Robert Hiena, 14 may 2014
Apsik!- i w pizdu, z tym tynkiem.
Kurz, syf, duszno - co za warunki!
jeszcze związki zawodowe się buntują,
cegły kruszą bezczelnie.
Tyle lat spokoju, i za niemca i za czecha -
nawet szwed z pochodnią nie ruszył -
A polak lenistwem zlasował.
Jeszcze zobaczycie! - trzaśnie mi w łukach
i będzie, ha! Zabawa!
Przypomnicie sobie o mnie - wtedy już będzie
o wiele za późno.
A szwed mógł zejść po schodach.
Oszczędziłby nerwów.
Robert Hiena, 10 june 2015
Wystrugał uśmiech z cierni
nie raniąc nikogo, lecz
nie jego tu miejsce-
-
Wysmyknął się czasowi
i śmierci- rękę uścisnął
więcej, niż jest Nas.
Zaplata sznury odległe
wiążąc losy losów
zapomniany i pominięty.
Mały Misjonarz -
wszechobecny
choć w duszy ludzkiej
- Wyklęty.
Robert Hiena, 8 march 2011
Zapukał do okna
uśmiechając się
pomachał i wszedł.
Nieproszony i niegoniony
rozsiadł się na swoim
dębowym stołku
Obserwując Ciebie
jak śpisz jak jesz
i jak dorastasz
Tak jak kiedyś gdy
kazałeś mu wyjść
na chłód pustej duszy
Robert Hiena, 6 december 2014
Czasem dobrze rzucić cegłą
w szybę - w imię równości
podkreślając swoje zdanie
nowiutkim telewizorem.
Można zostać milionerem
produkując ubrania dla zabawek
sprzedawanych potem w sklepach
z dewocjonaliami.
Można wpisać w słownik Orwella
parę słów, jak "bezbiała"
żeby kawa nie była powodem
dla którego stracisz rozum.
...
Ludzie są bardziej wrażliwi
niż alarmy w sklepach -
oraz bardziej absurdalni
od idei dadaizmu.
Bo to społeczeństwo
jest objawem klinicznym
choroby psychicznej
której jeszcze nie nadano
imienia.
Robert Hiena, 5 october 2014
Jaki to trzeba mieć tupet
by wierzyć - ulepieni z błota
a stawiać sobie pomniki z brązu?
Być na równi bogom - których to sami
w swoich głowach stworzyli, aby jedynie
karmić się pokarmem, jaki ludzie im dawali.
Zachciało im się, cholera jasna ewolucji.
Kreacjoniści od siedmiu pożal-się-boże boleści.
Ósmego dnia odpoczywali polewając sobie wino utoczone
z naiwności wszystkich którzy woleli klęczeć, niż unieść czoło.
Robert Hiena, 20 september 2014
Czasem boję się szelestu kartek.
Chorobę wykryto za późno, przykro mi.
Boję się patrzeć w okno, nie wiedząc
czy pogoda będzie taka, jaką lubię.
Zostało Panu miesiąc, może więcej.
Albo mniej.
Niech Pan ułoży swoje sprawy.
Nie pisałem się na to. Nie głosowałem.
Nie dali mi wyboru. Bilet w jedną stronę.
W ostatniej fazie może Pan stracić
kontakt z rzeczywistością.
To dzięki lekom.
Zmniejszą ból.
Szkoda, że nie mają nic na strach.
Cholernie się boję.
Boję się szelestu kartek,
że to będą ostatnie dźwięki tego świata.
Na tym etapie choroba jest nieprzewidywalna.
Liczycie na finał? Ja swój już widziałem.
I nie dziękuję.
Robert Hiena, 7 march 2012
Pod szklanym kloszem z własnych uczuć
lepiej słychać echo własnych myśli.
Można też czasem odbicie zobaczyć.
Marne - ale jednak odbicie. Do lustra za daleko.
A szkoda pobić szkło, polerowane z dnia na dzień
pedantycznie i z paranoicznie machinalną precyzją.
A życie mogłoby być ciekawsze, gdyby się pojawiły rysy
i można by było się nieco przewietrzyć.
No ale co tam - polerować, nie rozmyślać.
Robert Hiena, 8 september 2014
Papa mi zawsze mówił
"żeby brnąć dalej".
Wytrzeć krew ze schodów,
posprzątać mięso.
Bo droga do celu
musi być pewna.
Raz na jakiś czas
zaostrzyć topór
By dobrze łamał
ludzki opór.
Potem już łatwo.
Odstawić mop,
poprawić krawat.
Wytrzeć buty
na półpiętrze
I w garniturze,
po ludzku -
Dobić tych na szczycie.
Robert Hiena, 8 september 2014
Osada marazmu i kruczych wrzasków
Zatopione w ropie przeszłości
ociekającej po ranach współczesnych -
Palących oczy gruzach.
Zatknięte flagi w barwach innych
niż te, które ściany znały za dni
kiedy pocztówki były bliższe światu.
Miasto parkingów i lokali do wynajęcia.
Żyjące tętnem wspomnień i rytmem
idei z imigracji, ludzi nie stąd.
Zakonserwowane sentymentem.
Czasem wspomnisz je we śnie.
Żyjąc lepszym życiem.
Robert Hiena, 24 march 2011
Pojąłem świat dwudziestej wiosny
wydarłem się do Boga z wyrzutem
ani za późno, ani za wcześnie
lecz czemu tak odkrywczo
wszyscy patrzą na mnie
widząc że nie odkryłem nic?
Śmieją się w twarz mydląc oczy
tłuszczem pomordowanych Żydów
I co nam to daje?
smak Coca-Coli i kurczaków z KFC
bo mięso stało się zbyt prawdziwe.
Moda narzuciła tryb, zaś chemicy
wynajdując tworzywo sztuczne
zapłodnili w myśli ludzkości
niezniszczalną religię, sączącą
powoli swoje prawdy do dnia "DZISIAJ"
Jedyny znak przemijania tego co widzę
to time-line na taśmie z dzieciństwa
i farba drukarska na palcach gazety
piszącej o samobójcach i pedofilach
skazanych za niewinność, w imię
wszędobylskiej miłości sprawiedliwości.
A śmierć jako kostucha w kapturze
nie daje mi strachu. Kultura wylansowała
czarną pannę na całkiem przyjemną.
Gdy zaś mój wrzask odbije się od Niebios
i zmiażdży mi mózg, wybijając z głowy
wszystkie szare komórki
ludzkość użyje swoich - robiąc zdjęcia
i umieszczając je na profilu Facebooka
bo co im pozostało poza tym wszystkim
co nam serwuje KULTURA SZTUKA oraz
ukochane WŁADZA I MEDIA. Posmarować
odrobiną RELIGIJNOŚCI i mamy kanapkę.
Smacznego, udławcie się wszyscy.
Robert Hiena, 23 may 2014
ZACHROBOTAŁY ściany
zębami - cegłami
za smakiem twej
KRWI
LIZAĆ by chciały
twe knykcie -
by pokazać
jak nisko UPADŁEŚ.
Robert Hiena, 22 may 2012
Jeślibyś patrzył w dal ciemną
nie licząc się słowem z nikim
zamknąłbyś oczy i odwrócił
by móc biec bezszelestnie
w gnijącym bagnie ich umysłów
pojąłbyś jasność swych kroków
pozbawionych blasku głupoty
ciemniejącej z każdym bezszelestem
miarowo oddalających się obaw
Robert Hiena, 13 september 2010
Gwiazda rozbłysnęła krwią
lejąc strumienie ciepłej nadziei
po twarzach wybranych.
Powstańcie, Ludu Nicości.
Albowiem w was nadzieja
W lepszym Nigdy.
Spoglądasz na dłonie i widzisz
Że jakby nie patrzeć każdego dnia
umierasz coraz bardziej.
Robert Hiena, 26 august 2010
Codziennie rano zarazem zawsze
potknąwszy się po raz wtóry
jak nigdy, jak wtedy
marzenia wyłażą spod skóry
powodując tępo-ostry ból
w okolicach pompy centralnej
co żyje w nieświadomości
tego, co nas wszystkich napędza
a zwie się niepewnością.
Robert Hiena, 8 november 2010
Zapchlone uśmiechy
Życzą ci wesołego życia
Ale samemu, z własnymi
Zaropiałymi ranami
Których nikt ci nie zagoi
Ani nie wyliże
Bo taka jest ludzkość
XXI wieku
Humanitarny Kanibalizm.
Robert Hiena, 26 august 2010
Chciałbym widzieć rzeczy
jakich nie widział Rafael
Pragnę słyszeć świat
jakiego Mozart nie znał
Chciałbym poczuć życie
jak sam Morrison
Odetchnąć wiatrem -
jak podczas Spotkania Nad Morzem
Poznać Pana Tadeusza
i ukłonić się światłym myślom
By móc odejść od Wertera i Judasza
Co ciągle grają ze mną w karty
Gdy Scrooge rąbie choinkę
A ja przyglądam się tępo
Jak świat idei rwie się
Jak kartka papieru.
Robert Hiena, 7 september 2010
Zapach, który pożera dusze.
wabi nasze ciała i wiąże
na odległość wzroku
który nas dzieli, jak patrzymy
na siebie z daleka.
Mistrzowskie ruchy zagłębiają
świadomość istoty egzystencji
w naszej zaszczepionej idei
że to co robimy ma sens
tylko, gdy się uśmiechniesz.
Pierwotny rytm budzi umysł
dając nam poznać świat
jakim jest naprawdę i
westchnąć z ulgą na
moment boskiego połączenia.
Robert Hiena, 29 september 2010
Kroczysz złotą ścieżką
wśród oddechu mokrego
jesieni, co za dłoń łapie
chłodem jedynie.
Spoglądasz na ławkę
dopatrując ducha
z grymasem żalu
widząc tylko liście..
Kroczysz złotą ścieżką
wśród odległych nadziei
wiosny, co żegna cię
chustką jedwabną
Spoglądasz na ławkę
dopatrując jego
z cichym westchnieniem
oglądasz liście.
Robert Hiena, 5 november 2010
Krwią umoczony pędzel
nuci słowa i znaki
przemiłe oku twego Pana.
Ręka nie śmie zadrżeć
bo zbyt bardzo przywiązana
do reszty swego ciała.
I dalej uchodzi z umysłu
to co powinno nas poruszać
zapchane słowami cudzych ust
Robert Hiena, 27 august 2010
Zakute w kajdany,
uśmiechają się słodko.
Nie chcą patrzeć na to
co zadręcza ich umysł
i gwałci ciało
drapiąc tępymi pazurami
i zabierając godność
jakiej nigdy posiąść
nie miały.
Robert Hiena, 16 october 2010
Prostytutka ucałowała różaniec
po czym powolnym krokiem
wsiadła do ciężarówki.
Kobieta w ciąży śpieszy się do domu
jej dziecko na drodze umiera, nieświadome
dlaczego mamy serce przestało bić
Ladacznica tłumaczy się przed Bogiem
że to co robiła nie miało nic złego w sobie
a jedynie było hołdem ku jego dziełu
Dziecku to obojętne, układa klocki w innym
nieznanym dziwce miejscu.
Zaś matka nie śpieszy się już tak, jak wtedy
Siedzi w ogrodzie skryta bielą i patrzy na zachód
- Jak piękny, jest jest świat! Tak odmienny od tego
W którym *nie*godne było mi żyć.
A wtedy się obudziłem.
I pojąłem, że sen trwa. I trwać będzie.
Za oknem prostytutka wysiada z ciężarówki
Wypada jej różaniec.
Robert Hiena, 17 october 2010
Ignorowany przez czas
spoglądasz przez lewe ramie
szukając za sobą śladów
swoich pierwszych
dorosłych kroków.
Robert Hiena, 29 september 2010
A gdy słowo - miast ciałem
flegmą się kryje
ty patrzysz i płaczesz
gdy ból bruzdy ryje
nachodzi powoli
zabrania oddechu
odbiera nadzieję
i siłę twej woli
gwałci, pożera
uciec już pragnie
ty zaś przyglądasz się
temu dokładnie
i liczysz.
.
Robert Hiena, 13 september 2010
Zapewne w ostatnim odruchu
Podjąłby się zadania
gdyby nie fakt, że nigdy
Nie potrafił istnieć.
Patrzył jedynie z rękoma w krwi
rozłożonymi na boki
trzymając w dłoniach
wyrwane gwoździe
Zaś stwórca jego się śmiał.
Jak na podobieństwo jego
na ziemskim padole powstały
Podobne Happeningi.
Robert Hiena, 21 september 2010
Rozprowadzasz roztopiony umysł
po płonącej powierzchni własnych wątpliwości
A gdy już zacznie wrzeć, odchodzisz
zostawiając na pastwę losu swe wspomnienia
marzenia, wiedzę, ambicje i rozum.
Zapychasz otwory którymi leciała woda nadziei
napędzając magiczny układ swoją mocą
gdy zaś wszystko usycha
spoglądasz sobie w oczy i nie wierzysz
Że jesteś aż tak ludzki, by zapomnieć.
Gdy w końcu słońce i planety stają w miejscu
a powietrze wibrować przestaje, tój wrzask
w ciszy umyka, zaś jedyna rzecz, która istnieje
to ty i twoja wiara w to, co nigdy nie nadeszło
spalone na powierzchni własnych wątpliwości.
Robert Hiena, 6 september 2010
Czymże jestem?
Słowem złotym, blaskiem pokrytą
koroną? Z diamentami, co słowo
oplata niczym wieniec laurowy?
Czy pragnę dobroci i piękna
jak ludzie marzą o świecie takim
realnym? A jakże, z przesytem
wszystkiego, co wzbudza zachwyt!
Czym więc jestem?
Jękiem ulęknionych, co świata się boją
widzieć, jak prawdziwie stoi
gdy patrzą pod nogi na bruk
Uciskając dookoła szyi pęta rzeczywistości
miażdzy serca i ucieka z życiem, śmiejąc się
Najpodlej jak się da.
Wszakże jestem wrzaskiem ubogich żyć, poezją.
Robert Hiena, 11 september 2010
Gdy spoglądasz w niebo
A tysiące gwiazd
milczą, oznaczać to winno
Żeś nie jedyny, co pragnie
usłyszeć odpowiedź.
Zwieszasz głowę patrząc w ziemię
zaś ziemia sunie powoli, jak powinna
Udowadniając tobie, żeś nie tylko ty
Na tym świecie, co nie rozumie
Gdy wciągasz zapach dymu
Zamykasz oczy i widzisz siebie
W odległym miejscu, gdzie tylko ty
możesz iść i z którego możesz wrócić
Za Złotymi Wrotami Marzeń.
Robert Hiena, 17 november 2015
Wszyscy kolektywnie wysmarowani
czernią - bielą - czerwienią - błękitem
spoglądamy na produkt jakościowy
- Bo statystyka to działka Stalina.
Binarna moralnośc lemingów - serc
pozbawiona
znikomej choćby nuty logiki.
Gloria victis - tylko kto będzie
po nas sprzątać?
Robert Hiena, 20 september 2010
I chwała Temu, co świat widzi
tak jak winno się polegać na nim.
Zalepiasz lepką mazią dziury w całym
widząc wszędzie jedynie cieniutkie żyłki
pajęczyny, którą kiedyś murem zwałeś
A stał on i chronił przed tym, co nieuniknione
Gdy człowiek wyczuje, że zapach trawy
tak naprawdę jest podejrzany
I szaleństwa dostąpi, gdy zdaje sobie sprawę
jak fałszywie postrzega otoczenie
które pije z nowego życie
A wtedy każdy z nas uderzy się w pierś
spoglądając w niebo i plując
w odpowiedzi sami siebie opluwając.
Robert Hiena, 16 october 2010
Dlaczego patrząc w okno
widzisz świat lepszym, niż
tak naprawdę jest?
Po co patrzysz w lustro
różnym kątem, skoro
nic to nie zmienia?
Czy widzisz w człowieku
coś więcej, niżeli tylko
zwykłego człowieka?
Znajdujesz obrazę cięższą
jak nazwać zwierzę bardziej
ludzką istotą, niż jest?
Po co spoglądasz w przyszłość
która tak naprawdę malowana
jedynie krwią i chciwością?
Unikasz głupoty innych
w nadziei, że to cokolwiek
może dać, w świecie gdzie jest?
Po cholerę szukasz słów gotowych
marnować się na ocenę rzeczywistości
która i tak rządzi się każdemu inaczej?
Na jaki cel przeznaczasz swoje domysły
które miały podnosić poziom społeczeństwa
na sprawy nierozwiązane od wieków?
Odejdź od okna i wytrzyj lepiej lustro.
Siądź w fotelu i zastanów się. Tak naprawdę
Nóż jest ostry tylko z jednej strony.
Zachowaj odrobinę klasy i pokłoń się przed tym
co niszczyłeś od urodzenia, tym samym użyj
ostatniej swojej deski ratunku i zamilknij
Na wieki, bo twoje i moje istnienie nie widzi sensu
w ciągnięciu tego teatru, którego linkami operujemy
Tak naprawdę my sami dla siebie samych.
Bądź samodzielny. Wiesz, co zrobić.
Robert Hiena, 13 september 2010
Poczekaj i spójrz
Na ten piękny świat
Pokryty rosą nadziei
na lepsze jutro.
Zachwyca się sam sobą
i napędza oleistą mazią
Drżąc po cichu we własnym
Nieodkrytym świecie.
Czy istotą ludzkości jest to
że każdy z nas musi być
na siłę bardziej ludzki
od nie mniej ludzkich zwierząt.
Którym to czasem brak
jedynie garnituru z krawatem
by Szatanem ich pozwać
Bo i mową nie grzeszą
Robert Hiena, 20 august 2010
Zatem dlaczego
niby co by po to
sięgnąć po księgę
ostatniego rozrachunku
oblizując wargi
ze słonego potu
ciesząc się tępo
z własnej głupoty
Zatem po co by
niby dlaczego
zamykać rozdział
który się nie chce czytać
A jakby tak uciąć?
nie zadając więcej
głupich pytań
oblizując wargi
Dlaczego niby po to
co to i jak
dlaczego?
Robert Hiena, 11 october 2010
W zamyśleniu odsuwasz twarz
od spraw które spisałeś
na pożółkniętej kartce papieru
pachnącej dawnymi czasami.
Zamykasz oczy nie chcąc widzieć słów
a widzisz obrazy, jakich nie chcesz
nigdy wiecej ujżeć w swej duszy
odległe i tak bliskie.
Zamykasz księgę. A ona otwarta
i prosi o czytanie, sama się czyta
tworząc ciężką atmosferę
przytłaczającą zmęczony umysł
Robert Hiena, 21 august 2010
Papierowe laleczki każą
Sobie tańczyć dookoła ognia
A ty nic
Jakby skoczył, odparłbyś
Że to niebo jest piękne
Ale jednak
Język twój sztywny
Wyciska łzy z bólu
Skurczu umysłu
Ubytku mózgu gdy inni
Walczą, by ogień jednak
Nie musiał gasnąć
Robert Hiena, 8 october 2010
Arcyludzkie pojmowanie rzeczy
pomaga w odnalezieniu tego
co ty i oni mają w szanownym
a zarazem głębokim.
Drobnoustrojowe zachowania
domniemanych prawd
precinają powietrze
elektryzując wszystko
dookoła i wszystkich
Rozdmuchując popioły
własnej nierozumianej mediacji
napotykasz tych, co pragnęli
a danym im było uciec.
Robert Hiena, 3 december 2010
Depczę dokładnie
każdy z kwiatów
jakie nie-daj-boże
można dać z uczuć
bliżej nieokreślonych.
Spluwam na słońce
które świeci mi
prosto w twarz
a ja nie mogę patrzeć
z podniesioną głową.
Wstrzykuję rozpaloną
swoją nienawiścią do
twojego jestestwa
siarkę, najgłębiej, by czuć
i nie zapomnieć, jaki jesteś.
Oddycham dymem palonych
własną wyobraźnią ciał
z obojętnością patrząc na świat
gnijący między palcami stóp
kroczących po padole.
Wznoszę hymn uwielbienia
samego siebie, mieszany
ze smoły, gnoju i uczuć
w kotle, na ogniu własnym
pędzony do oporu.
Z daleka od was.
Robert Hiena, 29 november 2010
Muszę przyznać
że podoba mi się
widok krwi
i agresji północy.
Przynajmniej COŚ
się dzieje.
Mogliby jednak użyć
bardziej wysublimowanych
i etycznych środków.
W końcu - zabijanie
to grzech ŚMIERTELNY.
Robert Hiena, 1 january 2011
Boryna kroczył po polu
sypiąc krwawą dłonią
popiół spalonych dzieci.
W wersji polskiej udział
niechętnie wzięli:
-Ja i moje inne ja.
Może każdy z was,
w końcu to Bóg decyduje
komu petarda upierdoli
kawałek twarzy.
Szczęśliwej wymiany
kalendarza - wyrywanego.
Bo chyba on jedyny
daje mi jakieś sensowne
rady jak żyć, by wyrwać
jego ostatnią kartę.
- déboire .!
Robert Hiena, 27 january 2011
Czarna Madonna
spogląda w twe oczy
pogłębiając troskę
o ludzkie istnienie.
Napędzana ropą,
z prędkością pocisku
uchwala ustawy
i dokonuje aborcji.
Przepełnia rzeki
i całuje dzieci
w hospicjach
na dobranoc.
Uśmiecha się
na znak krzyża
półksiężyca
mijającej sekundy.
Odchodzi w wybuchu
emocji wiary
oraz tego
co pragnąłeś ukryć
Istnieje w snach
bo tylko one
trzymają ciebie
w realiach świata.
Mamrotliwie pod nosem
powtarzając jak mantrę
słowa biskupa o tym
że na pewno istnieje.
Robert Hiena, 23 august 2010
Nie lubię słów nietroski
które brzmią twoim głosem
gdy patrzysz szklanymi oczami
na moje osamotnione "nie".
Zachowujesz styl tego, co trzeba
nie widząc sensu w istnieniu
tego, co powoduje łzy.
A słowa dziś jak dawniej
umykają między wierszami
dając pożywkę temu
co miało nie istnieć.
Robert Hiena, 11 october 2010
Ubarwienie rzeczy nieciekawych
I chrzanienie głupot pod
wezwaniem
Najświętszych metafor.
A i owszem, sprawia to radość
Wręcz perwersyjną satysfakcję
Zastępującą nawet seks
Gwałcąc umysły nawiedzeńców
Klepiesz wiązanki słów
Co nigdy nie wniosą Zrozumienia
Łamliwe pióro jęczy z żalu
Musząc czytać tą szmirę
Jaką nazywacie „poezyją”.
A ja sam na środku świata
Śmieję się sam z siebie
Wywracając kartki
Na lewą stronę.
Robert Hiena, 2 october 2010
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
łkające w języku niemowląt marzenia
umierają beztrosko bez świadomości
co ich nie zdążyło otoczyć.
Animalizując pojęcia jakich nie znałeś
zdajesz sobie sprawę z faktu
że tak naprawdę personifikowałeś
jedynie swój chory umysł
Zieloną wodą i powietrzem pędzony
Glob obraca się powoli, nie widząc tego
co dzieci jego pragną i rżną wnętrzności
byle dalej, byle mocniej
Interweniując ostatkiem logiki
skaczesz z wieżowca i rozumiesz wszystko
co miało być i będzie i co było
a już nigdy ciebie nie dotknie.
Rodzajowi ludzkiemu rzucone na pożarcie -
wyjące w języku dorosłych idee
wznoszą się dumnie świadome
co mogły otoczyć.
Robert Hiena, 7 october 2012
Zapukał wiatr w okno
OJOM zapełniając
potencjalnymi
ZAWAŁOWCAMI.
A pomyśleć, że kiedyś
patrzyłem w lustro
z uśmiechem
bez skrępowania
Przestańcie się śmiać!
Nie znoszę tej ciszy
w której muszę zmyślać
wszystkie problemy.
Robert Hiena, 22 september 2010
Oddychasz powietrzem
wyplutym przez twych wrogów
Trawisz pokarm przez nich tykany
nie truty zaś, a akcie pogardy.
Zapładniasz umysł ideą
że jutro będzie inaczej
A gdy już patrzą ci w serce
Upuszczają słoną myśl.
i słowem ranią.
Robert Hiena, 23 september 2010
Gdy BOGOWIE się do ciebie
pragną uśmiechać, ty NIGDY
NIE potrafiłeś odpowiedzieć
Tylko ty u twoje ego nusi
cichą pieśń, gdy oni MOGLI
ISTNIEĆ z dala od ciebie.
Od tego, jak SAMODZIELNIE
spoglądasz na sprawę, zależy
czy wszystko będzie realne
W tym odruchu litości rzucasz
odrobinę TWEJ żenującej siły
zapychając krwią resztkę swej
DUSZY!
Robert Hiena, 12 july 2013
Przelewasz wirtualną krew w pojednaniu
Z tymi, których krew pochłonęła gleba.
[Użytkownik się zalogował]
Skryjesz swą twarz za maską Anonima-
-nie znając nawet jego prawidziwego imienia.
Ogłaszam Rewolucję!
Łapcie karabiny, piszcie, piszcie nim amunicja
okaże się ślepa. Spluń w monitor - nie odda pałką.
Podczas zamieszek w Egipcie śmierć poniosło (…)
[Użytkownik się wylogował.]
..
[*]
Robert Hiena, 3 september 2014
Wojenko - cóż z Ciebie za Pani?
Z arogancją mlaskasz przed twarzą
Palcami po mapach krwią mażesz.
Nielubiana a szarpana.
Pazurami wbijasz się w kochanka
i jak modliszka, pieścisz czule.
Przybranaś w szkarłat spoglądasz ropą,
świecąc łuskami zębów.
Głosem eksplozji wrzeszczysz:
"I tak do mnie wrócisz!"
I wrócę.
Z sentymentem.
Robert Hiena, 12 august 2014
Aż dziw, że nie wyłamałaś palców!
Kręcąc różańcem niczym łańcuchem
w motorpile.
Wycina chwasty lepiej od Stihl'a.
Nic tak nie smaruje ducha
jak zdrowa porcja świeżego jadu.
Jeszcze ciepły.
Mózg chodzi wtedy jak silnik.
Czasem się dławi - no ale.
Ma swoje lata.
Czasem zadymi, zafurkocze głośno
Ma swoje małe grzeszki.
Wymaga serwisu, co tydzień.
Ale wtedy czujesz, że żyjesz.
I możesz dalej, za przyzwoleniem -
furczeć i warczeć na innych.
Dla osłodzenia życia wartego tyle,
ile listonosz przynosi w kopercie.
Bez końcówki.
Robert Hiena, 4 october 2010
Dobywasz ostatnich słów
które chroniły twe serce
i rzucasz je śmiało
na zwinny wiatr
One zaś pędzą ku twoim
nadziejom ponad światem
i ponad wrogami
Lśniąc złotem i nucąc
cicho anielskie pieśni
witane hukiem dzwonów
okrążają glob
W poszukiwaniu jedynego
który ci ducha zniewolił
uśmiechem czułym.
Robert Hiena, 14 january 2013
- Małe jest piękne!
Krzyknął Otto i dał ludziom
Słońce Na Ziemi.
Pójdź, pokaż, niech widzą
niech uklękną w podzięce
kryjąc twarz ulotną.
I zalśniła Posłańczyni,
niosąc wieść ciepłym porankiem
tym Nieskazitelnym.
..
Jesteś dumna ze swego Malca?
Robert Hiena, 7 october 2010
Czy widzisz w oczach diabła
błysk ludzkiej samooceny?
Szurasz kopytami
rażąc warknięciami czerwoną
płachtę cudzych zdań.
Zaostrzone rogi pragną
umoczyć się w trzewiach
słów istot białych
I czarnych nie bacząc
na podobieństwo do
waszego wspólnego Boga.
Robert Hiena, 7 october 2010
Zapychasz mózg informacjami o istnieniu
spoglądasz w myśl gładką burząc ją
wyrzutem ku sobie samemu.
A świat tupie do rytmu gasnących gwiazd
patrząc pod nogi i sypiąc sól na rany
wyszarpane własną ręką.
Ty zaś idziesz w tunelu własnej naiwności
sycząc ku cieniowi swemu
z ukrytą nutą zawodu.
Robert Hiena, 8 october 2010
Gdybyś był jako jeden
i nie miał prawa głosu
co byś zrobił?
Czy sam sobie kłodę
w nogi cisnął i
zawrółcił, by się potknąć?
Dałbyś sobie w łąpę
by móc posprzątać śmieci
powstałe z własnej chciwości?
Twierdziłbyś że biel
to czerń i odwrotnie
bo możesz tak mówić?
Nie masz możności
władzy nad sobą
tak jakbyś tego chciał
Więc usiądź wygodnie
i pozwól innym
kontrolować twoje odruchy.
Robert Hiena, 3 october 2010
Krople życia uderzają o podłogę
bezgłośnie urywając pulsującą
nadzieję przedłużenia gatunku
Ty zaś się cieszysz tępo
z własnej naiwności i pustego
odczucia chwilowej ulgi
Wycierasz pot z czoła po wszystkim
co jedyne sprawia ci radość
w twoim bez-uczuciowym życiu.
Napawasz się upływającym czasem
gdy zaś chłód i ból powracają
ty znów nie radzisz sobie
z rzeczywistością
Robert Hiena, 11 october 2012
Zadrżały ściany
otoczki szklanej
pancernie wzmacnianej
Wybijając jedynie
rozumy rozumnych
i raniąc odłamkami
ich serca
A sufit runie
na głowy świadomych
pragnących zrozumieć -
...
Robert Hiena, 27 september 2010
Popełniwszy symbol wiary
uchodzi tobie płazem
bycie uszanowanym
przez siebie samego.
Zraszanie krzyża krwią
jest modne, gdy wiara
co go trzymała, rdzewieje
a on usycha i opada.
Paradoksalnie nienawidzisz
to co powineineś kochać
i patrzysz złowrogo
na jedyna prawdę Boga-
miłości bliźniego.
Jak siebie samego -
ranisz zuchwale
spoglądając psu w oczy
nie widzisz świata
Robert Hiena, 30 july 2014
Kto by pomyślał, że posiadasz
naturę prawdziwego grzybiarza.
To tu, to tam - miast zbierać,
siejesz - trujące, jadowite
tak bardzo ludzkie.
Kiedyś wytrujesz cały świat
dasz im posmakować swych specjałów
Na odległość. Z zacisza betonowego schronu.
Robert Hiena, 27 september 2010
Tworzę świat, takim jaki chcę!
Zakrzyknął, po czym umarł.
A słowo po nim nie zostało
I wzrok na niego nie patrzył
Gdy inni wzdychali w milczeniu
Rozglądając się za złotym cielcem
Który miał im dać niebiosa.
Podszedł do skały i ją pogładził –
Zrozumiał, jak powinno być
Gdy każdy z nas ulatnia swój umysł
W cichym drżeniu swojej małej
Wybujałej osobowości
Podrygując nerwowo
Podwieszeni pod sufitem
Na wyżynie własnego
Samo-doświadczenia.
Robert Hiena, 31 august 2010
O zachodzie słońca spoglądasz na wschód
gdzie twoje idee padły razem z duszą
zalaną czarną jak smoła siłą
tego, co inni zwą dumą.
Zabijasz w duchu i ranisz na ciele
własne liście, paląc je doszczętnie
a one zaś walczą zaciekle o to
co powinny otrzymać
Zapominasz o ojcowskiej miłości
wiedziony siłą jakiej pragnąłeś
i jaka daje ci satysfakcję
większą niż śmierć
Zaś gdy pole będzie spalone
a liście zdeptanie, ty spojrzysz na to
od boku, widząc, że dostąpiłeś
cudu autodestrukcji.
Robert Hiena, 11 june 2015
Powtykali szpilki w oczy
jak w poduszki - jak ci pościelili
tak się męcz.
Perpetuum Mortem -
napisali na ścianie krwią,
sztuczną - bo taniej.
Zatknęli czarną flagę na maszt
swojej falującej ignorancji
zapominając jak zawyć.
Homo Homini Deus Est -
bo nic co ludzkie, nie jest wolne.
Robert Hiena, 26 september 2016
RADYKALIZACJA!
W zapachu zmurszałych świan-
w wilgotnym powietrzu swojego
podgniłego oddechu.
KOLEKTYW.
Szaleństwo wymaga poparcia-
diagnoza umysłu światłego
nie daje satysfakcji
INSTANCJA?
Chociaż gdyby trochę inaczej-
wyjść nieco przed szereg
zadąć w trąby wojenne?
NONGRATA!
Świat zalśniłby kolorami
jakich człowiek nie widział.
I nigdy by nie pojął.
.
Robert Hiena, 25 august 2010
Uśmiechasz się z ulgą
na uczucie rozpalonej igły
wbijanej powoli pod paznokieć.
wzdychasz cicho na widok
ciepłej i martwej krwi
- jej to nie robi różnicy
wciągasz zapach palonego mięsa
wgryzasz zęby w zgnily owoc
swoich nędznych nadziei
wyciągany wiecznie
od początku
do konca tego
co powinno dawno być skonczone
nim ty się skonczysz.
Usmiechając się z ulgą
na widok igły
wyrwanej z milością
spod paznokcia.
Robert Hiena, 1 july 2015
Potępione wybryki oscylatorium
neuronowego.
Kto czyta instrukcje? Naprawdę?
Na świecie jest tylu ludzi sukcesu.
A żaden nie przeszedł
okresu gwarancyjnych
darmowych serwisów.
Domowe strojenie tranzystorków
zalewaniem ich płynami
(i półstałami) jest wcale dobre.
Czas wymienić baterie.
Robert Hiena, 10 october 2016
Spod złotych kopuł
prosto pod rynnę.
Sparzeni marzeniami
świata idealnego -
pozbawionego elementu
niespisanego Słowami.
Rozdarci w chaosie
spoglądają za mury
łamiąc swe karki
i stygnąc w lepiankach
Własnej - Naszej - Wszystkich
Ja-Wiem-Lepiej.
Robert Hiena, 10 october 2016
Spaleni w słońcu własnej hipokryzji
przyjmują baty z ludzkiej głupoty
człapiąc przez rozległe pola
marzeń o byciu ślepym.
W szeleście kajdan swoich ograniczeń
wbijają kule w mięso swych braci
krzycząc do lustra czyja to wina
winiąc świat za bycie ślepym.
Ciągnąc za sobą słowo zwątpienia
w uśmiechu patrząc na płonące ściany
zbudowane z nadziei i marzeń tych
którzy nie chcieli oślepnąć.
Robert Hiena, 10 october 2016
Podano na tacy
(ze złota i ropy)
przerzuto i wypluto
(kiedyś się nauczy...)
by wytrzeć Konstytucją
(zna ją każdy!)
i zetrzeć ją w proch
(a media milczą?)
W alternatywie zdarzeń
(jak z lustra)
zakreślono krzyżem
(przydatny wynalazek,)
plany stawienia
(niech żyje rewolucja!)
Ściany - zbudowanej
(z fałszu i uśmiechów)
Przed którą wszyscy
(ja też?)
Staną rzędem
(...)
I wyszepczą swe słowa
(...)
Których nikt nie chce słyszeć.
(koniec?)
...
Robert Hiena, 23 august 2010
Błękitna chmura nad twą głową
wysącza krwawy deszcz odczuć
nad tym, co wspomnienie nazywało wagą
czegoś, co kiedyś istniało
nie nazwiesz "nie"
Zaś ciche wzdychanie
zastąpić nie może
tego co ongiś znaczyć powinno
stalowe, lśniące i dumne
"TAK"
Robert Hiena, 16 september 2023
Naprężone żałosną nutą struny
brzęczą wpojonym przez lata
fałszem.
Wpychają w usta dźwięki, których
wymówienie powoduje refluks
dopiero kiedy
muzyka zagra.
Niektórych wad nawet sam
Stradivari nie naprawi.
nikt.
Robert Hiena, 20 august 2010
Prestiż działań polega na
CZY tobie cokolwiek dolega?
Zapytasz o zatkane dziury
a sam nie podasz spodobu
na lepsze wyjście ze stanu
czy TOBIE cokolwiek dolega?
A wtedy z nieba spadnie
paląc neurony mózgowe
świadomość tego, co
czy tobie COKOLWIEK dolega?
i zatka twe usta czyniąc
to, co powinno być.
czy tobie w ogóle DOLEGA?
Robert Hiena, 5 september 2023
Zapleśniałe słowa budzą ukradkiem
strumienie strun drżących echem
Czy myśli kiedykolwiek miały sens?
Zapycham oczy pustymi myślami,
gnijącymi od lat w piwnicy
tego co-
...
Czasami sam nie wiem.
Strząsam z ramion pył osiadły
na myśl o którym
chce mi się rzygać.
Robert Hiena, 8 september 2023
Bezsenność znerwicowanych neuronów
pulsujących boleśnie, pchanych ku szaleństwu
Przez krew zmrożoną szokiem
który powinien być oczywistością.
Drżąca struna myśli - wibruje
nie dając chwili wytchnienia
Wiercąc echem swego żalu
coraz głębsze szramy
na umyśle ociężałym.
Robert Hiena, 24 march 2016
Uciekasz myślą od słów powszechnych
złocąc swe wizje, kując je spiżem
Natchnienia w perfumie i sensu,
ładu szukasz daleko
gdzieś, pomiędzy wersami.
A słowa dziś, jak dawniej
złudne toczą koło
skrzypiąc na drodze mulistej
tonąc w odmętach bezmyśli.
Robert Hiena, 23 january 2016
Skryba spokojnie umoczył pióro
w inkauście ze złudzeń, nadzei
i pychy.
Wytoczył słowa ciężkie,
rwąc pergamin słowami
"Życie jest piękne".
.
Skryty w Archiwum Idei-
w gablocie ze złota spogląda
na wszystkich z wyższością
Snując nieme nadzieje
w sercach nieuleczalnych
jątrząc rany zadane
Inkaustem ze złudzeń, nadziei
i pychy.
Robert Hiena, 23 january 2016
Kto by pomyślał
żeby zapach palonego mięsa
i zmurszałych cegieł
oznajmiały
Nowy Najlepszy Świat?
W dźwiękach jęku stali
i szumu wody umierających rur
Wszystko powoli odżywa
wracając do normy
Po długiej Chorobie.
Kto by pomyślał
żeby zapach świeżego powietrza
i mchu na korzeniach
oznajmiały
Że jednak nic się nie zmieniło?
W dźwiękach jęku drzew
i szumu wody górskich potoków
Wszystko żyje jak dawniej
niezmiennie
Jakby nigdy nie było inaczej.
Robert Hiena, 12 september 2010
Siedzisz spokojnie i analizujesz fakty.
W końcu myślisz, że się przydał.
Spokojnie przeciągasz się patrząc
Jak milczy.
Oblizujesz leniwie palec doglądając dzieła
Na mięsistym płótnie wyrytym stalą
najpiękniejsze dzieło, stygnące
Powolutku.
O! Już słyszysz pierwszych fanów.
Uśmiechasz się w duchu, jak będą
przyglądać się twojej sztuce
Oddechowi ostatecznemu
Robert Hiena, 23 june 2015
Obyście wszyscy złamali karki
od patrzenia w waszą przyszłość
i łeb zwiesili - bo tam jest ostatecznie
wasze miejsce.
Naiwnie tworzycie iluzje celu
czegoś co celem było same w sobie
- myślicie że Bogowie Was wybrali.
To wy Ich wybraliście. I mordujecie-
Siebie i Ich.
W imię podniesionych głów
odsłaniając gardła
Już nie zębom. To bezcelowe,
stal jest w modzie od dawna.
Bardziej ludzka.
Robert Hiena, 30 june 2015
Bug-Chonor-ojczysna!
Kosa w żebra i trzy kilo ołowiu.
prosto w serce.
Jak dobrze, że Bug nie był
żydem-czarnym niemcem
i gejem. W turbanie.
Prawie.
Bo każdy myśli za siebie.
Lub tworzy. Powinien.
Gdy mózg odpowiada za coś więcej
niż trzymanie moczu i śliny
w miejscu publicznym.
Robert Hiena, 8 july 2015
Wypisane na twarzy słowa
zuchwałości - palcem,
- żeś se oka nie wybił!
Zatępiona wizja wynika raczej
z zapchanego umysłu.
Tym, co każdy winien wydalić
i filtrować na przyszłość
Ale czego wymagać od ludu
nie znającego sensu życia?
Robert Hiena, 12 october 2015
Wydęły się lica trupie
napchane chomiczo
niewypowiedzianymi prawdami
Inną stroną przemówił -
bo lżej, stac nie trzeba
i schudnąć można.
Zaś inni łapią i biorą
i jedzą z tego wszyscy
Bo taka juz jest natura ludzka
Robert Hiena, 5 september 2010
Czy uwierzysz bogu, gdy powie
że kocha?
Czy czujesz jego ciepło, jak bije
od posadzki?
Praktykujesz ortodoksyjny kanibalizm
widząc wszędzie symbol
jedynej rzeczy, od której
tobie staje.
Wulgarnie całujesz stopy
myśląc o obnażonym łonie
własnej sąsiadki.
Ale ty wierzący. Jak inni
co pragnęli poczuć
legalnego narkotyku
ciemnogrodzkiej rodziny.
Robert Hiena, 5 september 2010
Czemu jak wstaję
zawdzięczam ten stan
gdy trzewia pali ból
zaś umysł niszczy zemsta?
czy nie każdy każdemu bratem
jak każdy każdemu wilkiem?
co naskoczy na zad i zagryzie
bo to ludzkie - zadowolić
i zostawić w bólu
tylko krwi brak.
Elegancko rozegrane.
Robert Hiena, 20 august 2010
używszy swych boskich umiejęności
względie głęboko, lecz formalnie dobrze
rozmyślasz na sprawy jakie ci dano
na chwilę obecną, by móc funkcjonować.
W binarnym kodzie miłości ślesz pozdrowienia
swym wirtualnym uczuciom
spładzając syna deklaracją
napisaną między gwiazdkami.
faktyczną satysfakcję daje ci świadomość
posiadania tego, co pewne acz nierealne
przyciskając plastikowe klawisze
tworzysz własne imperium.
zaś bogowie płaczą na myśl o czasach
w jakich przyszło im istnieć
i znikać tylko za rozkazem palca
na przycisku zasilania.
Robert Hiena, 31 august 2010
Ukreśliwszy pewnną granicę
wycierasz pot z czoła
albolwiem chwała twemu narodowi
co powstaje w plamach atramentu.
Wykreślasz to, co zbędne
nadając temu otoczkę utopii
która może nastąpić
ponieważ ty dzierżysz pióro
Spoglądasz przez okno
na słoneczne pola
widząc , że to, o myślisz
jest dobre
Gładząc lwią grzywę
jesteś prawdziwym władcą
nieistniejących narodów
sprawiedliwym ojcem
Tego, co zawsze się liczyło
i miało mieć cel w nicości
prekursorem życia
i dawcą ideologii
Robert Hiena, 31 august 2010
Z głupim entuzjazmem rozglądasz się
po pomieszczeniach
które pachną nim;
co patrzy na ciebie dumnie
mądrymi oczami dorosłego
ty zaś uśmiechasz się i machasz
bo wiesz, że to co robisz wystarczy
Patrzysz w lustro widząc tylko siebie
jednak w duchu widzisz to
co on widzi na dnie szklanki
paląc cygaro
omijając sprawy codzienne
gładzi futro na pysku
wzdycha, myśląc o tym
jak ty piszesz w pamiętniu
o kolejnym sprośnym śnie
który skończył się jak zwykle.
Robert Hiena, 27 august 2010
Erupcyjna samoświadomość barw
ożywia umysł falą gorąca
gdy powstaje coś z niczego
a dusza na płótnie
zostaje zamknięta.
Czas zaś nie płynie
a chwila utkwiła w zapachu
oleistych barwników
zostawiając wieczne świadectwo
twojego istnienia
A nieśmiertelność jest kalectwem
która osłabia ducha tylko
wtedy, gdy nie uwiecznisz
swojej duszy w jej kopii
mądrymi pociągnięciami pędzla.
Robert Hiena, 10 september 2023
Smalące węgle nienawiści
do odbicia, tego w duchu,
naprężają swe muskuły, drżąc
i wibrując do dźwięku ciszy.
Rytmiczne pulsowanie zapewnia
ból głowy nie dając odetchnąć
od palącej fali rozgoryczenia.
W tym momencie nie jest już
potrzebna nawet pojedyncza iskra
Bo pożar tli się od samozapłonu.
Robert Hiena, 26 september 2012
Natchnione słowa
szukają ujścia z cienia
łkając bezgłośnie
nad nie politowanym losem
Wzdrygnęli się jedynie
na słowo "czuwaj"
beznamiętnie rzucone
nie posłuchali przykazania
Robert Hiena, 27 february 2011
Spoglądał szklanym wzrokiem
za oszronioną swą duszą
popękaną szybę nieznanego.
Wzory nie były tak piękne
jak wyrysowane mrozem
zimą, we własnym domu
Nie stopnieją, gdy będzie
odrobinę cieplej, kiedy
przytuli nas ktoś Luby
Nie naprawi ich szklarz
bo dawno stracił zaufanie
do szklanych oczu
Wyjdzie obracając się
na pięcie w swoich butach
odchodząc w swój świat
Zostawiając w ciszy chrupot
pękających szyb doglądanych
szklanymi oczami od łez
za tych wszystkich, którzy...
...
...
Robert Hiena, 23 november 2010
Zamyjakące się sprawy
nieco za bardzo
przytrzasnęły ci palce.
Nie potrafiłeś przemilczeć.
Zabawa się rozpoczęła
Robert Hiena, 23 october 2011
Pragnę by do bram piekła
zapukał Ziemski klucznik
ukłonił się wpół Szatanowi
i pocałował w kopyta chwaląc
Siebie Samego oraz Całą Resztę
w wielkim dziele swojego życia
od początku istnienia, gdy pękła
najcięższa gałąź
a spadając wybiła z głowy to,
co powinno pomóc w przeżyciu
inaczej niż banda roztoczy
lub tasiemców.
Bo Śmierć była szkieletem ludzkim
i takim zostanie zapamiętana.
Robert Hiena, 30 october 2010
Zaciskasz pęta swoich rozkosznych
rozmyślań na jej szyi. Może pomoże.
Wybity numer na czole traktujesz
jak jakiś znak, który tylko ty widzisz
Czy bycie takim jak inni sprawia może
tobie taki ból, że musisz czuć cudzy
Bo swojego nie jesteś w stanie wyłapać
w kakofonii rozżalenia otoczeniem?
Patrz dalej i czuj bliżej, to jedyna rada
która może pomóc tobie w unikaniu
Deptania swoich własnych fekaliów
porzucanych bezmyślnie pod siebie
W odruchu bezsilnej słabości patrzenia
jak inni widzą ciebie, jakim nie jesteś.
Robert Hiena, 26 october 2010
Pociągnąwszy kolejny łyk
spoglądam w tępy portret
niby nie żyje, a patrzy
z jakimś wyrzutem i pogardą.
Zapewne zazdrości, że mogę
ot sobie ulżyć w codziennym
bladym życiu, a on się gapi
i nawet słowem nie odezwie!
Cholery idzie dostać, patrząc
na dno ukojenia, znikającego
z każdą płynną chwilą. Zapewne
już nigdy nie spojrzę mu w oczy.
Robert Hiena, 11 february 2011
Przytykasz do ust
złotą strzałę namiętności
posyłając śmiertelny cios
prosto w serce ukochanego.
Czternastego dnia
drugiego miesiąca roku
mordujesz systematycznie
naiwnych i ślepych
Zatopionych w zieleń
twych Amazońskich oczu
zbyt dzikich by pojąć
i zbyt gęstych by wyjść.
Robert Hiena, 29 august 2011
Zapukał do drzwi wsypując piach
ze swoich sandałów na mój talerz.
Niezłe powitanie, jak na kogoś
kto kiedyś, KIEDYŚ mnie szanował.
Pozwoliłem sobie nie kończyć obiadu
i wyprosiłem go z salonu, by pokazać
Na ile warta jest nasza przyjaźń
ułożona stertą listów na biurku
Porzuconym gdzieś na środku sali.
Robert Hiena, 11 february 2011
Siedziała w kałuży
pod pałacem, obok
prostego krzyża
wśród krzyczących ludzi.
"Sprzedam wyprawkę
dla niemowlaka.
Nowa, nieużywana"
Dłonie jej ściskały kartkę
zbroczoną tuszem
niczym krwią i bólem
A ludzie patrzyli przed siebie
w hołdzie Wielkich Poległych
nie widząc pod nosem
realnego świata
napisanego goryczą
podkreślonego żalem.
Robert Hiena, 10 february 2011
Za nim zapłaczą jedynie
Oczadzone nienawiścią kominy
Zdążył zdjąć okulary druciane
Z pomocą strażnika
Oddany w ręce Boga
Do którego trafi
Przez piekło
Takich zachowań
Chłopiec nie widział
Przez swoje (aż)
Siedem lat życia.
Teraz unosi się
Ponuro nad światem
Podziwiając widoki
Niesiony przez wiatr
Nie on jedyny
I nie ostatni.
Robert Hiena, 21 february 2012
Zagląda w oko temu, który ślepy
a widzi mimo wszystko to
co inni nie chcą słyszeć
namacalnie, po prostu.
Z przekąsem tupie nogą
niecierpliwie gładząc wąs
nie mogąc usiedzieć na parkiecie
gdy dookoła płoną stoły
Pomyśleć, że można nazwać wariatem
tego, kto nie łyknął tabletki i mówi
że jest mesjaszem
a artystą ogłosić szaraka
co fekaliami portret Najwyższego utworzy.
Robert Hiena, 5 december 2010
I
Gdy słońce zagasa
w twoich oczach
udajesz wiarę w kogoś
kto nigdy nie powstał
II
Woda usycha na twoje
spojrzenie człowieka
chcącego więcej
niż powinien mieć
III
Obudź się i zmieć kurz
z ramion i ducha swego
bo możesz nigdy nie
zrozumieć swego życia
IV
Odetchnij powietrzem
jakie daje ci los
a zrozumiesz co napawdę
rządzi tym światem.
Robert Hiena, 12 october 2011
Spoglądali mi w oczy błagając o audiencję
BOGOWIE!
A żaden nie miał programu, ambicji, planów
Jak poskładać mój organizm w jedno spójne
kosmiczno - cielesny ustrój.
Od Egiptu, poprzez Celtów, na Chrystusie kończąc.
Jakoś brak nowości u wszystkich Bogów.
Za dużo wymagają.
A za mało dają.
A błogosławieni, co nie uwierzyli i żyli długo..
...
ale?..
Robert Hiena, 12 february 2011
Nigdy nie spodziewałem się
uśmiechu zrozumienia
ze strony tych łajz
co oglądają moje słowa
przybite datownikiem "muzeum".
Może kiedyś jak umrę tragicznie
ludzie pojmą, że moje rozumowanie
nie było ani dla poklasku
ani dla szanownych komentarzy
na serwisach internetowych
Nie były też wrzaskiem rozpaczy
ani prośbą o zrozumienie w świecie
gdzie nie ma zrozumienia nawet
w chrześcijańskiej rodzinie
chodzącej wspólnie do kościoła
Spoglądam w oczy samemu sobie
wyjmując nóż z kieszeni i śmieję się
patrząc na człowieka, który nie umie
zmanipulować własnej wyobraźni
by wytworzyła iluzję lepszego losu
A stukot czcionki zbity w chaosie
odpowiada na moje najgłębsze
niczym niepohamowane persersje
napisane krwią na mięsie, żyjącym
a raczej egzystującym.
Zaś wasz los tak samo mnie obchodzi
jak artykuł o białaczce Nergala
wyczytanym podczas sesji oddawania
strawionych pokarmów na toalecie
w MOIM własnym, zasłużonym domku.
A gdybym bał się zarzutów o egoizm
nie podawałbym ci ręki, którą właśnie
podcierałem się pod ogonem wyrwaną
kartką z "Show", bo zabrakło papieru.
Ludzie za bardzo się przejmują życiem.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma