Artur Rusiniak, 17 września 2015
po płaczu Twoim będzie tylko koniec
nie nadejdzie nic oprócz samotności
zabłądzę wśród milionów ludzi
niczym samotne ziarnko piasku
na olbrzymiej pustyni
dlatego
chcę być myślą Twoją
i Zawsze trwać w Twojej świadomości
chcę być uśmiechem Twoim
i nigdy z ust Twoich nie schodzić
chcę być łzą w oku Twoim
i nigdy Ciebie nie opuścić
Artur Rusiniak, 17 września 2015
PRZYKAZANIE I: Nienawidź
znienawidziłeś ludzi
znienawidziłeś swoją żonę i jej rodzinę
znienawidziłeś swoje dzieci
poszedłeś do komórki
wziąłeś toporek
i zabiłeś żonę którą nienawidziłeś
zabiłeś dzieci które nienawidziłeś
zacząłeś zabijać ludzi których nienawidziłeś
a na końcu zabijesz siebie
siebie najbardziej nienawidzisz...
PRZYKAZANIE II: Bierz
bierz na siłę - nie dadzą
będą bronili do upadłego
będziesz musiał walczyć dzielnie
będziesz musiał mieć sojuszników
gdy zwyciężysz - rozprawisz się z sojusznikami
żeby zabrać wszystko dla siebie
tak po sprawiedliwemu!
tak normalnie!
tak po bożemu!
w końcu to Ty jesteś zwycięzcą...
PRZYKAZANIE III: Żądaj
byłeś terrorystą
porwałeś helikopter przewożący psa prezydenta
chciałeś być sławny i mieć pieniądze
zażądałeś okupu
miał być w twardej walucie
byłeś dobrym terrorystą
nie chciałeś pertraktować z negocjatorami
ale oni też byli dobrzy
przeczekali ciebie
helikopter warknął
śmigła przestały wirować
runął i roztrzaskał się razem z tobą i psem prezydenta
paliwo się skończyło...
PRZYKAZANIE IV: Ideałem twoim będzie zbrodniarz
nudziłeś się
włączyłeś telewizor
przerzucałeś kanały
aż go zobaczyłeś
był taki silny i męski
jego tors lśnił od potu i krwi
biegał z gracją buldożera
w ręku trzymał karabin maszynowy
do pasa miał przymocowane granaty
był bezlitosny okrutny prosty
odtąd wiedziałeś że będziesz go naśladował
chociaż nie masz broni...
PRZYKAZANIE V: Nicość twoją spuścizną
dom miałeś ogromny
pieniądze - olbrzymie
miałeś szczęście i kobiety
byłeś uwielbiany i wywyższany
aż przyszedł dzień w którym zacząłeś grać
Czarny Piotruś zawładnął tobą bez reszty
przegrywałeś miarowo i jednostajnie
przegrałeś wszystko co miałeś i czego nigdy nie zdobyłeś
życie przegrałeś na końcu...
PRZYKAZANIE VI: Zawsze zawodź
pan ciebie zawołał
nie chciałeś przybiec - uciekłeś
byłeś małym ratlerkiem
pragnąłeś poznać świat
biegłeś rozglądając się ciekawie
aż dostrzegłeś go w oknie
był duży i czarny
w ręku miał procę - mierzył w twoją mordę
trafił - umarłeś
zawiodłeś pana - uciekłeś
zawiodłeś siebie - nie przeżyłeś...
PRZYKAZANIE VII: Kłam
byłaś z nim
mówiłaś
dużo mówiłaś
myślałaś
mało myślałaś
on był z tobą
mówił
mało mówił
myślał
tylko myślał
okłamałaś go
rozeszliście się...
PRZYKAZANIE VIII: Zamykaj się w sobie
miałaś oczy otwarte na świat
świat miał oczy zamknięte na Ciebie
chciałaś rozmawiać
opowiadać
rozumieć
nie mogłaś tego robić
byłaś ślepa głucha i bezmyślna
prawie nie istniałaś
byłaś tylko jednym z ciał
zamknęłaś się i już nie otworzyłaś...
PRZYKAZANIE IX: Zwódź jak tylko potrafisz
dzwonił do Ciebie
często i natarczywie
bywał u Ciebie
często nie natarczywie
Ty go zwodziłeś
wskazywałeś coraz to inne drzwi
odsyłałeś do różnych lekarzy
on był chory a Ty go nie chciałeś
ostatecznie odesłałeś go do kostnicy...
PRZYKAZANIE X: Po prostu pieprz wszystko
kupiłeś pieprz i pieprzniczkę
pieprzyłeś żonę
pieprzyłeś pracę
pieprzyłeś ludzi
spieprzyłeś życie...
Artur Rusiniak, 17 września 2015
tkwił niczym krzew nicości
pod oknem obojętności
nie miał przyjaciół
z wrogiem nigdy się nie zetknął
wrogość była dla niego tylko echem człowieczeństwa
po prostu był nikim
nie chciał mieć wrogów i przyjaciół
nie chciał krzyku i miłości
chciał obojętności
której wrogowie i przyjaciele dać mu nie mogli
Artur Rusiniak, 16 września 2015
czas to wypadające włosy
próchniejące zęby
skóra poorana zmarszczkami
czas to słabnący wzrok i słuch
słabnący puls
choroby i ropiejące rany
czas to ból doświadczeń
kilka nędznych romansów
parę chorób wenerycznych
czas to narodziny
życie i śmierć
życie ludzkości to sekunda w historii wszechświata
czym są 74 lata człowieka?
Artur Rusiniak, 16 września 2015
deszcz spływając po szybie porwał miliony cząstek kurzu
które tak błogo na niej spoczywały spokojne o swoją przyszłość
pewne swej egzystencji wygrzewały na słońcu swoje ciała
wystawiały twarze ku porannemu zefirowi
raz na kilka dni zbierało się grono starszych
przekazywało mądrości młodszym i odchodziło
korzystając z usług wiatru i wilgotnej rosy
pozostawiając nadzieję w silniejszych
aż do dnia owego deszczu
zginęli pośród krzyków w czarnej topieli brnąc ku ziemi
ledwie wznieśli się z niej ledwie zasmakowali marzeń
a wraz z równie marzycielskim deszczem
powrócili do matki
Artur Rusiniak, 16 września 2015
białe motyle latając po niebiesko-mdławym niebie
tworzyły małe obłoki
które przeistoczyły się w chmury
najpierw delikatne białe
później coraz cięższe
wśród motyli pokazały się świetliki
iskrzące promienie światła
wraz z nimi tańczyły bąki
ogromne buczące beczułki
i nadleciał porywisty rój szarańczy
niosący zapach świeżości i normalności
i wyszły subtelne cykady
zapowiadające radość...
Artur Rusiniak, 16 września 2015
mózg zamienia słowa na mało znaczące
usta niechętnie je wypowiadają
ciało skręca się w wykrętach
za każdym zakrętem
czeka o wiele niebezpieczniejszy
zapach strachu roznosi się w powietrzu
pot pokrywa skroń spływa po kręgosłupie
złość pochłania proste wyrazy
w każdej odpowiedzi
kryje się pułapka wymagająca następnej
chęć wyrzucenia z siebie uczuć
zżera namiętnie trzewia
które nie pozwalają na wypowiedzenie się
w każdym spojrzeniu
widnieje obawa potęgująca silniejszą
powiedzieć wszystko
tak normalnie użyć słów
tych najprostszych nie wymagających myślenia
w każdym słowie
słyszę wyraz którego słyszeć nie chcę
Artur Rusiniak, 16 września 2015
znienawidziłem siebie
już od chwili narodzin
byłem takim brzydkim dzieckiem
rodzice pokazywali mi języki
a obcy ludzie klęli za mną
gdy urosłem nie zmieniłem się
a dodatkowo dostałem wytrzeszcz oczu
ludzie bali się mnie i uciekali
kobiety drżały na mój widok
łzy same zaczęły cieknąć z moich oczu
tak sobie płynęły
kryształowe i wielkie
aż roztopiłem się cały
i odpłynąłem wraz z nimi
Artur Rusiniak, 14 września 2015
stoję naprzeciw nory
z której wychodzą jakieś postacie
i Bóg
który je tworzy
On stanął u wejścia nory
spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
na mnie
na tego który go stworzył
popatrzył kilka sekund
odwrócił się
ode Mnie
i odszedł
Artur Rusiniak, 14 września 2015
Muzyka
nawet bardzo głośna
nie zastąpi kieliszka
dno gdzieś zanika
widać tylko niedopałki serc
pływające pod powierzchnią
życie powolutku zanika
z każdym oddechem
jak dym dogasającego papierosa
coraz mniej dni
kończą się precyzyjnie wyliczone
skurcze serca
utwór zbliża się ku finałowi
aby powolutku zanurzyć nasze ciała
w miękkiej Matce Ziemi
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga