Wojciech A. Maślarz | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (16) Poezja (24) Proza (1) Fotografia (20) Grafika (26) |
Wojciech A. Maślarz, 6 lipca 2010
gdy Markizowi de Sade zakazano w Charenton
używania papieru do spisywania myśli
pisał na prześcieradłach, podłodze i ścianach
ale i tego mu zakazano, więc użył ciała
na skórze opisywał igraszki cielesne
w dolnych partiach umieszczał partytury rozkoszne
zakończenie utworu trzymał pod napletkiem
tak, powstałoby składne dzieło, lecz odruch masturbacji
to rozmyło puentę i wartość literacką
Wojciech A. Maślarz, 20 czerwca 2010
Conrad kończy swój wpis do księgi okrętowej
kładzie pióro na blat przy hebanowej rzeźbie
widzi przed oknem filigranową kobietę
to córka holenderskiego kupca Almayera
służąca niesie koszyk; bukiety selerów
kapitan je pozdrawia skinieniem i wstaje
czas by zajrzeć do portu; wysłać list do kraju
zaokrętować płynących do Mekki wiernych
pouczyć, aby zwano go Joseph nie Lord Jim
chciałby napisać tę powieść, nie pragnie być nim
niebo pociemniało; wiatr porywał badyle
migdałowiec zafalował w burzowym pyle
obfitego deszczu z rozpasanych niebios
półmrok rozjaśni szklanka whisky Helios
Wojciech A. Maślarz, 16 stycznia 2011
Spacerowałem wzdłuż morza i karmiłem mewy
tuż obok pubu Brunswick, dalej Peter's Gnosis
tam natknąłem się na tuzin kobiet czarnobrewych
żałobnie zawodzących i rwących włosy. Zgroza!
Krzyk ptaków szybujących nad skałą, Brighton Rock.
W Mariner’s nie zjem lunchu. Przeczucie to czy szok?
Dokuczliwy brak ciebie. Zostałaś w Welwyn?
Oceaniczny przypływ rzucił na piasek welon
W morskiej bryzie płynęły dmuchawce; nasienie
mniszka. Pająki tkały jedwabne desenie.
Moje myśli wpadały w pajęczyn pętle
Kogoś tam wyłowili. Tragedie niepojęte
przychodziły mi do głowy. Wreszcie zadzwoniłaś
Kwartet smyczkowy. Muzyka twoich słów tak miła
wyjaśniła to niezwykle milczenie. Komórka
padła. A ty czekałaś na mnie przy podwórku
tam gdzie rosły paprocie – fontanny próżności.
Czy inna kiedykolwiek tak mi sny wymości
niepokojem, paranoją i nadmiarem miłości?
Wojciech A. Maślarz, 1 stycznia 2011
Nóż do ostryg ma krótkie ostrze by je wrazić
i jednym pchnięciem otworzyć muszlę.
Marie obrała nim z tuzin skorupiaków
nim zaszedłem ją i wraziłem jej
w usta swój język. Nie była zaskoczona.
Objęła mnie i trzymając nóż całowała.
Muszle posypały się z chrzęstem,
a my kontynuowaliśmy naszą grę.
Przez zachodnie okno widziałem ukradkiem
pociemniałe niebo i nadchodzący przypływ.
Wschodnie okno wybiegało na zielony cmentarz
gdzie pasły się owce i zaczynał siąpić deszcz.
Czas biegł. Marie dawno upuściła swój nożyk.
Wyciszeni jak po odpływie zabraliśmy się za kolację.
Marie zaczęła dusić małże a ja wyszedłem po wino.
Ta scena wżyna się w moją pamięć tępym ostrzem
noża do ostryg. Do tej pory nie powróciłem z tym winem.
Wiele zim przeszło a to co w butelce przemieniło się w ocet.
Wojciech A. Maślarz, 11 lipca 2010
I nadszedł dzień, gdy pod Lejdą wyrósł las
gęstniejący las masztów; żagli galer gezów
Generał Valdez oniemiał a podtopieni żołnierze
próbowali formować szyki; czynić plany szarż
flotylla przybliżała się pod żaglem sunąc
przez podtopione łąki wraz z wiatrem północnym
Hiszpanie już szturmują galery. z laguny
napływa woda; statki ustawione bocznie
dają ognia ze wszystkich dział. łamią się szeregi
Hiszpanów. Valdez ogłasza odwrót. niechlubne
dla nich dzieje przedstawia tapiseria. elegie
zielonych nitek lądu i flotylle umbry
posiekane błękitem kanałów i grobli
odnowione mury miejskie; miast rzygaczy goblin
inaczej tkane zwycięstwa i zrzucane jarzma
arrasy to skłębione; napięte bryzą żagle
Wojciech A. Maślarz, 17 maja 2010
Znosił naręcza uschniętych słoneczników
Ustawiał je w wazonie. Suszył i upychał
Nawet, gdy gniły ciągnąc robactwo do miodu
Szkicował i pisał listy by zapomnieć o głodzie
Lub po prostu malował, dumał i czuł dziwny chłód
Kładł farbę jak się kładzie masło na kromkę chleba
I smarował płótna. Milczenie spod gleby
Cóż wiedzą psychiatrzy i znawcy świata?
Śmierć kosi geniuszy, lecz trwa poświata
Słoneczników sączących misterne światło
Wojciech A. Maślarz, 13 lipca 2010
jeśli buty tej damy są jak z van Gogha
sam je wypucuję. kiedyś w chwili błogiej
ona przeczyta mi swe idylliczne wiersze
gdzieś na wsi pod Krakowem, nad pasieką szerszeń
a stopy skryje piasek. wypływając ze snu
znowu będę czyścił buty. popłynę canoe
z nobliwą poetką między smoki i gryfy
wszystko jest ulotnością, gdy osiągam szlify
na wyskórzonej gładzi pantofli łaskawych
w pośpiechu czytam wiersz – pasta go wytrawi
kwas ludzkich ułomności i gazy wezbrane
porwą nas Montgolfierą, balonem dmuchanym
nic już nie pamiętam. czy to było dla wprawy
pucowanie czółenek nad brzegiem Wisła-wy?
Wojciech A. Maślarz, 14 lipca 2010
widziałem setki zegarów
przybitych do wrót drewnianych
unoszących się na powodziowej fali
wszystko inne było martwe
tylko one tykały
w obłędzie obracały wskazówkami
odliczając ulatujące sekundy
nadszarpnięte i wypaczone
trzepotały postrzępionymi sekundnikami
przypominającymi skrzydła zranionych ptaków
pióra porywał wiatr i topił w wodzie
Wojciech A. Maślarz, 10 października 2010
Kensington Gore. Płomieniem płonie, który wzniecam
Tylu paliło Paryż, teraz Londyn płonie
Ekstremiści nie wpłynęli na moje poglądy
Butterflies in my stomach. I am burning London
To przez Sandrę tnę płomieniem metropolii horyzont
Kensington gore – języki ognia go liżą
Rdzawo ceglanych płomieni pasemka fruną
Zasypują moją twarz; wznoszą się fortuną
Wielokrotnych orgazmów rudowłosej Sandry
W Kensington Gore jej cielesność Kasandry
Przepowiada kres miłości. Kwitną oleandry
Kochanek Lady Chatterley wykazał się polotem
Płoną podlondyńskie gaje; Windsor płomieniem miota
Książę niesie Leonarda w ognia pozłocie
Z miłości płonie Londyn i kochanków karoce
Tak płoną moje wspomnienia; żar wolanta klekoce
Londyn myśli wciąż gore – serca wino i ocet
Wojciech A. Maślarz, 16 grudnia 2010
Gdy oglądam film o poecie, który pluje krwią
i miota się po scenie (młodzi widzowie drwią)
chciałbym skrócić jego męki, przyspieszyć wątek.
Ale wtedy straciłbym chwile jego zwątpień;
patrzenia w dal i prób ucieczki przed zdradą,
zapewnień wierszem, że sobie poradzi.
Lecz słaba konstytucja i nadmiar skłonności;
zimy nie przeżyje – TB, inne ułomności.
Pisanie palcem na wodzie i wróżenie z kart.
Sława za garstkę wierszy. Grabarz. Łopata. Żart.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 maja 2024
Koza na wypasieJaga
10 maja 2024
10.05wiesiek
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro
9 maja 2024
0905wiesiek
8 maja 2024
0805wiesiek
8 maja 2024
Światełka dla zbłąkanychSztelak Marcin
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek