PanJabol, 30 września 2010
W ten chłodny listopadowy wieczór,
podobnnie jak i wczoraj spacerowałem.
Choć nieco trzeźwiejszy,
Chłonąłem każdy łyk powietrza.
W parkowej alejce napotkalem matkę,
co pochylając się nad kołyską,
nożem dźgała swoje dziecko,
widzać w nim wcielenie Adolfa Hitlera
I głupią kurwę na skrzyżowaniu,
co za garść monet,
i jakieś dobre słowo,
rozdawałą swe zakrwawione tampony.
I starą babkę w kolejce do sklepu,
tą samą. co podmywa się.
tylko raz na tydzień.
Bredzącą coś o sądzie ostatecznym.
Mijając stare kamienice
splunąłem, sobie tylko pod nogi.
Napawając się szczęsciem, a może wręcz przeciwnie,
że uniknąłem cegły spadającej z góry.
I znów Wracając nad ranem,
lekko chwiejnym krokiem, może balet praktykując
zadaje sobie odwieczne pytanie.
Czy to ja? Czy może wszyscy wokół zwariowali?
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga