Yaro, 31 grudnia 2019
sytuacja chora
ustawia sobie życie dożylnie
heroina jak niewdzięczna dziewczyna
kochasz na chwil ułamek zapominasz
skutkiem rozpędzony skład
opuszcza twój dom
szukasz jej
ale nie stać cię na nią
traciłeś wszystko
rodzinne ognisko
zostały myśli skłębione
noce niedopieszczone i niedopity koniak
na biurko rewolwer puste komory na naboje
wypełniasz ołowiem
podpisujesz testament plamą krwi na ścianie
ostatnie rozdanie bez pożegnania
Yaro, 29 grudnia 2019
obleczona w ciemną noc
pod płaszczem skrywa moc
nie zakłada bielizny na białe kości
od nadmiaru wapiennych skał
czy chcesz czy nie
zabierze ciebie w podróż w jedną stronę
przybędzie w dzień lub noc
nie bywa wybredna
dobry czy zły
na wojnach najbardziej zapracowana
przez palce
nie wymkniesz się
nie zapłacisz jej
by przejść na drugą stronę ciemnego
może lustra może okna
brakiem światła
jest śmierć
jest moc ciemnej nocy i jasnego dnia
godziny nie znasz
nie oszukasz przeznaczenia
gdy nadejdzie czas
Yaro, 29 grudnia 2019
przy jednym stole
rączka myje rączkę
rozmowa trwa chwalenie
wynoszenie na ołtarze
na ziemi i niebie
rozmawiacie
wzajemnie się okłamując
kłamstewko za kłamstwem
szlifujecie każda swój diament oddzielnie
siostry po jednej matce po jednym ojcu
tak różne jak dwa światy
widzialny i niewidzialny
kłamstwo jako wyraz odczuwalny
nierealne spojrzenia
nieszczera rozmowa
prowadzi do wyjścia przez drzwi
trzaskasz nimi
nie domykajmy się bez pożegnania
przegrana rozmowa
przerwana w kilku słowach
Yaro, 23 grudnia 2019
choinka wyrąbana w lesie
szwagier ustawia gramofon z kolędami
karp wyłowiony humanitarnie
uśmiercony przez eutanazję
to z zachodu nowa wiara
pod drzewkiem są prezenty
szwagier przy stole
tylko brakuje was
tych co odeszli w siną dal
podzielmy się opłatkiem z najlepszymi życzeniami
może nie ostatni raz
mimo ocieplenia śnieg nie pada
przy stole cisza tylko Mikołaj wzdycha do księżyca
za mało czasu za mało nas
pędzi świat pędzą zza morza hordy
z nowa wiarą z mową nienawiści
proszę o pokój o zrozumienie
byle było zdrowie i zrozumienie rodziny
cisza i spokój otacza moje ciało
kolęda za kolędą
szwagier polewa na zdrowie
nie rozstajemy się zawsze wspominamy
Yaro, 21 grudnia 2019
są miejsca
gdzie nie upływa czas
powtórzę słowa jeszcze raz i bez wzruszeń
życie pisze o miłości najlepsze scenariusze
zbierz mnie stąd
pierwsza miłość zdarza się
właśnie tam
serce słucha serca
bije dzwon kołysze ramionami
opętany twoimi kształtami
taki kryształ diament w dłoniach ciepły dreszcz
czułem że mój gest ma sens
zabierz mnie w podróż do gwiazd
mówiłaś daj mi czas
jeden dzień jeden maj
ten wieczór długi jak sen
w jedną stronę ale wracamy do siebie
tam po drugiej stronie lustra
najpiękniejsze jest przed nami
ty i ja
grałem po strunach
grałaś i ty
jedno spotkanie jedna noc
jak pacierz i amen
na zawsze na rękach nasze szczęście
patrz w przyszłość dzisiaj deszcz
szczęśliwych cieszy i to
nie zapominaj udowodniłaś że mnie kochasz
zaufałaś zaczarowałaś baśń
ze starzejmy się razem w objęciach wiatru
z zapachem bzu
dotyk dłoni moich szorstkich
pocałunki nie zliczę tych spotkań
Yaro, 18 grudnia 2019
jak po nocy dzień
wstaje słońce dłonie ma ku górze
razem ze mną świat budzi niezapomniane
zatrzymuje mnie narodzin smak
od rana słyszę pretensjonalne nakazy
spójrz na innych bądź jak ktoś inny
to dobry człowiek
lecz ja dobrze wiem
co pod paznokciami ściska
nie będę nikim innym
nie będę inną osoba
w środku jestem sobą
nie jestem resztą wydanych
wyłączone we mnie ego
trwam jak drzewo przez pewien czas
hodowcy marzeń urojony świat
pcha ludzi w ciemną zagranicę
idę drogą pode mną układa się
ściskam kawałek skały ochroni mnie
przed tymi co kopać mnie chcą
Yaro, 17 grudnia 2019
niedomkniętymi drzwiami
zakołysał wiatr
w drzwiach nieprzekręcony klucz
kto prześladuje mnie
za raniuteńko jak dla mnie
wyobraziłem sobie że to duch
zjawiłaś się półnaga
w koszuli białej za długa zdaje się
rozpięta do połowy wylewała się pierś
śliczna
oniemiałem z chęcią by ją zjeść
wiatr porwał twoje loki przez otwarte okiennice
zgadłem że mną odpędzisz dzień
pękło szkło
na stół posypały się płatki zasuszonej róży
to był znak to jest ten dzień
powoli odbijałem od brzegu
mocno chwycone wiosło
maszt sztywny napięty żagiel
twoja łódź na dwoje wygodna
wilgoć słonej wody uspokajała mnie
zerwał się sztorm
mokry nie widziałem latarni
oddychałem mocno
zdyszani bez wytchnienia
walczyliśmy o suchy ląd
zachodziło słońce
zachodziłem w głowę
myśli urojone omamy skołatany
kochałem się to nie wspomnienia
te więzi trwają do dzisiaj
przyszła jesień sucha jakże ciepła
oby nas nie rozdzieliła
pomyślałem
ścisnąłem twoją dłoń
pora roku ni żadna plotka ludzi zawistnych
nasze dłonie
nasze myśli
nasze słowa
mają znaczenie sens w nich tkwi
kocham ciebie o każdej porze roku
przed początkiem dnia i końcem też
Yaro, 15 grudnia 2019
wychodzisz z psem już czas
wyprowadzasz myśli skołatane
zapalasz papierosa by zgasł
idziesz szarą ścieżką po szarym bruku
szlifujesz krawężniki
popiół spadł
pełne kosze
głowa pełna od problemów
widzisz dzień otwiera się
musisz rade dać
wychodzisz z domu
wszakże tam ludzie umierają
rozwiązujesz węzły pogadasz z sąsiadem
on też nie jest czysty
gryzie go wewnętrzny lęk
Yaro, 14 grudnia 2019
upływa czas płynie rzeka
muzyka co gra poezja w nas
zachód słońca w nas budzi się świt
świat podaje moc podaje kopa
uciekniemy stąd na inny ląd
gdzie spokojnie i zielono
dobrze nam tutaj
im dobrze w ich oborze
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 sierpnia 2025
absynt
25 sierpnia 2025
sam53
25 sierpnia 2025
ajw
24 sierpnia 2025
absynt
24 sierpnia 2025
wiesiek
24 sierpnia 2025
absynt
24 sierpnia 2025
absynt
23 sierpnia 2025
wiesiek
23 sierpnia 2025
sam53
23 sierpnia 2025
dobrosław77