Yaro, 26 stycznia 2018
w parku parują się młodzi
pachnie miłością powietrze
rzadko kto do starości wytrzyma
poróżni ich choćby zima
Yaro, 26 stycznia 2018
pokrył włosy szron
siwa broda
minęło lato słońce spadło za jeziorem
jesień liście złoci
kora drzew rdzewieje
wiatr rozpuszcza włosy
skoszone łąki
siano tańczy zapachem ziół
zapadam się
myśli dyskiem w kosmosie
wyobraziłem ciebie obok
lasko drewniana co podpierasz mnie
idę samotnie polną drogą
niegdyś biegaliśmy tutaj do źródła po wodę
wspominam bez żalu dzieciństwa beztroskie dni
nie żałuję żadnej z chwili
wypełniłem po brzegi dzban
teraz napiję się by skonać bezimiennie
na dnie grobu
pod piachem przykryty kamienna płytą
bezdźwięczny jak pęknięty dzwon
na opuszczonej wieży
niekoniecznie kościelnej
Yaro, 25 stycznia 2018
nie raz po raz poezja dotyka rosy na skroni
dom rodzina praca a mnie tutaj wiele trzyma
wpatrzony w lustrzane odbicie
w poszukiwaniu dnia po przepiciu przejedzeniu
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
wybaczam innym i sobie
by serce niezatrute
bo kim jestem by kimś innym stać się
choć dla siebie stawiam poprzeczki
ze sobą niełatwo nie jest gładko
niby płynę ale coś tu trzyma
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
pisze trochę jak maszyna
gram na strun nerwów melodię gdy zima
wiem ze mną nikt nie wytrzyma
kaptur naciągam i miastem pląsam się zwyczajnie
w głowie kilka marzeń prostych jak moje bycie
droga długa
wygrywam z demonami
jednego mam w piwnicy uwiązany
by nie marudził i zniewalał duszę
serca kamień kruszę
otwieram się na ludzi
zakończę by nie nudzić
tak sadzę spróbuj mnie osądzić
Yaro, 25 stycznia 2018
każdy był jest będzie
młodym człowiekiem z wypryskami
nieokiełznani szalone lata są były będą
nie mierz wysoko by nie spaść w dół zwątpienia
pierwsze miłości szalone dziewczyny
spoceni chłopcy pełni ekspresji
nikt bardziej szalony
nikt bardziej słodki
poranek i wieczór sobotni
rano plany wieczorem wypad
lubię wspominać i snuć gawędy
lubisz gdy przy tym marszczę czoło
pachniesz młodością jeszcze
zapach smak twoich ust czysta słodycz
tanich perfum nie zapominam
nikt bardziej szalony
nikt bardziej słodki
poranek i wieczór sobotni
rano plany wieczorem wypad
Yaro, 24 stycznia 2018
ukradłem serce
by zgrzeszyć bez przebaczenia
zakochani po pachy
zagubieni
idziemy parkową ulicą
księżyc widzi wszystko
dookoła cisza goła
przytuleni na ławce
nie bój się jutra
nie wiadomo co przywieje wiatr
otoczeni miłością
kradniemy siebie nawzajem
zatopieni jak statki na dnie oceanu
życie przytłacza szukając wyzwolenia
Yaro, 23 stycznia 2018
deszczu taniec po parapecie
niedomknięte okiennice
tłuką o futrynę z wiatrem
co przynosi ulgę samobójcom
wspina się na szczyty gór
rozkładam ramiona w modlitwie
wypatruję odpowiedzi Boga
mam jedno pytanie
ile jeszcze
człowiek będzie katem dla bliźniego
przyjdź jak śmierć nie wiadomo skąd
nie wiadomo kiedy bez przewidywań
bez wytyczenia drogi daty
ja niżej podpisany nie znaczę nic
prócz życia w niewoli pragnień materializmu
pożądań żądz zmarnowany świat
Yaro, 22 stycznia 2018
tam krzyż gdzie stała stara cerkiew
dalej wieże kościelne patrzyły
w dal
porosło lasem polskie niebo
ziemia pokryła się trawą
dokonało się zło na niewinnych
Ukraińcom za dużo się wydawało
wieczną kraina się zawaało
nagle zza płotu przyszedł koniec
jak złodziej
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
noc i dzień krew płynęła rzeką
ciemne strumienie
pochylona jedynie stara wierzbina
płacze dotyka człowieka dłoni zimnych
oczy wypatrzone czekają przebaczenia
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
wrócimy do ziemi co od wieków odłogiem leży
której nikt nie obsieje
nikt nie zaorze
nikt do chaty nie zakołacze
bo jej już nie ma
jedynie w sercu żal i rozpacz
Wołyń gdzie Bug kołysze łodzie
stary rybak smutny
bo nie ma sąsiadów
dobrych Lachów
kości zakopane byle gdzie nikt nie wie
w dłoni pozostały karabiny
nie ma przebaczenia czasem
wyjaśnienia bez zrozumienia
rodacy pamiętamy dziadku zajrzyj tu przypadkiem
zamieszkaj między nami
Yaro, 22 stycznia 2018
dziękuję zjadłem śniadanie było pyszne
odchodzę przed siebie bo dalej się nie da
świat jak majster bieda wytarte spodnie
zmarszczek pełna twarz
w kieszeni groszy parę
po raz ostatni się widzimy
po raz ostatni wypowiadam żegnajcie
na do widzenia pozdrawiam was
czas to pieniądz nie posiadam obydwu na raz
nieważne za to wieczorem
wdaję się w alkoholowe nastroje
płaczę śmieję się nie raz
nie płace podatków
zbieram datki na pół bułki piwa
w kieszeni groszy parę
po raz ostatni się widzimy
po raz ostatni wypowiadam żegnajcie
na do widzenia pozdrawiam was
Yaro, 19 stycznia 2018
życie bywa prostsze niż się wydaje
dlatego nie trzeba nazywać człowieka wariatem
on tylko płynie goni polem łąką wiatr
choć czasem bywa tak że ogląda świat przez kraty
czasem i ja mam tak że idę nie wiem dokąd całkiem sam
zatracony w myślach w lesie u boku z psem
balansowałem na krawędzi nocą nie spałem
zniewolony przez świat nie mój nie twój
kreują nas na lepszych zniewolonych niewolnych
po raz ostatni wciągam się w ich gry
w alkohol pity z kieliszków bez dna
narkotykiem niech stanie się rodzinne śniadanie
wiem że rady dam w świecie bez grzechu nakazów i rad
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta
13 października 2024
samotnyYaro
13 października 2024
patrząc w gwiazdysam53
13 października 2024
1310wiesiek
13 października 2024
Uczucie kosmiczne (wola kosmiczna)Belamonte/Senograsta
13 października 2024
październikowa miłośćsam53
12 października 2024
Bytowania (dżonsonek)Belamonte/Senograsta