Yaro, 29 stycznia 2018
czas złodziejem spokoju
śpij wolnym by nie obudzić się w niewoli
wbrew słowom od złotoustych
porcelanowy talerz na jego dnie krwawe serce
srebrne sztućce barwią rękojeść
tłuste palce ociekające
wargi ślinią kawałek serca
zatrute głoszą wieści
śmiech szyderczy niesie echo na ciemną ścieżką
zbuntowani w pełni energii nie oddadzą ziemi
jam kto Sławianin Lach od Jafetowego wnuka
wzbiera burza by gnębić od środka
we wnętrzu zdrajcy kradną biedne serca
karmią słowem czynem haniebnym
wysoka góro co widać za przełęczą
orlęta młode cierpią gdy orły walczą
nadciąga horda ze stron czterech
brzęk oręży wiatr wzmaga ducha
nie wypalą historii nie złamią karku
odwaga siła honor Bóg jednoczy
naród w rozpaczy i ogniu
Yaro, 26 stycznia 2018
w parku parują się młodzi
pachnie miłością powietrze
rzadko kto do starości wytrzyma
poróżni ich choćby zima
Yaro, 26 stycznia 2018
pokrył włosy szron
siwa broda
minęło lato słońce spadło za jeziorem
jesień liście złoci
kora drzew rdzewieje
wiatr rozpuszcza włosy
skoszone łąki
siano tańczy zapachem ziół
zapadam się
myśli dyskiem w kosmosie
wyobraziłem ciebie obok
lasko drewniana co podpierasz mnie
idę samotnie polną drogą
niegdyś biegaliśmy tutaj do źródła po wodę
wspominam bez żalu dzieciństwa beztroskie dni
nie żałuję żadnej z chwili
wypełniłem po brzegi dzban
teraz napiję się by skonać bezimiennie
na dnie grobu
pod piachem przykryty kamienna płytą
bezdźwięczny jak pęknięty dzwon
na opuszczonej wieży
niekoniecznie kościelnej
Yaro, 25 stycznia 2018
nie raz po raz poezja dotyka rosy na skroni
dom rodzina praca a mnie tutaj wiele trzyma
wpatrzony w lustrzane odbicie
w poszukiwaniu dnia po przepiciu przejedzeniu
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
wybaczam innym i sobie
by serce niezatrute
bo kim jestem by kimś innym stać się
choć dla siebie stawiam poprzeczki
ze sobą niełatwo nie jest gładko
niby płynę ale coś tu trzyma
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
pisze trochę jak maszyna
gram na strun nerwów melodię gdy zima
wiem ze mną nikt nie wytrzyma
kaptur naciągam i miastem pląsam się zwyczajnie
w głowie kilka marzeń prostych jak moje bycie
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
Yaro, 25 stycznia 2018
każdy był jest będzie
młodym człowiekiem z wypryskami
nieokiełznani szalone lata są były będą
nie mierz wysoko by nie spaść w dół zwątpienia
pierwsze miłości szalone dziewczyny
spoceni chłopcy pełni ekspresji
nikt bardziej szalony
nikt bardziej słodki
poranek i wieczór sobotni
rano plany wieczorem wypad
lubię wspominać i snuć gawędy
lubisz gdy przy tym marszczę czoło
pachniesz młodością jeszcze
zapach smak twoich ust czysta słodycz
tanich perfum nie zapominam
nikt bardziej szalony
nikt bardziej słodki
poranek i wieczór sobotni
rano plany wieczorem wypad
Yaro, 24 stycznia 2018
ukradłem serce
by zgrzeszyć bez przebaczenia
zakochani po pachy
zagubieni
idziemy parkową ulicą
księżyc widzi wszystko
dookoła cisza goła
przytuleni na ławce
nie bój się jutra
nie wiadomo co przywieje wiatr
otoczeni miłością
kradniemy siebie nawzajem
zatopieni jak statki na dnie oceanu
życie przytłacza szukając wyzwolenia
Yaro, 23 stycznia 2018
deszczu taniec po parapecie
niedomknięte okiennice
tłuką o futrynę z wiatrem
co przynosi ulgę samobójcom
wspina się na szczyty gór
rozkładam ramiona w modlitwie
wypatruję odpowiedzi Boga
mam jedno pytanie
ile jeszcze
człowiek będzie katem dla bliźniego
przyjdź jak śmierć nie wiadomo skąd
nie wiadomo kiedy bez przewidywań
bez wytyczenia drogi daty
ja niżej podpisany nie znaczę nic
prócz życia w niewoli pragnień materializmu
pożądań żądz zmarnowany świat
Yaro, 22 stycznia 2018
tam krzyż gdzie stała stara cerkiew
dalej wieże kościelne patrzyły
w dal
porosło lasem polskie niebo
ziemia pokryła się trawą
dokonało się zło na niewinnych
Ukraińcom za dużo się wydawało
wieczną kraina się zawaało
nagle zza płotu przyszedł koniec
jak złodziej
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
noc i dzień krew płynęła rzeką
ciemne strumienie
pochylona jedynie stara wierzbina
płacze dotyka człowieka dłoni zimnych
oczy wypatrzone czekają przebaczenia
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
wrócimy do ziemi co od wieków odłogiem leży
której nikt nie obsieje
nikt nie zaorze
nikt do chaty nie zakołacze
bo jej już nie ma
jedynie w sercu żal i rozpacz
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
kości zakopane byle gdzie nikt nie wie
w dłoni pozostały karabiny
nie ma przebaczenia czasem
wyjaśnienia bez zrozumienia
rodacy pamiętamy dziadku zajrzyj tu przypadkiem
zamieszkaj między nami
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
11 września 2025
absynt
11 września 2025
sam53
11 września 2025
wiesiek
11 września 2025
Sztelak Marcin
11 września 2025
smokjerzy
11 września 2025
wolnyduch
10 września 2025
sam53
10 września 2025
Sztelak Marcin
10 września 2025
sam53
10 września 2025
smokjerzy