Jacek Sojan, 14 june 2011
a jeśli świata nie ma a jeśli cztery ściany
dzielą nas od pustki przepaści otchłani
i słychać jak napiera z tamtej strony nicość
lampa będzie lampą i stół będzie stołem
twoja twarz wędrówką wschodem i zachodem
a krok twój zegarem co wszechświatu bije
Jacek Sojan, 13 june 2011
pytamy pustego miejsca
które miało imię i kształt
kształt pozostał już tylko w imieniu
co na wargach palący ma smak
pytamy nieznośnej pamięci
która nagle rzuca nas wstecz
kogo teraz trzymamy w objęciach
bo na twarzy zalega cień
wyjaskrawia się w zmierzchu i znowu
pytamy kiedy i jaki gest
z tego ciała zaledwie zdjął kontur
a pominął ważniejszą treść
dlaczego - wzajemnie pytajmy
przez rok cały każdego dnia
aż zdejmiemy w najgłębszym milczeniu
czarne ramki z odległych dat
aż w milczeniu zdejmiemy wargami
obietnicę z podanych warg
Jacek Sojan, 9 june 2011
granica naszego ciała
kończy się tam
gdzie kończy się kosmos
jak twierdzili stoicy
wszystkie prawa kosmosu
swoje odbicie znajdują w mędrcu
(stoicy to istoty z kosmosu
gdyż na widok pustego dzbana
nie pisali zażaleń ani próśb do Najwyższego
nie tworzyli dramatów
rozchodzili się
by nazajutrz spotkać się ponownie)
podobno wystarczy wgapiać się
w rozgwieżdżone niebo
(no - kontemplować)
a już odczuwa się głębokie przekonanie
o porządku i racjonalności wszechrzeczy
jeśli tak
to pies i jego przodek wilk
są na pewno mędrcami
choć niekoniecznie uczonymi
bo uczony ma jednak problem
z uzgadnianiem życia z własną doktryną
ale przecież
życie poety
dokładnie realizuje
i jest świadectwem jego prawdy znajdując ją przy stole
przy szklanicy wina
kosmos jaki się wyłania
budzi jego psią naturę
czyli wierność samemu sobie
a wycie do księżyca
tak szlachetnie wybrzmiewa
że słuchający
nazywają to pobożnie
wierszem
Jacek Sojan, 7 june 2011
ostatniej nocy byłem w twoim śnie
nie odstępowałem od ciebie na krok
jeśli nie obetnę swych zdradliwych powiek
jeszcze tej nocy wezmę jedną z chętnych kobiet
by rano mieć pewność że tylko z nią byłem
mógłbym cię oszukać że jesteś jedyną
ale sen mnie ubiera w stroje don Juana
i prowadzi krawędzią księżyca w pokoje
których adres nieznany a i twarze obce
mógłbym ci obiecać bezsenne białe noce
we własnych źrenicach
ale jak mam w snach twoich zetrzeć ślady swoje
Jacek Sojan, 31 may 2011
Afrodyta wynurzająca się z morskiej piany
to oczy zwrócone ku cielesności
jego piękno
nie jest aby mają
dla mędrców Bhagavat-gity złudzeniem
dla proroków marnością
przynosi pożądanie
rodzące ból i śmierć
rozkosz wypełnioną cudami i pieśnią
olśnieni
nie zauważamy związanych rąk
spętanego językiem języka
przestajemy widzieć najważniejsze
ogromną jak ląd do którego spieszy
pianę
esencję znikomości
ta nawołuje - wyjdź mi naprzeciw
zanurz się
spłuczę twoje ślady
byś mógł na zawsze związać się
z mitem
i stać się mną
powracającym w pieśniach kochankiem
piaskiem dla piany
Jacek Sojan, 30 may 2011
on ma
on ma długiego
on ma długiego i grubego
on ma długiego i grubego kija
na jednym końcu on
na drugim końcu złość
uważaj
cóż warta złość bez kija
albo kij bez złości
a i on bez kija
też jakiś
kijowy
Jacek Sojan, 27 may 2011
przesiadywała
w studio pięknego ciała
tak długo
aż umarła
szkoda
bo studiowanie tego artefaktu
nie daje żadnych wniosków post-factum
właścicielce
takoż amatorom aktów
Jacek Sojan, 25 may 2011
motto: "Kto kontroluje przeszłość, kontroluje teraźniejszość i przyszłość"
G. Orwell
nie oglądać się wstecz
przecież tak wygodniej
urodzić się dnia następnego
nie pytać gdzie jest ojciec
za co wujek siedział
wykreślić ze słownika Miednoje i Kozielsk
do lasów smoleńskich pojechać
na grzyby
martwić się tylko o jutro
i nie wnikać w życiorys tego pana
który z takim namaszczeniem mówi o sprawiedliwości
co robił w mundurze służby bezpieczeństwa
w pewnym małym miasteczku na południu kraju
klaskać każdemu
kto buzię wypycha wielkimi słowami
kochać ludzkość
zatykając uszy na bałamuctwa narodowe
ojczyznę widzieć wielką sytą i szczęśliwą
uczyć się języków
by kraj marzeń zwiedzać podziwiać rozumieć
wracając nie narzekać
pracując dla jutra
uczyć się wytrwale zapominać wczoraj
wśród milczenia owiec
nauczyć się skubać
trawkę na mogiłach
Jacek Sojan, 25 may 2011
miesiąc czerwi
cały miesiąc z robalami
o Grzegorzu Wielki
za co ta pokuta
w kąsaniu żądleniu szczypaniu
żywcem pożeraniu
a te maki rumianki
szczyty drzew i gór
za skrzydlatą chmurą
bzyczącej apokalipsy
jak przeżyję
do zimy zamieszkam na księżycu
tam nie ma ani jednej muchy
nawet Anny
a wam ziemianie
Rajd
na Antarktydę
i uwaga
czytałem
Rajd
zabija
na śmierć
(swoją drogą ciekawe
jak zabija się inaczej
i co to za perwersja)
Jacek Sojan, 22 may 2011
gdy masz
dwa bochenki
jeden oddaj za lilię
(przysłowie chińskie)
mój brat o skośnych oczach
Li Bai
przynosi z okresu dynastii Tang
wezwanie - pijcie wino
baraninę gotujcie i wołu
przed nami trzysta czarek
chwilowy właściciel tęczowego konia
zawsze dobrego apetytu
bezustannego pragnienia
hulaka z wyboru i z upodobania
gest oddania dziesięciu tysięcy dukatów
za garniec wina
przeniósł nad terytorialne zdobycze cesarza
za co wygnano go z dworu
jak mówi legenda
poeta utonął
próbując objąć odbicie księżyca
w tafli jeziora
prawda jest inna
Li Bai co wieczór
przybywa do Krakowa
co wieczór oddaje tęczowego konia
i wiewiórcze futro
za stół na Kanoniczej
zastawiony winem
radosnego ducha
pijąc
szukam w zatokach czerwieni
księżyca Li Baia
to jedyne złoto które mogę dorzucić
za pełną czarkę
by ostatecznie smakując nieśmiertelność
pozostać na wygnaniu
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek