Colett, 11 sierpnia 2010
z listu do P.
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
spojrzeć kiedyś za horyzont
by odnaleźć znów to pierwsze
chociaż przecież raz już przyszło
może wtedy tak jak nigdy
z wiarą której cień pozostał
dasz nadziejom by zakwitły
znak że to już koniec rozstań
gdy już z wątpliwości pewność
(choć godziny w dni i lata)
być zaczyna wszystko jedną
prawdą która z trudem wraca
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
odkryć znowu barwy wiosny
zabłądź ze mną między wiersze
zanim chmurny w nową wkroczysz
Colett, 6 sierpnia 2011
uzależniona od mniej ważnych
i tych wpisanych w kalendarze
popełniam błędy tak jak każdy
szukając wpływu na bieg zdarzeń
czasem przeganiam słowem równik
a innym razem brak pewności
zamyka usta nim obudzisz
świadomość która każe wątpić
gdy w miodzie kroplą dziegciu skosztuj
choć w dłoniach mają się konwalie
na ławę albo prosto z mostu
przychodzi jakoś tak zwyczajnie
nie jestem święta – nie zaprzeczam
znając tych którzy jednak twierdzą
że to akurat jest zaleta
chociaż się zwierzam tylko wierszom
Colett, 21 stycznia 2013
napadało
świat się zwinął pod kołderką - chwilą białą
malowane mrozem okna całowało
zimne słońce – dnia artysta
napadało
napadało
dłonie splotły się ze sobą by nie zwiało
dobrych myśli dobrych wspomnień przy kakao
w cieple lampy co nad stołem
napadało
napadało
między kocham cię albowiem a przegraną
gdy nagroda za trzy grosze niczym wiano
rozgościła się na dobre
napadało
napadało
zapisała się piosenka choć to mało
na melodię kiedyś wspólną - zakazaną
dziś już obcą - przecież wczoraj
napadało
Colett, 24 grudnia 2012
jeszcze jedną dziś popełnię zbrodnię
za brak weny bo tak jest wygodniej
chociaż nadal dobre mam narzędzie
płyną słowa lecz już nie najszczersze
jeszcze raz przepełni czarę gorycz
skoro życie pcha wciąż między wrony
czarne pióro moją zagra rolę
krętych schodów nie uchroni poręcz
gładkie ściany ludzkich wnętrz zamilkną
świetlny miraż znów zasłoni przyszłość
jaka byłaś nie ma już znaczenia
chwilą tylko w szklanej kuli lśnieniach
jeszcze nieraz znajdę trudną drogę
memu fatum nadal imię problem
czas je zmienić w końcu na wyzwanie
i z sandałów strzepnąć kurz nim skłamiesz
jeszcze tylko…
Colett, 5 lutego 2012
na oko dzisiaj nie potrafię
wszędzie daleko jakby pusto
najbliższe sprawy pełne napięć
powietrza też za wiele uszło
to co widziane przez przymknięte
lub jeszcze wczoraj na różowo
teraz niechciane wręcz natrętnie
jawi się ścieżką przełajową
nagle za ciasno wszystko bliżej
chociaż niedawno chciane właśnie
teraz jaskrawe migotliwe
i coraz dalej mi do zaśnięć
na jedno oko nie potrafię
być może jutro dodam złudzeń
choć w kalendarzu niewyraźnie
nie chcę oglądać cię przez cudze
Colett, 25 lipca 2014
„Człowiek nie wie
czym jest pragnienie
dopóki się nie napije”
Carlos .Ruiz Zafón „Gra Anioła”
pierwszy łyk, który
tak naprawdę nie jest pierwszym
jak mężczyzna serwujący
chwilę z Chateau Petrus
mówisz - jesteś wyzwoloną kobietą
kolejnym przywołuję
strumień wspomnień,
potok skojarzeń
rzekę wiedzy
docierasz tam
gdzie z dna wydobyć można
tylko cień wstydu
wiem już czym jest
pragnienie
ciebie
Colett, 12 lipca 2012
przemoczyłaś nie wiem czemu
z drzewa obok liście suche
miękko płyną gdzieś bez gniewu
ja nie umiem
choć przejść miałaś tylko obok
błysnąć z dala jednym mgnieniem
nadal duszę drążysz wodą
jak kamienie
świat się zmienił poszarzało
płaczą okna firankami
wiatr się nadął po niestałość
a bez zakwitł
za godziną kiedyś szarą
znów po ścianach błądzą cienie
coś z przelotnej pozostało
zadziwieniem
Colett, 17 września 2011
Wszystko mi jedno, skoro ludzkim
gestem każdego jedną miarą
określić można, choć wskazówki
pędzą w nieznaną.
To niepoważne, kiedy słowo
miast zyskać traci na znaczeniu
a sprawy od lat jednakowo
mkną ku błędnemu.
Nie chcę gdy trzeba, choć na przyszłość
będą potrzebne szkła różowe,
bo los sprzed nosa szczęście gwizdnął
wcześniej o dobę.
A gdy rozsądek na słomiance
kwitnie do dzisiaj sąsiadowi,
dyskusje toczę nic nie warte
by niepokoić.
I tylko czasem, gdy cię nie ma,
odpuszczam sobie wszystkie grzechy,
aby w kolejnej z piekła - nieba
zabrakło przerwy.
Colett, 14 marca 2012
zwykle powodów jest tak wiele
czasem ufanie zbyt dozgonne
innym bez liku różnych wcieleń
lub zmierzch nadziei bardziej płonnej
szklanka co pusta do połowy
choć optymizmem tchnie odwrotność
na końcu siedmiobarwnej pobyt
z ceną na ciszę nieistotną
gdy każdy dzień wybrukowany
samodzielnością aż po brzegi
zatapia cel pośrodku plamy
fantazji nawet nie chcąc spełnić
nie zależności mówię co dzień
chociaż wystarczy jedno słowo
kiedy otucha wbrew nagrodzie
jak szarooki znika kobold
Colett, 23 maja 2011
zabrakło czasu dla spraw kilku
zostały listy nie wysłane
wplecione słowem w ramy blichtru
stworzyły zamęt
nikt już nie złoży roztrzaskanej
na siedemdziesiąt siedem części
duszy gdy przeszłość parawanem
mogliśmy pierwsi
wymknął się dłoniom czuły dotyk
myśl nie zdążyła przybrać kształtu
by się odnaleźć w chwilach płochych
proszę nie żartuj
zabrakło czasu by się przyznać
do ostatniego snu bez treści
przybyła jeszcze jedna blizna
nie mógł się spełnić
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 maja 2024
2105wiesiek
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek
20 maja 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga