hossa | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (55) Kolekcje Książki (1) Poezja (235) Proza (17) Fotografia (74) Grafika (409) Pocztówka poetycka (18) Dziennik (8) |
hossa, 16 października 2011
gdybym była spokojną rzeką, na przykład
takim nilem
byłabym na początku, w środku, na końcu
w jednej chwili
nie, to niemożliwe, nil nie jest potokiem
zerwanym z gór
płynie dostojnie, niczym hetman podkręca
wodę, w nosie
ma wszystko, leniwie omija kamienie
poi, żywi
nawilża suchą pustynię, nie na niby
i byle jak
a (ostatnio pojawiły się)
gdybym była młodą smoczycą, na przykład
z jedną głową (jedna jest po prostu praktyczna)
to chciałabym mieć siedem par łap i tuzin
ocząt, zamiast
skrzydeł, tak myślę i myślę: srebrny motor?
i tak zasuwać mleczną drogą
do gwiazd
hossa, 31 marca 2012
do główki szpilki, a co.
Raz w życiu można? Można.
Chyba, że będzie fajnie, to więcej razy.
Chciałam zobaczyć świat z grzbietu biedronki.
Ale czego się chwycić? Same kropki.
Ani jednego przecinka.
Za to Dobre Rady: nie ujeżdża się biedronek.
Nie wypada zmniejszać się.
Rośnij, rośnij!
hossa, 23 maja 2012
taki mały szary ptaszek zawsze po słowiku
i garść poziomek z bitą śmietaną
że zbyt mało wiem
nic nie wiem na pewno
proszę wybaczyć przeszłam
po stosach pani wierszy
płonę milionem
sposobów na samozagładę
doskonalonych metaforą
zamiast palców z dzieciństwa
zobaczyłam inne unoszone smutkiem
martwię się-
jak długo można fruwać na takim paliwie
i nie pacnąć?
hossa, 2 lipca 2012
przed wielu laty pewne wzgórze
zamieszkiwały skrzaty leśne
i budowały w wielkim trudzie
miasteczko piękne niby we śnie
ciężka to była praca żmudna
osada jak na drożdżach rosła
lecz pojawiła się obłudna
zła czarownica z miasta Krosna
że nie lubiła skrzatów wcale
ni śpiewu ptaków ani lasu
rzucała czar jedząc robale
sycząc: budować szkoda czasu
na miotle siedem dni szalała
żaby i węże przemieliła
w końcu nad miastem rozsypała
czarami w skały zamieniła
stoi Miasteczko Skamieniałe
w którym do dziś mieszkają skrzaty
i za ciasteczko całkiem małe
dają poziomki albo kwiaty
ike z wielkim dziękuję
za wyrównanie bajki:)
hossa, 11 lipca 2011
Widziałam ogród. Nie przekwitały w nim magnolie,
jakby się wściekły od słońca, a było go więcej, niż mogły ogarnąć zmysły.
Widziałam dom. Kobietę nad białą koszulą,
jakby się wściekła, tak dokładnie prasowała kołnierzyk, a koszul
wokół niej było więcej niż grobów na cmentarzu.
Prowadziła do niego brama, otwarta jak biblia i lipowe postacie jak z baśni.
Piękne, jakby się wściekły.
Przeczytałam o nowym archeologicznym odkryciu – znaleziono szczątki.
Nie wierzę.
hossa, 16 lipca 2014
nic nie mogę ci dać
ponad sny wyśnione najpiękniej
jeszcze dorzucę zachodów garść
chcesz?
to wszystkie zabierz
nic nie mogę ci dać
ledwie kęs kalekich wyrazów
dorzucę jeszcze szkatułkę łez
chcesz?
bogactwo zabierz
na kamień węgielny
i niechaj patrzą zadziwieni
że pośród mchu krzaków kamieni
rośnie sobie dom
dom
waniliowy dom
dom
waniliowy otacza go
mmmmmmmmmmmm
hossa, 8 listopada 2012
i spotyka diabły, różne: kwadratowe
wielkie, kurdupelki - uczy się języków.
Dokarmia je z ręki, żeby pozwoliły
przejść, lecz czasem tylko
to siąść i zapłakać, kiedy stanie diabeł
bez jaj.
Takiemu to nie ma
nawet co urwać.
hossa, 22 września 2012
przystanek przed rozbiórką – w samą porę
spójrz: za moment przejdziesz światłem
z lampki w takiej ciszy słychać wosk – gaworzy
o porośniętych dachach
mchem przekładasz strony
jesiennego słowem
przywołuje miętowy dom sad i kwiat limonki
hossa, 4 stycznia 2013
dwa tysiące krążowników
stado słoni w bereciku
darcie pierza słup żyrafa
osiemnastka i lunapark
na dodatek
kilo gwoździ wbitych w ścianę
toczy z zatok dziką pianę
a to taka mała czaszka
i zaczyna się leżaczka - już jej niosą
pociąg biały z wagoników higienicznych
hossa, 6 kwietnia 2012
stoją, gapią się i nic.
ani jeden piorun nie trzaśnie
w drzewo i żadnych oczu
płaczących krwią
w pobliżu: łagodny uśmiech
białe szmatki, złote kędziorki: taka lambada
z niesfornym wiatrem.
jasne. czekają.
jakby łatwiej było wytargać za uszy
z dołka niż zasypać go wcześniej.
natomiast na was moje wierne
mogę zawsze liczyć: w najmniej odpowiednim momencie
podłożycie kopyto i pieprznę.
hossa, 4 września 2011
kocham psy
ale
nie umiem rysować ani malować
dlatego wzięłam pióro i go napiszę
najpierw pysk jak u wilka
zakręcę sierść jak u pudla
kolor mu napiszę literkami
b i a ł y jak owca na hali
a małymi zmniejszę do
rozmiarów pinczerka
wsadzę do kieszeni
żeby się nie zgubił
jak moja Sonia
z oklapniętym uchem
hossa, 18 grudnia 2013
u zbiegu dróżek na pierwszym schodku
upadł znielubienia plan
dzisiaj serwetka zmięta w kieszeni
miękko układa się w skan
może to wszystko nam się wyśniło
dłonie magnolie i wino
u zbiegu dróżek nic nie jest pewne
śmieje się do nas kasyno
nie wiem czy warto może nie warto
o czym najlepiej jest śnić
może o tobie a może o nim
może najlepiej śnić nic
hossa, 25 listopada 2012
ot zwykła ściema bajer czarnych oczek
magia futerka przetartych rękawów
słodka czapeczka to wytrych do trumny
bo spać nie pozwoli myszak okrutny
i jak go weźmie na streptiz przy lampie
to trzeba będzie opowieść wysłuchać
że myszy były są i będą wredne
za drogie zboże wódka ciepła licha
a kredens szary i w ogóle lipa
nie zabierajcie do łóżka myszaka
choćby wyglądał na misia pluszaka
hossa, 21 września 2011
tobie lasy, doliny, oceany
twoje skały, nimi miotasz jak młotem
przed siebie, przed tobą ojciec, we śnie
do dna rozgarnia wodę, chłopiec
zniknął mu w niej pod rzęsą, malutki
co ty im kiedyś odpowiesz
hossa, 9 listopada 2011
Bóg ma poczucie humoru, czasem mówi: nie
Kirk Douglas nie otrzymał roli
o którą codziennie się modlił
i dobrze -
film przyniósł same straty szybko zszedł z ekranów kin.
i dobrze -
pomyślałam o jej sercu wątrobie nerkach
niewiele z mięsa zmarnuje się
hossa, 29 stycznia 2012
mokro wietrznie zimno biało chmurnie ledwie
liże promyk dachy w wielkim mieście: snuję
o Pandorze ziemi obiecanej górach
zawieszonych o najczystszych duchach w szepcie
drzewa matki i w błękitnej skórze: widzę
grzbiet pomarańczowy w locie pazur opium
kina wciska w fotel zdradzam ciebie znowu
katar zamiast mieszać z nabożeństwem zupę
hossa, 21 września 2012
dąb stał z poważną miną wszystkie zliczył przed zimą
pustych: tysiąc zostało - drzewo się rozpłakało
gdzie was dzieci poniosło czasu wiosło?
źle wam było na drzewie czy za biednie ?
z jakiej ziemi czerpiecie czy chudniecie ?
kto wam las opowiada kto spowiada?
Żołędziowo smutek żal okrył bielą niczym szal
wersja dla dzieci:
i opadły mu liście
i zmieniły się w złoto
wersja dla dorosłych:
westchnął pokiwał głową
i poszedł na dębową
wersja przegięta lirycznie:
i szydełkiem nadziei
dzierga różowy kleik
wersja motywująca:
zajmijżeszsię robotą
dębie - nie porą płochą
wersja romantyczna:
rozszumiały się wierzby
o! dąb będzie uległy
wersja dla taktyków
według Veronici:
żołędziowe żołnierzyki
rozrzucone po biurku
istny chaos
wersja dla księgowych:
według Vrbi
na druciki nawleczone
zawsze będą policzone
hossa, 29 kwietnia 2012
wpadł taki na mnie
od ucha do ucha
i dookoła głowy
o owocach dzikiej jabłoni
na niekończące się baterie
na wyspie bardzo ludnej
złapałam- nie puszczę
trzeba rozczesać
hossa, 28 kwietnia 2014
pierwszy posiłek bo pierwszy: niech krewki
listek sałaty z plasterkiem rzodkiewki
drugi posiłek: to bezpłciowy jogurt
wątłe bakterie hen niesie mleczny nurt
popatrz na niego (i odłóż dla niego)
trzeci posiłek szaleństwo marchewki
(z pstrokatym groszkiem tańczyła walca)
w sam raz deserek dla twojego malca
czwarty posiłek: jabłuszko jabłuszko
(potrafi mruczeć pektyny do uszka)
podaruj Ewie witamin kuszenie
piąty posiłek: (dieta mowi że pięć)
skonsumuj kogo/co jeśli tylko masz chęć
czas pieprzyć głodówkę więc wyskocz na wódkę
hossa, 14 października 2014
dzisiaj będzie dobry dzień
szepcze anioł mi do uszka
a szczoteczka szuru buru
przyśpiewuje mu do wtóru
ktoś uśmiechnie do mnie się
jak to robi ta poduszka
a szczoteczka szuru buru
przyśpiewuje mu do wtóru
ścianą przemknął lamki cień
może czuje zapach kawy
a szczoteczka szuru buru
przyśpiewuje mu do wtóru
przebudzenie pisze wiersz
wierszyk ciałem mały
hossa, 6 lutego 2012
Pewnie panu dzisiaj dokuczył świat
Znam cholernie przykre i niemiłe
Lecz nie pomoże panu kilka dat
Ceruję wersem chwile
Być może nie świat te łzy wyciska
Pan się uśmiecha niepewnie trochę
Była bliżej odeszła po cichu
Lekką zabrała wodę
Pan się smuci pan płacze nie trzeba
Chociaż podobno są i dobre łzy
Ktoś mi kiedyś tę mądrość odsprzedał
Wciąż jestem mu dłużna bzy
hossa, 15 października 2011
samotnie wśród miedz siądę na progu
posłucham bajek zamiast biec drogą
w nich pająk w kącie mleko rozdaje
kot na nalepie oczami świeci
kret pod podłogą starą warzechą
kopiec wykopał śmieją się dzieci
ziołami przerósł sufit drewniany
śpiewa dziurawa podłoga basem
podpłomyk pachnie na białym stole
pod którym kura chowa się czasem
a na kominie bociek klekocze
bo zgubił żabę tuż tuż przy płocie
duch ciotki Kaśki kompot podaje
a Franka kusi złotym likierem
o jakże miło posłuchać bajek
na progu domu upalnym latem
hossa, 7 czerwca 2012
na pokładzie stado mew
w drewniakach - ptasi kankan
pruje zielony żagiel
a było blisko blisko
do rozjaśnionych świtów
kołyski w miękkiej skale
nie żeby Eldorado
- spokojnie i łyżeczką
wlewa w siebie morze*
pęka
* skradzione Istarce
hossa, 30 października 2011
W takim dniu od rana świeci słońce. Pasta do zębów, szybka Lavazza,
całkiem nieśpieszne całowanie a potem wygląda się przez okno i nie dziwi:
ta sama para ptaków w tym samym gnieździe.
W takim dniu nie pisze się wierszy o umieraniu.
Kazimierz przewietrzył szuflady i poukładał zdjęcia.
Sprawdził czy zostały zapłacone ostatnie rachunki.
Następnie ubrał się w stary, nadal najlepszy czarny garnitur. Ten sam.
Zdjął doniczkę ze ściany, sprawdził gwóźdź i ostatni raz podlał paprotkę.
Kazimierz nie pisał wierszy.
Nie miał dla kogo ale był pedantem.
hossa, 18 września 2012
a czasem bywa odwrotnie. zaspany chłopiec
rozbiera bramę z trzech kłódek i przeprowadza
pod rękę tuż obok. zmierzchu
nie dotykamy. chodź za mną. płoniesz - mówi - cii
więc dalej już bezszelestnie. ponad nim. za nim
na kredycie kilku minut przebarwiony czas.
słodki i dojrzały w gronach - nie pytaj - nie wiem
gdzie skrył się koniec historii i czy za murem
światło zamieszkało w dyni. bo wszystko to sen
który po prostu chcę prześnić .
hossa, 22 maja 2012
damą była raz w życiu
występując z teatrem ludowym
na co dzień pochylała się nad skibą
i kruszyła ją motyką w truskawkach
płosząc motyle
od których niewiele się różniła
pisała dzieciom do szkoły wierszyki
za różę
tak cichutko odeszła
nie dotykając ziemi
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
16 maja 2024
1605wiesiek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis