Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny | |
PROFILE About me Friends (62) Books (1) Poetry (37) Prose (4) Photography (1) Graphics (54) Postcards (2) Diary (5) Handmade (4) |
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 31 december 2012
czekam w kolejce po złudzenia
obok pozoranci z próżnością pod mankiet
niby poławiacze pereł.
galerianki
poszukują terminalu do portfeli.
piski na widok
renifera z orszaku Królowej Śniegu,
w którym nie ma Kaja
tylko cień Moricanda -wampira melancholii
z kulą codzienności u nogi.
czy kupi mój smutek po przystępnej cenie?
dorzucę gratis brak perspektyw,
a na deser z osiem lęków
które parami straszą w oczach.
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 19 december 2012
życie zawarte w krótkim zdaniu
a śmierć
w kropce.
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 11 december 2014
Koterie wielkiej polityki -
ścierwosalonowycieruchy.
Europosłowie – pajacyki,
stołkiem skażone pasibrzuchy.
Telewizyjnych pierdów siewcy
w szambie po szyję umoczeni
i celebryci i ich piewcy
własną głupotą namaszczeni.
Ci co mordy mają w kubeł
i ludożercy z korporacji.
Dziwki na rurze w popkulturze
i zmory nowej demokracji.
Panegiryści bezkrytyczni
i skrytobójcy rentogrupy.
Ludziki chłonne papkozupy…
Cmoknijcie mnie w kawał dupy
I wy Romea z Koziej Wólki,
co nigdy Julii nie poznacie.
Dziwkomodliszki młodociane,
co na frajerów swych czekacie.
brudne łachudry, wszawe parchy
i łapówkarze, łapiduchy.
Krowy spragnione swej odnowy.
Świętoszkowate wycieruchy.
Zawzięci w słowach populiści,
by wciąż utrzymać się na topie.
Przemianowani publicyści
w słodkopierdząco modną wtopę.
Ci co wciąż żywą są reklamą
w migawkach mdławych fotoclipów.
Padlinożercy, zbukozgniłki
koncernów wielkich lizityłki.
I feministki nieporadne,
co to zrobiły sobie kuku.
I czarni w sercu ze skarbonką
w świecie naiwnie łatwych łupów.
Manipulanci, genderowcy,
logoturystki nienażarte
piewcy durnoty i kurwiszcza
i prosto z Chin towary marne.
Tfffu…rcy poczytnych Harlekinów,
pierniki, ciacha i wydmuszki.
Szefowie boa dusiciele
i czarownice niby wróżki.
Nudnawe france bez pazurów
i dzieciobójcy prosto z ciupy
te industrialne żywe trupy…
Cmoknijcie mnie w kawał dupy.
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 7 november 2012
przyuczałeś
do miłości
zamkniętej w przynętę słowa
usta smarując miodem
aż mdliło
szkoliłeś jak sukę
bym szczekała na wszystkich drapieżców,
a gdy złaknione uszy narkomarionetki
przywarły do polukrowanych liryzmem zdań
zamknęłam stopy w dybach z rogów jelenia
przed tobą byłam jak ptak.
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 9 september 2013
ty masz moje oddanie - ja twoje otchłanie
stworzone z masek o dwunastu twarzach,
a każda z nich wymaga czuwania
abyś własnej szyi sznurem nie zagrażał.
Stróż Anioł pieprzony – mówisz do mnie "czule"
nim palcem nieserdecznym ściągniesz skórę z twarzy.
wielkienicwielkienic piłuje ci korę,
diabeł z flaszki czaszkę czystą wódą praży.
apetyt szturcha cnotkę z dupiastej prowincji,
by "cudnym manowcom" oddała swe „usta”
tak egzystencjalnie charcząco dosadnie,
aby śmierć nie stała się za smutna, zbyt pusta.
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 10 october 2013
wiosną ze szczelin ziemi wylatywały ptaki
poniżej pępka umierała pieszczota
słowa obrane z czułości zamykały się jak kielichy kwiatów
powtarzałeś przewietrzsiebie przewietrzsiebie
zima odeszła
siedziałam jakbym grzała pingwinie jajo
latem przemierzałam Szeroką
wysypując piasek z kieszeni
uwolnione myśli wiązałam w supeł
szkielet miasta skwierczał w słońcu
gdy stanąłeś w bramie
mówiłam lecz język pieścił tylko siebie
spojrzałeś na zegarek
kiedyś czas nie był widzialny
dziś Nat King Cole przyniósł bukiet jesiennych liści
te za oknem uciekają spod kontroli drzew
buchając kolorami od żółci po grafit
wiatr grając na nich nierówno ciska w piach
gromadzę cienie za plecami
zimowe zapasy z paru kochanków i kilku gramów miłości
zanim ptaki znów wlecą w ziemię
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 26 august 2014
nie wiem kiedy twoje palce serdeczne stały się wskazującymi
i która ze śmierci okradła nas z pocałunków
gdy słońce za oknem wyświetla sceny z życia ptaków
nie dziw się
że chcę zostać kronikarką ich treli
może warto przespać rozgoryczenia
we śnie rozgrzać siebie do wzajemności
a potem ćwiczyć tango do rana
ignorując płótno w kieszeni
lub zabawić się w żebraków
wytrwale zbierając okruchy chleba
zrobić lifting szarych komórek
darmowymi wersami w empiku
albo oddać słowa wiatrom
zamiast ryzie papieru
i żyć zwyczajnie
bez łamania płynności sylab
czy nadrywania ścięgien wypowiedziom
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 13 november 2013
pomiędzy ścianami podpartymi makulaturą
z głosami w uszach ciężkimi od natręctw
żyła by jak pustelnica
gdyby nie Aniela uszyta z gałganów na pociechę
i podobieństwo córekmatek.
lalcez oczami Sophii Loren wyrżniętymi z gazety
dokleiła łzę Pierrota
gdy stała się powodem zmartwień
niepłaczjużbozwariuję
powtarzała kołysząc wózek
odziedziczony po sobie
tak stareńki że koła toczyła rdza
kiedyś
szmacianą imienniczkę wrzuciła do skrzynki na listy
i rozpłynęła się pod maską auta
w pułapce latarń
niczym zjawa
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 5 october 2014
mój notes telefoniczny powoli zamienia się w cmentarz
październikowe poranki przywołują pochody śmierci
czaszki bieleją w zagięciach pościeli
a bracia mgławicowi
nie szepczą o śpiącej królewnie
za szybą olcha konarami przegania chmury
liśćmi spadają z niej kochankowie
ziemia wchłania ich po kolei
klucz żurawi zamyka okno świata
malując okiennice na szaro
dzwony kościoła garnizonowego
nie głoszą zmartwychwstania
z tym trzeba aż do wiosny
wieczór zapowiada sprzyjające wiatry
wzlecę z nimi ponad głowy gwiazd
mistyczne figury zodiaków i świętych
aż stanę się pochodnią
w asyście księżyca
który ciągnie za fale nawet Morze Martwe
Małgorzata Pospieszna-Zienkiewicz i Edek Pospieszny, 12 october 2014
gdy błysk pioruna oświetlił skrzydła gołębi
odbite w szybie drętwe ciała
w nosie miały już wzloty
patrzyłam z okna na resztki piór
a komórka twoim głosem
truła wszystko wkoło
spadały nawet głowy słoneczników
które jeszcze wczoraj
tarczą broniły światła
tkwiłam w oku cyklonu
na zgliszczach snów
pozioma dziewczynka bez jednej zapałki
nawet nie słona żona Lotta
tamtą przynajmniej postawiono w pionie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma