Yaro, 2 listopada 2021
Mimo wszystko nadzieje
Rodzą się w młodym sercu
Spotkać się nam wypadnie
Na naszej klasie
po przerwie po dłuższych wakacjach
Ostatni dzwonek
po latach spojrzenie kobiety
której podarowałeś siebie
Dorośli cieszymy się
jak Wśród zabawek duże dzieci
Pośród zwierzeń
czas zatarł Beztroskie
wyczekiwania w szkolnej ławce
zbawienny dzwonek
otwiera drzwi
Bawią się w życie
wracają do dziecinnych lat
zakochani w sobie od szkolnych klas
rodzą się prawd uczucia '
Rodzi obawa strach
przed nieznanym czymś
czego nie potrafi nazwać
Żadne z nas
wystarczy miejsca na miłość
droga przez mękę
Pokochać od nowa
szanować trwać zapomnieć
Powraca smak
odgrzewany obiad
smakuje Jak dawniej sprzed lat
Yaro, 25 października 2021
na ustach w milczeniu
wpatrzony w błękit oczu
prostopadle podąża światło
ciepło emocji wibracje
efekty specjalne reakcja
na męskie zachowanie
zmieszany z pyłem
zapach ciał niebieskich
za oknem za szybą
zapatrzony w oczy panny
zachód słońca czerwień szminki
bordo września ukojeniem zmysłów
w oczodołach chwili radosnej
wypełnionych akrylem
horyzont zdarzeń chyli czoła
poprowadź w dłoniach szczęścia
Yaro, 25 października 2021
powiedz gdy znasz odpowiedź
wskaż drogę po której pójść mogę
uprzedź przed zamiarem wrogim
mów do mnie ładnie
mów zawsze prawdę
mów o mnie dobrze
bym nie zwątpił ze swoich sił
zachowaj dobroć w sercu na dnie
mów gdy zasypiam
mamo przytul gdy wracam z przepustki
jedno słowo jeden gest
zmiecie nienawiść zmiecie złą treść
powiedz że jesteś ty
powiedz że zawsze ty
będziesz sercem mi
silni tylko my i cały dobry nasz świat
wszyscy wokół pokochajcie się
podajcie dłoń znak pokoju
w dłoni kwiatek nie broń
otwórz mi drzwi otwórz skrzydła
bym rozwinął je i objawił prawdę
wykrzyczał cały ból ludziom dał nadzieję
Yaro, 25 października 2021
ciała okryte skórą
pod nią płynie w żyłach krew
czerwona jak spracowane czoła
w upalny dzień gorącą noc
kości mięśnie ścięgna
wysoko nad szkieletem
mózg biały jedwabny
krew duszą
napełnia świadomość
mało ciebie mało mnie
życie wieczne
wiecznością bez początku bez końca
pierwiastkami wypełniony kosmos
Bóg jest bliżej niż wydaje się
jest a my błądzimy myślami
szukamy drogi co w nas iskrzy
płomień co nie gaśnie
ogień w sercach
Yaro, 25 października 2021
jakby tak świat padł przed tobą na kolana
nie ulegaj nie lękaj się nie uciekaj przed nim
podnieś wysoko głowę ponad szczyty
ponad chmur kontury
wszystkie byty odejdą w niepamięć czeluści piekieł
zostanie ślad na ścianach skalnych po tych co
nadali kształt sztuce a słowa przybrały ciała
twardy jak granit piękny diament w oczach
zawstydziłeś wszystkich co skąpili wody
szkoda im było podzielenia się tym co niby
ich jest a było wspólnym owocem omotany
zakłamany świecie dokąd zmierzasz
on został w ojczyźnie w krainie ojców
zbudował miasto na strzępach prawdy
lud padł na kolana i oddał pokłon Bogu
On wskazał drogę którą powinni iść
poszli ujrzeli świat lepszym bez krzywd
Yaro, 25 października 2021
Jesteśmy w czarnej dupie
Młody człowiek w twarz pluje
Jestem bezsilny tolerancyjny
Powiedział że niewidzialny
Tak go wychowała mama feministka
Bliska synowi w kroku śliska
Tak jak za Noego
tak i za Kaczyńskiego
Tusk kłamie wyciąga dalekie wnioski
Gdy powódź zalewała wioski
W Polsce podwyżki ceny jak to w unii
Praca niewolnicza płacą jak na Rumunii
Szaleni mikołaje szalone kobiety
Dbają o wygląd i golą klaty
Zdobią się błyskawicą
jakby nigdy nie były dziewicą
Kochać się bez problemu
Usunąć pozbyć się trofeum
Najwygodniej żyć bez perspektyw
A życie w polskim dobrobycie to polexit
Chcę żyć w kraju
Na podobieństwo raju
Piekła nie będzie
Ani czyśćca tylko orędzie
Po nas smród i byle jak
Pełna kieszeń i tolerancji brak
Yaro, 12 października 2021
z buntu niejeden wyrasta
wychodzi z naszego miasta
mówię prawdę i basta
każdy chciał wyglądać ładniej
na wsi nie było lepiej
zapach zbóż zioła sobie posiej
z buntu niejeden wyrasta
wychodzi z naszego miasta
mówię prawdę i basta
tam się wychowałem
w sercu zachowałem
kilka bardzo ważnych spraw
droga była jasna grunge
albo wypad w pole
wyrywać chwasty
czego nie robi się dla niewiasty
z buntu niejeden wyrasta
wychodzi z naszego miasta
mówię prawdę i basta
głęboki zapach kobiety
wyrywał z butów niestety
głębokie dekolty piękne piersi
od patrzenia bolały oczy
zapach trawy zawrót głowy
zaciągałem się nie byłem gotowy
smak pierwszych papierosów
ohyda palę do dziś nie polecam
dotyk innych włosów ciepła skóra
smak wina zamroczony całkiem inny wymiar
czerwona szminka na białej koszulce
co ja powiem mamie gdy będzie pranie
długie glany przebierańcy zbuntowani
takie czasy lata dziewięćdziesiąte skini i brudasy
z buntu niejeden wyrasta
wychodzi z naszego miasta
mówię prawdę i basta
byliśmy tacy sami rasta
Yaro, 12 października 2021
niewinny uśmiech dziecka
szybka odpowiedź
bez zastanowienia
świtem
słońce dźwiga powiekę
zbudzi świat ludzi i zwierząt
osuszy ciężkie krople rosy
na dzbanuszkach konwalii
przycupnęła w cieniu drzewa
zbudzi nieszczery uśmiech bankiera
na biedzie się bogaci
leżeć krzyżem nie przebaczyć
ksiądz z ambony nieprawdę głosi
zbiera się z poganami
jedzą obiad drogimi sztućcami
w najdroższej chińskiej porcelanie
świetny pełen zimnego światła
ołtarz martwego bożka
uwielbiany obraz grzeszny
rasta wchodzi do miasta
chciałbym być dzieckiem
łagodnym prawdziwym
jak dotyk niemowlęcy
słyszę płacz łabędzi
co z nami będzie
żyjącym w kraju w obłędzie
uwielbiamy to co widzimy
Boga się wstydzimy
On kocha człowieka
nienawidzi naszych świąt
chorej na pokazowej świętości
słudzy grzech nieprawości
chciałbym być daleko
jestem tutaj całkiem obcy
niewolnik babiloński
jestem tutaj jak śmieć na ziemi
niepotrzebnymi grunge
Yaro, 10 października 2021
nie dam rady by brodzić
rozdzierać szaty każdy krok
taszczy się z zamiarem
o innowację jutra
sensacją zbudzę porę dnia
odmienię linię życia
twarzy nie zmienię
pokryję na zielono pokój
wyprostuję rozważania
prostolinijny wytoczę się na ulicę
będę wrzeszczał by uwierzył tłum na słowo
w słowa które niosę na jutro
Yaro, 10 października 2021
jesienią samotność
nabiera kształtów
kolorami zaślepione oczy
kolorowe tęcze
niebo płonie nadzieją
babie lato płynie po oceanie lasu
rysuję horyzont baśni
kilka drzew dajmy im usnąć
cicho zbieram brąz kasztanów
odzieram z kory brzozy
rozpalam ogień serc
by upiec mądre zdania
liści szum pod stopami
nadziewa uszy spokojem
jeszcze kilka kroków do domu
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
1 maja 2025
Eva T.
1 maja 2025
Marek Jastrząb
1 maja 2025
violetta
1 maja 2025
Marek Jastrząb
1 maja 2025
Marek Jastrząb
30 kwietnia 2025
Toya
30 kwietnia 2025
Bezka
30 kwietnia 2025
Eva T.
30 kwietnia 2025
Bezka
30 kwietnia 2025
sam53