12 października 2010
Łzy matki
W ten czas, kiedy matki,
łzom nie było końca.
Łzy te słodko-gorzkie, przesiaknięte
goryczą swego syna wyrodnego wychowania.
Wyrażały żal,
jaki w matce się rodzi
kiedy syna swego jedynego chowa.
a jakby radość,
że to koniec jej udręki
i całej męki,
który ów młodzieniec
sprawiać był jej rad.
Łzy te wodospadem spływając,
po jej twarzy porytej bruzdami
podtapiają wszystkich gości,
dostojnych żałobników.
Zalewając ich uśmiechy ironiczne.
i atawizm, który przygnał ich
na to żałosne przedstawienie
ludzkiego nieszczęscia.
I znajomków, co wydawać by się mogło,
znali go najlepiej
i przeczuwając wypadków bieg zły
dać wiary im nie mogli.
I pozostało teraz tylko,
raz po raz odzywające się
to słodkie, głuche, miarowe
uderzenie ziemi o trumnę nieszczęsnika.
I zawodzenie ksiedza,
który sam nie wie, po co tu się znalazł
Wszak ów młodzieniec - heretyk
co Boga w sercu nie miał.
I tak wkrótce po tej hipokryzji pełnej ceremonii,
do domów wszyscy się rozejdą.
Zapominając szybko o młodzieńcu
Co wziął własnie mariaż z ziemią.
Prócz jeno matki umęczonej,
bo zdaje się,
tylko ona ukochała prawdziwie
swego syna, szaleńca, bezgłowego jeżdźca.
18 grudnia 2025
wiesiek
18 grudnia 2025
smokjerzy
18 grudnia 2025
sam53
17 grudnia 2025
sam53
16 grudnia 2025
sam53
15 grudnia 2025
Jaga
14 grudnia 2025
sam53
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta
14 grudnia 2025
jeśli tylko