Yaro, 5 lipca 2017
wyczerpane
źródło przestało bić
serca
tłoczą purpurę krwi
wokół wegetuje życie
za oknem zielono
rozkwitły róże
płatki bordowe
kolce ostrzą szlifierzy
owady stykają się czułkami
białe bzy przekwitły
jaśmin porzucił kwiaty jak starą białą koszulę
rumianek biały żółty środek
ścieżka lasu świeży powiew
sosny szczytują igliwiem
piękne szyszki brązem się chwalą
zawsze o tej porze dojrzewają dzikie czereśnie
w lesie odpocznę wespnę się na drzewo
smakować cieszyć podniebienie
pojedzony zejdę z drzewa
by ewoluować do dżungli miejskiej
gdzie parki aleje
ideał
i tak światem rządzi chaos
Yaro, 4 lipca 2017
każdym powiewem
nowego dnia
kocham bardziej niż bogactwa
brakuje słów by pozdrowić cię znów
zapytać o zdrowie i jak się masz
wypatruję oczy boleją
wypatrzyłem nocy wiele
poznałem każdy szczegół
za oknem szarzej gorzej
zaciska od środka
nie umiem zrobić niczego
nie potrafię zapomnieć
zagubiony
źle śpię
kocham dni gdy odpływamy w dal
zawsze razem
dłoń przy dłoni
słowo goni słowo za słowem
noce spędzone we dwoje
nastroje jednakowe
ciągle i wciąż ciebie brak
twoich delikatnych pieszczot
dotyku ust czerwonych jak wypatrzone oczy
Yaro, 3 lipca 2017
z głębin duszy wołam do Ciebie
ziemia rozwiera piersi wyrywają serce
krwią ociekają góry
rzeki płowe doliny poszarzały
ogień trawi pola łąki płoną lasy
modlitwę do Ciebie wznoszę
proszę o spokój o nowy dzień
o zdrowie proszę by nie zwątpić
w czas mroczny tuż przed zagładą
daj siły by nie polec w walce
ognisty kij rozgrzeje do czerwoności serca wrogów
kruki rozdziobią ścierwa i zapłonie pokój
z głębin duszy wołam do Ciebie
ziemia rozwiera piersi wyrywają serce
krwią ociekają góry
rzeki płowe doliny poszarzały
ogień trawi pola łąki płoną lasy
Yaro, 2 lipca 2017
przez wiele dróg
na rozstajach czeka mój Bóg
ma w dłoniach gromy
idę nie bojąc się nocy
wrogu mój giń lub wyjedź
nie lubię zabijać
lubię spokojnie zasypiać
obok nasze dzieci
nie chcę by się bały o życie
idę nie bojąc się nocy
świt wywraca oczy słońce na wschodzie
nadchodzą skrycie wy ich nie widzicie
niedźwiedzie na biegunach małych konikach
odchodzę skrycie by zamknąć dom
Bóg ciska grom huk szum i cisza co trwa na wieki
czasu brak nikt nie odlicza minut
przez wiele dróg
na rozstajach czeka mój Bóg
ma w dłoniach gromy
idę nie bojąc się nocy
Yaro, 2 lipca 2017
naciągam noc na nos jak koc
latarnie oświetlają ciemne ulice
gdzie króluje strach czai się zło
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
widzę z okna zmartwione twarze
nie mam siły by żyć w kłamstwie
zostawcie w spokoju moje oczy
sny nie są jasne jak promienie
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
na niebie Bóg zagląda w duszę
płyniemy zagubieni na bezkresach
nabijam w butelkę słowa
niech poniesie je fala
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
zasypiam z nadzieją
myślę o kawałku szczęścia
naciągam noc na nos jak koc
ciemne ulice w środku dnia
brak miejsca na ty i ja
nie mam siły by iść
nie mogę oddychać
płacę by żyć
nie jestem wolny
Yaro, 1 lipca 2017
zapłakał Bóg
stworzył cud istnienia
nie obce cierpienie
wycierpieć trzeba wiele
by na brzegu spocząć
wśród zielonych pastwisk
wszystko się układa
płyniemy z prądem rzeki
życie nie przestaje biec
dzieci rosną
kwitnie wiosna
nagle z brakiem czasu
nie ma szans na naprawę błędów
biegniesz
lecz siły nie te
człowiek młody zapomina że to
życie
układa karty na obrusie białym
choroba zmienia obraz dni
przeliczasz tabletki na minuty
krótki dzień i piękny
gdy zostawisz wszystko
odejdziesz duchem młody jak dziecko
Yaro, 1 lipca 2017
staję przed nimi
twardy jak granit jak Roman
cierpię to chyba żyję
myślę i oddycham
nie zdradzam kolegów
głębsze myśli trzymam na uwięzi
gdy w mordę leją ratuję się ucieczką
dobry jest każdy plan
vendetta rodzi się w głowie
rano ciężko szła mgła
przesłoniła słońce
serce twarde kamienne
zbudziłem się w celi
blask za krat
posterunkowy częstuje kawą i ciastem
wołam Romana twardo bez odpowiedzi
Yaro, 1 lipca 2017
raz na jakiś czas
oglądam w lustrze nieogoloną twarz
po drugiej stronie ktoś obojętny
coś do mnie mówi głuchy bezdźwięczny
dziwny oziębły świat istnieje w odbiciu luster
szkiełkowaty obraz bez emocji braku empatii
nieczuły zimny z innej bajki
w jeziorze niebo ciemnogranatowe
pofalowana tafla głębia wyobraźni
gdzie i jak trafić do prawdy
kto powie czy są dwa równoległe światy
może to tylko dogmaty przypuszczenia
teorie urojenia w płytkim śnie na dnie łóżka
bliżej nam do piekła przeglądamy świata strony
drzewa czują więcej nie patrząc w lustro wody
czasem spoglądają przy drogach w kałuże
w cieniu ukojenie spokój sposobem na zmartwienia
Yaro, 29 czerwca 2017
najlepsza trawa wegetuje
na polach Afganistanu
wśród maków gdzie opium
dojrzewa zabiela podniebienia
stary Pasztun odpoczywa w cieniu namiotu
dogorywa rozpycha go radość
znika ból wraz z nim zmartwienia
dziś krów nikt nie wypasa
bo trawa jakaś inna słodka
rozwesela daje powera
młodzi ją lubią
krów do tego nie mieszaj
starzy ją lubią
kobiety nadużywają makijażu
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
12 września 2025
wiesiek
12 września 2025
ais
12 września 2025
smokjerzy
12 września 2025
Sztelak Marcin
11 września 2025
absynt
11 września 2025
sam53
11 września 2025
wiesiek
11 września 2025
Sztelak Marcin
11 września 2025
smokjerzy
11 września 2025
wolnyduch