Yaro, 19 listopada 2024
rozbitek
w oceanie życia
tutaj nie będzie spokojnie
z każdą falą idę na dno
nie ma wyspy by przytulić się
do ciepłego piasku na brzegu
krążą dmuchane rekiny
zaraz stracę
szansę kolej na przeżycie
myśli jak mewy krążą
wśród ukrytych obłoków
mgły wstają poranne
zamykam oczy płynę
monsun moczy oczy
zalewa powieki
chwila wiecznością
może ktoś uratuje mnie
żony wołanie na obiad
wybija mnie z oceanu
wychodzę z wody
tak bardzo chciałem się utopić
we własnej wyobraźni
krzyczy foka
wychodź z basenu
bo obiad stygnie
Yaro, 19 listopada 2024
pachnie nieprzyjemnie chłodem
pewnej zimowej nocy
obudzimy się w scenerii
gdy zmarznięty jak pies
zagości w sercach strach
nie będzie wiatru
nikt nie zakręci wiatrakami
a pomiędzy nami
staną pompy ciepła
nie będzie więcej nas
nie będzie lepiej
nie wystarczy energii
przytul się do mnie
za chwilę będzie wiosna
po niej lato
ogrzejemy dłonie sine od zimna
Zefir się zerwie pogłaszcze włosy
ciepłe stopy w piasku plaży
morze szumi szumi las
ciepłe noce śnij
jutro będzie lepiej ciepłej
już idą krzyczą szybciej
Yaro, 17 listopada 2024
bliżej piekła
czym tak naprawdę jest otchłań
czy wszystko wygląda inaczej
wybaczcie bo się rozpłaczę
każdy przeżyty dzień
żaden z tych dni nie jest dniem
wyrażam zgodę na świat
bez barw nienawiści i obłudy
Jezus poniósł największą ofiarę
umęczony zabity przez Żydów
nie będzie więcej ofiar za grzech
idź i nie grzeszy więcej -powiedział
miej miłość
do bliźniego do wrogów
i wstąpił do nieba
wybacz sobie i innym
świat nie zrozumie ciebie
wojny wokół głód
pragnienia chorej wyobraźni
ludzie zepsuci jak ziarna zbóż
nie krzywdź małych niewinnych
walka toczy się w półcieniu
między ciałem a duszą
mówisz to siedząc głęboko
w fotelu przy rozgrzanym kominku
w ręku whisky w ustach z papierosem
w telewizji na każdym
kolejnym programie krew
niedługo nastąpi ten dzień
obudzimy się jak we śnie
i nie będzie to film
o zgrozo
Yaro, 16 listopada 2024
ubierasz się ładnie lecz nie dla mnie,
w życiu są sytuacje napięte i czasem pełne spokoju,
chodzę po galerii widzę dziki tłum, czekający na okazje,
jesteś tak bardzo obca w telefonie inny dźwięk,
zmieniłaś kolor włosów , malujesz się inaczej,
staram się być lepszym mężem,
lecz to za mało szukasz szczęścia ,
odnajdujesz na jakiś czas, zapominasz o mnie,
niech będzie dobrze choć na chwilę na dłużej,
pójdę sobie drogą, odnajdę spokój, odnajdę prawdę,
świat nie jest taki zły tylko łzy są słone gdy pada deszcz,
odchodzę na zawsze tak jak chcesz wedle życzenia.
Yaro, 14 listopada 2024
idziesz drogą piaszczystą
trawy łaskoczą stopy
piasek miedzy palcami
pamięć i wspomnienia
zapisane w kamieniach
w bursztynie złota łza
w sadach i lasach brakuje
mi ciepła twojego głosu
nasłuchuję
czekam na dotyk
pieszczoty
doprowadzają do ochoty
by żyć i życie dać
przyjdź wraz z nocą
opuść zasłony
chmury zasłaniają
błękit nieba
bądź tą jedyną
która kocha
która czuwa
czeka na męża
Yaro, 14 listopada 2024
tutaj rodzą się zdrowe dzieci
najsilniejsi chłopcy
piekne dziewczęta
bądź tu mądrym gdy rządzą
nami pachołki i stołki
niszczą budując nienawiść
nienawidzę sytuacji okradają
niewinne dzieci skazani
na pracę do śmierci
dobre to co najgorsze
chore i mściwe
nie rozumiem dlaczego okłamują
prawdę mówiąc że władza
wie najlepiej
byłoby dobrze gdy
za tamą staną bobry
powiedz mi jak mam żyć bobrze
co powiem
wnukom przed śmiercią
że stchórzyłem
walczyć nie przestanę
nie podam się obcej narracji
jeszcze jeden krok
jeszcze jeden most
odpowiedz sobie
co chodzi mi po głowie
myśli krążą wokół
a my już w drodze
ku upadkowi
każdy krok
to krok w mrok
w przepaść na dno
Yaro, 13 listopada 2024
ludzie są potrzebni
tak jak drzewa
tworzą las ekosystem
skupiają w oczach
sens życia w rodzinie
szkoda że u ludzi wspólnota
przeradza się w system
gdzie wygrywa silniejszy
przykład weźmy z drzew
walczą o każdy promień słońca
w kręgach współzawodniczą
w sumie podobnie jak ludzie
nieumiejętnie powiem tobie
tylko
nienawiść nie ma miejsca
naturo pozwól żyć
naucz kultury
do matki Ziemi
myślę że się mylę
ukryty esencji sensu życia
nie oszukasz wstawaj
popatrz jak wszystko zakwitło
idziemy przez las ucząc się życia
Yaro, 12 listopada 2024
zmysłowa
odkrywasz mnie
dotykiem pieścisz
szorstka
skóra jak kora dębów
liście spadają zawsze na plecy
gładka powierzchnia brzozy
biało szara
sosny rudobrązowe
wiecznie zielone
zmiany kolorów
symbolem nowych klimatów
jesteś mi bliska w jesienne wieczory
jestem przy tobie
obok nasza Polska jesień
w kolorze
w barwach
miłości
nikt nie zaprzeczy
nikt nie zabroni
jesień zmusza do refleksji
sens ukryj wśród drzew
chłodniej tylko w pustych szufladach
na chusteczkach mokrych od wzruszeń
Yaro, 11 listopada 2024
do drzwi puka otwieram rozespany
drzwi zaskrzypiały drwiąco
to depresyjny ból po zimowym śnie
szukam ciebie wiosno
uśmiechem zaraź mnie
szukam ciebie wiosno
uśmiechem zaraź mnie
świeży powiew poranny zbudził gołębie na dachu
w ogrodzie kwitną pierwsze kwiaty
wiosna w zielonej suknie biegnie polem czarnym
zaraża ciepłem listki kołyszą się wymownie
bazie jak kotki na gałązkach się wygrzewają słodko
szukam ciebie wiosno
uśmiechem zaraź mnie
szukam ciebie wiosno
uśmiechem zaraź mnie
bezszelestny stąpam alejkami
ciszę przerywa świergot rozbawionych wróbli
co za koncert najpiękniejsze nadchodzi
cieszą wiosenne pieszczoty karmię się delektując
by za szybko nie minęły wiosenne dni
bo nic prócz chwil w głowie nie zostanie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek