. . | |
PROFILE About me Friends (16) Forums (1) Poetry (120) Prose (4) Photography (6) Graphics (132) Postcards (2) Diary (2) |
. ., 20 may 2019
próbuję zerknąć na siebie
oczami nieprzyjaciela
i robi się lżej
przed lustrem stara żaba
rechocząca późny wiersz
taki żabi łabędzi śpiew
nikt do stracenia worek do śmiechu
nie ma w odbiciu niczego
co mogłoby się bronić przed tym spojrzeniem
zaraźliwym jak wesołość na widok płaza w okularach
tylko czmychnąć
w kępę łopianu pod oknem
i umierać ze wstydu że wcześniej się nie widziało
kiedy tak patrzeć
wrogo
słabnie konflikt
wewnętrzny
. ., 17 may 2019
brzydkim ludziom
marzy się ładna śmierć
tak im opowiada kto przyjdzie
i o jabłoni za oknem
i że zmarli czekają jakby mieli na kogo
brzydcy ludzie nie chcą uwierzyć
w wieczną samotność
w to że jak byli trupem
tak będą
śmierć też nie wierzy
żeby nie oszaleć
zostawia ich i wraca
układają się w łóżkach jak w łódkach
obudzonych na tym samym brzegu
ogarnia wstyd
bo znowu śnili zamiast wejść do wody
i stają się jeszcze brzydsi
i śmieszni
i rośnie rośnie im odwaga
na szpetnie tchórzliwych twarzach
. ., 17 may 2019
tamto zdarzało się wiele razy
nieskończone ucieczki
namysł na parapecie
wyglądało jak dziewczynka w oknie
samo spadło
w studnię podwórka
głęboko
miała szczęście
do ludzi i ogrodów za furtkami cudzych domów jak własne
od pierwszego snu
do mężczyzn do kobiet zbyt życiem zajętych
żeby tropić w niej starą zapomnianą śmierć
rozpoznało ją
niefrasobliwą gotową uwierzyć
że zdarzyło się w snach
wywołało po swojemu do zabawy
przeszło przez twarz
otworzyła się jak dawna blizna ale nie była już dzieckiem
więc wyglądała przez okno tak śmiesznie
że tylko drwić żartem przeżegnać i wysłać w niepamięć
między bezokie ryby
. ., 23 march 2019
kobieta zmienia lustro
nowe jest nieme
milczy o słabościach
nie wszeptuje pod skórę jadu
od którego matowieje spojrzenie
i usta wyginają się posłusznie w grymas
kobieta zmienia lustro
łzy w nim błyszczą na rzęsach
jak zapowiedź słonecznego popołudnia
a smutek zamiast wymazać radość
wydobywa z niej głębsze tony
jeszcze nie wierzy
tak długo patrzyła w cudze oczy
troskliwie niechętne szukające skaz
rejestrujące każdą słabość w oskarżającym świetle
że trudno przyzwyczaić wzrok
do miłości
kobieta zmienia lustro
i wraca do siebie
jest w sukience w sukience jest łąka
w łące budzi się życie w życiu rozlega się śmiech
a w tym śmiechu łaskotanie żadnych cierni
nie
nie zniknęły cienie
zmarszczki niepokoju mają się dobrze
co krzywe nie zostało wyprostowane
co boli nie przestało boleć
tylko mniej
ważne wręcz niepoważne
wobec szczęścia
za plecami
. ., 9 february 2019
weszłam wierszem
w światy które nie miały się budzić
przypomniałam dziecku że po wakacjach
wróci do piekła a kobiecie urodziłam
starość i rozpacz obiecałam umarłym
babie lato więc ziemia drży
powiedziałam za wiele
żeby wymknąć się uśmiechem
z przesłuchania udać Greka Zorbę
i zatańczyć światu jak zagrają coachowie
bystre plemię myśliwych
sama sobie zawdzięczam każdą ranę
subtelne draśnięcia ślady po rozległych
odmrożeniach nieodwracalne zmiany
w pamięci
napisałam czułe punkty strzelcom
nie musieli mrużyć oczu
wyjdę wierszem nie oślepi mnie światło
nikt nie będzie czekał
co najwyżej ktoś przymierzy smutek do twarzy
i założy na chwilę jesli wyda się efektowny
. ., 2 february 2019
nawet nie serce
jedynie strzała
jakby dziecko bawiło się w Indian
z drzewem
mocne są sosny
na zabliźnioną w korze twarz poranioną
wraca słońce
taka się wydawała zabawna przechodniom
a zapłakała
i ból się rozległ po lesie
i strach się zmieszał komuś ze śmiechem
mocne są sosny
wiatr nimi szarpał i szarpał
aż nauczył jak się pochylić
zrozumieć
wybaczyć
mocne są
tak bliskie morzu
że szumią wszystkie tęsknoty
także i te wyryte nożem
. ., 17 april 2018
czy wiesz że są kobiety
szukające przez całe życie szminki
która ukryje ich usta
malują paznokcie bezbarwnym lakierem
żeby schować ręce
i stają tyłem nad garnkiem
kiedy dochodzi do zwierzeń o przebytych
miłościach i tych na które właśnie się zapadło
jeśli którąś spotkasz
nie krzycz że jest piękna i tylko umarła
nie uderzaj jej w żebra
nie rób sztucznego oddychania
to przekonująco wygląda ale bez wprawy
może się skończyć śmiertelną powagą
nie dorabiaj uśmiechu bo zacznie przypominać
klauna i rozweseli do łez i tusz rozmaże
i trzeba będzie zetrzeć dobroć
czy wiesz że są kobiety
szczęśliwe z tego co było
patrzące wstecz z zachwytem
nie trzeba im łamać karku
żeby spojrzały przed siebie
nie obawiaj się nie zrobią nic złego
co najwyżej sypiąc ziarno przegonią mewy i gołębie
w głupiej trosce o wróble
. ., 17 april 2018
A w niebie
będziesz stary i ja też będę stara,
i ten nasz biały pies, który za tobą pobiegł,
ledwie gwizdnąłeś, będzie stary.
I więcej nie umrzemy. Stary Bóg podeśle nam
wróble do karmienia i powie bliskim,
że już jesteśmy. Wypłaczę się porządnie
z pustych nocy, zmarła wśród zmarłych
i pójdziemy tam, gdzie nas nikt nie znajdzie,
kto w śmierć nie wierzy ani w miłość upartą, jedną,
gdzie się zmartwychwstaje w niewymyślony błękit.
. ., 17 may 2013
i do samego końca jeśli były jakieś próby
zerwania to teatralne bez rekwizytów czysty tekst
scenicznym szeptem może gdybym jak Grażyna Szapołowska
mogła wybierać między tangiem a bitwą na głosy zaufałabym aniołom
chociaż moralitet wydaje się dużym ryzykiem tylu ludzi znika za drzwiami
ani słuchu o nich ani widu ot spadające gwiazdki deszcz meteorytów
z majowego nieba wstyd mi kiedy tak łażę za nim wybaczam zdrady
kładę do łóżka podaję śniadanie
tak drogi czytelniku ten wiersz cię nie zatrzyma mówi o życiu
jak piosenka Edyty Geppert słychać go na ulicy i w szpitalu ma łatwą melodię
proste choć w kilku zwrotkach brzydkie słowa nucimy go sobie wszyscy
panów i panie którzy przyszli w togach
przepraszam za niefrasobliwość
na obronę mam tylko pęczek rzodkwiewek i stokrotki
miłość jest bezkrytyczna
. ., 5 may 2013
my z donikądnej ulicy trzymamy w palcach sznurki
do których przytroczeni są zmarli w parkowych alejach czyhamy na dzieci
żeby je straszyć niebem pękają baloniki latawce zaplątane w platany
łopoczą na wietrze jak sztandary rozbitego oddziału powstańców z martwych
kopiemy w ziemi do kości wyławiamy z rzek niepotrzebne miasta
pełne topielców krew z naszych żył już dawno wyżarła rdza
zostały puste granatowe koryta na nadgarstkach
nosimy w oczach mętną wodę z zatrutych studni
aby nią poić przebudzonych do życia aż znowu zaczną śnić bez celu
można zabijać nas jak szpaki albo wróble
bez końca
wracamy chmarą zostawiamy pestki po czereśniach
i puste kłosy
a Chiny wciąż ludowe
. ., 21 april 2013
na początku i na końcu ręce stają się silne i sprawne
mogą unieść dziecko starca cały świat
budzi się we mnie czujne zwierzę mądra wilczyca
liże rany krąży wokół gniazda niespokojnie
bo śmierć jest w pobliżu
bo śmierć jest wrogiem z głębi lasu
słyszę jej pomruk widzę jak drąży podskórne korytarze
zmywam zapach który zapowiada ciało pod palcami
krzyczy
na początku i na końcu wyostrzają się zmysły
. ., 7 april 2013
wejdź – mówi drzewo a ja wrastam w ziemię
bo nie wierzę i krzyczę z otwartych ust
uwalnia się strach pierwszy grzech przeciwko światu
gdybym była dzieckiem
gdybym była
sprzed słowa potopu pęknięcia
. ., 26 march 2013
nie zobaczę
nie dotknę
głos znam ale wróżby z głosu
zostawiam prawdziwym wiedźmom
(w cygańskiej spódnicy wyglądam na żart
i to nie z pierwszego tłoczenia)
bez wiechy lubienie bez no bo z beczki pełnej soli
za nic ma niespotkania brak wstępnej rozmowy
zaczęło się na środku skrzyżowania ja pieszo ty zmotoryzowana
albo odwrotnie nie było czasu nadal nie ma jak dobrze że brakuje
wciąż tyle jest do powiedzenia w przydrożnych bajkach
opowiadaj kolejny raz się rodzisz żeby opowiadać
. ., 26 march 2013
o wierszach dobrze albo wcale
jeśli martwe – nieboszczykom przystoi cisza
lub słowo od serca jak obol na drogę
inaczej – ruszą z grabiami zajrzą w metrykę
żeby z wieku upleść stryczek wywloką z sypialni
otworzą brzuch głowę wyjmą choroby
od których robaczywieje umysł i gnije dusza
zdejmą imię po imieniu będziesz kimkolwiek
kto wyskoczy z ust tropicieli - mordercą bajek
wiedźmą gnomem nie ujdziesz cało lepiej pij
dobroć póki chcą lać ją do gardła
szanuj poezję bliźniego swego
jak siebie samego – za każdy zraniony wers
kula w łeb
cmentarna hieno
. ., 24 march 2013
jestem bardzo złą kobietą i mówią do mnie
bardzo złe drzewa góry strumienie: patrz
co z nami zrobili dobrzy ludzie i patrzę
na oleodrukowe pejzażyki ołtarzyki i myślę
że nie jest dobrze być bardzo dobrym człowiekiem
kiedy podchodzi się z wierszem do drzew gór strumieni
bo one wtedy wyglądają jak wystrojone na odpust
i jest im strasznie głupio
. ., 21 march 2013
łąkoma przwitam cię boso
wiosenko Boga piosenko
poranna
będę tańcowała i śpiewała
aż obudzę anioły
w dolinach wesoło będzie nam
i razem będzie rzecz to ważna
rzecz to nadrzeczna
. ., 20 march 2013
dali dal głębi głęb
w dolinach śnieg
zorzą zórz w dłonie włóż
róże słów
biegnijmy drogą
wśród ról
ci będę wśród pól
makową panienką
niech tylko mróz
zejdzie z ust
rozśpiewam się
promieni pięciolinią
uniosę się w sukience mej
do gwiazd zabiorę cię
do jednego z orlich gniazd
wiosenką ziemi piosenką
. ., 20 march 2013
pewna pani powiedziała że napisze wiersz
i napisała i były ciastka i kawa i wino
i goście chwalili wieczór a wierszu było ciasno
w kołnierzyku tęsknił do innych które nigdy nie jadły
tortu i się nie rymowały srebrną łyżeczką
i czmychnął ale ta pani była utalentowana
podała więc zraz następny
. ., 20 march 2013
a będę twoja
w peniuarze moich myśli
kwitnie róża
podlewana cierpkim winem
pij słowa duszkiem do samego dna
o nic nie pytaj
z myślenia tylko kac
a zresztą
napiszę ci sok po ogórkach
albo kefir
. ., 19 february 2013
a gdzie jest dzisiaj koniec świata o której
wiośnie śpiewasz nie nadążam z sasankami
po łące jak pięknie zima jak cudnie kwiecień
przeplata wrześniem bijesz mnie sercem na głowę
tak wiem niektórzy tam mają podroby mamtam
mamtam sobie nieczule o zachodzie wschodzi słoneczko
nie zdejmę go wierszem nie wyciągnę pikseli spod żebra
dla utrwalenia w trawie piszczy co roku taki wstyd nie mieć
miejsca w pliku do pokazania na własność bać się tym mniej
im głośniej stuka w szybę coś na kształt palca patrzeć z kąta
w pełnym świetle mrużę oczy masz w fartuszku pełno gwiazd
niebo pozłacane piernikami strach przełknąć
perły wieprzowi szoruję stopy przed wejściem do twojej rzeki
spadam na pysk z twoich gór a tam twoja dolina
. ., 18 february 2013
kot zaraz pożre mysz różową
nie zdąży biedaczka
na poprawną stronę obrazka
w dodatku kurek niedokręcony
woda zaleje cały widoczek
ciesz dziewczę oczy jak najprędzej
nim się utopi
nim się rozpuści
widzisz pastele są nietrwałe
w dodatku pękła szybka
pewnie ktoś umarł
nie zdążył pstryknąć
a było pięknie sennie wiosennie
hej rzeko rzeko
mgło jak mleko
. ., 17 february 2013
drzwi za którymi leżą ludzie w trumnach i patrzą ze złością
drzwi za którymi trzeba zdjąć ubranie i stanąć prosto w zimnym świetle
drzwi za którymi słucha się znużonego głosu prawdy gdy z przykrością odmawia
przyjęcia zwykłej historii do dobrego zakończenia
drzwi za którymi można usiąść na krześle i czekać na sprzątaczkę z nocnej zmiany
długi prosty korytarz
jeszcze tyle miejsc do wejścia
* Magdalena Czapińska
. ., 15 february 2013
Wyobraź sobie, że mnie tutaj nie ma
i że w ogóle mnie nie było.
Kobieta, która trzyma w ręku filiżankę,
stojąc przy stole nieruchomo,
za chwilę zniknie jak optyczny kaprys,
wystarczy, żebyś przetarł oczy.
Wiem, że ta prośba musi zdziwić,
bo przecież nigdy nie istniałam,
a żegnam się jak ktoś znajomy,
jak człowiek z krwi, kości i ciała.
Ot, barokowy żart, zabijająca nudę gra,
zabawny kształt ze światłocienia.
. ., 14 february 2013
każda okazja się przyda skoro nie ma żadnej
pod wiaduktem można tylko usłyszeć pociąg
do ziemi nigdzie to mówię ja zbieraczka skarbów z drugiej ręki
lalek którymi nie można się już bawić bo odpadają
przywrócone trującym klejem ręce kocham cię dźwiedziu
przydrożny jak inne cuda do kochania nieludzko niechciwie
odkąd zostałam dzieckiem na twoich strychach
z rupieciami gadającymi mszatki do kornika stróża
jeśli myślę o psach w raju to machają w powietrzu uszami
choć nie lepią się od miodu jak klucze dzikich misiów płyną
a nad niebem świeci im korzeń żyrandol żeby wróciły do brzegu
kobieto z winniczkiem pod ażurowym abażurem odchodź blisko
we wrzosy światłocienie z tataraku powiedz czasem poza czasem
że nic nie jest takie jakie być nie może jeśli patrzeć zarośniętym kątem oka
. ., 13 february 2013
życie ma sprawne palce pielęgniarki
i upór dziecka kiedy budzi świat nad ranem
światło znalazło moją twarz nie ucieknę
choć śniłam w czarnej dziupli niebyt
głęboko bezboleśnie
wstałam
zaraz się uśmiechnę
. ., 12 february 2013
smutek jest granatowy
prawie czarny
i drogę przecina
księżyc nam srebrzy
od brzegu do brzegu
o nieznanej ziemi
a ja bym chciała rozlane mleko
zebrać do kubka
żeby ci się zrobiły białe wąsy
od starości
. ., 12 february 2013
chciałam mieć zwierzątko
zbierałam martwe wróble
nie było nikogo kto by powiedział
że nie żyją więc umierały jeszcze raz
chowałam ręce jak najgłębiej
poczucie winy uspokaja dzieci
na zawsze nie płakałam
możesz zatykać uszy
lub zaminować dom - powiem do końca
nic nie było jak trzeba przeczyłam dużo książek
o tym że się mylę ale w żadnej bajce
nie znalazłam swojej historii to najważniejsza tajemnica
wiesz - mnie nie ma nardziej od wszystkich
którzy patrzą bezradnie z fotografii nie ma jak głosu
zakopanego żywcem na rogatkach miasta
gadam do ziemi nie chce przyjąć nie chce wydać
przez ciebie gadam nawet powietrze nie drgnie
czasem pada deszcz marszczę się w kałużach
z krzywym uśmiechem Gelsominy
tyle
. ., 10 february 2013
nie wiem na kogo czeka
błękitny facet z gitarą może na mnie
a może na nową strunę
ale pies
pies nie wybiera
rozpoznaje od razu mimo tłoku
na rajskiej polanie i frunie
machając uszami
do celu
. ., 8 february 2013
nie ma żadnego imienia poza własnym
w wierszach pojawia się rzadko woli rzucić światło
na dziecko śpiące w ogrodzie albo na pomarszczoną twarz
mężczyzny otwiera ludziom dłonie odnajduje gniazdo jaskółek
pod dachem godzi się ze stratą bo wie że nic do niej nie należy
na zawsze karmi umarłych gdy wracają po jesienne jabłka
na ławkę przed domem do listu uwolnionego z szuflady
nikomu nie odbiera życia chociaż sprawia że własnej śmierci
boimy się mniej niż cudzego cierpienia
pewnie urodziłam się dawno dawno temu
za stara na sezonowe piosenki
nie wiem
nie wiem nic o antytoksynach
. ., 7 february 2013
a teraz porozmawiajmy o raku bez fobii
wolni od obciążeń nazwijmy rakiem dowolną przypadłość
w relacjach międzyludzkich wyprowadźmy raka na spacer
przytulając się poinformujmy ogół że mamy
raka na siebie że nas toczy z powodu chemii
chorzy na raka na pewno odczują ulgę
słysząc w piosenkach śniadaniowych że każdy ma raka
co go gryzie staną w oknach i zaczną machać chustkami
zerwanymi z głów w akcie wyzwolenia
język jest dla każdego obracajmy nim do woli
w wierszach o których wiemy co mówią skoro je piszemy
rak to pojemna metafora zeżre wszystko nienawiść i miłość
oraz stany pośrednie w tygodniu walki z rakiem stańmy ponad
dosłownością pacjenci z rakiem powinni zrozumieć -
nikt nie ma monopolu na terminologię starą jak świat
. ., 27 january 2013
bo wiesz
skrzydła ma każdy tylko schowane
żeby nie wystawały bo zrobiłoby się ciasno
w autobusie albo w aucie i przy stole
niektórzy zapomnieli jak się nimi macha
myślą że tylko samolotem można latać
a czasem na grzbiecie zaprzyjaźnionego ptaka
lub smoka jeszcze inni próbują anioły zwabić
do swoich snów żeby się wybrać łóżkiem w chmury
kiedy biegniesz do mamy bardzo bardzo prędko
kiedy murujesz siedząc na ramieniu taty
kiedy czekasz na jutro niecierpliwie
- fruwasz
i żaden wróbel czy szpak w tym ściganiu nie dałby ci rady
. ., 27 january 2013
gdyby zamknął oczy
wszystkie strachy wypełzłyby z kątów
i zjadły świat
jak krążek sera
boi się odkąd pamięta
las pełen drzew naostrzonych jak ołówki
które rysują różne złe rzeczy
dziejące się za zamkniętymi snami
za oniemiałe z przerażenia dzieci
za starców coraz bliższych pustej nocy
za ciebie za mnie żebyśmy mogli się uśmiechać
patrząc przez niewesołe bajki na rozzłoszczone niebo
bezpieczny dom w którym czuwa
przyszkicowany sprawną ręką
Troski - ostatniej z czarownic
. ., 27 january 2013
kiedyś mi powiesz powiesz powiesz
wszystko co słyszę słyszę słyszę
przez niedomknięte okno nocą
zżółkłą w latarniach pomarszczoną
na niepogodę o poranku który urodzi umierając
dzień będzie blady zapłakany
tak brzydki że nie sposób go pokochać
chociaż potrafią nas rozczulać szpetne pisklęta
ledwie wyklute z jaja gady
kiedyś pozwolę żebyś nazwał
kolczaste kłębki obce cienie
przemykające przez nasz dom
gdy śpi bezbronny niemy
powiesz mi powiesz powiesz
jak ma na imię żółtookie zwierzę
którego tak się boję boję boję
. ., 25 january 2013
myślą że do raju trzeba się wspiąć jak po jabłka
w cudzym sadzie ulatują z butów ale zamykają oczy
bo jeszcze wierzą w przepaść w ciało na dnie wąwozu
tyle razy spadali krzycząc przez rozkołysane sny
a nie chcą się obudzić schowani w kłączach pięciorników
między palcami Boga który uplótł ze wstążek huśtawkę
na pohybel drabinom
. ., 18 january 2013
wierzba rozumie dlaczego tu jesteś ale lepiej
nie zatrzymywać się przy niej na dłużej
topola przygląda się smutkom z góry i myśli
że są mniejsze niż się wydaje krzewom
które patrzą na świat przez kolce
głóg służy sercu choć potrafi zranić ręce
są jeszcze brzozy wystarczy snop światła
żeby puściły wiosną soki nie narzekając na jałową glebę
i dęby którym wiatr może jedynie nagwizdać
mrówki dźwigają sosnowe igły - gdy ktoś roztrąci ich kopiec
zaczynają od nowa bo nie umieją tracić nadziei
tyle z lasu - zamiast
. ., 17 january 2013
tak sobie żyję na skraju chatka się kołysze
śmierć mruczy i niczego mi nie robi ze strachu
ona mruczy a ja się o nią ocieram przychodzą ludzie
pachnie mówią ciastem uspokojeni że jestem
Kirstin z zagajnika oprócz kota karmię wiele zwierząt
jedzą mi z rąk nikt nie wierzy póki nie zobaczy
na zdziwione oczy kap kap cieknie żywa woda
do rzeki wpada pod skórą nie ma miejsca na nadzieję
w moim domu nad urwiskiem ciasnym od czarów
na mary
. ., 11 january 2013
coraz więcej owadów w domu
ale nawet biedronka prosto z zimy
na liściu bez imienia to mniej niż parsknięcie
na wspólny widok cuda nie nadają się do plotek
może kiedyś będę umiała zasypiać niemo ale pająka nie sposób
objąć i nie wiem za co chwycić ćmę ze szczęścia
a pies jest tylko psem chociaż przybłąkał się ze zmierzchu
w którym ktoś zniknął i czuł jak u siebie mimo że miska
nie była gotowa przełknie gładko każdą kurrrwę
uśmiechnięty od ucha do ogona wróbla w garści też nie chcę
zamiast ani pod dachem skrzypka konika z cienistych dolin
proszę nie umieraj
mi
. ., 10 january 2013
piszę bo bez odpowiedzi na pytanie
zgasnę jak zdanie w połowie i nieskończenie
będę drapała w gardle a zostać pyłkiem
w finale nie dać się odchrząknąć
to byłoby niesprawiedliwe we wszystkich religiach
z fajerwerkami na końcu
czy masz łaskotki
chodź
popłaczemy się a może nawet posikamy
ze śmiechu
tylko śmierć bywa poważna jak my teraz
. ., 2 january 2013
pod ciemną gwiazdą zasnął pastuszek
łzy go zmorzyły a śnieg otulił
noc już dostrzegła malutką duszę
jak brnie przez chmury z zimna się kuli
Jezus spał jeszcze po narodzinach
i świat się zdrzemnął ukołysany
równym oddechem Bożego Syna
w spojrzeniu ojca w ramionach mamy
tyko aniołów które wieczorem
zamiast świętować – do furty Piotra
przyniosły w skrzydłach ludzi zmęczonych
ziemską wędrówką – cisza nie zmogła -
nieświęcie tęskniąc do śmiertelników
głupich aż mądrych tak dobrych że złych
siedziały smętne w boskim składziku
mroczniały myśli a żar od nich stygł
to wtedy właśnie mignęło światło
ognik zbłąkany – na żer ciemności
zadrżały pióra obłoków natłok
poruszył niebo bielą wymościł
gdyby tam Bóg był w gniew wpadłby pewnie
ale brakuje przy chłopcu Boga
kiedy umiera gdy krew w nim krzepnie
i nikt nie umie go uratować
oprócz tych krnąbrnych wyrzutków z gniazda
ukrywających race wśród pierza
i czujność stróża a w twarzy kloszarda
który psalm śpiewa lecz nie dowierza
. ., 1 january 2013
gaszę światło żeby piorun nie trafił
w mrówkach i pszczołach szukam Chińczyków
własną gramatykę przykładając do nieludzkiej mowy
żeby bać się mniej dziwić z uśmiechem
i to jest tarcza przed światem
widzę zawiązki palców na czubku gałęzi
tłumaczę psu że czekolada może zabić
tęsknię za drzewem które wycięto kilka lat temu
sprawdzam czy w szparze podłogi mieszka jeszcze pająk
i to jest czułość
. ., 31 december 2012
na ślubnym zdjęciu jeszcze jesteś żabą
z pocałunku tylko wypukłość pod sukienką
my
wszystkie skrzaty z bajki nie życzymy ci najlepiej
nasza królewna ma konwalie we włosach i głupio się śmieje
z uporem odczarowuje
niesie do kościoła córki – mają twoje oczy
niesie synów – zaciskają piąstki
zawzięci jak ty na historie wróżek
królu odry ospy kokluszu
szczurołapie z miasteczka chorych chłopców i dziewczynek
popatrz – wracają pełni nowych dzieci po cukierki z kieszeni fartucha
królowa poprawia ci poduszkę
będziesz przyjmował zza swoich śmiesznych okularów
. ., 28 december 2012
to nie jest pora na pisanie temperatura osłabia instynkt
łatwo odsłonić braki w porcelanie a jeszcze święta
kończą w kałużach tak powoli - nieuleczalne prośby
oczekują na byle jaki opatrunek - w nowy rok zawsze spada trochę śniegu
żeby dziecko posiedziało przy oknie nie wolno zostawiać dziecka
trzeba wziąć je za rękę opowiadać historie
aż gorączka spadnie i oddech się umiarowi
tym razem – bo tak - będę patrzyła jak dzielnie umiera
na wszystkie moje zimy uwolnione z łańcuchów rozebrane
z lampek i przestaniemy się bać chować w wierszach
to nie jest pora na pisanie lepiej zasnąć na grypę
bez obaw - nikt nie obudzi
. ., 27 december 2012
nie lubię lata jest bezczelne brzydko pachnie
rozpycha się w łóżku nie daje spać
zima używa wanilii rozpuszcza w szklance bursztyny
rozbiera się do rosołu natarta olejkiem z niebieskich migdałów
zabiera pod kołdrę tysiąc pierwszą noc żeby wsunąć bose stopy
w twój rozgrzany sen
. ., 27 december 2012
patrz na mnie patrz i opowiadaj jak składam skrzydła
żeby nie zniszczyć korzeni jednym mimowolnym ruchem
jak zmagam się ze szronem który zarasta szybę karmię nasze pisklę
resztką światła mów mu o słońcu śpiącym w białej chmurze
o nas mu mów że wrócimy ze snu przez otwarte okno
na gałąź jabłoni że przestanie drapać w szybę że zakwitnie
śpiewaj nam wszystkie zapomniane piosenki
fałszując aż pęknie lód aż ziemia się zarumieni
pod śniegiem zacznie tętnić
. ., 18 december 2012
kiedy Boga zaczyna boleć głowa
świat się przypala albo przecieka
kipią jak mleko góry lodowe
i gaszą światło ci z elektrowni
za niepłacone rachunki
a słoneczniki nie są van Gogha
a torba nie jest listonosza
rodzice mają po jednej nodze
dziecko jak oni z wielkim okiem
bardzo by chciało dostać balon
lecz na nic płatków uniesienie
bo za wierzchołkiem Araratu
inny wierzchołek i jeszcze jeden
tam gdzie powinno zaczynać się niebo
wyłazi kratkowany papier na dwa zwęglone ptaki
zasadzka
i basta
nikt nie odleci z tego obrazka
. ., 17 december 2012
dziwna to była droga
przez bezlas wzdłuż niebieskiej alei
rosły naftowe latarnie chociaż już wszyscy przeszli
przez noc i świeciła im wiecznotrwała żarówka
by nie uciekli z raju spać
i dziwny był ptak pewnie ostatni
na donikądnej ulicy bo skrzydła złożył
jak egregety na przyszłowieczny bal
w podróż się udał dychającym ledwie balonem
uwiązanym do życia nitką
wyprutą ze snu a sen też dziwny był
atramentowokrwawy
plamoświetlny
ot - Andersena łza
. ., 16 december 2012
pulchne znikną w ustach
twarde pójdą na choinkę
okruchami posilą się wróble
i tyle
o lukrze
posypce
wanilii
o wierszach do jedzenia
. ., 16 december 2012
jedyny znak to paprocie na szybie
gdy mróz
i może jeszcze trochę snów
w których stajemy się mądrzejsi
o kilka nekrologów
kto czytał Miłosza - ten wie -
nie będzie ostatniej zimy
a wiosna przejdzie po zmarłych
boso
. ., 15 december 2012
i z białego wyskakuje sikorka
brązowieje sarna na skraju grudnia
ślady jak przebiśniegi - prowadzą
do karmnika
mocuje się słowo z nocą
. ., 12 december 2012
pewnego dnia nie wstanę
ha
pielęgnuję tę myśl pod poduszką
prawie jak Natalia Lwowna
i proszę mnie nie pouczać
że niewiele wiem o łagrach
tyle co sobie przeczytałam obowiązkowo
gułag jest metaforą jak sina chmura nad miastem
jednakowo pojemną i żarłoczną
każdej zimy
i jeszcze ta szpilka wyciągnięta do połowy
z innej książki ale z mojej głowy
po co ruszałeś chcę spać
a boli
boli
. ., 12 december 2012
jest coś nieprzyzwoitego w podjadaniu między posiłkami
madame Job wkłada do ust maślane ciasteczko i myśli o głodujących
w Afryce kupując kolorowy tygodnik zastanawia się ile murzyńskich wiosek
można by wykarmić za równowartość rocznej prenumeraty
przegrywa z apetytem na słodycze na cudze życie z ochotą na papierosa
do kawy równie szkodliwej dla serca jak brak umiaru dla sumienia
przyczyna prawdziwego wstydu kryje się jednak znacznie głębiej
tradycyjnie - pod ziemią albo z duchem czasu – w urnie – dzieci
wyrastają z tego grzechu madame Job zachowała słabość mimo wieku
średniego zaciska ją w palcach w oczach zabiera ze sobą
jak tabletkę nitrogliceryny żeby wsunąć pod język
jeśli zabraknie powietrza do powszedniej rozmowy
jest coś haniebnego w tym pragnieniu kiedy tylu ludzi nie chce umrzeć
a umiera gdyby można się było zamienić z mężczyzną który zamilkł
nim skończył wyjaśniać siedmioletniemu chłopcu jak puszczać latawce
albo z dziewczyną spóźnioną na randkę o chwilę nieuwagi – madame
wierzy w potępienie wieczne dlatego wypełniła jedynie oświadczenie woli
cierpliwie czeka na przeszczep zaczęła dbać o zdrowie
. ., 11 december 2012
nie bój się dziewczynko
skacz czym prędzej
bo cię psy dogonią
po drugiej stronie za ciemną wodą
trwa lato jak na twojej sukience
i Jezus nie chodzi w cierniowej koronie
i tylko trochę kaleczy sobie ręce
gdy zrywa z krzaków słodkie owoce
czarniejsze od oczu
w których chowasz noc
nie odwracaj się skacz
prosto w taty ramiona
tak długo czekali na ciebie rodzice
że znowu umarli lecz drugi raz urosły im skrzydła
byś pod buty płowowłosych aniołów nie wpadła
jak zestrzelony ptak
. ., 9 december 2012
po winie boli mnie głowa
moja głowa
więc jestem
mogłabym poczęstować landrynką
jeszcze ciepłą lepką podobną do serca
może dostałabym irysa cukier rozwiązuje języki
jak wstążki płyną przez mroźne powietrze
bo zima bielsza niż anioł na klonie
bo wycięty z korą nowotwór a jak dąb się trzymał
albo ciasteczkiem z posypką co ja bym bez was
bez łańcuszka szydełkiem na pustej szosie
paruje wanilią rozmowa jest słodko z odrobiną
goryczki po dwudziestej drugiej kiedy ekran
przestaje migać dziećmi można podać koniak
do rozmowy można też zdjąć cenzurę przez głowę
sex drugs and rock n' roll panowie panie
przed snem do kostki jak niegdysiejsze spodnie
może kiedyś
tymczasem jakby mnie nie było
i własny cień wystarcza
. ., 9 december 2012
umarły futra wełniane szale
ludzie okładali lawendą wyliniałą ziemię
i gromadzili naftalinowe pociski
stare kobiety handlowały wiązkami bagna
na odpustowych straganach
z kłosów wysypywały się mole
wierzący i niewierzący ekumenicznie
klaskali kto by pomyślał że z szatana
zwykły eukariota
a inkaustowe pole jak posrebrzane żytem
kwitło pękał kokon
nadchodził czas jedwabiu
. ., 8 december 2012
a potop wydarzył się pierwszej zimy
i był czymś zupełnie innym
podobnie jak chochla
wystarczająco pojemna
żeby nią wylać żurek na mapę albo wyruszyć po koniec
świata
śnieżyło
obraz zanikał
Noe zawinęła starannie dobytek męża dzieci
udomowione zwierzęta przewiązała sznurkiem
ruszyła jak Sanne dziewczynka z Grenlandii
wierzby kruszały
skorupiały w zmarzniętych stawach pąkle
niebu zrobiła się dziura
na wylot wsysała ryby ptaki wszystko
co można było narysować węglem
drzemała w drodze śniła się jej tęcza
z braku kredek siedmioniebieska
nie marzła ponieważ wymyślono ją bez nosa
od którego zaczyna się zimno
. ., 8 december 2012
niedobrze że tu przyszłaś dziewczynko
nie powinno cię tu być chłopczyku
rodzice głośno śpią nie usłyszą płaczu
stróże w niebiesko-białej budzie na księżycu
nie wrócicie tknięci zjadam bez śladu
po zębach tylko stare kobiety potrafią
tak patrzeć żeby zobaczyć którędy uciekło z dziecka
życie ale wiem jak wiedźmy wystraszyć więc tylko mruczą
pod nosem i obchodzą dom z dymiącym rondlem
od kadzidła krążę wolniej odkładam się na dnie oka
jest tak jak się wam wydaje nocą
ciemność wypuszcza psy żółtookie
krążą między meblami po ścianach węszą
gotowe skoczyć jeśli drgniecie - nie kiwnie palcem
wróżka z dębowego słoja ukryłem ją w podłodze
gdy lęk wyrwał jej nogi i ręce a skrzatów nie ma
całkiem się wymyśliły ze świata na drugą stronę
łąki by służyć ziemi przeżuwając kości
skoro tu przyszłaś dziewczynko
jeśli tu jesteś chłopczyku
nauczę was jak się milczy - nie będziecie już budzić
krzykiem dorosłych schowanych pod kołdrą
przed tym czego nasłuchujecie czujnie jak zwierzęta
gdy śmierć podchodzi do lasu - wołaniem tylko się odwleka
ukłucie zimna a ono boli mniej niż draśnięcie kolcem róży
i przynosi spokój - chłodną pewność nieuchronnych zdarzeń
pod głuchym firmamentem bez ucieczki w opowieść o głosie
który składa w całość okruchy bełkotliwych dźwięków
znam początek wszystkich baśni - w zatrutych źródłach
nie pozwalam z nich pić bezsennym dzieciom
pragnienie gaszę łzami znam koniec - czerpany
z urojonej studni podawany z ust do ust przez pokolenia
na uśmierzenie prawdy o głupcach kładących
głowy pod topór dla ocalenia świata albo na początek
drogi - gdy nie ma nie było nigdy żywej wody
. ., 7 december 2012
przekrzywia łebek
kiedy przykucasz z wyciągniętą dłonią
podchodzi
jeśli jesteś gotowy
bierze orzech
ucieka
śmierć jest wiewiórką
. ., 7 december 2012
śnie, który uczysz umierać człowieka
(Jan Kochanowski)
na jawie niczego się nie pamięta
jarzeniówka
niedomknięte drzwi
amatorszczyzna
Małgosia Foremniak
by się wzruszyła
. ., 5 december 2012
Wyciągnij rączkę jak wafelek,
z nieba zrzucają lody śmietankowe,
nie do jedzenia – wiesz, z nich się lepi bałwany.
Trzy gałki z marchewką, jadłaś kiedyś takie?
Lody w szaliku i w kapeluszu. Do patrzenia
przez szybę, kiedy już się nie wychodzi z domu,
bo ciemno. A może bałwan ma ochotę na lody?
Waniliowe. Trzeba go będzie spytać rano.
Hej, podać ci coś zimnego?
. ., 5 december 2012
sam ordynator spuścił jej lanie
bo nie chciała oddychać płacz mała płacz
a poczujesz że żyjesz złe dzieci nie mają łez
więc po co je bić tylko ręce osłabną a krzyk
nie napoi anioła stróża co najwyżej wystraszy
na śmierć jaki to wstyd urodzić się pod martwą gwiazdą
nie pamiętać światła zapalać zimne ognie
żeby oddzielić noc od dnia ile razy trzeba wstać
na roraty zanim Boże Narodzenie zgaśnie na dobre
w starej kobiecie głupszej od choinki Andersena
. ., 24 november 2012
myślę że Boga który jest
nie cieszy śmierć wczesna jak poranek
nieprzygotowany miota się między chmurami
z wyrazem zakłopotania w oczach
niebosko zaspanych
i to uprzejmie z twojej strony
że odłożyłaś wizytę na stosowną porę
najlepiej zapukać do niego wieczorem
gdy czeka na gościa na jego opowieść
podobną do bukietu jesiennych kwiatów
rośnij
śnieżyczko
dzielnie wychylaj spod śniegu głowę
jeszcze tyle miodu od ciebie
dla świata
. ., 8 november 2012
patrzę przez twoje oczy na zamarzniętą rzekę
krzaki przykryte śniegiem
rzeczywiście w świetle księżyca wygląda to tak
że chce się wejść do środka
znowu tu była
powinnam położyć się obok
przytulić mocno zawrócić oddechem
może byś został
z bólem zaciśniętym w palcach
pozwolę ci wybrać
. ., 8 november 2012
niczego się nie bała dlatego lubiłam kiedy mówiła o śmierci
poznały się w stodole wszyscy szukali w studni biegli nad staw
a jej brat chciał skoczyć na stertę siana z krzyku straciła głos
na całą jesień doktor miał rację trzeba było czasu pierwszy śnieg
robi z dziećmi coś takiego że wyrywają się z nocy jakby na ich łóżkach
nigdy nie siedział uśmiechnięty chłopiec z przekrzywioną głową
umarła
od tej pory zima nie zajrzała ani razu
. ., 1 november 2012
ziemia jak rzeka oczyszcza trzeba do niej wejść
żeby się śnić podziwiam śmierć z pokorą karła z nienawiścią
za wszystkie talenty jakie objawia pisze najlepsze wiersze
żłobi w kamieniu twarze aniołów w jednym grymasie
umie zmieścić miłość której nie zdołało wydukać całe
hałaśliwe życie czy wie że jestem i zaciskam pięści
za każdym razem gdy odchodzi unosząc za sobą ciszę
po monologu kończącym przedstawienie piękniejsza z sióstr
bierze moje jak własne młodnieje nabiera kolorów lata
pachnie łąką szarlotką perfumami z granatowego flakonika
mężczyzna w czerwonym swetrze śpiewa jej szantę
ziemia jak rzeka oczyszcza trzeba do niej wejść
żeby się śnić okradzionym nad ranem
. ., 30 october 2012
nie obawiaj się jestem ledwie cudzym wierszem
spod ziemi opowieścią która sama w siebie
nie wierzy umarłam dawno temu tam gdzie zaczynają się baśnie
chcesz mnie zranić pokonać i walczysz z powietrzem
popatrz w lustro nie ma innej
oprócz ciebie tylko wieczorne cienie
jesteś
nie trzeba bać się starych portretów
. ., 29 october 2012
Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie.
Ewangelia wg św. Marka 10, 14
Pan ją kocha - tyle zostało z zapisu
po osiemdziesięciu kilku latach
chętnie opowiada o tym przechodniom
gdyby była dzieckiem pewnie wziąłby ją na kolana
ale nie jest - bez majtek w letnim płaszczu pozostaje niewidoczna
jak wielu Bóg wstydzi się starości jak poeta nieudanych wierszy
ludzie wstydzą się za Boga ale wybaczają mu co tydzień
kobieta zakłóca porządek niedzielnego poranka pada pierwszy śnieg
i nie powinna siedzieć na krawężniku w tenisówkach na gołych
chudych nogach nie odpowiada na pytania prosi żeby zawiadomić
Jezusa więc można się odwrócić i pójść na mszę
co innego niewierzący - taki nie zna stosownej modlitwy
więc próbuje na własną rękę podnieść staruszkę
z upadku klnie pod nosem bo ucieknie mu ostatni autobus
którym zdążyłby uciec przed piekłem w babcię wstępuje siła
pierwszych chrześcijan i strażnicy miejscy patrzą nieufnie
na mężczyznę trzymającego ją w uścisku spisują protokół
kto wie może zawinił czyste sumienie nie zatrzymuje
w drodze do Emaus
Pan ją kocha - w pozaświatowym spojrzeniu
kwitną bławatki i bucha ogień
znalazca zmarzniętej dziewczynki chowa dowód tożsamości
do kieszeni biją dzwony bim bam bom
. ., 25 october 2012
nesca pożyczam Ci ten tekst, bo już raz zadziałał
nie ma pokoju z widokiem
na morze na las na cokolwiek o czym chcesz pamiętać
nie zna żadnych sztuczek
nie widziała twojego ojca
robi swoje w bramie
tyle wie co i ty
o podwórku w głębi
obudź się
póki starczy sił w palcach
powtarzaj: fuck you
. ., 15 october 2012
niech nazywa się depresją mądrość o poranku
wiesz - istnieje tamta strona baśni tak jak noc
dobrzy ludzie śpią i żaden z nich się nie obudzi
kiedy drogą której nie ma zechcę uciec
widzisz - jestem małym tchórzem
zamiast rzucić grzebień żeby wyrósł las
w śmierć się schowam przed pogonią
wstyd mi żyć
z nisko pochyloną głową
nawet wiersz już stracił siły
. ., 7 october 2012
życie jest piękne
jeśli je opowiadać
siedząc na ławce w klonowym cieniu
i karmiąc wróble okruchami
życie jest piękne
w sękatych dłoniach splecionych na kolanach
w oczach siwych kobiet
którym zmarli śnią się coraz młodsi
życie jest piękne
jeśli obierać je niczym rumiane jabłko
i podawać pokrojone w kostkę
dzieciom słuchającym bajki
. ., 7 october 2012
strach na niego i śmierć czereśniowych
sadów puste kłosy pleni się mimo warunków
które same przez się wykluczają plagę
wzięty pod ochronę przez równie natrętnych
użytkowników miejskich ławek próbuje przetrwać
kolejną zimę nie zawadza dopóki starcza zbiorów
nie dziwi martwy na chodniku polują na niego koty
i chłopcy w stadach można go tak przerazić
że umrze w powietrzu jeszcze słychać ćwierkanie
i chrobot w szczelinach pod dachami
najstarsi ludzie pamiętają
ile kiedyś robił hałasu
na rynku
. ., 5 october 2012
W lustrze Picasso
biorę pędzel
przemalowuję na Rembrandta
światło z prawej
nie za ostre
. ., 3 october 2012
kończył się kończył
aż się skończył
twój czas – ale
księżyc ten sam
i słońce takie samo
ziemia wciąż nosi
cierpliwie
ty
zakochana tak w Szekspirze
jakoś to sobie wytłumaczysz
w ukłonach i uśmiechach
pozbierasz kurz ze sceny
brzegiem wytwornej sukni
którą za kulisami oddasz
garderobianej
do przeróbki
już światło zgasło
za chwilę przyjdą sprzątać
może zostawią cię w spokoju
żebyś przespała swoją rolę
rano
zaczniesz narzekać na ból głowy
ptaki hałasują tej jesieni
niemożliwie
a w teatrze
zmiany
zmiany
. ., 2 october 2012
są dzieci urodzone za wcześnie ukrywane
przed zimą w ptasim puchu to dla nich szron układa
koralowce na szybie szkarłupniami potrząsa
przyniesionym z wydm ostom siwe liście rozwija
są dzieci urodzone za późno nie wolno im
krzyczeć na mrozie śmiać się więc szepczą po imieniu
do drzew patrzą jak słowa zamarzają w gałęziach
jak zaczepiają o liść trącają skrzydło szpaka
. ., 30 september 2012
jeśli byłabym liściem - to tylko jesiennym
niepotrzebnym już drzewu gotowym do drogi
wiatr uniósłby mnie w górę w ptasie pióro zmienił
żeby rzucić po chwili wprost pod ludzkie nogi
szeleściłabym cicho mocnym ciepłym butom
o tym jak słońce karmi głodne światła klony
albo zmarzniętym wróblom że do nieba wrócą
na pierwszych płatkach śniegu nim mróz je dogoni
a może trafiłabym z niedzielnej przechadzki
w rumianozłoty bukiet - na pohybel śmierci
która czyha za oknem wspina się ukradkiem
po zżółkłej winorośli w ścianach dłubie wierci
aż wpuści zmierzch do domu – lekko bezboleśnie
rozpadłabym się w dłoniach nie krzycząc że jestem
. ., 22 september 2012
las mnie nie wyda
mech ani brzoza nie powiedzą
jak chciałam się dostać do środka
dom mnie nie wyda
dla ogrzanych ścian wietrzonych kołder
i porcelany – nie drgnie kiedy wstaniesz
z wiersza
będziemy chichotać pod podłogą
. ., 22 september 2012
już można się śmiać mówisz że dobrze mi w czarnym
zaprzeczam - nie zrezygnuję z łąki na spódnicy
jeżeli będzie zima wyjmę z szafy sweter
w czerwone renifery innym razem prosisz
żebym nie zrzucała psa z kanapy w jadalni
obiecuję go oddać z całym naszym domem
komuś kto mi zapłaci za podróż do Indii
pytasz jak cię zabiorę zaczynamy chichotać
. ., 22 september 2012
mamy czas do gwizdka
odkurzam widoki rozrzucam na łóżku
wybierasz
niektórych nie znam opowiadasz o nich
żeby przy mnie zostały
szukamy zagięć i zakładek
może warto dokończyć kilka historii
na wierzchu układam baśnie
prosisz o jedną już teraz - udaję roztargnienie
rozwijam tę z brzegami w przebiśniegi
sypię cukier do herbaty
dużo cukru a niech tam żartujemy że nie zdąży ci zaszkodzić
moja szklanka pęka ze śmiechu
. ., 21 september 2012
jesteśmy stąd - kto stracił korzenie
umiera
jesteśmy stąd - dalej już tylko przedwieczorna mgła
i równie stara trwoga
kto boga oglądał
w ludzkiej rzeźbi go mowie
niedoskonale
o ludziach stamtąd rozprawiasz jakby ziemia
nie urodziła tutaj ani jednej baśni
jakby jeden człowiek w świat wchodził ulepiony
z gwiezdnego pyłu a drugi z gliny
tymczasem stale ktoś się w kimś zmienia
na pohybel kreślącej kontury stalówce
znam tylko ludzi stąd zadziwiająco różnych dzisiaj
od tych którymi byli wczoraj uwierz ta tajemnica
wystarczy by chłonąć świat z takim lękiem
z takim zachwytem że pozwoli się opisać
nieporadnej ręce
a w zwierciadle jedynie własna twarz
choćby podpalić tło
. ., 18 september 2012
pewnie krzyczała
przez chwilę myśleli
że wrócił ale to zwykle życie
tak się ukrywa w mięśniach
jabłonie znowu w koronkach
zaglądają do rzeki
na trawie żadnego śladu
chociaż ją śmierć pogniotła
jak one nic nie pamięta
kołysze się i kołysze
w obcym dalekim lesie
pod oniemiałym dębem
który niekiedy rozumie
. ., 14 september 2012
pójdziemy spać
proch z prochem się wymiesza
kość przylgnie do kości
wiatr ziemię ułoży wygodnie będzie
jak pod pierzyną w pierwszy zimowy świt
zbyt wcześnie żeby wstać
pan
wyprowadzi z nas sny
ruszą za nim niby drzewa i pieśni
pobiegną popłyną pofruną
podobne do zwierząt uwolnionych z jaskiń
z białego dna uspokojonych mórz
pójdziemy spać
pod oślepioną akację
przemawiającą głosem zaplątanym w gałęzie
. ., 10 september 2012
ptaki kierują się dobrem stada wykluczyły mnie
więc nie dolecę do Egiptu zataczam kształtne ósemki
nad gniazdami w których coraz wcześniej wstaje elektryczne światło
brzydkie kaczątko umarło
i stało się łabędziem śmierć jest potrzebna do przemiany
wchodzisz w sen którego nie przerwie żaden hałas czy zauważyłeś
że wszyscy ci głupsi bracia upośledzone siostry zmarznięte dziewczynki
z samozapłonem chłopcy patrzący na groszek rozkwitający na parapecie
mają zamknięte oczy w najważniejszym momencie swojej historii
baśnie są po to i Biblia jest po to żeby ich nie zabijać a potem żeby pochować albo zasiać jak ziarno
późną jesienią czuję się bezpieczna między ludźmi - jak ja pochyleni
przez wiatr tak omotani że właściwie mogliby nie mieć twarzy i przemykać
ciemniejącymi ulicami przeciekać przez bramy podwórka ściany zimą też
niewiele widać bo śnieg wpada do oczu szron kwitnie na szybach i święta
oślepiają wystarczy tupać na przystanku chuchać w ręce puszczać parę z ust do ust
nikt nie zauważy
nie warto martwić się o martwych
widzisz - wchodzę cało w noc Andersena
. ., 6 september 2012
nie lubię zostawać z dziećmi
trudno się z nimi rozmawia
bez rodziców
stare kobiety chętnie opowiadają
z czym przyszły i o pierwszej miłości
kiedy już się przejrzą
na wylot
nie lubię zostawać z dziećmi
powinny siedzieć w domu
albo biegać po podwórku
mężczyzn krępuje moja zręczność
więc mruczę im świństwa
żeby zmienili punkt widzenia
w dobrym nastroju
nie lubię zostawać z dziećmi
mimo upływu lat myślę ze złością o durniu
który je tutaj przysyła
przed dobranocką z mchu i paproci
udaję że znam odpowiedzi
na proste pytania
jak amator
zabieram do domu
tupot małych stóp na kafelkach
. ., 1 september 2012
to nie jest modlitwa à rebours
z przerwą na reklamę wystarczyło wspiąć się
po drewnianych schodach na piętro starej kamienicy
patrzeć jak kobieta w brudnym swetrze
bezradnie rozkłada karty było za wcześnie
żeby się nie śmiać z wróżby sen zawieszony nad łóżkiem
jak dziurawa szmata dla zachowania ciszy przepuszczał
hałasy z tamtej strony ale kładli ją punktualnie
i szli do grobu dzielili grób na pół chorowali głośno
bez końca gotowi przerwać podwórkową grę
niebezpiecznie szczęśliwą od zaciskania oczu miała śmieszną
zmarszczkę na czole nie marszcz się bo będziesz stara i brzydka
była ale artystka z mocnym głosem piosenkarki okresu przejściowego
tak długo przekonywała do życia aż stało się tylko w następnej zwrotce
rozlany przypadkiem tętniak zakrył wszystko co sobie zapisała
grając z marynarzem na dużym stole w kiełkującym domu
kiedy Hiob został Hiobem przyjaciele udzielali dobrych rad
później mówili że sam jest sobie winien upierał się i odeszli
to jest ta chwila w której wypada odejść
przed podwieczorkiem z rezerwacją dla innych kobiet
chce umrzeć nie jątrzyć się więcej w oku
ludziom dobrej woli przyjemnie jest myśleć o ozdobnym naczyniu
– pewnie ktoś przez nieuwagę strąci je z kominka
właśnie się rozsypała i wie że bliscy bywają najmniej ostrożni
i że przeżyje jeszcze niejedną noc z nekrologiem
pod poduszką na szczęście
. ., 31 august 2012
głodne dziecko umarło we śnie zabrał je Bóg
dobry Bóg nie pozwolił by długo płakało
otrzeć łez nie potrafił jednak robił co mógł
niespokojne niemowlę zdążył wynieść za próg
nim zbudziły się wilki w złych ludziach za ścianą
głodne dziecko umarło we śnie zabrał je Bóg
gwiezdnym pyłem nakarmił otulił kołdrą z chmur
aż się zaróżowiło małe sine ciało
otrzeć łez nie potrafił chociaż robił co mógł
w cieniu drzewa kołysał koszulkę miękką splótł
z przędzy cherubinowej znów za getta bramą
głodne dziecko umarło we śnie zabrał je Bóg
najczulszemu z aniołów w pieczę dał jakby dług
spłacić chciał za milczenie za śmierć oszalałą
choć łez otrzeć nie umiał robił co tylko mógł
wywiódł źle urodzonych jedną z niebiańskich dróg
w utkaną z niepamięci wieczność mlecznie białą
głodne dziecko umarło we śnie zabrał je Bóg
otrzeć łez nie potrafił jednak zrobił co mógł
. ., 29 august 2012
opowieści kończą się
na dnie oka i wyżej
w zagłębieniu tęczówki
zamyka je kropka postawiona pod naskórkiem
albo cień plama jak nalot pleśni
we wszystkich zwyciężają smoki
schowane w koralowcach
najtrudniej jest słuchać krótkich historii
wzbudzają wstręt do autora - chociaż to on
sprawił że pokochało się bohaterów
***
baranek wypchany trucizną ma wykarmić smoka
smok zamieszkał w baranku
bajka się spieszy
. ., 28 august 2012
nie układaj się z miłością do snu jak dziecko
po pacierzu z ukochaną zabawką w objęciach
jest wieczna nie zatrzyma jej granica ramion
ani słowo wypalone w krtani
daremnie będziesz nasłuchiwał echa
nie stanie się nic ponad świt krzyk ptaka bicie dzwonów
stań u ujścia rzek niosących najstarsze historie
patrz jak wpadają do morza którego nie przepłyniesz
to nieprawda że łódki pochłania horyzont
- toną a mgła tylko tę chwilę ukrywa
przed wzrokiem żegnających na brzegu
opowieść kończy się na piasku i zaczyna głos
przychodzi z wody - woda nie przyjmuje głosu
. ., 20 august 2012
z japońskich horrorów wystaje zaledwie wierzchołek
- szczęśliwi którzy w czasie projekcji
osiągają stężenie wystarczające do krzyku
jeśli historie okazują się dobrymi znajomymi
towarzyszami niezabaw dziecka poczętego za późno
na ratunek przed umieraniem od hałasu na choroby rodziców
stojących w smudze przedpokoju - najsilniejszym wrażeniem
jest wstyd - zaciskasz w ręku kawałek czekolady (nie z łakomstwa nie)
i nie masz komu powiedzieć
gdy tłuszcz ścieka po palcach
kapie na podłogę
że przepala skórę
drewno
w świetle poranka znowu zaczepiam głową o pręt
choć mała nie ma już sił
i chce czmychnąć
. ., 10 august 2012
Jezus ją kocha tyle zostało z zapisu
po osiemdziesięciu kilku latach
chętnie opowiadała o tym klonom
i kłączom tataraku ale kto wie
co może się zdarzyć gdy przez pole ucieka
żeby się godzinami kiwać nad stawem
więc znaleźli okno z widokiem na topole
w pobliskim miasteczku
w niedzielę przyjeżdżają żeby
posłuchać.
. ., 9 august 2012
czy jako bielinek kapustnik rozmnoży się
gospodarzom na zgubę czy będzie wystraszoną ćmą
w dziecinnym pokoju żeglarkiem zatrzymanym szpilką
albo błonkoskrzydłym utrapieniem przedpołudnia
wiem tylko że ustąpi miejsca wiązce komórek
które w sobie nosi bez zastanowienia.
widzę
że odróżnia mnie od światła
mogę zdjąć go z ramienia
ostrożnie ułożyć na liściu
jak bóg
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma