Robert Hiena, 7 march 2012
Pod szklanym kloszem z własnych uczuć
lepiej słychać echo własnych myśli.
Można też czasem odbicie zobaczyć.
Marne - ale jednak odbicie. Do lustra za daleko.
A szkoda pobić szkło, polerowane z dnia na dzień
pedantycznie i z paranoicznie machinalną precyzją.
A życie mogłoby być ciekawsze, gdyby się pojawiły rysy
i można by było się nieco przewietrzyć.
No ale co tam - polerować, nie rozmyślać.
Robert Hiena, 7 march 2012
Wyschła sztuczna róża
rozsypując się na pył
-niekoniecznie do recyklingu
A może tak zwinąć skrzydła,
otworzyć okno i zamknąć oczy?
Tam też nie ma internetu.
A mimo wszystko jakoś lżej
Nie widzieć tego, za co się płaci
by móc zobaczyć
Robert Hiena, 26 february 2012
Z oczu Babci nigdy tak łzy nie płynęły.
W sumie za życia była niezłą zrzędą
zawsze wygrywała wyścigi w tramwaju
i zawsze była na ostatnim -wolnym- miejscu.
Ciekawe, czy do Bram też tak śpieszy?
Mógłby pomyśleć Pan Stanisław, że źle zrobił
czytając wiadomości na pasach, ale cóż.
Każdy czasami musi umrzeć, a tym razem
Babcia wyraźnie się śpieszyła.
Lecz tym razem gdzieś indziej.
Robert Hiena, 25 february 2012
Sztuką komunikowania się
oznajmiamy radośnie na
złotych tablicach epitafiów
"Kto chciałby żyć wiecznie?"
Ironicznie, na pogrzeb Babci,
Dorota kupiła najlepszy krem
by wyglądać możliwie
'naj-nieśmiertelniej.'
A na pewno żywiej od
wyżej wymienionej denatki.
Bo któż chciałby żyć wiecznie
gdy każdy chce, byś umarł?
Promocja: dwa opakowania
w cenie jednego.
Czego się nie zrobi dla rodziny.
Robert Hiena, 21 february 2012
Zagląda w oko temu, który ślepy
a widzi mimo wszystko to
co inni nie chcą słyszeć
namacalnie, po prostu.
Z przekąsem tupie nogą
niecierpliwie gładząc wąs
nie mogąc usiedzieć na parkiecie
gdy dookoła płoną stoły
Pomyśleć, że można nazwać wariatem
tego, kto nie łyknął tabletki i mówi
że jest mesjaszem
a artystą ogłosić szaraka
co fekaliami portret Najwyższego utworzy.
Robert Hiena, 1 january 2012
Nie powitał Go ani
Deszcz, Śnieg..
Mróz zaszedł od tyłu
- buty do jezdni kleił.
Z hukiem sztucznego
wymuszonego wystrzału
Rozstrzelano tragiczne 365 dni
każde z osobna i wszystkie razem.
W zapachu siarki wkroczył dumnie -
- a znając już swój los.
Robert Hiena, 30 october 2011
Podrapał się po brodzie
i splunął na płótno.
Nieco modernizmu, aczkolwiek
wytrysk szatana - coś nowego.
Może jak ścieknie bardziej,
napłynie barokiem. Ha!
Mój geniusz mnie przerasta.
I patrzy tak z góry,
gapiąc się tępo i kapiąc śliną
/Aczkolwiek to wena. Na pewno.
Robert Hiena, 29 october 2011
Zaklęte słowa zamknięte w uszach
pompują krew szybciej niż rzeka
ryjąca skały spływając z gór
Zatrzaśnięte na wieki, zabezpieczone
klapkami na oczach, czarnymi jak myśl
że wypowiedziane mogły być kłamstwem
Bronione mocniej niż Westerplatte
z umaszczeniem większym niż Matejkowa
Bitwa pod Grunwaldem.
Mocniejsze od każdego słowa
znanego ludzkości, a powszechne
jak wszystko, co widzimy
Nie patrząc na to wprost.
Robert Hiena, 26 october 2011
Nie zapukał, nie zapowiadał
Swojej niezbyt-chcianej(Ściśle Tajnej)-wizyty.
Narobił rabanu, krzyku,
nie pozwolił zjeść śniadania.
Nim usłyszą o nim media,
zdąży uciec.
Ale w jakim stylu!
Osobiście, ja nie znoszę grzybów.
Szczególnie tych trujących.
Jakby fast foody nie starczyły.
Robert Hiena, 26 october 2011
Puste słowa. Puste,
puste słowa.
Puste słowa, puste,
słowa, puste słowa
Puste.
Puste. Słowa.
Puste słowa, puste,
słowa, słowa, puste.
puste.
Puste. Puste.
Puste. Puste.
puste słowa.
Robert Hiena, 23 october 2011
Nawet łezka nie chciała upłynąć
gdy zdać sobie sprawę, że krwawa miazga
na środku jezdni, nie ma znaczenia
Poza żałobą, opłaceniem pogrzebu
i tragedią osobistą, śmierć nic nie zmienia
drążąc tunele w ludzkich nadziejach
Że może Kamikaze trafili do miejsca
gdzie pośmiertnie ktoś im rękę uścisnął
chwaląc "dobra robota, bracie"
Szkoda, że mimo tak wysokiej inteligencji
nie dorastamy zwierzętom do kopyt i łap
swoim samo zachowaniem się i instynktem.
Żyjąc jedną wielką chorobą psychiczną
będąc nowotworem ziemi - uleczalnym
wybijającym siebie samego.
Z nadzieją na powikłania w przyszłości.
A po Wielkich Gadach zostały jedynie kości.
Robert Hiena, 23 october 2011
Pragnę by do bram piekła
zapukał Ziemski klucznik
ukłonił się wpół Szatanowi
i pocałował w kopyta chwaląc
Siebie Samego oraz Całą Resztę
w wielkim dziele swojego życia
od początku istnienia, gdy pękła
najcięższa gałąź
a spadając wybiła z głowy to,
co powinno pomóc w przeżyciu
inaczej niż banda roztoczy
lub tasiemców.
Bo Śmierć była szkieletem ludzkim
i takim zostanie zapamiętana.
Robert Hiena, 12 october 2011
Uwaga, uwaga.
Z Łaski Swojej ogłaszam
wyczerpanie helu i wodoru
na słońcu.
Macie 24 godziny na pomyślenie
Co zrobiliście, by z uśmiechem
skończyć gorzej niż dinozaury.
Osobiście uważam tą legendę
Za niezbyt logiczną.
Gady nie chciały utonąć,
to w bilarda grałem.
Kolej na was, robaczki!
Robert Hiena, 12 october 2011
Spoglądali mi w oczy błagając o audiencję
BOGOWIE!
A żaden nie miał programu, ambicji, planów
Jak poskładać mój organizm w jedno spójne
kosmiczno - cielesny ustrój.
Od Egiptu, poprzez Celtów, na Chrystusie kończąc.
Jakoś brak nowości u wszystkich Bogów.
Za dużo wymagają.
A za mało dają.
A błogosławieni, co nie uwierzyli i żyli długo..
...
ale?..
Robert Hiena, 25 september 2011
Zwymiotował na okno swoim światopoglądem
odcinając się od innych warstwą marzeń
które nigdy nie powstaną z gnijącej mazi
jego własnego -egoistycznego- ego.
Wyrzeźbił z flaków swoich westchnień
najobrzydliwszą wizję samego siebie
w złotej koronie większej od Jezusa
spoglądającego mu przez ramię.
Wyśmiał cały świat oddając to, co chcieli
z nie większym wysiłkiem jak poranne
oddawanie moczu na fotografie osób
które powodują palpitacje wnętrzności.
Niemiecki Kanibal bywał subtelniejszy.
Robert Hiena, 29 august 2011
Bo każdy twój krok jest policzony
od pierwszego, do ostatniego i basta.
Szkoda, że nie poznałem tego licznika,
który raczył zepsuć mi humor pedanterią.
12 3456 666 77, brzmi jak numer telefonu.
Szkoda tylko, że to kierunkowy.
Prosto do piekła.
Robert Hiena, 29 august 2011
Zazgrzytały boleśnie zawiasy w mej głowie
gdy starałem się przypomnieć jego twarz.
Ból wrzynał się w okolice mostka, nieco z lewej
promieniejąc na plecy, jak objaw zawałowy.
Gdzieś te rysy kojarzę, jakby zatknięte na fladze
która powiewa od lat, jednak nigdy na nią nie patrzę
Szarpana przez wiatr, zbyt wysoko i zbyt żywa
by móc ją zapamiętać.
Aż jej nie opuszczą, do połowy.
Robert Hiena, 29 august 2011
Zapukał do drzwi wsypując piach
ze swoich sandałów na mój talerz.
Niezłe powitanie, jak na kogoś
kto kiedyś, KIEDYŚ mnie szanował.
Pozwoliłem sobie nie kończyć obiadu
i wyprosiłem go z salonu, by pokazać
Na ile warta jest nasza przyjaźń
ułożona stertą listów na biurku
Porzuconym gdzieś na środku sali.
Robert Hiena, 23 may 2011
Uśmiech dziewczynki rozmazany był
śladami krwi na okaleczonej twarzy
Zastanawiam się czasem po co ludzie
właściwie uczą się czytać. Po to?
Prezydent Obama nie ma czasu
na odwiedzenie grobu na Wawelu
Kiedyś to był dar, a dziś powoduje
częściej niestrawność umysłową..
"Come on, just sleep with me,
aha oh yeah just sleep with me"
..niż jakiekolwiek inne uczucie, jakie
można byłoby pozyskać z tej zdolności.
Ale umieć czytać może każdy.
Szkoda że nie każdy wie, że marnuje oczy
Na czytanie tego, co nie jest warte splunięcia.
.. Zacznę hodować szczury, to ciekawsze
niż zmuszanie do czytania poezji.
Robert Hiena, 22 may 2011
Strzał za strzałem
pada deszcz myśli.
Gdy na kolanach
w rytm automatu
rzucasz róże
pomiędzy palcami
Gdyby nie brak chęci
i nieco odwagi
Monotematyczna klepanka
nie byłaby odliczaniem
Do tego co nieuniknione.
Strzał za strzałem.
Robert Hiena, 21 may 2011
Zegarek zatykał i basta.
Ty, ty, ty i ty. Na prawo dżuma
a na lewo zmiażdżeni.
Tylko w rzędach, bo nie nadążam.
Może i jestem Świętą Skałą,
ale takiego ruchu to my nigdy
nie mieliśmy.
Ale wreszcie będzie spokój, ot co.
Lucek ma większe przeludnienie.
Robert Hiena, 9 may 2011
Zadeptane ścieżki, bosymi stopami
spoglądają w mech martwy
nieprzywykły pośpiechu.
Słońce stłumione mięsistą zielenią
kwitnącą symbolem życia i śmierci
A my pośrodku polany złączeni-spętani
umysłem i ciałem lecz dusze odległe
Ku niebu wznoszone, szkarłatem utkane
posłane z rozkazu dusz trzecich.
Wygnane.
Robert Hiena, 3 may 2011
Gdy bagnet nam żebra liczy
a uścisk ręki silniejszy od
nadania czemuś nazwy
dając szansę istnienia.
Jak kolor czerwieni i bieli
powoduje spięcie pleców
większe niż strach
przed śmiercią okrutną.
Gdy w ciszy wywołujemy
bezsensowny wrzask
rzucając kamienie we własne
odbicia i refleksje braci
Bo nie ma nic bardziej wrzącego
od wody na ogniu piekielnym
jak krew Polaka poruszoną
przez 'Boga' nadaną naturą
ku klęsce i umartwieniu.
Z dumą.
Robert Hiena, 2 may 2011
Siadasz na ławeczce w parku
na tej samej, gdzie twoi rodzice
poznali siebie i uznali, że ciebie
na świat przywołają.
Zwykłe drewno widziało więcej
niż twoje oczy kiedykolwiek
wcisną w twój tępy umysł
otoczony fanatyzmem.
Czy pojmujesz sens swoich słów
nie wiedząc, co one znaczą?
gdy "bynajmniej" jest dla ciebie
potwierdzeniem BOSKIEJ prawdy?
Ściskając w rękach obrazek Papieża
odchodzisz do domu myśląc
co dziś ta pieprzona żydówka
zrobi na obiad, roznosząc zapachy
po całej klatce.
Robert Hiena, 1 may 2011
Zaszył swe oczy słowami innych ludzi
odziany w szatę z marzeń i nosząc berło
wykute z czarnej stali realizmu
zawył swój testament do księżyca
bo tylko on potrafił go słuchać.
zwieszał głowę łamiąc sobie kark
codziennie i conocnie, klęcząc
przed samym sobą w pogardzie
do samego siebie, nie licząc już
jak wiele zawdzięcza innym.
Bo nie istniałby w swej otoczce boskości
bez fali umysłów i zupy neuronów
usilnie wmawiających dookoła o jego cudzie
jakim było stworzenie świata i nas samych
do bólu podobnych jemu. I jego do nas.
Robert Hiena, 8 april 2011
Szatan rozłupał mi czaszkę
i myślami napisał swoje zdanie
"love me tender" - bo angielski
to język brudny i nieczysty.
Nawet Elvis miał w sobie
coś z Diabła, skoro jeszcze
nie raczył umrzeć, jak inni.
Amerykański sen.
Chyba tylko Morrison dostał
to, czego chciał, nie wygrywając
potyczki z siłami wiecznymi
umierając w wannie, a nie
jak trzeba - na krzyżu.
Robert Hiena, 7 april 2011
Na naszych oczach
pisana jest Historia.
Krwistym inkaustem
i piórem-bagnetem.
Gdy Pisarze umrą
słowa ich zaklęte
zostaną w księgach
bo trwałe sa bardziej
wypalone w duchu
wybite w papierze
odtwarzane homilią
tych co zapamiętali
Robert Hiena, 25 march 2011
Kolejny dzień ukazał
następne ofiary narodzin.
Czy to przypadek,
że rodzimy się z krzykiem,
zadając ból?
Tępa radość życia i duma
"home-made" zaślepia
krzywdę zadaną światu.
A mógł być poetą.
Malarzem, co pojmie Boga
w obrazie.
Nie ma jednak czasu.
zajęty jest na codzień
coraz dalszym umieraniem.
Robert Hiena, 24 march 2011
Pojąłem świat dwudziestej wiosny
wydarłem się do Boga z wyrzutem
ani za późno, ani za wcześnie
lecz czemu tak odkrywczo
wszyscy patrzą na mnie
widząc że nie odkryłem nic?
Śmieją się w twarz mydląc oczy
tłuszczem pomordowanych Żydów
I co nam to daje?
smak Coca-Coli i kurczaków z KFC
bo mięso stało się zbyt prawdziwe.
Moda narzuciła tryb, zaś chemicy
wynajdując tworzywo sztuczne
zapłodnili w myśli ludzkości
niezniszczalną religię, sączącą
powoli swoje prawdy do dnia "DZISIAJ"
Jedyny znak przemijania tego co widzę
to time-line na taśmie z dzieciństwa
i farba drukarska na palcach gazety
piszącej o samobójcach i pedofilach
skazanych za niewinność, w imię
wszędobylskiej miłości sprawiedliwości.
A śmierć jako kostucha w kapturze
nie daje mi strachu. Kultura wylansowała
czarną pannę na całkiem przyjemną.
Gdy zaś mój wrzask odbije się od Niebios
i zmiażdży mi mózg, wybijając z głowy
wszystkie szare komórki
ludzkość użyje swoich - robiąc zdjęcia
i umieszczając je na profilu Facebooka
bo co im pozostało poza tym wszystkim
co nam serwuje KULTURA SZTUKA oraz
ukochane WŁADZA I MEDIA. Posmarować
odrobiną RELIGIJNOŚCI i mamy kanapkę.
Smacznego, udławcie się wszyscy.
Robert Hiena, 8 march 2011
Zapukał do okna
uśmiechając się
pomachał i wszedł.
Nieproszony i niegoniony
rozsiadł się na swoim
dębowym stołku
Obserwując Ciebie
jak śpisz jak jesz
i jak dorastasz
Tak jak kiedyś gdy
kazałeś mu wyjść
na chłód pustej duszy
Robert Hiena, 27 february 2011
Spoglądał szklanym wzrokiem
za oszronioną swą duszą
popękaną szybę nieznanego.
Wzory nie były tak piękne
jak wyrysowane mrozem
zimą, we własnym domu
Nie stopnieją, gdy będzie
odrobinę cieplej, kiedy
przytuli nas ktoś Luby
Nie naprawi ich szklarz
bo dawno stracił zaufanie
do szklanych oczu
Wyjdzie obracając się
na pięcie w swoich butach
odchodząc w swój świat
Zostawiając w ciszy chrupot
pękających szyb doglądanych
szklanymi oczami od łez
za tych wszystkich, którzy...
...
...
Robert Hiena, 21 february 2011
Czy miecz zapłakał
gdy krew skapnęła
z jego ciała na ziemię
po pozdrowieniu twego
przerażonego serca
szybkim ciosem?
Czy winić lwa za to
że pożera człowieka
z głupoty zdjecia
mu robiącego.
Czy uważać nas wszystkich
za coś naprawdę Boskiego
gdy do śmierci wystarczy
trzy dni bez wody
tydzień bez snu
20 minut utaczania krwi.
Jesteśmy mniej bajeczni,
niż niejedna baśń
Robert Hiena, 17 february 2011
Tabula Rasa i tępa zawiesina
oczy w słup pęknięty wpół
a umysł runie w gruzy
Zbyt tępe słowo zamiast ubić
rozrywa tylko trzewia
Spoglądam w dal i widzę ból
dziś więcej mi nie trzeba
Do szczęścia i radości
gdy znika złudna chwila
Wypchany miś szpilkami
dziś mniej się uśmiechał
nadając rytm tamtemu gdy
krew płynie między
wierszami.
Robert Hiena, 16 february 2011
Zatęsknił biedak
za swoim kartonem
gdy po złotej
kroczył posadzce.
Obce smaki i zapachy
wywołały dreszcz
wzruszenia - że kiedyś
wcale nie było źle
może i mokro i nawet
czasami brudno
Ale pewnie na własnej
osobistej ziemi
z dala od metalicznego
poklasku złotych ścian
i diamentowych naczyń
Robert Hiena, 15 february 2011
Deszcz szumnie omotał
twój
przygwożdzony
niczym żelazem
do stołu szklanką
otępiały
umysł.
Ręce jakoś same
zwaciały jak bawełna
zbierana przez
czarnego
niewolnika z XIX wieku
- niezbyt chętnie .
Oczy błyszczą
zielenią
trunku zlanego na umysł
opuszczony kuter
na brzegu rwistego
morza
wyschniętego od łez.
Robert Hiena, 15 february 2011
Przeczytałem o Tobie
w gazecie o samobójcach.
Powiewała na wietrze
i twoja twarz uderzyła
z impetem moją.
Nie był to wstrząs
bo nawet nie wiedziałem
że żyłeś, nim umarłeś
A teraz pozwól, że rzucę
twe słowa i czyny
na wiatr
Bo śpieszę się, by nie
trafić do twojej
galerii.
Robert Hiena, 13 february 2011
Zatapiam usta w odbiciu
twoich włosów, gdzieś
w mojej odległej wyobraźni.
Gdybyś istniał, życie
może nie parzyłoby
w gołe stopy aż tak
uporczywie.
Nie lubię zapachu
palonego mięsa.
/i gdzie tu romantyzm?/
Robert Hiena, 12 february 2011
Nigdy nie spodziewałem się
uśmiechu zrozumienia
ze strony tych łajz
co oglądają moje słowa
przybite datownikiem "muzeum".
Może kiedyś jak umrę tragicznie
ludzie pojmą, że moje rozumowanie
nie było ani dla poklasku
ani dla szanownych komentarzy
na serwisach internetowych
Nie były też wrzaskiem rozpaczy
ani prośbą o zrozumienie w świecie
gdzie nie ma zrozumienia nawet
w chrześcijańskiej rodzinie
chodzącej wspólnie do kościoła
Spoglądam w oczy samemu sobie
wyjmując nóż z kieszeni i śmieję się
patrząc na człowieka, który nie umie
zmanipulować własnej wyobraźni
by wytworzyła iluzję lepszego losu
A stukot czcionki zbity w chaosie
odpowiada na moje najgłębsze
niczym niepohamowane persersje
napisane krwią na mięsie, żyjącym
a raczej egzystującym.
Zaś wasz los tak samo mnie obchodzi
jak artykuł o białaczce Nergala
wyczytanym podczas sesji oddawania
strawionych pokarmów na toalecie
w MOIM własnym, zasłużonym domku.
A gdybym bał się zarzutów o egoizm
nie podawałbym ci ręki, którą właśnie
podcierałem się pod ogonem wyrwaną
kartką z "Show", bo zabrakło papieru.
Ludzie za bardzo się przejmują życiem.
Robert Hiena, 12 february 2011
Uśmiechnął się przez zęby
a po rozpięciu rozporka
oddał mocz na ropiejące
od lat /zadawane/ rany.
Niby nic takiego się nie stało
Pan i Władca okazał nieco
swojej wiecznie-zajętej-uwagi
podłemu słudze.
Gdyby świat się tak szybko
nie obracał, może zdążyłbym
pojąć jaką rolę spełniam dzisiaj
w tej chorej gierce życia.
Wypłowiałe cętki nie sprawią
że wewnętrzny żal sączony
setkami godzin łez i krwi
nagle odejdą, bez hieniego śmiechu
Nie zostawiająć bruzd ma mózgu
wydrapanych siłą pordzewiałymi
pazurami, które orały dusze
tych wszystkich, co się interesowali.
Robert Hiena, 11 february 2011
Przytykasz do ust
złotą strzałę namiętności
posyłając śmiertelny cios
prosto w serce ukochanego.
Czternastego dnia
drugiego miesiąca roku
mordujesz systematycznie
naiwnych i ślepych
Zatopionych w zieleń
twych Amazońskich oczu
zbyt dzikich by pojąć
i zbyt gęstych by wyjść.
Robert Hiena, 11 february 2011
Siedziała w kałuży
pod pałacem, obok
prostego krzyża
wśród krzyczących ludzi.
"Sprzedam wyprawkę
dla niemowlaka.
Nowa, nieużywana"
Dłonie jej ściskały kartkę
zbroczoną tuszem
niczym krwią i bólem
A ludzie patrzyli przed siebie
w hołdzie Wielkich Poległych
nie widząc pod nosem
realnego świata
napisanego goryczą
podkreślonego żalem.
Robert Hiena, 10 february 2011
Za nim zapłaczą jedynie
Oczadzone nienawiścią kominy
Zdążył zdjąć okulary druciane
Z pomocą strażnika
Oddany w ręce Boga
Do którego trafi
Przez piekło
Takich zachowań
Chłopiec nie widział
Przez swoje (aż)
Siedem lat życia.
Teraz unosi się
Ponuro nad światem
Podziwiając widoki
Niesiony przez wiatr
Nie on jedyny
I nie ostatni.
Robert Hiena, 9 february 2011
Ciebie chyba dziecko
bóg złowrogi opuścił.
Myślałeś że dieta
z ludzkiej krwi i mięsa
noworodków odchudza?
Odchudza jedynie
twój zaropiały umysł.
A gdy wszystko spalisz
zostanie sama ropa.
Robert Hiena, 9 february 2011
Zamykasz oczy na widok
fotografii z dzieciństwa.
Za mało na nich
dorosłych rzeczy.
Brakuje strachu
nie do opanowania
i żalu do tego
że dziś
przytulenie misia
pod kocem
nie rozwiąże
żadnych smutków.
Robert Hiena, 9 february 2011
Przyjmuję wroga do siebie
z pełnym dobrodziejstwem
inwentarza.
Gdy patrzy mi na ręce
żółtymi zębami szoruje
o parapet
w "leciutkim" zniecierpliwieniu
I nigdy nie pojmę sensu
jego wybełkotanych słów
rzucanych na wiatr
(ostatnio porywisty)
- aluzje przyjaźni
Robert Hiena, 8 february 2011
Skorpion mimo swych
niedużych
gabarytów
ukatrupia lepiej niż
niejeden karabin.
Czy rozmiar się
liczy?
Musimy w ogniu,
wrzasku
pisku i skowycie
bo inaczej
jesteśmy
zbyt zwierzęcy
i jakby
zacofani
A ty nim rzucisz
granat
skorpion zakradnie się
do twego buta
Robert Hiena, 7 february 2011
Niesiesz swój krzyż
(mając do tego dwóch
dorodnych Żydów)
Doznając cierpień
(od patrzenia)
na ciężar, jaki
Przyszło tobie
oglądając wypociłeś
ostatki myśli
wyklutych na sumiennych
różanych kuleczkach.
Robert Hiena, 7 february 2011
Czy umiesz pojąć
jak głośno
potrafisz płakać
mając przed oczami
to, co chcieli inni
byś tym był
A sypie się między
twoimi palcami na
prochy tego, czym
TY chciałeś być?
Robert Hiena, 7 february 2011
By móc przerwać
widniejący krąg
ostatecznego końca
Spoglądam na ścianę
pozbawioną okien
wybijając je głową
A mimo krwawienia
posiadłem wolność
kosztem zapomnienia
kim ja jestem?
Robert Hiena, 3 february 2011
Bez fajerwerków
z chłodnym powiewem
lutowego wiatru
Tygrys pada martwy
powalony ciosem
pozornie nieszkodliwego
I słońce wyszło zza chmur
powitać zesłańca niebios
Króla kolejnego roku - Królika.
Robert Hiena, 2 february 2011
Nastąpiła jasność!
i oślepiła zaciemniając
wszystkim oczy
swoim blaskiem.
Tak ironicznie
potrafi mi jedynie
w oczy powiedzieć
"Kocham Cię" -
Każdy, który ubija
swoim "Madżestry"
otoczenie do poziomu
poniżej poziomu.
Bo za wysokie progi
na cudze, (niż tych
co patrzą na siebie)
rozmiękczone nogi.
Robert Hiena, 2 february 2011
"-Kpię sobie
z niebezpieczeństwa,
Ha, Ha, Ha!"
odparł lew, po czym
spoglądając w jezioro
zmądrzał i wydoroślał.
A moje dzieciństwo
niczym wydmuszka
kruche jak "Nic"
Unosi się na wodzie
i nie daje się utopić
nie pozwalając myśleć
Jakoś tak trzeźwo
na ten świat, wzrokiem
Króla, a nie błazna.
Robert Hiena, 2 february 2011
Na co liczę
gdy patrzę w lustro?
na jego złotą ramę
i kryształowe odbicie.
Wszystko wygląda
jakoś za ładnie
zbyt "Wiktoriańsko"
jak na MÓJ gust.
Jedynym pęknięciem
przeszywającym
ten artefakt duszy
jest moje skromne
odbicie
- kpiące z siebie samego.
Robert Hiena, 1 february 2011
poszukałem inspiracji
w kwiecie złocistym
i miodnym.
Łyknąłem słodycz
pomysłu dławiąc
się z wrażenia!
A kartka oślepiła
jedynie bielą
tego, czego nie ma
umykając przez
obolałe palce
ściskające pióro
Robert Hiena, 30 january 2011
Spadłem z tronu
wykutego z ambicji
zbyt śliskiego od moich
ludzkich kłamstw.
Przy upadku
nie zmądrzałem
lecz jedynie wstałem
włażąc z powrotem.
Z uporem maniaka
odpycham oskarżenia
jak mogę się mylić?
jestem potomkiem
dzieła BOGA.
Robert Hiena, 30 january 2011
Gdy zapali się
ostatnia świeczka
na ostatnim grobie
jedynego człowieka
który żył na ziemi
nic to nie da
w rozwoju filozofii
rozkwicie medycyny
pojmowania matematyki
ubóstwiania piękna.
Zrozumiemy wtedy
czerń bijącą
-tabula rasa-
nigdy tak czysta
nie patrzyła nam
w nieposkromione dusze.
Unikam wzroku wiernych
zawstydzają mnie oni
swoim podejściem
które nawet jeżeli fałszywe
to daje więcej, niż opar
Finest Scotsch Whisky.
Robert Hiena, 28 january 2011
Stuknięcie za puknięciem
i bęc wolna wola.
Naciskasz, przyciskasz,
czy taka ma dola by umysł
Zaciskać, wyciskać
spoglądać spode łba
Na rzeczy (DO RZECZY!)
Uf! Dosyć tych bzdur.
Ja pluję i snuję, czcionką
cyfrową, tajony stalinizm
w tych oczach na niebie
na ziemi niechcący agituję.
Czasami to wszystko doprawdy
za dużo na jeden ciąg liter.
Zhieniony złośliwy
markotny, MAMROTLIWY.
I już.
Robert Hiena, 27 january 2011
Czarna Madonna
spogląda w twe oczy
pogłębiając troskę
o ludzkie istnienie.
Napędzana ropą,
z prędkością pocisku
uchwala ustawy
i dokonuje aborcji.
Przepełnia rzeki
i całuje dzieci
w hospicjach
na dobranoc.
Uśmiecha się
na znak krzyża
półksiężyca
mijającej sekundy.
Odchodzi w wybuchu
emocji wiary
oraz tego
co pragnąłeś ukryć
Istnieje w snach
bo tylko one
trzymają ciebie
w realiach świata.
Mamrotliwie pod nosem
powtarzając jak mantrę
słowa biskupa o tym
że na pewno istnieje.
Robert Hiena, 25 january 2011
Przegrała pojedynek
z Logiką.
Więc zabrała ją
ze sobą.
Sinymi palcami
w żółtej szacie
kroczy po polu
w deszczu krwi
i łez
Ciekawe, czy się
uśmiechnie, jak
mnie zobaczy?
Robert Hiena, 16 january 2011
Zaplatające się liny dookoła
twojej szyi tworzą nieznany
ludzkości - ale kiedyś modny
wzór jak się zachowywać
by pozbyć się problemów.
Nie wiesz jak na to patrzeć
gdy oczy z orbit wychodzą
pod wrażeniem siły z jaką
chcesz odpuścić swoje
najpiękniejsze grzechy.
Odpowiadasz na to pytanie
cichym warkotem przechodzącym
w błogi syk gdy płuca w rozluźnieniu
pozbywają się resztek tlenu
które tobie do życia już niepotrzebne.
Robert Hiena, 16 january 2011
Zakrywasz oczy wstęgą
tego-co-już-nie-boli
wstrzykując pod oczy
botoksowe wspomnienia
zatrzymujące łzy.
Bo kiedyś byłeś inny
nie musiałeś pić
kawy. Tej czarnej.
Robert Hiena, 14 january 2011
Podtopiony w swojej
sadzawce nienawiści
zmywasz krew braci
znakiem krzyża.
Nie ty jedyny,
amen.
Robert Hiena, 10 january 2011
Poloneza czas zacząć!
zakrzyknął Tadeusz
po czym z uśmiechem
patrząc w oczy Zosi -
Umarł.
Telimena groteskowo
przypaliła cygaro
oceniając to zejście
nisko, niżej niż
cztery-na-dziesięć.
Adam zaś w toalecie
rozmyśla nad lepszą
alternatywą tych
słów co znamy.
Proza dziś dogorywa.
Robert Hiena, 1 january 2011
Boryna kroczył po polu
sypiąc krwawą dłonią
popiół spalonych dzieci.
W wersji polskiej udział
niechętnie wzięli:
-Ja i moje inne ja.
Może każdy z was,
w końcu to Bóg decyduje
komu petarda upierdoli
kawałek twarzy.
Szczęśliwej wymiany
kalendarza - wyrywanego.
Bo chyba on jedyny
daje mi jakieś sensowne
rady jak żyć, by wyrwać
jego ostatnią kartę.
- déboire .!
Robert Hiena, 1 january 2011
Gdybym potrafił pragnąć
Tak jak ty potrafisz (xxx)
życie byłoby o tyle łatwiejsze.
"/cvbnm,.ghjkl;bnm,./ghjkl;"
oznaką złości XXI wieku.
Czasem caps-lock.
Nie będę jednak klnąc.
Za bardzo biały jest ekran
by opluwać go mięsem.
Boże, czemu dałeś mi rozum.
Teraz cwaniaku naucz mnie
jak się tego używa.
Przy narodzinach zgubiłem
jedyną instrukcję.
Robert Hiena, 31 december 2010
Nie pragnę twych ust złotych
ni dotyku z platyny.
Rubinowy wzrok twój siarką piecze
duszę mą ulęknioną, miłości
Miłości pragnącą.
Czy dasz mi oddech wolny od trosk
świata tak chętnie marzenia topiącego?
Ujmij mą dłoń i odlećmy do krainy rozpaczy
Leczyć Ludzkość Ulęknioną
Robert Hiena, 27 december 2010
Wspomnienie dzieciństwa pachnie
rozgrzanym, wilgotnym asfaltem.
Niebo powinno być ciemniejsze
jednak i tak drżę od wspomnień
Może jednak nie wszystko straciłem
w dniu gdy upuściłem Złotą Kulę
Wszystkiego Co Miałem Za Sobą?
Rozpadła się na tysiące kawałków
a one na miliony opiłków
rażących oczy, dających płacz
Nie dających spokoju.
Spoglądam na zachód, kolejny
a z nim odchodzę na inny świat
Nie chcąc zapomnieć tego,
co dziś daje mi smutek
ironicznie wyciskając w łzach
serdeczny uśmiech
Robert Hiena, 27 december 2010
Śnieg spadł. Lubię śnieg.
Daje mi do zrozumienia
że coś zbliża się ku
nieuchronnemu końcowi.
..Powtarzamy, samolot
nie wylądował, chyba
się rozbił, boże drogi
nie ma od nich sygnału!
Każdej nocy i każdego
mniej ważnego dnia
modlę się do siebie samego
o jakieś zrozumienie.
..w mule pozostałym
po powodzi w Bogatyni
znaleziono wisiorek
zaginionej kobiety..
Nie wiem, na co liczę
patrząc w lustro.
Może szukam tego,
co było nim wybiła północ?
...do prowokacji ataku
dalej nie przyznaje się
Korea Południowa, strony
grożą wojną nuklearną...
Gdybym jakoś mógł podsumować
to wszystko, po czym chodzę..
Chciałbym! Nie ukrywam.
Ale brakuje mi czasem słów.
..dziesięciolatek zginął
na miejscu trwają akcje
ratunkowe dziewczynki
uwięzionej pod autobusem..
Mam mętlik w głowie
widząc przez okno świat
rok w rok ten sam
a tak naprawdę coraz gorszy
... Bronisław Komorowski
wygwizdany na Wybrzeżu przez
ludność zebraną na obchodach
rocznicy...
Nie mówię tylko o nauce szacunku
i tej "polskości" jaką my znamy.
Po prostu... Moje życie potrafi
przygnębić bardziej, niż śmierć
Niejednego prezydenta.
...Podczas sekcji zwłok mężczyzny
znalezionego z nożem w ręku
odkryto list o następującej treści:..
"...."
Robert Hiena, 19 december 2010
Na drogach podczas świąt
zginęło ponad 300 osób
Ludzkość osiąga pewien
nic nie znaczący sobie
ale kluczowy etap.
..209 ofiar krwawego zamachu
na przedmieściach Budapesztu..
Ostatecznie uważam, że
nie da się zrobić kroku dalej
kiedy nie masz już gruntu.
Oficjalnie zaginiona pięciolatka
znaleziona w rzece po miesiącu
Czy żyjemy po to, by być hienami
czy urodziliśmy się nimi
i człowieczejemy codziennie?
Sam już nie wiem. Spytam się tych
co mogą wiedzieć więcej
a na pewno widzieli więcej.
..Ciało młodego mężczyzny znaleziono
z nożem w dłoni, obok leżał list o treści..
...
Robert Hiena, 18 december 2010
Powiedz mi, towarzyszu
z jaką wiarygodnością
spoglądasz za okno?
Czy większą jak na ekran
wiadomości, które dają ci
świadomość tego, kim jesteś?
Najwyższy Jezus stanął u mych
niewierzących stóp.
W telewizji wydawał się wyższy.
...
Robert Hiena, 18 december 2010
Czy to gdy pada deszcz
nie jest znakiem rozpaczy
tych, co widzą a nic nie mogą
i płaczą, widząc nas?
Chciałbym odpowiedzieć
na pytanie dziecka, wykrzyczane
Gdy opuszcza ono łono matki
"Dlaczego ja?" pełne goryczy
Skąd wiem? Bo najczęściej
powtarzam to rodząc się
codziennie na nowo, umierając
coraz bardziej.
Robert Hiena, 10 december 2010
Chwycił myśl ulotną
Tak naprawdę, jestem draniem.
I ani słowo ani czyn..
Pochłonął jak wąż gryzonia
wijąć dookoła językiem
w ataku wściekłości.
Nie, nie. Wierzę, że dobro istnieje
I myślę, że coś kiedyś będzie...
A wąż osunął się ku morzu
by móc się w Imię Jego
MNOŻYĆ.
W sumie, nic do was nie mam.
Po prostu czasem trawi mnie
jakaś .. niestrawność
na widok waszych twarzy
i waszej czcionki.
i nadszedł czas, gdy nawet diabeł
zapłakał nad własnym losem
spoglądająć wgłab siebie
w ciemność niezdobytą.
Ostatecznie, mogę wam wyznać.
To dla mnie nigdy nie znaczyło
więcej niż oddech niemowlęcia
skażonego aids matki
obdażonej narkomanią.
Czy świat już usechł?
A woda płynęła w ciszy
zmywając ślady stóp
tych co szli
za głosem serca.
Robert Hiena, 9 december 2010
Każde słowo
uroczo wysączone*
z twoich Anielskich
aczkolwiek - wątpię*
poziomkowych ust.
Przypinka na piersi mówi
(czasem więcej, niż ty!)
rzeczy o jakich nigdy
nie chciałeś wspomnieć.
Poniżająco słodkie.
Utykasz i dajesz
INNYM! utykać.
Tylko po co całujesz
te różane korale
skoro u dołu ciąży ci
Ten pieprzony krzyż?
Moralność przybija
bardziej niż gwoździe
które to jego osobiście
postawiły na ziemi
zrównując z wami.
Nie dokończysz
zdania, które mogło
wypowiedzieć każde
niewinne dziecko
dostępując potępienia.
A tak często powtarzasz.
Robert Hiena, 8 december 2010
Istotnie da się
wyczuć odrobinę
nieopisanego ciepła
bijącą od zimnokrwistego
nieznanego dotąd gatunku
Człowieka.
Jakkolwiek patrzeć
wciąż wszystko
tak jakby już
Istnieć nie miało
Ku zadowoleniu
twojego brudnego sumienia
Robert Hiena, 6 december 2010
To te małe
szczególiki
i twoje myśli.
Zatępiają umysł
ostrząc szablę
do tańca, radości
bo nic innego
nie sprawia tak
osobistej satysfakcji
jak zapach mięsa.
Robert Hiena, 5 december 2010
I
Gdy słońce zagasa
w twoich oczach
udajesz wiarę w kogoś
kto nigdy nie powstał
II
Woda usycha na twoje
spojrzenie człowieka
chcącego więcej
niż powinien mieć
III
Obudź się i zmieć kurz
z ramion i ducha swego
bo możesz nigdy nie
zrozumieć swego życia
IV
Odetchnij powietrzem
jakie daje ci los
a zrozumiesz co napawdę
rządzi tym światem.
Robert Hiena, 3 december 2010
Depczę dokładnie
każdy z kwiatów
jakie nie-daj-boże
można dać z uczuć
bliżej nieokreślonych.
Spluwam na słońce
które świeci mi
prosto w twarz
a ja nie mogę patrzeć
z podniesioną głową.
Wstrzykuję rozpaloną
swoją nienawiścią do
twojego jestestwa
siarkę, najgłębiej, by czuć
i nie zapomnieć, jaki jesteś.
Oddycham dymem palonych
własną wyobraźnią ciał
z obojętnością patrząc na świat
gnijący między palcami stóp
kroczących po padole.
Wznoszę hymn uwielbienia
samego siebie, mieszany
ze smoły, gnoju i uczuć
w kotle, na ogniu własnym
pędzony do oporu.
Z daleka od was.
Robert Hiena, 3 december 2010
Zimnymi stopami
kroczysz po linii
swoich subtelnych
skurwień i niepowodzeń.
Domykasz każde okno
wciskając suche wióry
we wszystkie dziury
wybite z braku wiary
Nie szukasz odpowiedzi
na pytania zadane
jak wtedy gdy oni
patrzyli ci w oczy.
Robert Hiena, 30 november 2010
Hola, Hola!
Patrzysz mi w oczy
i mówisz, że jesteśmy
braćmi.
A nawet nie mamy wspólnego
nazwiska.
Tak naprawdę, nie dzieliłbym
z tobą nawet ciepła
deski klozetowej.
wywierasz zbytni
nacisk i masz.
NIE dostaniesz.
Robert Hiena, 29 november 2010
Gdy patrzysz martwym
nic niewinnym dzieciom
w zaropiałe oczodoły
myślisz coś więcej
poza oblizaniem
słonej wargi
i trzymaniem
krocza w bezruchu?
Nie udawaj świętego
jesteś tylko potomkiem
starożytnych rzymian!
masz to we krwi.
swojej i ich.
Ale ich lepiej wygląda.
Robert Hiena, 29 november 2010
Muszę przyznać
że podoba mi się
widok krwi
i agresji północy.
Przynajmniej COŚ
się dzieje.
Mogliby jednak użyć
bardziej wysublimowanych
i etycznych środków.
W końcu - zabijanie
to grzech ŚMIERTELNY.
Robert Hiena, 29 november 2010
spoglądasz w lustro
dumnie doglądając
dzieła ojca-alkoholika
i matki ladacznicy.
Zakładasz sobie
złotą koronę, w myślach
widząc jak ona pięknie lśni
na twojej wszechwiedzącej głowie.
Udajesz coś więcej niż jesteś
myśląc że wartość masz większą
niż twój pies, który za stary, to
za okno go wyjebałeś.
Zawsze ciekawiła cię aerodynamika.
Robert Hiena, 27 november 2010
Twoje krzemowe odbicie
elektryzujące bardziej
w lekkim 3d lepszym nawet
od tego co widzisz co dzień
w lustrze.
Bo jak nie kochać zapachu
wszechobecnego krzemu
i możliwości bycia kim
tylko zechcesz?
jak nigdy.
Budzisz się samotnie w nocy
nie mając świadomości
że duszę zostawiłeś
pędzącą gdzieś kodem zero-jeden
poprzez świat.
Robert Hiena, 23 november 2010
Zamyjakące się sprawy
nieco za bardzo
przytrzasnęły ci palce.
Nie potrafiłeś przemilczeć.
Zabawa się rozpoczęła
Robert Hiena, 21 november 2010
Czy jak spoglądam z umiłowaniem
na nędzną twarz bezdomnego
oznacza, że już jestem w niebie?
Wprawdzie słyszę słowa pochwały
po brzdęku monety w wytartym
kartoniku żebraka.. A w duchu pustka.
Zamykam oczy by nie widzieć zła
jakie wyrządzam, wstydząc się
samego siebie i nie wierząc w lepszy los
tych wszystkich, których oszukałem
i ranię z każdym dnim coraz dalej
i mocniej wciskam spust rewolweru
Nachodzą mnie myśli - istnienie mogłoby
w końcu przestać istnieć, rozsypać się w proch
zostać rozwianym przez wiatr, by nic już nie
ostało na drodze ludzkości dążenia do człowieczeństwa
a mi pozostałoby liczyć w duszy że to wszystko
może kiedyś pokaże, że jednak ma sens.
Robert Hiena, 21 november 2010
Ciche słóweczka szeptane
wrzaskiem setek godzin.
Takie twoje rozwiązanie,
mamrotanie w konfesjonale!
Niby pomaga, bo dusza lżejsza
i jakoś wyżej się unosi, ponad.
Dalej patrząc na gnijące szczątki
które doprowadzasz do rozkładu.
No tak, w sumie lepiej. Bóg wybaczył
Ale chyba nie pojąłeś podstawowej idei
Że własnym egoizmem nie zalepisz ran
które wyszarpałeś z taką satysfakcją.
I nikt tego za ciebie już nie zrobi, ponieważ
ty przecież święty! W głowie.
Wracasz do domu i otwierasz kolejne piwo
zadowolony, że pretensji sumienia nie będzie.
Robert Hiena, 21 november 2010
Ty, Polaczku, co deptałeś ziemię
pod Grunwaldzkim lasem
Nie podniesiesz głowy, nie widzisz
szklanych domów sunących ku
wszechobecnemu niebu?
Czy ostatnią wartością w twej duszy
jest krzyż i walka sama w sobie
i rzeczy mniej ważne od tych dwóch
najważniejszych kolorów - krwi, co
przelałeś i śniegu, w którym leżałeś
Opuszczony przez Sąsiada na dalekiej
wrogiej ziemi?
Wtedy pamiętałeś i kosę nawet ostrzyłeś
dziś patrzysz w srebrny ekran i nie pamiętasz
co znaczyło "kocham" twego dziada i "Polska"
Twoich przodków.
Zetrzyj piach z oczu i spluń za ramię
gdyż ciągną się tam hasła niewłaściwie
nie dające tobie zadrżeć odpowiednio
na dzwięk Poloneza czy Mazurka.
Nie udawaj patrioty. Jak nie potrafisz
Bądź kosmopolitą. Z uszanowaniem ojczyzny.
Robert Hiena, 8 november 2010
Nigdy nie znajdujesz odpowiednich
słów do uczuć, gdy depczesz trawę
co roku, w tym samym miejscu
gdzie kiedyś staliście obok
a nie pozostał nawet cień
jego zaginionej duszy.
Goryczy dodaje słońce
które ciebie nie rozumie
wschodząc i zachodząc
jakby nigdy nic nie nastąpiło
grając ciche pieśni na liściach
rosnących co roku na nowo
(Czasem sam nie wiem, co pisać.
Chyba gubię swój umysł
gdzieś między tymi wersami.
Albo po prostu umieram coraz bardziej
za każdym razem gdy wtaję z łóżka
zabijam poezję.)
Robert Hiena, 8 november 2010
Zapchlone uśmiechy
Życzą ci wesołego życia
Ale samemu, z własnymi
Zaropiałymi ranami
Których nikt ci nie zagoi
Ani nie wyliże
Bo taka jest ludzkość
XXI wieku
Humanitarny Kanibalizm.
Robert Hiena, 5 november 2010
Krwią umoczony pędzel
nuci słowa i znaki
przemiłe oku twego Pana.
Ręka nie śmie zadrżeć
bo zbyt bardzo przywiązana
do reszty swego ciała.
I dalej uchodzi z umysłu
to co powinno nas poruszać
zapchane słowami cudzych ust
Robert Hiena, 3 november 2010
Gdy szabla się łamie
na słowach twojej riposty.
jedynym Twoim usprawiedliwieniem
jest wtedy zwieszenie głowy w żalu.
I wrócenie na swoje podwórko.
Robert Hiena, 2 november 2010
Spoglądają przez ramie
spokojnie idąc w sobie
tylko znanym kierunku.
Niektórzy nie dopili kawy
inni nie zdążyli na obiad
paru nie umiało mówić
a część było spełnionych
i widziało jedynie spokój
w gasnącym świetle słońca
Są ci, co nie zdjęli obrączek
a bez słowa odeszli, nie patrząc
tobie po raz ostatni w twarz.
Zwolniwszy krok patrzysz
za nimi, nie słysząc kroków
Spoglądasz przez ramię
spokojnie idąc w sobie
jedynym znanym, samotnym
kierunku.
Robert Hiena, 31 october 2010
Dla H. II
Spoglądasz przed siebie
z poziomu ziemi, łapiąc
w swą łapę garść ziemi
ubroczonej własną krwią
Wszyscy parsknęli i odchodzą
widząc, że wyścig się skonczył
a najsłabszy został pokonany
klęcząc w żenadzie porażki
Oddychasz ciężko i widzisz
to, co oni chcą tobie odebrać
podnosisz nogę pomimo bólu
kroczysz dalej, zaciskając zęby
Wtem spoglądają i wygwizdują
widząc twą walkę chcą ciebie
zwyczajnie pokonać z daleka
zażenowaniem i swoją słabością
Ty jedynie westchnąłeś i runąłeś
do przodu, gdy tylko sił starczyło
dobiegasz do celu przez ciernie
własnych niepowodzeń
Które nagle usychają i opadają
zostawiając gładki grunt
pod gołymi stopami, kojący rany
które powoli się goją ku wygranej
Odwracasz wzrok i dystans maleje
zaś widzisz jedynie że to co musiałeś
to uwierzyć że to, czego nie możesz
wprawdzie zrobić, to się poddać.
Robert Hiena, 31 october 2010
Uśmiechasz się do niej, mówiąc o lwach
jakie pokonałeś, pędząc przez park
i patrzysz z dumą na jej wielkie oczy
które w wielkim szoku patrzą na ciebie
Wprawdzie wtedy zwierzę takie drapieżne
zanadto nie było, w końcu kot i mało,
jakoś uznałeś fakt uczulenia na sierść
mało interesującym dodatkiem do opowieści.
Gdy zaś już twoja po spotkaniu, umyka ci myśl
o tym, co jej mówiłeś akurat w momencie
gdy z wrzaskiem pokazała potwora (ogromnego!)
ku twej trwodze - siersciucha zapchlonego.
Ciężko uciec od odpowiedzialności swych słów
gdy je powtarzasz znów, lecz zniekształcone
że jednak nie jesteś tak, heroiczny, jak mówiłeś
a ona z żalem zostawia tobie jedynie czerwony policzek
Ty zaś odchodzisz z porażką wypisaną na twarzy
gdyż nie po raz pierwszy potknąłeś się o własne
wyimaginowane podejście do spraw poważnych
które jedynie przyniosły ci wstyd.
Robert Hiena, 31 october 2010
Ujmujesz w dłoń swą przyszłość
starasz się stłamsić własnymi
zakichanymi kompleksami
jej złoty blask bijący między palcami
Po co walczysz? Przeznaczenia
nie jesteś w stanie pokonać
jedynie smucąc się i patrząc
prosto pod nogi, modląc się o ból
Jedyne co może ciebie czekać
to żałosne rozczarowanie
że twoja wizja mesjańskiego życia
pełnego cierpień ucieka
zasłonięta jasnością prawdziwej
nieopisanej mądrości która tobie
tak bardzo jest obca, że można
w sumie powiedzieć, że wroga.
I tak wygrasz.
Robert Hiena, 30 october 2010
Idziesz po potłuczonych witrażach
własnych myśli, otaczających świat
pełen nienawiści i ciskanych zdań
ku umysłom inaczej widzących.
Nie w stanie uciec ten, co krwią
swoją ślady zostawia na bruku
którego wrogowie zapach doskonale
a wręcz perwersyjnie dobrze - znają.
Spoglądanie w słońce daje ostatnią
tobie otuchę, nim ściany świątyni
runą, grzebiąc wszystko, co pragnąłeś
z tobą samym, na zakrwawionym dnie.
Robert Hiena, 30 october 2010
Zaciskasz pęta swoich rozkosznych
rozmyślań na jej szyi. Może pomoże.
Wybity numer na czole traktujesz
jak jakiś znak, który tylko ty widzisz
Czy bycie takim jak inni sprawia może
tobie taki ból, że musisz czuć cudzy
Bo swojego nie jesteś w stanie wyłapać
w kakofonii rozżalenia otoczeniem?
Patrz dalej i czuj bliżej, to jedyna rada
która może pomóc tobie w unikaniu
Deptania swoich własnych fekaliów
porzucanych bezmyślnie pod siebie
W odruchu bezsilnej słabości patrzenia
jak inni widzą ciebie, jakim nie jesteś.
Robert Hiena, 26 october 2010
Pociągnąwszy kolejny łyk
spoglądam w tępy portret
niby nie żyje, a patrzy
z jakimś wyrzutem i pogardą.
Zapewne zazdrości, że mogę
ot sobie ulżyć w codziennym
bladym życiu, a on się gapi
i nawet słowem nie odezwie!
Cholery idzie dostać, patrząc
na dno ukojenia, znikającego
z każdą płynną chwilą. Zapewne
już nigdy nie spojrzę mu w oczy.
Robert Hiena, 24 october 2010
Dlaczego na siłę szukasz słów
chcących opisać coś, co nie ma
prawa w ogóle istnieć?
Po co spoglądasz przez ramię na pola
wypalone własnymi nadziejami
ciągnącymi się jak dym?
Czy dalej naiwnie wierzysz w istnienie
uczuć, które mają trzymać ciebie
przy życiu na tym świecie?
Uznajesz że to co myślisz jest tym
co widzisz i nie patrzysz dalej
bo i tak oznaczałoby to kłamstwo?
Unikasz spojrzeń ludzkich które chcą
wylewu krwi twojej matki i ojca
a ciebie spalonego żywcem
w ich chorej ofierze samozadowoleń.
Robert Hiena, 24 october 2010
A gdy zaś łzy twoje zroszą
lekkim smutkiem ramie moje
odpowiem jedynie to, co mogę
nie umniejszając bólu wcale
ale nie dając tobie utonąć.
Spojrzymy wtedy w gwiazdy
i razem widząc przyszłość
tym samym torem leniwie sunącą
nadziei nabierzesz a wtedy
świat zniknie spod stóp naszych.
Gdyby tylko bóg chciał istnieć
uśmiechnąłby się ironicznie
na ten widok dwóch dwóch dusz
tak innych i podobnych sobie
Nigdy nie myślących o innych.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma