczeństwa, jedna obok drugiej.
Moje myśli wychowane na tobie jeszcze śpią.
Do południa na pewno nie będę ich budzić.
Gabriela Iwińska, 7 november 2012
( )
właśnie czytasz ją głośno co oddech
właśnie go kują w kamieniu
ono dostaje Nobla
ostatnia przemowa
a teraz się wiesza
na rogu łóżka
i tak do świtu
Gabriela Iwińska, 6 november 2012
co nie znaczy że na pewno
przestanę kochać
to nie kupuj więcej cukru
czekoladę jak musisz jeść jedz gorzką
okna i usta zarygluj bezdniem
potem kup bilet kolejowy
byle skąd byle dokąd
po prostu
nie wysiadaj równo z przystankiem
ja prawdopodobnie tak zrobiłam
choć nie jestem jeszcze pewna
Gabriela Iwińska, 28 october 2012
Wysiadła z autobusu.
Na nogach miała sandały,
ale nie omijała kałuż.
Machnęła ręką, a „cholera”
ułożyła się do skoku z ust.
Jednak tylko nieuważna spłynęła,
chowając się w ramieniu zderzanym z jej.
To było siedem lat temu.
Dziś noszę to samo imię, co Gabriela Iwińska.
Gabriela Iwińska, 24 october 2012
padam do stóp wiersza:
przyjdź!
wleź w rękę
w nogę
pośladki
zajrzyj gdzie chcesz tylko
chodź już bo jestem śpiąca
i stwórz się sam
Gabriela Iwińska, 24 october 2012
Odrywam kawałek naskórka.
Nie, nie chowam pod poduszkę.
Wiesz, że nie wierzę.
Ani też nie zjadam.
Nie jestem kanibalem,
chleb choćby z wczoraj jeszcze znajdę.
Nie oddam tobie.
O całym ciele nie możesz spamiętać,
to taki szczegół uleci na pewno.
Wprasuję go w kartkę.
Widzisz, to jedyny sposób,
by wiersz mnie wyraził.
Gabriela Iwińska, 23 october 2012
a nie jakieś napompowane serenady
wznoszące co najwyżej
a nie
tego też nie
epoka poszła kilkoma krokami dalej
nikomu nie trzeba smętów
jeszcze za grobem
to tak żeby można było się pobujać
przytupnąć
szczęknąć kostką
umarli lubią jazz
choć go już zapomnieli bo
odpadły im uszy
Gabriela Iwińska, 5 october 2012
siedzieć w brudnym barze
nawet wódka nie rozgrzewa nie przyciąga
mieć wewnątrz pancerz
w którym wszystkie sygnały wychodzące
są zablokowane
siedzieć i gapić się
wpatrywać jak bezduszne budynki stoją parami
kiedy herbata gwiżdże na gazie
w rytmie palców obsuniętych nieśmiało po drzwiach
tylko we mnie jakieś skupione milczenie
może uchyli się okno
Gabriela Iwińska, 16 september 2012
zwracam się do wszystkich żyjących
proszę mnie nie szanować
nie życzę sobie
ani wyrozumiałości ani tym bardziej
wysłuchania
przestańcie absorbować mój smutek
i zauważać na ulicy
wołajcie jak na psa - na pewno przybiegnę
nie liczcie się ze mną
już naprawdę zdenerwuję się
jeśli ktoś odwzajemni moją pomoc
chcę być niepamiętana
obmawiana do innych jako głupia i natrętna
zabronię sobie oddychania
oczywiście dla waszego dobra
wykorzystajcie na tyle ile jeszcze można
i zhańbijcie przy wszystkich
załóżcie kosz na głowę
każcie pływać w klozetowej muszli
a kiedy umrę
spytani kim byłam odpowiedzcie
nikim
Gabriela Iwińska, 14 september 2012
czasem jest mi tak po prostu
smutno
zapinam duszę na guziki
później chowam pod łóżko
taka jałowa doczękuję świtu
który rozlewa się przynajmniej na wiek
i znowu siadam gdzieś obok
niewinnie wyciągając ręce przywidzeniom
że jednak
zauważysz szybciej ubywające powietrze
Gabriela Iwińska, 9 september 2012
dedykowany Mamie od 08.09.2012r.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - mówili.
Kiedyś nie wierzyłam.
Wydawało się, że gdziekolwiek poza nim
jest raj płynącej czekolady.
Podróżowałam snem po różowych łąkach.
Wyobrażane drzewa, ludzie,
ptaki śpiewające po naszemu.
W końcu uciekłam rzeczywiście.
Nie było to daleko.
Chodniki były brudne tak samo,
niebo bez zmian, nieodmienne wschody i zachody.
Nieodkształtny krajobraz pomieszań.
Potem jakiś Paryż, Wiedeń.
Krainy ścierania cierpień na szlakach
zachwytu, udekorowanej kawy listkiem mięty.
Zakochanie wcale dłużej nie trwało.
I wróciłam.
Stęsknionymi wydały mi się być nawet ściany,
do których tyle czasu nikt nie szeptał.
Teraz ściszam swój cień i zostaję częścią mojego domu
na zawsze.
Gabriela Iwińska, 6 september 2012
Weszłam do mieszkania.
Zdarte płaczem ściany przykryłam
białą farbą.
Nad drzwiami powiesiłam krzyż ,
a na parapecie stanęła armia drewnianych aniołów.
Gotowych co najwyżej upaść.
Smutek poupychałam pod łóżko i do cukiernicy,
gdybym czasem piła herbatę w zamyśleniu.
Nie nakryłam stołu i nie założyłam firanek.
Po prostu oddaję się oślepieniu.
Noce odkręcam winem i
lampki nie gaszę w ogóle.
Do pieca wrzucam nasze zdjęcia.
Cholera! Tak samo spalałam się w Ciechocinku.
Gabriela Iwińska, 5 september 2012
możesz być pewien
że nie usłyszysz więcej stukania obcasami
zbliżających się pod twoje drzwi
mieszkanie choć wcześniej lubiane
przeklnę ciągle wygaszającymi się żarówkami
wyśmieję twój długi nos
niezdarnie za krótkie palce
i zawsze pełną cukierniczkę
na wypadki mniej slodkie
i wtedy wlaśnie zapomnisz czekania na
słowa chociażby marudne
i drgania moich powiek spokojnych
o kolejny dzień zbudzenia w zapatrzeniu
zacisnę ramiona
podkulę nogi
zagryzę usta
cała zwilczeję głuchonocą
na razie jednak ponoć
kochasz
Gabriela Iwińska, 27 june 2012
-
-
- czy to wszystko?
- to jest nadto.
- może to rozwiniesz.
- morze rozwija się w ramach przypływu.
- chyba nie rozumiem.
- chyba zgubiłeś pomysł na rozumienie.
- tak wygląda koniec?
- nie. tak wygląda początek.
- czego?
- początek sznurka o dwóch końcach, który ktoś przeciął.
teraz ja mam swoją głowę i swoją stronę, a ty masz swoją głowę
i przeciwną stronę.
Gabriela Iwińska, 26 june 2012
jest odpowiedzią na niepostawione pytanie
skraplaniem łez w kamień
cudotwórczą reakcją o niewyjaśnionych właściwościach
miłość nie jest od kochania
ani od tęsknienia
jest od posiadania nadziei
nie jest listem czy mokrą poduszką
jest trudna do wyliczenia
jest opaską na oczach wędrowca
książką bez rozdziałów i bez zakończenia
niepohamowanymi przed niczym słowami
i ciszejącym milczeniem
miłość to gęsia skórka
to zamyślone okno
to znak w obydwie strony
to jakby przestać na chwilę cokolwiek
i słuchać szelestu zbliżającej się duszy
nawet spod ziemi
Gabriela Iwińska, 26 june 2012
Nie mam pytań.
Nie znam żadnych dobrych odpowiedzi.
Nie szukam nerwowo kluczy w torebce.
Nie planuję trzasnąć drzwiami.
Nie stapiam się na popiół.
Nie zamarzam w kamień.
Nie słucham ani nie wymawiam słów.
Nie ma we mnie milczenia.
Wznoszę ramiona z przymrużeniem.
To wszystki atak na bombardujące z nieba cierpienie.
Gabriela Iwińska, 26 june 2012
Są konkretne i ogólne.
Są niewykorzystane. Są wszystkie.
Zadając pytanie stajesz się martwy
jak strach przed brakiem odpowiedzi.
Odwracalne odgryzanie języka.
Pytania zadaje człowiek pewny bądź nie.
Leżący na kanapie lub stojący pod ścianą.
Są milczeniem lub potokiem słów
płynącym w stronę ku rozjaśnieniu.
Pytanie to chwila słabości, zawahania.
To bezruch, wstrzymanie oddechu.
To twoje sumienie przebijające się przez krtań.
To bezsilny rozum.
Pytania się nie stawia. Je się usadza.
Zbyt duże prawdopodobieństwo złego echa.
Gabriela Iwińska, 24 june 2012
Skóra pęcznieje.
Puchną policzki i powieki.
Dłonie silniej odczuwają grawitację,
nie mając siły się poddać.
Nogi klękają i się nie podnoszą.
Próbują tak brnąć dalej, choć czują, że boli.
Wzrok przykuwa do siebie to co nieruchome.
Mam sucho w gardle, mimo że obok stoi pełen kieliszek.
Trzeba nauczyć się uśmiechać od początku.
Znowu nieznajomy został nieznajomym.
Gabriela Iwińska, 23 june 2012
Odchodzenie wychodzi nam prędko.
Niedopakowana walizka, niepozamykane okna.
Adieu pod rzęsami. To nie pierwszy raz.
Blikości nic nie może oddalić.
Odległość jest tylko silniejszą przyczyną
wyczuwania zapachu w wietrze.
Nic się nie zmieniło.
Uśmiecham się w ten sam sposób.
Tylko podskórnie przeczuwam, że jeszcze we mnie siedzisz.
Gabriela Iwińska, 27 may 2012
milczymy kolorowo
jak nam się uda w zależności
od powodzenia bądź ilości wódki na stole
ja zasypiam czarną ciszą
i budzę się z białą
nigdy nie czułam szczęścia
przeźroczysty ty
ile trzeba razy się spażyć
aby usłyszeć prawdę o tobie
jak znowu przyjdziesz
nie staraj się być
ja zaniemówię wciąż na tak samo
Gabriela Iwińska, 29 april 2012
papiery porozrzucane w sprawach dotyczących bliskości
ostatecznie studiów i planów na połowę życia
sterta książek i nauczonych w głowie wzorów
po to by raz napisać
i puścić dalej mimo pamięci
dalej nieczyszczone od dwóch miesięcy okulary
do czytania przemądrych kazań poetów po nocach
zapaskudzone czymś w rodzaju łez
jednak co to za łzy gdy się płacze o powrót do snów
cogodzinne szperanie w lodówce
i kładzenie się plackiem przed przyszłością
zaglądanie w głąb i szukanie opłacalnych rozwiązań
setki prób odgadnięcia przeznaczenia w imieniu
i zawsze o jeden więcej ręce bezsilnie wyciągające sie do góry
trzeba było zostać dzieckiem
a nam się zachciało dorastać
Gabriela Iwińska, 3 march 2012
Przesyłam tylko parę słów,
bo nie ma dużo miejsca na rozpisywanie się.
Chciałam cię serdecznie pozdrowić,
zanim cię doścignę przypadkiem prawdopodobieństwa.
Jestem w miejscu, gdzie koty chodzą na dwóch łapach,
a ulice wieczorami otwierają usta gotowe do pocałunku.
Tu wszystko pachnie reakcjami pomiędzy dwojgiem.
Mieszkam tu trochę jak cień, którego nikt nie rzuca,
bo przecież jestem bez ciebie.
Czasem zawieje mi przez uszy tęskność,
ale przechodzi o czwartej.
Wiesz, ranki wstają wcześnie
i nawet potrafią mruczeć i chcą być głaskane.
Dlatego ja zawsze do nich wyciągam ręce,
a one się łaszą i odchodzą, bo ludzie wychodzą z domów do pracy.
Skończyło mi się miejsce do pisania.
Nie martwię się, że nie przeczytasz, bo przecież
tylko sobie ciebie wymyśliłam.
Gabriela Iwińska, 25 february 2012
Przymykam oko na to,
co ma wyjść za oknem.
Kaloryfery starają się grzać,
tylko nie ma już czego.
Niepogoda wychodzi zza chmur.
Ciągle nie mam parasola,
ale ze względu na bliższy niż dalszy koniec
mogę sobie zaoszczędzić.
Za odłożone pieniądze
(które pochowałam po różnych kątach myśląc
o wrażeniu, kiedy je w końcu będę musiała znaleźć),
kupuję sporo piachu, dwa pióra i sznurek.
To na mój bliższy niż dalszy koniec.
Pióra wiążę sznurkiem i stawiam na sobie krzyż.
Zostało ostatnie: Amen.
Gabriela Iwińska, 2 february 2012
Poezja lubi odchodzić.
Czasem robi dłuższe wypady,
tzw. wolne przymusowe.
Ale wraca i czuję się lżejsza.
Dzisiaj odwiedziła mnie pierwszy raz od urlopu.
Poznała, w kątach, pod miotłą,
parę mysich słów,
które cichym szeptem wydeklarowała.
Chwilami mam wrażenie,
że po obudzeniu się z szybko przemijającej ciemności
nie poczuję jej na swojej poduszce.
Wtedy nocami warczę przez zęby,
nieraz już tylko udając
aby przyszła i bezsłowem mnie ugłaskała.
Gabriela Iwińska, 18 december 2011
mój pejzaż ma z dwadzieścia metrów kwadratowych
jest pokryty obskurną tapetą która myśli
że jak jest zielona
to stanie się nagle trawą
słońce na odwrót w dzień gaśnie
a w nocy wschodzi od razu bardzo silnie żarząc
w dodatku sama decyduję o zachodach
drzewa mają kształt mojego biurka
gdzie ciągle krztusi się maszyna
krzyczę na nią jak nie wie co pisać
strumienie są ograniczone do szklanek
i śmierdzą etylem
często otwieram drzwi tego obrazu
bo jedyne czego mi tutaj brakuje to wiatru
Gabriela Iwińska, 13 december 2011
może nie umiem ani pisać
ani kochać
ani
może jestem zasuszonym dziurawcem
zerwanym by już nie przeszkadzał więcej
mleczom
których obecność jest wszędobylna
może kąt moich ramion osiąga mniej niż zero
a włosy mijają się rzadziej z wiatrem
być może przyszła zima
napchała śniegu w uszy
i nie możesz usłyszeć jak próbuję odejść
Gabriela Iwińska, 3 december 2011
późno pracuję jako wersosklejacz
i lubię być z tobą
potem nawet robota lepiej idzie
jak znajoma zajrzy zobaczyć co z moją profesją
to ja zawsze przechodzę na margines
trójka jest bardzo nieparzysta
rano wschód mnie budzi kiedy pójdziecie
i wtedy piszę petycje do Boga
że nie chcę pracować już z nocą
Gabriela Iwińska, 30 november 2011
to poezja!
kurwa
nieważne jaki klawisz stoi pod palcem
dajesz dajesz do tego wora
pióro wyrzucili -
przegrzane w zbyt wielu palcach.
szukamy koniecznie nowości!
teraz kropka. jest byle gdzie
jeśli jest (brak)
"mówię przez wielkie zeksklementyzowane* prze!
a mój język pręży najświeższe określenia"
tutaj wpisz najdłuższe słowo
poprzedzone dla z a s a d y przecinkiem
wierszowuwowujemy.
tylko co to za sztuka
kiedy serce zamiast bić szybciej -
zamiera
(wielokropek - bezrobotny)
*chodzi o przeindywidualizowany i przekręcony przymiotnik od słowa "eksklement"
Gabriela Iwińska, 26 november 2011
słońce zatapia kolor w nocy
znowu księżyc będzie opowiadał bajdy
o wędrowcu do ziemi niebieskiej
i ja też idę w celu mniej określonym
niż mi się na samym początku wydawało
idę teraz by iść
trzeba dojść tam gdzie nic nie ma
a potem próbować szukać ucieczki
i ach i och i ech
ciągle wzdychać do teczki
zamknąć ją i otworzyć
jak zaschnie mi w gardle kiedy zobaczę
nowy dzień
inny niż wcześniejsze
Gabriela Iwińska, 13 november 2011
Zupełnie nie wiem jak się do tego rozebrać.
Klamra moich ramion puściła
na widok czyjegoś uśmiechu.
Uwolniłam łabędzia, który siedział na szyi.
Wzrok ucieka wcześniej przyłapany.
Gdybym tylko mogła rozluźnić usta
poczułabym sam cukier.
Dotykasz, a ja pozwalam
na rozstanie.
Głupia znowu nie zapisałam twojego imienia.
Gabriela Iwińska, 6 november 2011
zaniemówiliśmy
zanicnierobiliśmy
patrzymy sobie w twarze
próbując odczytać następstwo chwili
ręce niby w niechceniu
rzucają się na twoje
i słychać tylko pomruk przybliżającej się skóry
usta na usta
ten pojedynek może mnie kosztować
wieczne milczenie
obdedykowany
Gabriela Iwińska, 1 november 2011
skupiam się
przykładam filiżankę do ust
lekko rozpostartych jakby w zdziwieniu
oczy ukradkiem obiegają twoją twarz
jakby chciały doszukać się
jakiegoś grymasu
zalotnie przymrużam powieki
i przytulam smak lipowej* herbaty do podniebienia
ot cała ceremonia
tak trudno jej dokonać kiedy
na mnie patrzysz
--------
*Herbata lipowa m.in łagodzi nerwy, poprawia też przyswajalność pokarmów, działa napotnie i rozgrzewająco.
Gabriela Iwińska, 29 october 2011
wtapiam wzrok w ścianę
ściskam gardło i wydobywam z siebie słowa
jakieś takie o kochaniu
na razie ta jedna ściana mnie słucha
inne nie wiem bo stoję do nich tyłem
szumi mi w głowie
znak zapytania wykrzyknik
może wielokropek?
próbuję mrugać wyobraźnią
i przywołuję przed siebie twoje usta
które dzisiaj wycięłam z gazety
kimkolwiek w końcu jesteś
będziesz ładnym kolażem marzeń
Gabriela Iwińska, 22 october 2011
podano kawior w restauracji
oby kiełbasa była dla psa
dostaję rachunki i rachunki
oby listonosz znalazł list z 1970
wstaję przed czasem i patrzę przez okno
oby była mgła
na śniadanie czekam obiadu i dalej nic
oby kolacja podała się sama
wódka stoi twardo nietknięta
oby ktoś zastukał do towarzystwa
oby jestem
oby czuję
oby w ogóle było coś
Gabriela Iwińska, 14 october 2011
Chciałabym mówić bardzo krótko.
Nie zawsze potrafię to z siebie wypluć.
Będzie jak nie jest.
Możesz przynieść mi dzień,
w którym tak jakby się kochaliśmy.
Nie obejmę cię,
ktoś podarł mi ramiona.
Jak chcesz, to zawiesimy jeszcze raz
bezsenną noc nad łóżkiem.
Skóra ugina się pod dotykiem
i znów wędrujesz ulubionymi torami.
Możesz przyjść.
Przyjdź!
Gabriela Iwińska, 5 october 2011
Ile napiszę jeszcze wierszy
wcale nie będąc poetą?
Znowu brakuje mi sił aby wspiąć się
ponad cokolwiek.
Kolejną noc w malignie przerzucam do ostatniej.
Jedyna zachowała się szczęśliwa.
Zapalam papierosa, ręce mi drżą.
Nawet już nie umiem się uzależnić.
Ile jeszcze wierszy będzie pierwszymi,
a który napisze się tym właściwym
i splunie na moje usta i przeklnie
"od dziś jesteś poetą"...
Gabriela Iwińska, 2 october 2011
piszmy prościej
i jaśniej
świat ma siedemdziesiąt supłów
więc nie dodawajmy więcej
mówmy o kochaniu
bo to jedyne
co może rozwiązać języki
zatrute przez przeintelektualizowane gnomy
pożerające oczywistość
której nie ma
Gabriela Iwińska, 21 september 2011
Przecieram szyby, ale nie rozjaśnia się.
Zakładam szary płaszcz i wychodzę.
Bliżej - namiętna susza.
Nie pytam, czy otworzysz.
Zapomniałam parasola, więc na oślep
biegnę przez ulice.
Ciekawski deszcz zagląda w oczy,
a wiatr się wykrzywia w moją stronę.
Oboje przecinam dotykiem klamki.
Już jestem.
Pada.
Gabriela Iwińska, 2 september 2011
Wszystko byłoby pięknie, gdybyś
mną nie oddychał.
Nie mam siły wskazać palcem
ciepłej strony wiatru.
I wiesz? Noc mnie rozbolała całkiem.
Ciało w malignie krzyczało imiona,
ale tylko twoje zostało do świtu.
Wstaję o czwartej trzydzieści
i nakłuwam słowa pomiędzy liśćmi.
Coś w tym jest.
Pewnie jakiś ty.
Jesień z uśmiechem się zasusza.
Stoimy w kolejce po dni,
zanim znów nastanie zima.
Gabriela Iwińska, 23 august 2011
Może ma gdzieniegdzie parę dziur,
trochę niezbyt świeży, ale co!
Można by się pozachwycać.
Jak potańcuje z czymś smaczniejszym
to grzech nie powiedzieć:
całkiem dobrana para.
Głupi też w końcu nie jest,
cały świat zwiedził i pozostawił
swoje dzieci i tam i tu.
Tylko te dziury...
ale każdy ma swoje niedoskonałości!
Jeśli się bliżej przyjrzę
to mogłabym się nawet uśmiechnąć.
Gabriela Iwińska, 19 august 2011
Zapisuję:
o) ustawicznie po 24h myśleć;
b) połykać noce;
s) wylewać słoną wodę raz dziennie;
e) godzinę wbijać zdjęcia wzorkiem w ścianę
s) ubierać nie-sukienki w jego kolorze
j) przepić wódką przynajmniej jeden dzień
a) nieco pomilczeć w bezruchu
Jeśli postara się pani przestrzegać zaleceń,
możliwe będzie natychmiastowe wejście
w stan kolejny.
Pomyślne wyniki przełożą następną wizytę
do innego gabinetu.
Gabriela Iwińska, 7 august 2011
nabijam pomalutku dni
dokładnie przegryzam
i długo długo czuję
ostatnio nawet smakują
ale też wiele uciekło z talerza
których nie zdołałam dogonić
teraz zasiadam do stołu wcześniej
nakrywam białym obrusem
i stroję polną wiązką lilii
wiem
że na przeciwko mnie nie siedzi nikt
więc samotność nakłuwam głębiej
Gabriela Iwińska, 5 august 2011
Miło jest popatrzeć w powietrze.
Każdego dnia przynosi nieco zmienny obraz.
Wtedy księżyc, mimo nieswojej pory,
lubi nas przedwcześnie obserwować.
Dzisiaj naszła mnie poetycka myśl.
Brakowało jej zachodom.
Nie zawsze dochodzi na czwarte piętro.
Ciii...
zbytek słów szkodzi spokojnym nocom.
Gabriela Iwińska, 2 august 2011
Lato jest bezpłodnym ojcem poetów.
Pewnie przez swoją żywiołowość.
Nie ma czasu na czas!
Biegnie wciąż dalej, dalej,
póki się zapomni!
A mi potrzebna jest chwila o mnie,
aby myśleć całe dnie.
Muszę się pozbierać z nieba,
w którym wiosną utknęłam.
Potem zamarynuję się z zapachem kwiatów.
Spokojnie poczekam
aż mnie ktoś rozkręci
i na targu z usychającej trawy pokaże
wystawy kolorów liści.
Kupię je za kilka westchnień i
włożę za poduszkę,
bo może i mnie się zdarzy barwnie usnąć.
Gabriela Iwińska, 24 july 2011
Właśnie teraz rozumiem.
Bo to się nazywa podróż.
Tak po prostu?
Tak po prostu.
Ja wcale donikąd nie idę.
Mnie niosą. Okien tu nie ma.
Dlatego nikt nie może stworzyć mapy,
którą młodzi trzymaliby w archiwach.
To jest tak. To jest tak jak
czeka się w pociągu lub w autokarze.
Czeka się na wyjście.
Ale, ale! Odliczamy trzęsienia kroków
stawianych nie przez nas.
No i jak wszystko dokładnie wyliczymy,
co płynęło latawcem
a co tłukło się starym wrakiem, to
będziemy na miejscu.
I już wtedy nie będzie, że samotny czy niczyj.
Z ludźmi spadać będziemy.
Ale tego już nie wiem czy w biało,
czy czarno.
Gabriela Iwińska, 17 july 2011
siedząc w fotelu zapalam myśli
które
już dawno ostygły
a mogłyby jeszcze przypominać
smutno sprząta zeschłe wiersze
wtedy były takie rozpromienione
zostało mi po nich jedno zdjęcie
blednące starością
dotykiem szukam na blacie stołu
łez które oceanami wsiąkały
kiedy przychodziła kolejna wiosna
teraz nawet papier nie jest
zwykłą kartką
w której tamtą nocą zgasiłam światło
i czas przystanął
Gabriela Iwińska, 13 july 2011
Piszę wiersz.
Bzdura!
Skrobię niesplatające się wichry słów.
Być może i to nie.
Czuję. Czuję natchnienie.
I znów
chyba tylko mi się zdaje.
Myślę lub
po prostu ciągnę za sobą niewykrztuszone
rozmowy albo jedynie monologi.
Ech! ach! och!
Nieprawda. To nie mój zachwyt.
Blond płomień kręci się,
gęstnieje, po czym
zostaje go jeszcze mniej.
I oczu,
bram od niedawna zamkniętych,
nic mi teraz nie przysłania.
Głupio tak, jak słońce świeci w twarz.
Znowu trzeba będzie siebie kłamać,
że jak podniosę powieki
wszystko sprzed chwili zostanie.
Gabriela Iwińska, 4 july 2011
zostaw głowę w domu
bierz serce i chodź
na zewnątrz czeka przechadzka
będziemy chować się między drzewami
szukając spokoju
niebo ściągniemy bliżej
i będziemy tylko patrzeć i liczyć czas
ulice otulą ciepłem kamienic
i zapachem porannej kawy
unoszącej się z otwartych okien
całe miasto przejdzie przez nas
my tylko przez siebie
schowamy się w cukierni
zbadać ile słodyczy zostało
na kamiennym dywanie
Gabriela Iwińska, 23 june 2011
może i ja bym coś napisała
ale jestem kobietą
i nie wiem czy to dobrze
mogłabym udać nieszczęśliwą kochankę
ale to już zostało ograne
w każdym teatrze z trawy
więc wymaluję krajobrazy
ale moim jedynym
rzucającym się jak dzień w noc
tak samo w oczy
są bloki coraz młodszych małżeństw
może odnajdę się na wsi
przysiądę na miedzy z pętkiem siana we włosach
i jakieś mruczando wyniosę przejeżdżającym
nie wiem nie wiem
krzesło też jest ciekawe czy zegar
i ludzie nie-ludzie
może po prostu zostawię tu całą niepewność
Gabriela Iwińska, 18 june 2011
wypoczywa gorąca herbata
jej lekko uchylone brzegi mają ślad
czerwonej szminki moich ust
nad nią unosi się
nasza zwykła rozmowa
i patrzysz na mnie smutną ciszą
którą chyba boję się zrozumieć
toniemy w filiżance
powiedz słówko
i wydostanę się znów w Twoje oczy
Gabriela Iwińska, 12 june 2011
niebo od rana tańcuje w kolorze blue
i odbija się plamą
w moich oczach
ptaki śpiewały bluesa o 4;15
lecąc podziwiać obraz słońca
które jest blue
studnia blue
orzeźwia nasze głowy
a przy tym
przypięte spinaczem blue języki
nie falują na ustach kobiet tak bezustannie
nasza rozmowa listownie jest blue
co wcale nie oznacza
że jest chłodna czy mokra
po prostu muśnięta lekkim zapatrzeniem
mój dom dzisiaj jest w kolorze blue
i jak kocur
pręży grzbiet do góry
* * *
a to jest całkiem niezły blue(s)
Gabriela Iwińska, 29 may 2011
zasłony oddzieliły już
mój malutki pokoik od twoich rysów
rozchwianych na cicho przed nocą
i nim zaśniesz zupełnie
i nim ja ułożę kolejną bezsenność
do pudełka zwanego - o tobie -
wywołam pocałunkiem na skórze
moje
Do Jutra
Gabriela Iwińska, 14 may 2011
czekam na pociąg
semafory wskazują zielone światło
ludzie wsiadają i odjeżdżają
mam w plecaku jakąś nadzieję
nie wiem skąd się wzięła
i kto mi ją włożył
zapomnę
ale dam temu jeszcze czas
nigdzie się nie śpieszę
patrząc w górę opóźniam przyjazdy
i udaję
że żadnego nie widziałam
lżej mi na plecach
oczy mam suche
można zacząć się zbierać
tylko
żółte światło na semaforach
Gabriela Iwińska, 6 may 2011
To nieprawda, że jutro wstanie lepsze.
A wiesz czemu?
Bo noc jest tylko łącznikiem świtów,
ich pośrednikiem.
A ja
doklejam jeden dzień do tych,
które zdążyłam nazbierać przychodząc Stamtąd.
To, co się smutno zaczęło,
choćby przetykane złotymi nićmi,
szarą zostanie wykończone.
Połóż się śnić
i wstań z imperatywem zacerowania plecaka
z twoim czasem.
Gabriela Iwińska, 1 may 2011
wiosna oziębła
do garnuszka składa ślady porannego słońca
wiatr mieszka w nieszczelnych futrynach
i czasem gra na swoich organkach
ktoś wyruszył w kolejną wędrówkę
nie pamiętając ile jeszcze
zostało zakrętów
liście spalone w ogniu jesieni
niedługo nadejdą traktem
przeszłości
Gabriela Iwińska, 18 april 2011
Czym jestem?
Szronem opiekującym się
zabytkami twojego dotyku.
Byłam kolorem słoneczników,
na które wyglądałeś przez okno.
Jestem latawcem, nieco dziurawym.
Przecież już dawno po zabawie.
Byłam paznokciem do zdarcia,
kiedy trzeba było zeskrobać łzy z kamienia.
Jestem sufitem, kiedy patrzę
i podłogą, kiedy wołam.
Byłam treścią, którą skończyłeś czytać.
Będę wspomnieniem
niedobranej do potrzeb książki.
Gabriela Iwińska, 27 march 2011
Pochyla się w stronę kwietnia ziemia,
która grzeje mnie dzisiaj w stopy,
aby sparzone prędzej zaczęły iść.
Słońce zbudzone zielenią drzew
lekko wachluje się w moją stronę.
Łąka cicho popija ubiegłą noc i pijana
przewraca się na nasze nogi.
Oprócz uniesionego nieba nad siebie
z otuloną wiatrem twarzą patrzysz daleko,
co jest oznaką wiernie zbliżającego się lata.
Gabriela Iwińska, 14 march 2011
miłość wschodzi
latem szczególnie
idealnie szybko
bardzo dokładnie jasno
wtedy noce samotne
ktoś pożycza na zrozumienie
miłość zachodzi
często przeważnie
dla mnie jeszcze prędzej
chmurą pełnej wiatru
może mogłabym jednak żyć bez słońca
może nie musi być wcale tak ciemno
Gabriela Iwińska, 10 march 2011
to nie słowa poukładane
to cała moja dusza
opętana suszonym zbiorem żałości
to renesans rozmów
to słońce w dziurawym bucie
to kij wędrowca
wiersz
to jedynie zakręt
Gabriela Iwińska, 7 february 2011
Mam dużo czasu
odkąd dni stały się wiekiem.
Niebo białe jak kreda
wcale nie próbuje mnie rozweselić
tym pamiętnym zachodem lata.
Gdyby pustka była wierszem,
a cisza jego autorem,
niewymownie zostali by uznani
za ideał idealnie oddziaływujący.
I jeśli w moim pisaniu obudziłabym
roztrzęsioną od suchot łzę,
najprawdziwiej czułabym się Poetą.
* * *
Bardzo niedawno, wcale niedaleko
jeden drugiemu nosił co dnia w portfelu żonkile,
a jeśli to nie starczyło
dawano siebie samego,
a jeśli to nie starczyło
Drugi gasił łkaniem gorący świt.
To prawdopodobnie ta pauza,
w której brakuje nawet mnie.
Gabriela Iwińska, 17 january 2011
gdybym była wysoka jak dąb
i wzrok miała tysiąca sokołów
to pewnie bym zrobiła jeden
wystarczy jeden
krok wprzód
nic bym się potem nie ruszała
tylko swoimi długimi ramionami
rozsunęła kilka drzew
i znalazła ciebie
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
To był dwudziesty marzec
kiedy byłam jeszcze dzieckiem
Gabriela Iwińska, 10 january 2011
Bardzo nieznajomy!
Twoje bezimię zatrzymuje mnie
przed snem, a już późne doliny.
Powinnam pustą kartkę odesłać,
bo tyle wiem, co i ten list.
Jeśli odeślesz
choćby milczący znak zapytania,
to odgadnę nawet drobne skupienie.
Wymaluję na drzewie Twoje zmarszczone brwi,
kiedy dostałeś to pisanie.
Potem usłyszysz wykrzyknik.
Zawsze rwie się do kopert.
Tylko proszę,
nie odsyłaj kropki.
Gabriela Iwińska, 18 december 2010
stoję
siedzę
leżę
jak bądź i patrzę i słucham
ktoś na niebie okna pootwierał
pospadały z parapetu
(nie)boskie smutki
oddech zląkł się mnie samej
i zniknął gdzieś w trawie
usłyszałam ten cud
dziękuję
położę się śnić
Gabriela Iwińska, 11 december 2010
Lubię wstawać wcześnie.
Piję czarną kawę aby obudzić jeszcze
wczorajsze zegary.
Słońce jedną ręką przeciera oczy,
a drugą ciągnie do ludzi dzisiejszy dzień.
A my kontrastujemy go z poprzednim.
Kwiaty lubią poranną godzinę,
gdy je układam po całym domu.
Zapach otula mnie też najlepiej o piątej.
Otwieram okno i wpuszczam świeży dzień.
Zaduch myśli wcześniejszych dobrze jest wywietrzeć.
Za chwilę to ciasto już ostygnie.
Gabriela Iwińska, 21 november 2010
Siedzę sobie.
Przyjacielu, to nie takie zwykłe.
Ja siedzę w rytmie zegara.
W tym pulsie słońce znika
z czwartego piętra moich okien.
I tak wschodzi ciemna żaluzja nocy.
Myślę sobie.
Myślenie nieuzdrowionego marzyciela też
nie zawsze musi być takie banalne.
Moja głowa kiwa się w stronę księżyca,
a ten się jeszcze układa na boskim posłaniu.
Przyjacielu, szepnij amen,
a może i zegar ucichnie w tym walcu,
chociaż na chwilę, by usnąć.
Dobranoc.
Gabriela Iwińska, 1 november 2010
Milczysz po cichu.
Twoje ciało oddycha
zapominaniem miejsca, w którym jesteś.
Tylko oczy zamyśleniem
przebijają szybę w oknie
i łapią za buty Boga, by nie spaść z nieboskłonu.
I ja tutaj szeptem siedzę.
I piszę kwaśny od łez list o tym,
że liście spadają przy mnie, bez ciebie.
Udajesz, że mnie nie posadziłeś
na swoich konarach w głowie.
Sza! Pomyślałeś o mnie, słyszałam.
Gabriela Iwińska, 23 october 2010
nie wiem skąd zaczynać
z której strony wyruszyć prosto
i nie wiem i myślę i błądzę
tu nie ma, tam na pewno śpi tylko cisza
czasem oddech na plecach mi
zakręci w głowie lecz nie
dookoła nikt
czy zawsze bez wzdychań w pomruku
w wiecznie trwogiej zimie
szukam
jesteś już (?)
Gabriela Iwińska, 18 october 2010
Psyt! Milczeniem zagłuszasz ciszę
tej bardzo odkrytej nocy.
Naga leży obok mnie,
a ja na nią patrzę i zastanawiam się
czy nie zimno jej obnażać swój spokój?
Co to za hałas?
Ach! to tylko twój oddech.
Wyobrażaj sobie każde tchnienie,
nie pokazuj, przecież je znam.
Popatrzmy jeszcze przez chwilę
jak kolejny świt wschodzi niebieską drabiną
i rozświetla nasze człowiecze poddasze.
Gabriela Iwińska, 8 october 2010
Oddam w czułe dłonie
swój pokój wraz
z tym, co jeszcze zostało w środku.
Kolor wnętrza zazwyczaj bywa szary.
Jest jedno bardzo duże okno.
Widać przez nie czasem wiele.
Wnoszone były tu meble,
jednak spora część z nich się zestarzała
i trzeba je zwolnić ze stania.
Wymagana jestem odnowy.
Czasem sufit się łamie.
Jeden warunek!
Kochaj.
Gabriela Iwińska, 13 september 2010
chciałabym coś napisać
ale nie takie "coś" bez powodów
i nie nadmuchane
że czytasz i nie powracasz
takie "coś" to musi być wcale niedługie
bo zaraz zaczniesz marudzić
chcę jeszcze wmalować obraz jesieni
która tak ciepło mnie dzisiaj nosiła
aha i do tego powkładam zapach cynamonu
jako afrodyzjak każdego mojego słowa
no i muszą być jeszcze obowiązkowo dźwięki
najlepiej ich gama rozsypana całkiem przypadkowo
ale pamiętajmy o najważniejszym
-malować farbami bez
pędzla to przeciętna sztuka-
o uczuciach owijanych w liczne strofy
a więc ja o niczym nie zapomniałam
tylko
jak stworzyć takie "coś"
byś w końcu to zrozumiał
Gabriela Iwińska, 12 september 2010
Nie umiem już pisać ani mówić
tak płynnie i zgrabnie jak to się kiedyś często zdarzało.
Nie wiem gdzie znajdywać słowa,
które ktoś odłożył w ciche chmury.
I co zrobię, wciąż mi los moje ruchy zaprzecza;
mówię, że tęsknię za latem i jego beztroską,
a on, że nie tęsknię, że tego nie pamiętam.
Powiedziałabym, że chciałabym skraść
trochę tego pyłu podniebnego,
ale on mi powie, że nie chcę,
bo na co on mi tutaj na ziemi?
Gabriela Iwińska, 26 august 2010
Wiesz, jak jest
(mówię przez ty, bo człowiek człowiekowi taki sam).
My to w podskokach i radościach nie żyjemy.
My to wleczemy się, niszczymy.
Wszyscy to mówią -
o czym byś pisał, gdyby nie twoje problemy
z odeszłą żoną?
My dlatego mamy... nic nie mamy właśnie!
A przynajmniej za mało.
Ale w zamian ściskamy tyle słów, żeby opisać to,
czego właśnie nam brak!
Gabriela Iwińska, 10 august 2010
To taka Pani,
kiedy nachylam się nad talerzem
i nie wiem co dalej. Czy to już może
koniec śniadania?
Często tu bywa.
Jej gościnność jest wręcz natrętna.
Wydaje się ludziom, że ma
wszędzie znajomych.
Ach, Ona. Niewidoczna.
Bo ciężko jej się zdecydować
jak ma wreszcie wyglądać.
Właśnie biesiadują tu przy mnie niepewne melodie,
i sama już nie wiem, czy to jeszcze wiersz
czy całkiem co innego.
Gabriela Iwińska, 5 august 2010
Ciekawie, ciekawie się człowieka znajduje,
całkiem w jeszcze nienarodzonej nocy.
Myślisz samotność - ach! to było, zginęło!
Nie wiem jak to się dzieje,
co się jeszcze nie zaczęło, a już,
już jest obok, już nad nami
i nareszcie w głowie. Już tam wije gniazda
na kartach głowy pamiętnika.
Teraz roztrząsasz przyspieszonym tchnieniem -
bzdura w bezsensie,
a jednak
zeszło ci do wczesnego ranka.
Gabriela Iwińska, 3 august 2010
Dzisiaj był dzień,
a teraz jest noc.
I nic mniej (nie więcej) do świtu
sobie wzajemnie nie powiemy.
Ani zdyszane "dobranoc",
co przed tchem się zerwało na końcu,
nie zastygnie w modlitwie o sen.
Czekamy już tylko
na ponowne zmartwychwstanie.
Ale przed jutrem
przeżyjemy jeszcze umieranie,
a w nim
...brak wzniesionych nad nasze
ramiona słów.
Gabriela Iwińska, 2 august 2010
Cierpieć mówisz?
Cóż. Trudna niesłychanie czynność.
Z wysoka mówię, unikaj robienia tego.
Unikaj, bo stracisz czas na przesiedzenia
gdzieś w dolinie, szukając zachodzącego słońca.
A będziesz tam, bo będziesz chciał zapomnieć,
żeś to zrobił i łzy niepotrzebnie tracił.
Trudna to rzecz.
Chcieć jej nie możesz. Nie próbuj.
Wiesz, cierpieć, znaczy trudzić się
we włóczędze, którą wiedziemy,
gdyby ciężar wiecznego kija
ciążył cię ku dołowi.
To jest ciągłe zużywanie rąk do osłony twarzy,
jakby słońce zaczynało ci przeszkadzać.
Cierpieć to bez końca mieć potrzebę samotności.
Jak to? Nie wiem.
Cierpieć to łączyć się z Światem, Wszechświatem,
a odstawać od ludzi.
Gabriela Iwińska, 23 july 2010
Coś co niczym i niczyje jest,
nie można nazwać.
W pustym tylko bezsens można skrobać.
Bez epitetu - wynoś się z zegarów
czasu przeszłego.
Gabriela Iwińska, 19 july 2010
Będę czuł się wówczas,
kiedy wreszcie odszukam w sobie
beztroskiego dzieciaka sprzed lat.
Jak na razie błądzę wzrokiem
po przestarzałych zabawkach,
przebiegam pamięcią wytarte
przez upływ place zabaw.
A przecież dziecinniej by było
po prostu przestać się martwić.
Gabriela Iwińska, 15 july 2010
Bienvenue Francjo!
Z twoim ciepłym deszczem
wyruszam w wiosnę Paryża.
Amour pour la nature!
Ileż tutaj bogactw w trawie,
kolorów w każdej stokrotczynie.
Poésie de la ville!
Tutaj stanę pod Eifflą
choćby na jednej strofie.
Pays de destination!
Zostaję przy archiwach da Vinci,
przy serach w przystawkach,
przy uprzejmych gestach.
Zostaję Polską w Paryżu.
Et le point!
_______
Bienvenue Francjo - witaj Francjo
Amour pour la nature - zakochanie w naturze
Poésie de la ville - miasto poezji
Pays de destination - kraj przeznaczenia
Et le point - i kropka
Gabriela Iwińska, 15 july 2010
Wyruszam zieloną milą,
z wesołym kijem na jutro,
do Paryża, Norwidzie!
Z tobą myślałam
calutką Francją się wzbogacić,
pływać w złotych wannach.
A mieszkam z matką biedy,
której braknie chleba w słowach
i wódki do przepicia tandetnych zamiarów.
Póki nam patrzeć i słuchać,
nie ma nędzy w naszej
poezji.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga