Poetry

tolekbanan
PROFILE About me Poetry (52) Photography (2)


tolekbanan

tolekbanan, 3 august 2018

i tak cię tego nauczę mała

jak mam ci w oczy patrzeć mała
ich była w domu cała zgraja
i każdy jeszcze miał kolegów
 
jak mam ci w oczy spojrzeć mała
kiedy pytali odpowiadałam
i każdy w sobie jest wartością
i tą wartością jest dla innych
 
jest ani przedtem ani potem
dziś wartość szyta pod idiotę
a słowa których używałam płyną rynsztokiem
 
patrzę ci w oczy mała


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 30 april 2018

Titulus Crucis

na ile drzazg można podzielić krzyż 
przyodziać w złoto i klejnoty 
wiedziałeś o tym 

jak dużo siły trzeba żeby głaz odsunąć 
zrzucić chusty 
grób czyniąc pustym 

czy to jest miłość czy już daj mi święty spokój
i wepchnij palec 
w ranę mego boku 

spektakularnie jak na tamte czasy 
do nieba wziąłeś duszę z ciałem 
ja żyję w kraju w którym masz dziś fory 
bo matkę też zabrałeś


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 october 2017

pożegnanie

nigdy nie lubiła
tej twojej pedanterii
równo ułożonych filiżanek
koszul w stanie nieużywania
i recepturek na każdą okazję
żółta od czynszu
zielona prąd i gaz
czerwona (a jakże) raty
 
równe paczki
powoli nikną w płomieniach
pomarańczowych jak koniec jesieni
jak otwarte drzwi pieca
który zmienił twoje ciało 
bezszelestnych jak popiół 
ze spalonych zdjęć
mieszający pierwszą miłość
z ostatnią kochanką
 

plik banknotów
(nie ufałeś bankom)
złoty sygnet kilka fotografii
ułożyła w niewielkim pudełku
jeszcze chwilę posiedzi w ciszy
nim zakaszle gryzącym dymem
poprawiając gasnący stosik
spalający dookoła trawę


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 16 september 2017

każda wojna się kończy

wracam
siostra została w Hamburgu
brat w morzu Egejskim
wracam inaczej niż wracałem każdej nocy
trzymam za rękę małą Mi
śmiejemy się z kilku zdjęć
klikniętych podczas wizyty klowna
nikt inny nie robił jej zdjęć
 
wracam
z walizką fryzjerskich narzędzi
i niedopisanego dyplomu
z pionową zmarszczką znaczącą czoło
na której palce  małej Mi
wygładzają mantrę
odbudujemy dom


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 17 march 2017

jeszcze nie teraz

nie odchodź
chociaż ręka wygładzając
fałdy pościeli
i ta druga
dopinając spódnicę
budują przestrzeń do odejścia
 
przykryj ją dłonią
stopą
czymkolwiek
zanim popatrzę
ponad twoim ramieniem
zanim przekręcę w zamku klucz
należący tylko do mnie
 
a jeśli nawet
to i tak nie odchodź


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 july 2016

dobranoc (dla dzieci)

przysiadł księżyc na brzegu łóżeczka 
zakłada piżamkę 
rozsypuje gwiazdy na kołdrze
opowiada bajkę

miś z koziołkiem wtuleni w poduszkę
mruczą kołysankę 
obok ziewa kucyk pony 
razem uśpią lalkę 

całus mamy na dobranoc
mogę zgasić światło 
możesz dzisiaj tak urosłam 
że aż w łóżku ciasno


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 4 july 2016

wcale nie żal

zanim nieznacznie pobieleją skronie
i pierwsze plamy zagoszczą na dłoniach
wybudujemy dom
koniecznie w sąsiedztwie lasu
z barwnym ogrodem drewnianym tarasem
piwniczką pełną win
 
a może jeszcze przed czterdziestką
spłacimy raty będzie nasze własne
M-4 z widokiem na pola
z dorocznym świętem latawca
i znacznie bliżej babci
za rogiem przychodnia i szkoła
 
przybywa nam plam i zmarszczek
jak liści przy ławce w parku
świat jakoś szybciej ziębnie
ubieram wnuczce kurteczkę
zaglądam w oczy pozornie niebieskie
w głębi śnią dom i zieleń


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 july 2016

między śmiercią a życiem

umarłam 

zbyt młoda by umierać
jak listopadowe liście 
chociaż wycieraczki hipnotycznie 
rozmazywały na szybie ulewę 

ciągle nie mam pewności że istnieje niebo 

siedzę na gałęzi i fikam nogami 
nie ma sensu krzyczeć 
przecież nie usłyszy 
w skupieniu pełznący orszak 

zastanawiam się czy dorosnę


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 24 june 2016

na drugim planie

wstawaj i walcz
jakoś nie śmiejesz się z patetyzmu
kiedy podniosłość chwili
mieści się w trzech łyżkach zupy
no podnosimy głowę
i wespół w zespół 
współpracuj proszę
nie wymagam cudu
dziesiątka morfiny 
więcej nie dostaniesz
jak dziesięć procent
gwarantowanej szansy na życie
podanej przez lekarzy
i nie mów mi że nie masz siły
już tylko dziesięć razy
zniszczą komórki promieniami
wstań żebym mogła się położyć
otulić ciszą i zapłakać


number of comments: 8 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 19 june 2016

Noc Kupały

przynoszę dzisiaj swoją twarz
chociaż ty widzisz czerwone kalosze
wielki parasol  w krzykliwym kolorze
i krople deszczu na policzkach
 
wtańczyłam siebie na twój próg
choć za cholerę nie umiem stepować
trochę mi ciążą nogi mięknie głowa
albo odwrotnie sąd plaimont zmiótł
 
ale złapałam mocno ręce
i nie pozwolę żebyś stchórzył
 
odpowiedzialna dziś za siebie
jutro lojalna wobec ludzi


number of comments: 16 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 june 2016

w sieci

wszedłeś jak wchodzą pająki
do opuszczonego domu
rozsnuwając przędzę 
w cichych zakamarkach
aż w końcu od piwnicy po strych
nie ma miejsca 
którego nie dotknęłaby plątanina nici
i nie ma skrawka skóry 
na moim ciele który zachowałby
niezależność od twoich warg
naciskam mocniej
sprawdzam naprężenie sieci
pęka gdy z hukiem otwierasz okiennice
wpuszczając oślepiający blask 
wolno odsłania  twarz i biodra
przepasane ręcznikiem


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 26 april 2016

Antoni albo osiem puzzli

dokładnie tyle chowam w swoim pokoju
zanim dokończę układankę
nie siedem bo to kosa 
i nie dziewięć bo tego już byłoby zbyt wiele
Lucy znalazłaby je w ciągu kilku minut
nawet z zamkniętymi oczami
ale teraz kiedy bierze ode mnie klucz wiem
że jeszcze godzinę posiedzę 
w najwygodniejszym fotelu
rozkoszując się intymnością chwili
świadomością że przegląda moją prywatność
złorzecząc pod nosem na upartego starucha
i na arystokrację z domu starców
która nie siądzie do kart inaczej
jak tylko przy zielonym stoliku
 
jeszcze godzina potem mój stolik
zamieni się w szulernię ale wrócę
zanim karciarzy przegoni personel
wrócę z ogromnym pudłem


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 11 april 2016

dzisiaj nie zdarza się często

właściwie nie rozumiem dlaczego
miejsce w którym mieszkam
nazywają domem opieki
a nie domem starców
troski w tym przybytku niewiele
a średnia wieku niejednego odwiedzającego
wprawia w zakłopotanie
 
szczycę się jednym z najdłuższych staży
zaraz po Lucy i Antonim
chociaż Antoni oddany jest bez reszty
układaniu puzzli a Lucy to wcale
nie imię tylko zdrobnienie od Lucyfera
trzymamy się razem szczególnie 
w takie dni jak dzisiaj
 
czerwcowy poranek obiecuje że już w południe
zjem obiad  z synem w restauracji przy rynku 
dzisiaj pamiętam że mam syna i że 
przyjeżdża w co drugą niedzielę
z wysokości tarasu będziemy zaglądać w uliczki
może nawet wypiję kieliszek wina


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 8 april 2016

nyktofobia

całą uwagę skupiam na bladym świetle
sączącym się ze szczeliny pod drzwiami
odwracam wzrok od jeszcze bezkształtnych cieni
 
wpełzających powoli w krople potu na moim ciele 
pożywiają się rosną materializują w drżeniu
 
wyciągają obślizgłe łapy do wrażliwej substancji mózgu 
resorbują słyszę czyjeś koncepcje jestem kolacją
potwora który nie trawi  nie wydala a przewodzi myśli
 
tracę przytomność imperatyw obrony zamieniając w krzyk
nie jestem gotowa na ciemność otwórz te cholerne drzwi  


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 april 2016

dystans

pamiętasz krzyż koniuszkiem noża
narysowany na bochenku chleba
zanim krojony na przygrube pajdy
trafiał do ust nim masło się stopiło
 
kłosy pszenicy które tarłeś w rękach
tylko dlatego że inni tak robili
jednak cieszyło kiedy czyste ziarno
posmak tamtego chleba ożywiło
 
trudno ocenić które z nas ma więcej
ja kłosy żyta które ranią dłonie
 
ty śmietnik pełen wpół czerstwego chleba
a obok letniskowy domek


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 march 2016

pięć minut

morze chłodne o tej porze roku
pieszczotliwie obmywało stopy
i ślady gasnące pod kolejnymi

uderzeniami fal i podmuchami wiatru
który podnosząc jeszcze letnią sukienkę
zostawiał na udach gęsią skórkę 

równie trwałą jak cienie bezgłośnie  
migoczące w mglistym powietrzu poranka
prowadzącym wzrok daleko za horyzont

do chłopaka przy rozbujanej huslawce
bezczelnie wyciągniętym palcem
wskazującego bosą dziewczynę
 
podskakującą na mokrym piasku
topniejącą w rozdawanych pocałunkach
ale dziarska staruszka 


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 february 2016

"szlachta nie pracuje"

zanim carycy falująca pierś 
dotknęła naszych granic 
trzeba nam było myśleć politycznie 
ale my politykę mamy za nic 

zanim w wieluniu pierwsze bomby 
a po nich strzał na westerplatte 
myśleć nam było strategicznie 
lecz służby państwa mamy za nic 

zanim nas zmiecie z mapy świata 
co zakochane dziś w berlinie 
spokojny sen śnią bohaterzy 
nie przeczuwając powstania


number of comments: 16 | rating: 1 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 22 january 2016

moja babcia była z innej epoki

zawartość skrzyni posagowej 
szybko znalazła miejsce w nowym domu
zastawa z motywem stokrotek
na haftowanym obrusie 
obiecywała ciepło domowych posiłków
wabiło przyrzeczeniem 
prześcieradło z monogramem
 
resztę dobytku schowała w szafie
obok bielizny codziennej i tej do kościoła
i tej  na wszelki odpukać wypadek
pod którą z czasem 
uzbierało się nieco grosza
nie przewidziała że wnuczka
zdeprecjonuje posag


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 january 2016

kiedy odejdziesz

założę czarne pantofle
i maskę zblazowanej diwy
żeby nie przecisnęły się
żadne żałobne gemit

odkręcę tabliczkę
z nazwiskiem
od lat dyndającą
na niedokręconych śrubach

a na wyżerkę
zlecą się koty
z odległych dzielnic
bezdomnym podam sernik

usiądę w miejscu
gdzie chociaż wiatry
lubieżnie zmierzwią włosy

kiedy odejdziesz
stracę prawo na włączność
chociaż to mnie 
największą część zabierzesz

z zanikającym echem kroków
zamienię się w czekanie


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 october 2015

do końca

mówią, że pójdą na koniec świata
to niedaleko
koniec świata jest za rogiem
w kolejnym geście
w kolejnym słowie
 
podnosi pospolitą twarz
twarz tłumu
nudną i bezduszną
zamykam oczy i uciekam
jak robak w rowek deski
 
zasypiam tworząc 
jedność z drewnem
i jedna bezmyśl nas oplata
nad głową w spazmach dogorywa
mijając drewno koniec świata
 
wypełzam cicho
nie pobiegnę utopić krzyków
w strugach wody
zaczekam aż scałujesz wszystko
i znowu będę oczywista
 
czystym żywiołem jak pochodnia 
zapłonę w twojej dłoni
zanim się w popiół przeistoczę
bo przecież mówią, że pójdą w ogień


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 29 september 2015

jesiennie

jeżeli pełnię życia mierzyć wspomnieniami
to chyba szybko zaczął umierać
otoczony troską schludnej firanki
z nosem przyklejonym do szyby
słuchał stłumionych odgłosów boiska
 
tamtej jesieni nazbierał liści
a może same wpadły do tornistra
tworząc drugie krucho kolorowe dno
podobne światu zamkniętemu w szklanej kuli
którą tylko on mógł potrząsać
 
wirowały płatki osiadając w latach
równo na bunt ucznia i na dumę mistrza 
kiepskie  asygnaty na stabilizację
z gwarancją na rangę stróża suchych liści 
 
 
w alejkach parkowych zna każdy kamyczek
wyczuwany laską z rękojeścią kuli
spacerując czeka na pełnię księżyca
harmonizującą z ostrzem scyzoryka


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 august 2015

cisza na księżycu amare

nie umyłam rąk nim tu przyszłam
ociekały krwią i słowami
rozważnie ujmujesz  w dłonie
szukasz broni
 
niczyich nóg nie obmyłam
ani swoich nie dałam nikomu
subtelnie masujesz stopy
mrużąc oczy
 
nie ma dni na księżycu amare
nie ma nocy ani pór roku
tylko tarcza miedziana
odbija unisono
 
miecz obosieczny


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 17 july 2015

samotność powinna być czarna

furkotem skrzydeł płoszysz stado
cierpliwie liczonych baranów
które radośnie rozprawiają się
ze szklankamii po wypitym mleku
wracasz
 
jak bocianica do starego gniazda
pewna że siedząc na werandzie
czekam na otulenie czernią
w której bez trudu znajdę drogę
prostą w głąb siebie
gdzie swobodny oddech
z milczeniem prowadzi rozmowę
 
zanim czerń się rozproszy zbudzi cienie
aroganckich bałwochwalców świtu
nim odejdziesz nucąc pod nosem
w innej scenerii innego lata
wrócę


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 18 april 2015

yoker

powiedz mi proszę czy potrzebna
inteligencja czy brawura
żeby na pniu położyć głowę
tak by rozbawić dwór i króla

mogę na przykład chleb i mleko
na stół położyć wczesnym rankiem
cmoknąć mężusia czule w uszko
i póść przywitać się z kochankiem

a potem w pracy już na luzie
zapomnieć o wczorajszym wstydzie
poklepać szefa w lewe ramię
stary jak ja cię nienawidzę

kiedy podwórko kibicuje
psom gdy o kości toczą walkę
wynieść przed bramę kubeł wody
wymownie patrząc na sąsiadkę

 i do krytyka który powie
że rym i rytm bez ładu składu
wolno odwrócić się plecami
syknąć przez zęby spieprzaj dziadu

wielkim trefnisiom błazenady
salwami śmiechu wybaczono
ucz więc i prowadź królu błaznów
drogą do panteonu


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 february 2015

namiętność

pukle włosów skręcałeś w palcach
zanim spadły na nagie ramiona
rozpalając w oczach rudy płomień
 
od którego zajmowała się pościel
płonął świat gdy zaglądał w okna
niepotrzebny zatraconym w salsie
 
unoszonym na anielskich skrzydłach
swoim szumem tłumiących odgłosy
wiatrów defraudantów najpiękniejszych iskier
 
gasnących w pogorzelisku


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 23 september 2014

samotność

knajpy w małych miasteczkach
o czwartej nad ranem
są takie same
goście w objęciach bramkarza
nie są już w stanie
nikogo udawać
ostatniego tej nocy drinka
dopija kobieta
o wyblakłych rzęsach
obserwuje kelnerkę która
rezygnuje z oszustwa
rozpinając push-up
barman plamy makijażu
niezdarnie pociesza
cóż miałaś pecha
gasną żarówki nie rozgrzesza
noc gdy z odejściem zwleka
zbyt młoda by spokojnie 
czekać na taryfę
za stara na inkwizycję


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 20 september 2014

wahanie

pośród siedmiu miliardów planet
orbitujących woków wielu słońc
odbijających światło gwiazd
mam własną planetę
własne słońce
i siedem księżyców
zasypiając po ciemnej stronie
eksponują jasność
w której demonstrują śmieci
gromadzone i zrzucane
z innych planet
czekając uporządkowania
cuchną latami


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 9 september 2014

wojny uliczne

z kocią zwinnością stawiam stopy
kolejny krok w kierunku życia
jeszcze sto metrów, tuż za rogiem
wpadnę w ramiona bliskich
 
gdzieś z prawej strony zgrzytnął zamek
szczeknął i ucichł zabierając
nazwisko adres i pragnienia
nagle zostałam celem
 
mrok przestał chronić cienie straszą
potykam się zmęczona
najchętniej wpełzłabym pod ziemię
robak w poświacie noktowizora
 
zdegustowana śmierć otwarcie 
osądza spektakl grę aktorów
wyboru mi nie zostawiacie
kompletny brak bon tonu


podrzuca w górę czapkę błazna
którą zestrzelisz nim mnie zdejmiesz
biegnę chociaż korci by sprawdzić
czy śmierć mnie goni czy też ciebie
 


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 12 august 2014

dziecięce królowanie

za regałami w bibliotece
której szefową była mama
mieliśmy stolik i dwa krzesła
centralny punkt królestwa
 
stąd kierowaliśmy bitwami
nawet przegrane wygrywając
książką stulecie ogłosiwszy
ilustrowany Poczet królów polskich
 
znaliśmy twarze obyczaje
kształt brody stroje oręż ciężki
odkrywszy mały fragment ciała
snuliśmy opowieści
 
wygrywał ten kto zapytany
wyczerpującą dał odpowiedź
szukając podchwytliwych pytań
szperaliśmy w księgozbiorze
 
mecz trwał dwa lata uścisk dłoni
esencjonalne pożegnanie
ale na skroniach wciąż korony
i krew nie czerwienieje


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 10 august 2014

czwarte życie lustra

szulerka złość z rozczarowaniem
gra w kości dzieląc włos na czworo
niestety dla nich może dla nas
nie mieliśmy wspólnego stołu
 
jeszcze kaleczą ostre brzegi
choć pod powierzchnią nalot wzbiera
właściwa pora na rozsądek
pewność że wszystko matowieje
 
tylko czasami pluję w rękaw
trąc niecierpliwie taflę w miejscu
gdzie podpisują się malarze
 
ledwo widoczne śnią w objęciu
nie pozwalając się wybudzić
kawałki mojej twojej duszy




number of comments: 2 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 4 june 2014

gender (30 lat później)

może i mam ambiwalentny
stosunek do seksu
do związków też
ale przynajmniej nie bredzę
o biologicznym zegarze
 
nie przestraszysz mnie 
filozofią naturalnej selekcji
znam swoje miejsce w świecie
wolnym od stereotypów
 
z tobą też rozmawiam
bez uprzedzeń chociaż 
wisisz jak małpa na płocie 
chrześcijańskiego zaścianka
 
gdzie milosierdzie podobno
ważniejsze jest od człowieka
a tak ich trudno przekonać
że miejsce w Pociągu Adopcji
jest wolnością i szczęściem
 
 


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 23 may 2014

spadek

babcia miała kafejkę
na rogu karmelickiej
urządzoną ze smakiem 
w czynszowej kamienicy
 
dwa sklepy w ścisłym centrum
dostępne całą dobę
trochę złota w szkatułce
ukrytej pod podłogą
 
majątek całkiem spory
dawał dochody stałe
stroje bale i karty
wnet babcię pokochały
 
kiedy przyszła godzina
prosiła siostry radźcie
jak ratować ruinę
która miała być spadkiem
 
pomyślały ciotunie
innego wyjścia nie ma
najlepszym rozwiązaniem
korzyść z ubezpieczenia
 
dom spłonął sklepy puste
szczęśliwe dni złodzieja
wiarygodne lamenty
że zaczynam od zera
 
chciałam podjąć pieniądze
agent zaciera ręce
spaloną kamienicę
dostałam w testamencie
 
nie mam żalu do babci
ni do starczej demencji
pod deskami podłogi
znalazłam też pamiętnik
 
z aptekarską precyzją
instrukcja rozpisana 
jak czterech mężów oskubać
i cieszyć się wolnym stanem


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 13 may 2014

mamo

gorzko brzmi w uszach przyrzeczenie
składane wśród wybuchów śmiechu
by go dotrzymać nie utopić
połykam łzy nad garścią ziemi
 
doceniasz gest pełnią poznania
zefir przytula twym ramieniem
nie mogę w żart obrócić skłamać
rozumiesz więcej niżbym chciała
 
nazywasz po imieniu świętych
szczególnej pieczy powierzając
a gdyby mi się krzywda działa
w strzępach zostanie boski rękaw


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 5 may 2014

dziadek

ostatnio częściej bolą go plecy
sypia na dywanie
brązowym w jaśniejsze plamy
i gdyby nie chrapanie dziadek
sam wyglądałby jak plama
 
zostawiam strażniczkę zuzię
lalka nie marudzi
gdy dziadek się obudzi pogłaszcze
jasną główkę dojrzy uśmiech smutny
wychodzę za mamą do kuchni
 
wkłada butelkę do lodówki
wyjmuje kubki i przy herbacie
w skupionej ciszy czas upływa
dorastam w w cieniu emerytury
z niechęcią do ciepłego piwa


number of comments: 2 | rating: 9 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 april 2014

własną drogą

jesteś myślą
dłonią odciśniętą w kamieniu
ledwie widoczną w szarej masie
 
w połowie z nią walczysz
w jednej trzeciej tłumaczysz
ale nie ignorujesz
nurt nie ignoruje rzeki
 
płyniesz nagi
zostawiając innym szafę
pełną słów
 
zbyt zajmującą żeby chronić
iskrę niesioną dla tych
którzy cierpliwie pocierają
o siebie dwa patyki


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 1 april 2014

wiosenna euforia

brzemienna wenus w zwiewnej sukience
puszczając oko do kupidyna
bezgłośnie szepce mistrzu zaczynaj
od tamtych dwojgu w parku na ławce
 
plącze się zefir w kartkach historii
w świat ścisłowiedzy szyję zapuszcza
do pocałunku układa usta
w rytm kakofonii stu starych dzwonnic
 
od dzisiaj zawsze i na zawsze
choćby nie pijąc i nie jedząc
spokojnie do najgłębszych zmarszczek
 
miłością przyszłość swoją rzeźbią
godząc talentów swoich krańce
maturę zdali z botticellego
 


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 26 march 2014

śladami mistrzów

jesteś pomnikiem
w połowie
może w jednej trzeciej
świadomym działania bezruchu
 
wystawiony na kaprysy ptactwa
i spojrzenia przechodniów
przyjmujesz drobniaki wpychane
w szpary między kamieniami
 
niezmienny w ruchliwym centrum
punkt odniesienia
idea na której stopniach
wiąże się but do jogingu
albo wypija butelkę wina


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 27 february 2014

w jedną stronę

jesteś kartką
zapisaną w połowie
może w jednej trzeciej

zamkniętą w naczyniu z cennego szkła
płynącą z nurtem rzeki
z rzadka pod prąd
 

oglądasz podobnych sobie
krzyczące nagłówki
za których fasadę 
nie masz ochoty zaglądać
 
na chwilę zatrzymuje cię 
kursywa albo tłusty druk
czasami z nudów czytasz to
co drobnym maczkiem
przeskakując od słowa do słowa
 
omijasz tętniące
ezoterycznym życiem spacje
skupiony na wypełnieniu 
mądrością własnych treści
 
płyniesz nadzieją
że dobijając do brzegu 
poruszysz wody a rzeką
wstrząśnie nabożny szept
podpisał się własnoręcznie


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 8 january 2014

sznurki, latarki i cała reszta

zgubiłam cień
a przecież był do mnie przywiązany
szpagatem
szpagat był ulubioną pozycją
na naszej liście
tylko nie pamiętam czyją
została melodia
dynda pod sufitem
zawieszona na kluczu wiolinowym
nasadowy zniknął
zniknął też klucz do rozwiązania zagadki
łapię za klamkę
kiedyś klamkę cień założył
w mojej obronie
facetowi na przystanku
ten wyciągnął nogi
chyba dla wygody
oddychał ciężko
ale i nam nie było lekko
odpoczywaliśmy oparci o latarnię
chociaż cień nie był latarnikiem
raczej statkiem
czułym na zmianę oświetlenia
układał statki tak by lśniły w słońcu
potem nalewał wina
czasami czuł się winny
może dlatego wyparował
pozacierał ślady i ślad po nim zaginął
może poczuł się wolny
wolno poszedł przez łan pszenicy
może go oczarował
warkocz bereniki
może błąka się jak cień
nie znając drogi swojej
zapomniał że zostałam
że czekam w pokoju


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 7 january 2014

uwiedziony

układam w hekatombę
słowa zakute w lodzie
zakładasz nogę na nogę
jestem żywiołem
 
składam podanie o pracę
że chleb że czynsz że raty
poprawiasz niemodny kapelusz
jestem czasem
 
na strunie g gram żonie
choć marny ze mnie skrzypek
siadasz na moich kolanach
jestem życiem
 
co z ciebie za dama że karmisz
przez miesiąc pieczywem czerstwym
nim dmuchniesz w skroń przed zaśnięciem
jestem


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 4 january 2014

ognie świętego Elma

promienie wymknęły się kontroli
odsłaniając kolejną plamę na słońcu
eksplozja poranka nie poruszyła biegunów
nikogo i niczego nie zatrzymała w miejscu
 
tylko we mnie łamie wiekowe gałęzie
tylko twój but w błocie drogi grzęźnie
 
noc rządzi się własnymi prawami
plącze jawy i zjawy obnażając słowa
niepowtarzalnie wypowiadane przez tysiące
pożyczone nie wiadomo na jaki procent

 pewnie wstaniesz lżejszy o kilka gramów
pewnie zignoruję ognie wszystkich elmów
 
nie będziemy oglądać się wstecz
wyznawcy Wielkiej Grawitacji
z wiarą w stateczność dwunastu miesięcy 
stworzymy małe sprawy małe stabilizacje
 
tylko czasami siądziesz do walca na cztery ręce
tylko czasami powieszę drugi ręcznik w łazience


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 24 december 2013

Nowina

sąsiad taszczy choinkę
na chwilę się zatrzymał
słyszałaś dzisiaj wieczorem 
Maria urodzi Syna

dziewczynka niecierpliwie
ciągnie ojcowski rękaw
spokojnie córciu zdążymy
zanim urodzi Panienka

tradycja wypełniona
stół zastawiony rodzina
czego mam życzyć dla nas
Maria dziś rodzi syna

płynie kolęda pod dachy
z cherubinami w zawodach
jak łzy szczęśliwej kobiety
Dziewica zrodziła Boga

w Betlejem mrok zapada
anioł zapala świecę
prowadzi mędrców by mogli
odnaleźć Marię i Dziecię

 tłoczno się robi w stajence 
Józef aż głową kiwa
wracają do bydła pasterze
niech Maria odpoczywa

i goście się rozchodzą
wraz z nimi idzie nowina
do wiosek miast do ogrodów
słyszałeś Maria ma Syna


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 20 december 2013

przyjaciółki

przynosisz plotki i nową sukienkę
wiosenna nawet w grudniu
lustra nie kłamią
 
podaję szarlotkę
przykrytą warstwą puchu
odsuwasz talerz słodyczy nie przełknę
 
siedmiu byłych w jutowy worek wiążesz
gbury podszyte trwogą
śpią albo liczą
 
ty to masz szczęście
częstuję konfiturą
nie jest inny herbatę słodzisz miodem
 
kolejny raz płaszcz zakładasz
w uściskach toną rozmowy półnagie
bezwiednie podrzucam jabłko
dokoła pachnie sierpniowym sadem 


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 7 december 2013

pokolenia

od kuchennego blatu
tak jak cię uczono
zaczynałaś wędrówkę
dniem i nocą znaczoną
do chwili gdy przyklękałaś
przy krawędzi łóżka
dziękując za wszystko

zmęczone plecy schylałaś
nad córki kołyską
nikt oprócz ciebie nie widział
jak dokoła jest czysto
kuchenny blat krawędź łóżka
pojęcia pomieszały
kołtuneria z bohemą
mentalność kształtowały

nie modlę się i nie miotam
po ścianach naszego trójkąta
pewna miejsca na świecie
chociaż brwi unosicie
celebruję ciszę 
kołyszącą jak pustka
od kuchennego blatu
aż do krawędzi łóżka


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 30 june 2013

do Pani M.

w twoim kraju płomienie świec
pną się wyżej niż wieże kościołów
nie na tyle wysoko żeby  spojrzeć w oczy
liżą stopy w klapy marynarek przypinanej
królowej której nikt nie pyta o zdanie
może nie potrzebujesz pielgrzymek i sztandarów
ani miejsca w walizce między pętami myśliwskiej
żeby nad renem czy nad tamizą
stać się łączniczką z krajem domem i rodziną
spal nas lub ogrzej w ogniu świec
władczyni nadwiślańskich lasów
i miast w których za bierność 
człowieka wyrzucają z pracy


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 2 june 2013

:-*

nie ma takiego miejsca w świecie
gdzie nie postawisz stopy
najlepiej bosej po co buty
tylko krępują ruchy
 
ciekawość świata jest silniejsza
niż bezpieczeństwo bliskie
najczęściej jednak oczu błyski
zdradzą diable pomysły
 
kiedy wtulony w moje ramię
przemierzasz tomka szlaki
jesteś odkrywcą wielkim
a przecież mały taki
 
czasami westchnę żywe srebro
lecz każdy dzień osłodzisz
o wszystko możesz prosić
dzisiaj to chciałbym lody


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 27 may 2013

perspektywa

lekarz poprosił cię o rozmowę
chociaż ciągle jestem czuję myślę
to tylko ciało zaabsorbowało się życiem
którego nie powinno w nim być
 
rozmawiasz z lekarzem
chociaż przestałam wierzyć
wszystko co mówisz brzmi jak
piosenka z winylowej płyty
 
popiskiwanie aparatury nie uspokaja
otwieram i zamykam oczy
zaciek na suficie nie chce odsłonić  twarzy
ciągle ma kształt czarnego worka


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 10 may 2013

rozmowa z Panem B.

gdybyś Ty chociaż wiatrom kazał
wiać siać i żąć w ugorze
mógłbyś ze światem się dogadać
jeśli zapomniałby o głodzie
 
prawdopodobnie jeden umysł
wzorem na zdrowie oświecony
zgiąłby kolana osób dumnych
ale to Ciebie nie obchodzi
 
a może jeśli arsenały
wyczyścisz z ostrej amunicji
to zamiast przekleństw starej wiary
usłyszysz śmiechy  dzieci
 
gdybyś Ty chociaż swoje sługi
(tu w język się ugryzłam)
ubierał jak zwyczajnych ludzi
może i ja bym przyszła


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 29 april 2013

pomyłka

uszczypnąłeś mnie w tyłek
taką pieszczotę ona chętnie by przyjęła
dostała kwiaty
w nich list za którym tęskniłam

nie dostrzegasz w mych oczach
co w kobiecie najświętsze
w jej oddechu nie czujesz
co oddałaby chętnie

codzienne się myląc budzisz  zniechęcenie
obojętnym się staje
twoje niespełnienie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 25 october 2011

"jaki jest koń..."


wyciągnęło
mnie za rękę z chaosu
objęłam złożoną
ufnie na ramieniu głowę
niepotrzebne
ostrogi  ani wodze
 
nie chce iść
wzdłuż strumienia pod górę
jakby temat był
nieco wstydliwy
i ulegam gdy
obiecuje że pokaże mi połoniny
 
czasem w
żagle zawinę się myślą
czy im dane odnaleźć
przystań
toczy pianę
lub rży ze śmiechu niesie na wrzosowiska
 
kostką cukru
zamyka usta
nagradzając  za wiarę że życie
jest
odkrywaniem tego co dawno odkryte


number of comments: 7 | rating: 15 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 17 june 2011

parte


wszystko już
przecież napisano
przeczytać
wszystkiego nie sposób
szkoda czasu
na studiowanie stu stron
żeby spotkać
się z jednym zdaniem
 
chętniej
więc czytam biografie
obdarzonych
mądrością samotności
w zgiełku
ulicy w znajomych twarzach
bardziej odkrywam
że mniej mi zależy
 
pewnie
romanse są takie jak miłość
czasochłonny
zjadacz ostrości widzenia
wygodniej
jest być pragmatycznym
w seksie z
pewnością jest jakiś sens
 
przyniosę
świece wino i wiersz


number of comments: 2 | rating: 20 | detail

tolekbanan

tolekbanan, 14 june 2011

unikatowa powtarzalność

nie żałuję tamtej jesieni
brzegu morza na brzegu oporu
miała odejść nim liście opadną
wciąż nieśmiało dotykam kolorów
 
nie spłynęła deszczami nie wyschła
nie stężała w kapryśnym grymasie
wzrok powoli oswajała z bielą
wiatry ukrył czas szatniarz pod płaszczem
 
obrazami potrząsa w pudełku
miesza daty znaczenia i twarze
tylko po to żeby się przekonać
czy wpływ miała na przebieg wydarzeń
 
kadry filmu układam spokojnie
pewna tego że nic się nie zmieni
ciepły spokój śnij wiosno w łóżeczku
nim pobiegniesz w głąb swojej jesieni


number of comments: 1 | rating: 9 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1