Yaro, 22 lutego 2024
błądzę z myślą nieprzespanych nocy
zachodzę w głowę co naszą przyjaźnią
wystarczy tych kłótni tych przykrych słów
usta milczą myśli swoje oczy patrzą
zwierciadło duszy się skruszy
los człowieka pełen zakres niespodzianek
niezbadane ścieżki dróżki kapliczki przydrożne
podaj dłoń w uścisku warto zapomnieć zaprzeszły czas
Yaro, 13 lutego 2024
ile zła zmieści świat pod skrzydłami wiatru
ile czekać wypatrywać oczy by zobaczyć
to co ma się stać przestać się bać patrzeć
dni płyną nieustanie godziny to chwile
szybko się zbierać przed nadejściem
być gotowym przed każdą drogą
zasypiam wiem że nie warto noc krótka
nad ranem sen najlepszy gdy budzik
wyciąga ciało spod kołdry wprost do roboty
mam dość tej nieprawdy tej odgrzanej zupy
jest dobra tylko pomidorowa z rosołu z wczoraj
zapominamy kto za nas umarł kto zdradził
na dworze zimno pada deszczyk
mam dość tego rapu tego ładu
wysiadam na stacji wypadam z gniazda
Yaro, 10 lutego 2024
świeży poranek
promień wpadł przez szkło
powiew wiatru zawirował liśćmi
porwał babie lato do tańca
złociste liście kołyszą
stare drzewa
szelestem szepczą
kanony piękna
czas senny zadumany
dalej ścieżki niewydeptane
napisałem imię
na ławce w parku
powiedział ktoś
wyglądaj miłości
przyjdzie z wiosną
Yaro, 5 lutego 2024
umieram dnia każdego
umieramy we dwoje
w domu przy pracy
przy stosunku jeden na jeden
ugina się grunt pod nogami
kopie grób razem z ZUS-em
firmy czekają na skórkę
nie dadzą za dużo
by się nie pojebało pod czaszką
jak cisza przed burzą
wycieram szkłem dupę
żyję bo życie cudem
śmierć nudą
nie wiem dokąd pójdę
przykryją mnie piachem
jakaś babcia puści bąka
przy modlitwie w ciasnej ławce
kwiaty na pogrzebie najpiękniejsze
mnie nie będzie na kolędzie
Yaro, 1 lutego 2024
ciężary wspomnień wracają
przygnębiony smutek w środku
sumienie targa flagą na maszcie
zabłądzić zdarza się nawet
najbardziej wymagającym
ciało zbyt słabe na zwycięstwo
w duszy czarne plamy to grzech
mówią o tym wszyscy co wszystko wiedzą
idę naprzeciw oczekiwaniom innych
lubię się szarpać wewnętrznie
lubię ten zimowy wieczór i
wiatr co po gębie ozięble głaszcze
wróć w moje ramiona nadziejo
pragnę tylko się cieszyć z tego co wiem co mam
zrobić coś takiego żeby wszyscy
się ucieszyli i przepadło zło złych ludzi
którzy źle życzą i drwią
Yaro, 26 stycznia 2024
czuję się taki niczyj
z pustką w sobie
pusty dzban bez wody
wyschłe koryto rzeki
idę błądzę nie mogę
odnaleźć drogi ani frazy
do ciebie tak daleko
posyłam list w butelce
nie w kopercie jeszcze by zmokła
Yaro, 21 stycznia 2024
kiedy skleją drewnianą trumnę
nie będę o tym myślał
co się stało
stanę obok
zobaczę jak wkładają
moje zimne ciało
gdy zaczną się modlić
i pożegnają
zostawię cały świat
bo tak być musi
jeszcze tylko wieko parę gwoździ
złamany sztil od łopaty obsadzą
wykopią płytki grób
gdy się ocknę żebym mógł wyjść
zapalę papierosa i usnę na wieki
jak kolejny rozdział brama się zamknie
Yaro, 21 stycznia 2024
W tę noc spotkałem cię
wznieciłaś płomień żar ogień
w tę noc niebo pełne gwiazd
byłaś drogą mleczną odbitą w jeziorze
świeciłaś jasno na niebiosach
wiedziałem że będziesz moja
nasze dłonie splecione w warkoczu
taniec fal łabędzi pełno na wodzie
nasze ciała splecione
w ciasnym powrozie
ramiona
wyrosły z nich skrzydła
miłość nasze ciała okryła
serce mocniej biło
do niebios wzlot ponad sunące obłoki
nie zapomnę tej chwili
niech płynie wiecznie
po skałach naszej drogi
wymyśliłem sobie ciebie na świecie
teraz tak jest
noc okryła ogonem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 września 2025
ais
17 września 2025
Sztelak Marcin
17 września 2025
normalny1989
17 września 2025
smokjerzy
16 września 2025
wiesiek
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt
16 września 2025
sam53
16 września 2025
smokjerzy