Yaro, 21 grudnia 2020
ułóż do snu
obłóż słowami
okryj melodią znanych nut
ukołysz na dłoniach serce
w rytmie miłości
zagubię kawał dnia
w noc przy tobie śnię
w tym śnie widzę cię
dzieli nas na dwoje czas
zdarzeń w wierszu
streszczę dla ciebie ogrom świata
zapamiętaj jak tętniło we mnie życie
dla ciebie usypiam cały wszechświat
na przekór złości zrywam kwiaty
napotykam namiętności
Yaro, 16 grudnia 2020
jestem
dźwiękiem w ustach
spojrzeniem w oczach
znikam z ostatnim
oddechem na szyi
jestem
ciepłym pocałunkiem
w dłoni zatrzymany świat
wciąga w plejadę gwiazd
biegiem w kosmosie
umyka czas bo go nie ma
w zamyśleniu przez dzień
w uśpieniu przez noc
więcej nas przy stole
pod obrusem siano
w kącie pachnie las
ozdobiony z gwiazd
wszyscy są oprócz tych
co odeszli gdzieś
przywołuję dzień
gdy było nas więcej
pada śnieg za oknem
zaczarowany świat
malowane szkło
srebrnym wiatrem
opłatek w wigilijny wieczór
niech niesie spokój
w sercu ciepło
Yaro, 13 grudnia 2020
stracone wszystko przeminęło dzieciństwo
dziadków nie ma pochłoną ich świat głęboki
podły jak pożar pośrodku nocy wieczny sen
trwamy przez ułamek sekundy krótką chwilę
zatopione statki
nie przespane noce
dziecko płacze
za betonową ścianą
żal straconych dni
wszystko mija
świat ogłupiały
ludzie słupem soli
niech Bóg nam wybaczy
upadam wiem nie wstanę
kończę czarny sen
życie blisko białej skroni
dobrze jest dobrze nam na pokosie
wspaniałe wspomnienia w głowie niosę
nic nie dokucza nie boli zapach łąk
zatopione statki
nie przespane noce
dziecko płacze
za betonową ścianą
żal straconych dni
wszystko mija
świat ogłupiały
ludzie słupem soli
niech Bóg nam wybaczy
upadam wiem nie wstanę
kończę czarny sen
idę cmentarną aleją szarą jak papier
widzę nagrobne tablice tacy młodzi
odeszli i nic ich nie obchodzi nic prócz
wolnej woli człowiek wolny jednak w niewoli
Yaro, 13 grudnia 2020
przekłamane prawdy
przy kolacji fałszywe racje
głoszą nieprawdę o Bogu
mówią źle w to nie wierzę
nie żądaj niczego od świata
ludzie gardzą ludźmi
upadamy by wstać
upadamy raz po raz
poniewierka droga prosta
żyj z pełnią sił póki słońce świeci
bądź wyjątkowym wciąż gotowy
przygotowany na najgorsze
by czasów dobrych dożyć
tego życzę daj Boże
Yaro, 13 grudnia 2020
znak błyskawicy znakiem dziewicy
ulice niegdyś puste teraz kobiety
każdy sobie rzepkę skrobie
podpinają się szkodniki
szkoda rolników
strajkować nie mogą
bo w oborze bydło głodne
a w polu chwast susza na zaoranym
pole w oczy kole mówią frajerzy
czego chcecie dostaliście piątkę
puszczają kaczuszkę na wodzie
Wisła śmierdzi Wisła płynie szambem
Rafał śpi jak po ostatnim oddechu
po wybuchu bomby nuklearnej
ko-wid 19 piąta piętnaście
pociąg mam
do kobiety którą kocham od lat
na wysypiskach utylizacja
osiem ton na dobę za mało
zaprzęgnijcie się na szesnaście w dwanaście
igły dziwki i szpilki
kołomyja kierat się opiera
chłam łap widzu słuchaczu czytelniku
mam kilka spraw
zamkniętych w klauzuli tajne
wszystko za drogo nie tanio
jest dobrze
my za mało zarabiamy
opłaty rosną doić obywatela
kariera panów z rodzin chamstwa
zabili nam ojców zmienili nazwiska
wiem skąd pochodzę
zemsta należy do Boga
nie martwię się
nie jestem materialny
nie jestem stąd
tu nie mój dom
Yaro, 10 grudnia 2020
zbudujmy swój mały świat
bez trosk i wad bez obaw
nie bój się mnie myśli czyste
czerwona krew róża biały bez
wyciągam dłonie do nieba
ku pokrzepieniu serc daj
spokojnie żyć marzyć śnić
w tym świecie tylko my
niech zapłonie milion świec
słońc tysiące uderzenia serc
oddech głęboki na sen
noc i dzień kochamy się
Yaro, 9 grudnia 2020
droga widmo
nogi z waty
ciągnie się pod stopami
ciepły czarny asfalt
wyczuwalny zapach mazutu
nękany przez koszmary
zmykam oczy nie do wiary
echo czary mary
idę naprzód
nie chcę zawracać
wszystko co nowe
powinno interesować
nie stój w miejscu
zmień życie
odmień pejzaż
pomaluj sny
kolorami nocy
dobrych dni
ciepło chwil
zamieniam w wspomnienia
wszystko odmieniam
przez przypadki
zdarzenia daty
pierwsze auto
biały mały fiat
żyć chcę żyć
nie przeszkadzaj mi
proszę odejdź
Yaro, 6 grudnia 2020
ciemno czarno
zimno ściska za gardło
szary popiół przenika nozdrza
powiew wiatru śmiech szyderczy
tłucze o okiennice
metal wydziera iskrzy tarcza
smród palonego mięsa
unosi się nad zgliszczami miasta
powalone wieżowce nie widzę cienia
ogień widmo dnia może to noc
nie wiem wyszedł człowiek z ukrycia
z głodu z bólu beznadzieja
z pragnienia suche spękane wargi
czarne słońce
dym miesza w chmurach
wiedziałem że człowiek to bestia
zapach krwi na rękach
bezdomne psy
domów nie ma
świat upadł poniżej antypodów
umiera rzeczywistość
ślady zaciera
skąd jestem nie wiem
chcę do nieba
aniołów się spodziewam
jedynie błyskawice płonie Ziemia
Matka przemawia rykiem zewsząd
ludzie demony brązowe karły
jeść dajcie jeść krzyk słabych dzieci
podaję kawałek suchego chrzanu
jedzą w strachu życie umiera
dzwony w kościołach stopione
kościołów nie ma
tylko nadzieja
aniołowie mieszkają u siebie
wczoraj jeden błądził po niebie
muszę wytrwać
będzie nowe życie
nowa Ziemia
w środku nadzieja
wierzę w Boga Jedynego
wytrwać siła boleść
stało się przez człowieka
Yaro, 5 grudnia 2020
w niebie nagroda
dla ludzi dobrych
o przezroczystych sumieniach
nie dla tych co w garniturach
a ręce w kieszeniach
w krawatach do samej ziemi
stawiają kołnierze na przystankach
patrzą na innych jak na zwierzę
nie dla kochanków w delegacjach
szukających marzeń sennych i zwierzeń
spłukują bez ustanku w ustach z nasieniem
w nagrodę wierzę
przeliczę krzesła w niebie
Yaro, 5 grudnia 2020
jestem miłym człowiekiem
kocham życie
ono nic nie zmienia
stworzony by kochać cię
odpływam dotykam nieba
zakochany wieczorem
umieram
rodzi się wiersz
rodzi nadzieja
całujesz usta
dotykam mokrych włosów
dobrze czas upływa
głodny wrażeń
znikam na jakiś czas
w przestrzeni wolny
ślady zacieram
mówisz że musisz już iść
idę za tobą uśmiechnięty
do piekła
do nieba
w okno spoglądam
widzę gwiazdy widzę ludzi
smutek na ich twarzach
martwi mnie się zastanawiam
dlaczego człowiek
ucieka przed człowiekiem
odnaleźć siebie wewnątrz niepoznanego
odkrywam na nowo moja królowo
rozpuszczam włosy na wietrze
odbiegam od sztywnych reguł
przez serce widzę świat
odbicie lustrzane nie starszy mnie
poznaję siebie po zdjęciach
nie przeklinam dnia
w którym się urodziłem
to była niedziela
a ja tak kocham sobotę
lubię się bawić jak dziecko
cieszy wszystko co piękne
wszystko co dręczy ucieka
przeganiam szare kolory
niepodobne do szczęścia
umieram z radości
rodzę się w innym świecie
goły i wesoły jednak wyzwolony
powstaję z kolan przed tobą
dla ciebie wszystko
w domu w kwiatach z piwonii
w rogu pająk na szczęście
(piosenka)
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 października 2024
TelepatiaMarek Gajowniczek
10 października 2024
jesień którą zapamiętajsam53
9 października 2024
ze wspomnień: o rzucaniusam53
9 października 2024
0910wiesiek
9 października 2024
Sanatorium pod KlepsydrąMarek Gajowniczek
8 października 2024
0810wiesiek
8 października 2024
prawdę mówiącYaro
8 października 2024
pewneYaro
8 października 2024
to takie prosteYaro
8 października 2024
Najtrudniejszy drugi krokBelamonte/Senograsta