5 may 2013
marsz dekadentów
my z donikądnej ulicy trzymamy w palcach sznurki
do których przytroczeni są zmarli w parkowych alejach czyhamy na dzieci
żeby je straszyć niebem pękają baloniki latawce zaplątane w platany
łopoczą na wietrze jak sztandary rozbitego oddziału powstańców z martwych
kopiemy w ziemi do kości wyławiamy z rzek niepotrzebne miasta
pełne topielców krew z naszych żył już dawno wyżarła rdza
zostały puste granatowe koryta na nadgarstkach
nosimy w oczach mętną wodę z zatrutych studni
aby nią poić przebudzonych do życia aż znowu zaczną śnić bez celu
można zabijać nas jak szpaki albo wróble
bez końca
wracamy chmarą zostawiamy pestki po czereśniach
i puste kłosy
a Chiny wciąż ludowe
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek