Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (52) Forum (3) Poezja (761) Proza (10) Fotografia (10) Grafika (18) Dziennik (77) |
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 marca 2011
tuż po świętach Bożego Narodzenia poczułam silne rozdrażnienie
i zaczynałam odczuwać lęki gdy dowiedziałam sie że to było dla mnie ogromne przeżycie
tego dnia pojechałam na pogotowie z powodu drgawki na skutek nerwów i wymiotów tam dostałam hydroxyzynę domięśniowo i doktórka wysłała mnie z powrotem do domu w nocy drgawka nasiliła utratę przytomności
o czwartej rano znalazłam się na sorze
i tam zapodali mi kroplówkę z potasem
w południe byłam już w domu bo lekarz
stwierdził iż dalsze leczenie powinien brać psychiatra
jednak mój stan nadal nie był najlepszy z powodu
osłabienia i silnego napięcia nerwowego
całe dnie leżałam do góry kołami miałam stany
lękowe czułam się zagubiona
cały czas wymagałam fizycznej
obecności kogoś nade mną przy sobie
kiedy stan się nie poprawiał trafiłam po raz pierwszy w życiu
do
psychiatry
kubrak przebadał mnie w przeciągu pięć minut i przypisał
psychotropy
następnego dnia znowu się pogorszyło napady lękowe
osiągnęły bardzo wysoki najwyższy poziom
w tym momencie sprzeciwiłam się przyjęciom leków
przyjechał psychiatra
zobaczył mój wygląd podał domięśniowo hydroxyzynę
i zalecił umieszczenie w szpitalu gdzie dojdę do siebie pod względem
organizmu czyli kroplówki tego czasu pojechałam
do Kocborowa gdzie mój strach znacznie wzrósł
gdy zobaczyłam te budynki z kratami w oknach i ogromnym ogrodzeniem wkrótce zostałam przyjęta przez
psychiatrę który wyprosił mnie za drzwi zostawiając sam na sam
ze sobą po 20 minutach wyszedł na korytarz oznajmiając
że muszę pójść teraz na zastrzyk i na kroplówkę zgodziłam się
po dotarciu na oddział dostałam domięśniowo hydroxyzynę
pielęgniarka na oddziele kazała mi przebrać się w piżamę
i przeszukała wszystkie
rzeczy nie wiedziałam co sie dzieje
co oni robią powiedziałam że nie zostanę na tym miejscu
oni pocieszali mnie że przenocuję
tutaj z górą noc żeby pójść do siebie
po trzech zastrzykach uspokajających zaprowadzili mnie na salę
wówczas doszła do mnie wiadomość ze jestem tu skazana sądownie na dwadzieścia jeden dni leczenia był to dla
mnie szok nie wiadomo skąd i jak sąd skazał mnie
na przymusowe leżenie moja depresja trwała ledwie tydzień
a już zamknęli mnie ze schizofrenikami
narkomanami ludźmi mającymi liczne próby samobójcze
myślałam że to jakiś sen bo wszelkie informacje w mojej
karcie były wyssane z palca a była to środa jestem
osobą która ma silnie sprecyzowane plany życiowe
i moja choroba nagle musiała zejść na drugi plan
bo jedynie co siedziało mi w głowie to czułam
się jak w więzieniu
w sobotę przyszła Sędzina która kazała
mi zeznawać gdzie minimalnie jest to okres dwudziestu jeden dni
w poniedziałek zażądałam wprost wypisu na własną prośbę -
dla mnie był to aż siedmiodniowy tydzień
a całą tę historię opisuję aby powiedzieć wszystkim
jak łatwo udzielę wszelkich informacji
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 23 marca 2011
myślałeś może mój piękny chłopcze iż można mnie ot tak po prostu zostawić
i tu się niestety bardzo pomyliłeś książę bo nie ze mną takie chamskie numery Brunner
teraz jeszcze większą głupotę walnąłeś przychodząc sobie do mojego mieszkania
wyobrażałeś pewnie że wyskoczę z majtek już na progu a potem piękna kolacyjka ze świecami
ty się u mnie dobrze wyśpisz pojesz a ja ci jeszcze pomacham na peronie łkającą chusteczką
taka durna rozwódka po przejściach łyknie wszystko i można z nią robić co się chce
wiesz mój ex był zdecydowanie uczciwszy od ciebie o niebo uczciwszy
raz postawił sprawę jasno że mu źle ze mną i poszedł do innej i jest z nią do dziś
natomiast król złoty pojechał pięć lat temu na dwa dni do siebie żeby sprawy w ZUS załatwić
po tygodniu przysłał esemesa wszystko się trochę skomplikowało odezwę się niedługo :)
i tak pięć lat nieważne długich czy krótkich zależy dla kogo ale to p i ę ć l a t rozumiesz
na pewno nie rozumiesz ty jesteś przecież ponad i poza takimi sprawami niegodnymi twojej osoby
nie mniej jednak istnieją jakieś reguły w rzeczywistości jednak dla ciebie wcale ich nie ma
najgorsze gdy staramy się postępować zgodnie z tym co nie istnieje i wtedy kończymy jak ja wtedy siedząc w pustym mieszkaniu zastanawiając się gdzie on może być teraz co robi w tej właśnie chwili
czy jest w szpitalu czy w areszcie czy na izbie wytrzeźwień czy jest głodny czy jest mu ciepło
czy mnie jeszcze choć trochę pamięta czy po prostu jest teraz z jakąś dziwką i ma wszystko gdzieś
i te cholerne myśli że się jest do niczego w stu procentach że się tak naprawdę nic nie potrafi
że to wszystko co dostał ode mnie jest nieporównywalne z tym co on teraz ma
że to co go miało odkompleksiać dowartościowywać i stawiać na nogi to cukrowa wata na siłę
a on znawca koneser smętny don Juan de Odbita Palma to co robi jest najwspanialsze i najseksowniejsze
nie ze mną te chamskie brunery Nummer możesz je sobie głęboko w norę wsadzić miękki mózgu
jak widzisz żyję mimo wszystko żyję nawet długo i szczęśliwie spotykam się z ludźmi rozmawiam
od czasu do czasu idę z kimś do łóżka tak żeby nie zapomnieć co mam między nogami
i nie muszę się wtedy godzinami pocić nad sflaczałą gumą do żucia a jeszcze nieraz kwiaty dostanę
dopij teraz swoją kawę spokojnie wypal skręta ja ci w tym czasie zrobię pożywne kanapki na drogę –
d z i ś p o j e d z i e m y r a z e m do krańcowej kropli potu do ostatniego haustu śliny do mokrego dna
do spienionego bólu umorzenia aż do zaciśniętych zębów na kawałku spoconego ciarkami przesytu
jak nadgryzione przez szczury gładko przyswajalne hostie
b e z p r z e b a c z e n i a
Kyrie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 kwietnia 2011
ptak
latał nisko
w piwnicy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 4 maja 2011
córko Dioskura –
spotkałem Cię lata temu w monachijskiej Pinakotece
wyglądałaś tak świeżo
jakbyś przed chwilą
opuściła otwarte łono palety Hansa Holbeina
jednak stało się tak jak się to dzieje normalnie
czyli zapomnienie wyegzekwowało swoje prawa
wyrokiem prokuratora Bitynii
(a być może i wyższej instancji)
skała otworzyła się za dotknięciem miecza
i wysypały się ze złotego kielicha
wszelkie pospieszne żądze anatemy i błogosławieństwa
do tej pory skrzętnie skrywane płaszczem anioła z Nikomedii
wiem
nazywasz się teraz Ingrid Bergman
mieszkasz w Casablance
piszesz nowy rozdział historii sądu ostatecznego –
konieczny dialog z lordem Vaderem
węgielne listy do Orygenesa i Ignacego z Antiochii
mam nadzieję
iż za Twoim wstawiennictwem
będą mi odpuszczone
wszystkie grzechy Maksymiana Galeriusza
wszystkie niegodziwości Humphreya Bogarta –
jako z duchem moim tak i bez niego
jako z Tobą tak i bez Ciebie
jako z zegarem tak i bez jakiejkolwiek cyfry
w trójkątnej wieży podziemia
którą niegdyś wznieśliśmy do Pana
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 28 kwietnia 2011
zaproponowałem ci
półprawdę słów
i
absolutną prawdę ciała
odpowiedziałaś
dobrze obliczoną
imitacją ucieczki
nie miałem już sił
by cię gonić –
za rogiem
czekał na mnie w barze
Henry Miller
aż do zamknięcia
gadaliśmy
o francuskich impresjonistach
1993
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 maja 2011
kąty mojej
dzielnicy
zlane cysternami
potu
obsypane tonami
nudy
czasami chrzczone
śliną ruską wódką i krwią
omiatane bezmyślnym wzrokiem
starców i policjantów
młodość ucieka stąd
gdzie biały proszek szklanych wieżowców
pozostawiając po sobie zakurzone ślady
posiniaczonego dzieciństwa
chwilami myślę
że
gdzieś tu
śpi
Jerozolima
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 czerwca 2011
zgodnie z prawem
koniec świata już nastąpił
(dokładna data trudna do ustalenia)
wszystkie karty przepowiedni
zatkały się własną wydzieliną
i stały się zwykłymi kartami
do gry
archaniołowie wyjechali
do modnych kurortów
nie nabywszy prawa do emerytury –
są zadowoleni z ciągle przedłużanych
rent okresowych
rozgrzeszono w zasadzie
wszystkich
podpisując in blanco
przedterminowe przepustki
do najdalszych struktur
oświeconych tajemnic
zagwarantowano ustawowo
każdemu zainteresowanemu
odżywcze porcje bezcholesterolowego
niepokoju
takiego z prawdziwego zdarzenia
czyli na niby
jest pewne
że wreszcie dokona się
politycznej poprawy
siedmiu dni
które wstrząsnęły chaosem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 maja 2011
mam trzydzieści dwa lata
i
nie wiadomo czy ocaleję
nie wiadomo czy już ocalałem
samotność
komunizm
nowotwór
Armagedon
to tez są czułe słówka
tylko z innej bajki
człowiek
rodzi się i umiera
po drodze jest gladiatorem
zadowalając się
imitacja tabletek od bólu zębów
kluczami do nieistniejących zamków
wychodząc naprzeciw
prawdzie
sprawdza wszystkie okna i zawory
by mieć gdzie
ułożyć zmęczenie
zmienić skarpetki
opluć lustro
mam trzydzieści dwa lata
i...
( to nieistotne )
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 marca 2011
Mistyczni poeci są chorymi filozofami,
A filozofowie są szaleńcami.
Fernando Pessoa, Dziś przeczytałem niemal dwie strony
dłubanina w nosie bez końca i bez ograniczeń
podjadanie chipsów i zapiekanek
podbieranie mamusi forsy z konta i portmonetki
wykorzystywanie każdego z orżnięciem włącznie
zaglądanie przez dziurki do kabin w publicznych ubikacjach
obrabianie dupy znajomym i nieznajomym
bazgranie sprayem na płocie jak też innych powierzchniach płaskich
wyrywanie panienek i torebek zasuszonym emerytkom
rozpierdolucha pospolita mordobicie zadymy ustawki wojny gangów
oraz inne tego typu pierdoły do straszenia w nocy sąsiadów włącznie
i najważniejsze -
ściemnianie i wkręty
przy nierównym podziale sił
mój kameralny hymn
(niczym trzy paczki Marlboro na dwa dni)
nie ma pesymistycznej konkluzji
jak wielkanocna kolęda
masturbacji
niezamieszkałych cieni
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 sierpnia 2011
romańskie okno
skręcony kształt witraża
krata za krzyżem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 28 listopada 2011
kropla po kropli
ściekająca nadzieja
gwóźdź igły hostią
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 października 2011
pies wiernie leży
dogląda bram pałacu
łańcuch jest dumą
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 listopada 2011
śpię niespokojnie z ciężarem ponad siły
szukam pomocy w modlitwie Yaaqova nad potokiem Yabbok -
tylko wtedy spływa na mnie fala ukojenia
tuż przed pracą idę do kaplicy w Verwaltungsgebäude
i pierwszy raz wstydzę się słów porannego Das Magnifikat -
oto stoję przed wami solum gratia et solum dolor i nie mogę uczynić niczego więcej*
głowę mam zaprzątniętą możliwościami
jakie daje mi wykład słowa rabina Slotopolsky'ego – Dukora -
oczami widm cofam się do swoich rozbitych skojarzeń
pragnę wyjaśnić mechanizmy zaplecza i eksperymentować z prawem
nawet wbrew temu co dyktuje spełnienie nieświadomych osobowości -
śpię niespokojnie z prawie nieznośnym ciężarem bytu
Przypis:
*) oto stoję przed wami solum gratia et solum dolor i nie mogę uczynić niczego więcej – parafraza słów Martina Luthra Oto stoję przed wami. Nie mogę uczynić inaczej, przez niego wypowiedzianych na Sejmie Rzeszy w Worms, w 1521 roku
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 sierpnia 2011
Szymon Mag tańczy
Paweł patrzy zazdrośnie
hymn wskaże słowo
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 stycznia 2011
kiedy
pieszcząc do granic możliwości odpowiednio skalkulowany egoizm
uprawialiśmy wśród świeżo wykafelkowanych żylaków i zawsze podnieconego cellulitesu
naprędce wymyślony seks z mchu i paproci –
pewien wyznawca latrynowego kultu otchłani
poszedł do łazienki umyć szyję kablem od żelazka
skąd powrócił po dwóch tygodniach intensywnego bezdechu
przepraszaliśmy się wystarczająco krótko
by przebaczyć sobie wszystko
łącznie z brzydką pogodą niedopitym piwem i tymi przeprosinami
wszystkim nam sprawiono
wykwintny pochówek
na koszt zakładu Pascala
było lekko łatwo i przyjemnie
miękko smacznie i pachnąco –
zrobiono wiele kolorowych zdjęć
jak tez innych przedmiotów
codziennego użytku
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 września 2011
w salonie kwiaty
flakon krystalicznie śpi
fortepian czeka
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 22 września 2011
stara uliczka
wciąż jeszcze wchłania kroki
zbywa historię
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 września 2011
dotyk kochanki
od teraz i do końca
tani eksponat
2000 rok
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 13 kwietnia 2011
jestem w całości starcem
jestem w całości młodzieńcem
i dobrze mi z tym
i taka jest prawda moja
jak Berlin z metalowych okuć
jak Öldrucklandschaft
jak noc i ewangelia
a jeśli będziesz chciał wiedzieć
to ja też postawię pytanie -
wtedy razem rozbijemy głowy
by pozostawić je
na pastwę miłości
wiem
nie zrozumiałeś tego
profesorze von Schelling –
tym gorzej dla objawienia
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 29 września 2011
wrześniowe słońce
goni ostatnie upały
wąż dostał jabłka
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 9 kwietnia 2011
Bóg się tej nocy narodził
a ty zaraz cieknącym mopem oszczanym
po mordzie dostaniesz
i się obliżesz
aż słodko będzie
który żyjesz i królujesz
na wieki wieków
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 14 listopada 2011
święty z ikony
greckie znaki na zwojach
anioł na służbie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 listopada 2011
gotyckie wieże
gotycki wschód Księżyca
dzwony burzą dzień
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 30 grudnia 2010
13 listopada 1994 roku
dwadzieścia minut po północy
w pokoju na czwartym piętrze
warszawskiego hotelu Felix
petując dzień o parapet snu
odszyfrowałem
trzy prawdy bez mała ostateczne
(nihilizm cynizm sofizm)
po czym podzieliłem je
przez głód
chleba słowa miłości
i otrzymałem ocenę celującą
z rachunku strumienia
oraz trochę zimnej herbaty i bezsenności
(ale tylko na trochę)
dwadzieścia jeden godzin później w Olsztynie
po spóźnionej o dobę kolacji
pasmo moralnego hałasu
nie dało się przekonać
że istnieją jeszcze
ciężko doświadczone
spóźnione dary
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 kwietnia 2011
umiarkowane popołudnie
spełnia się przypadkowo zaznaczoną
dworcową restauracją
siedzę przy ekranie otwartego okna –
niedorzeźbieni ludzie pozostawiają po sobie
milczące smugi
tła
gdybym nie miał ważnego biletu
mógłbym nabyć poza kolejnością
nieważny
ale pozostawiam to właścicielom
win i luster
spotykam starego Marchołta
oferującego za parę groszy salomonowe wyroki –
rozmawiamy o sklejonych powiekach Homera
dociekaniami szantażujemy Pelasgosa
telefonujemy do Lynkeusa
jeszcze przy okazji
odnajduję w pobliskim motelu
jedną z Okeanid
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 kwietnia 2011
mżawy poranek niedzielny
w towarzystwie herbaty i papierosów
przy stoliku wyczyszczonej z ludzi
dworcowej restauracji –
taka przestrzeń
ze skłębionymi w dłoni znaczeniami
na dwa głosy
zaraz staniesz w drzwiach
niezapowiedzianej tęsknoty
i podarujesz mi wotywną świecę
z płomieniem niepokoju
podobno ocalenie jest czasem
który się wypełnia
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 czerwca 2011
Czuwający mają świat wspólny, śpiący są odwróceni do swoich osobnych światów.
Heraklit z Efezu
pierwsza połowa września -
w Ustce wiatr frymarczy wszelką miarą
stalowym krokiem obszywam trotuar na Marynarki Polskiej
niczym pruski feldwebel na Hauptstraße
w towarzystwie niewidzialnego spojrzenia Wilhelma II
na Alter Kirschplatz pośród lipowego obrysu śpiącego kamienia
szukam żywicznego bólu drzewa Yggdrasill -
jedyny sposób by zdążyć
przed ostatnią plagą sowitych dreszczy
w fali utoczonej krwi z brunatnej tęczy
przez chwilę zestawiam ten maniakalny landschaft
z czułostkowym wątkiem pastoralnego piękna młodocianej jesieni
oraz pożogą quondam castrum Stolpesmunde w 1644 roku
być może
spotkałem kiedyś Friedricha Klein – Chevaliera i Arnolda Köpke
być może
wypiekałem neogotycką kirchę z Franzem Draheimem
być może
śpiewałem Vaterunser z pastorem Spittelem w Ferienheim
mój spazm
pozostaje matowy
jak szyby kolejki do Schlawe i Smolzin
choć nie wozi już ona
herzoga von Bismarcka ani gauleitera Forstera
choć nie wozi już
nikogo
gdzieś tu mieszka piaszczysta pomroka
zjedzonej przez morze Góry Hindenburga
rozpisana na wniebowzięte spojrzenia
tych którzy poszli kolczastym duktem zasieków Verdun i Tannenbera
prosto w zachłanne płomienie rozlanej paszczy Fenrira –
albowiem szczęśliwy owoc żywota który przypasał oręż
bo miecz stanie się człowiekiem
a przeklęty śmiertelnik którego obwiązano rynsztunkiem
bo mieczem w przedwiecznym jadzie
się stanie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 marca 2011
Oto mokre usta się wyłaniają
Z nocy ( ... )
Kenneth Grant: Powój
ale
jak zamierzałaś kochać bez piany przerażenia nie zważając na to
co ci wyznałem - około pierwszej w nocy napisałaś jestem zmęczona idę spać dobranoc a ja widziałem w tym złość Boga
taki śliski esemes z rybim śluzem w zamyślonym domyśle zbyt gorgoniastym jak na tę próbę ognia
bo mi się wcale nie chciało spać najchętniej bym wtedy coś porządnego zjadł jakiś smaczny ochłap
chociażby dobrze wypieczony schab w gęstym sosie beszamelowym plus frytki i zasmażane buraczki
(do tego dwa żywce jednak to tylko sfera marzeń bo dawno nawróciłem z wprawy na południe od Edenu)
a po wyżerce jakiś szybki seks taki na rozładowanie stresów może być nawet wirtualny ale bez przynudzania
więc przybądź nieobecny brudzie uśmiechnij się z politowaniem
rośnij rozmnażaj się machnij ręką i odejdź
zaś my pobawmy się w demiurgów mamy w końcu sześć dni na bezlitosny odpoczynek zapomnianych ziół w ciągu pierwszej sekundy siódmego dnia stworzymy litość bo w końcu śmierć uspokaja żałość przecież to tytaniczny błąd najcięższy jaki spotkałem nieludzki niczym pasja według świętego Jana
przecież to tylko lato zapamiętałe bez deszczu ze skurczonymi ze strachu przed słońcem ptakami bez podłości która
wzbijałaby się w klasyczne niebo i tam czekała na matkę popękaną ze zgryzoty i nie mogła sobie wybaczyć
swego występku przecież chlapawica z tonażem błędu jednak nie
nadeszła nie dała się dotykać
nawet tam gdzie ja ją nie dotykam choć patrzy na mnie tak korzennie jak old spice to wiem że chwilę dalej
moja grdyka przełknęłaby ślinę twoich kocich kłów bez wiatru i
bez deszczu jednak nie masz ochoty
nie chce ci się idziesz do kina upalnego odejścia strumieni i jezior
bo każdy anioł jest trywialny zawsze z pierścieniem łaski aż pozłocisty od dekalogu upalnego morza
tak Heleno Bertho Amalio
Riefenstahl teraz twoje wielkie zwycięstwo wiary twój nieludzki
triumf woli w szmatach żalu po prowizorycznej powodzi
przeznaczenia jak kat który utracił swój trędowaty
horyzont prawie już tu dotarliśmy próbując zawładnąć zabawą w chowanego po drugiej stronie jałowych epilogów
dawno dawno temu na wzniesieniach strojono jaspisowe lutnie niepogodzie na pohybel
pukanie grało na nich swe jęczące kancony wrogom ku radości
pełni ku przestrodze przywołaj je więc zapalając świece i ugość omiecionym domem dziurawego płaszcza i zwady i przestań mnie peszyć swymi bogoojczyźnianymi życzeniami bo czyż nie rozumiesz prywatnych tortur
muszę przejść przez te wszystkie obiecujące uściski o które nikt nie dba pieszczę więc każdą martwą odmowę potłuczonych ust
bo moje miejsce jest tutaj w zasięgu zaciętej próby
gdzie ty poprowadzisz na rzeź onyksowe ramiona
jeśli będziesz kładła zgniecionego pasjansa kosztownego skrótu
nieczułych drgań
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 21 lipca 2011
moi rodzice kochali się zawsze na kredyt
więc zostałam poczęta w datkach i subwencjach
tudzież urodziłam się jako wspomożenie wiernych
żłobek przedszkole szkoła studia miałam za dotacje
a własną progeniturę spłodziłam na wsparcie in spe
kochankowie sponsorzy pracodawcy byli mi alfą i subsydium
remonty depilacje sakramenty i wyroki wyłącznie w liniach kredytowych -
męża nie mam bo nie dostałam pożyczki
(za niskie dochody za wysokie opłaty)
nie potrafię wytłumaczyć
dlaczego jestem anglojęzyczna
dlaczego olałam Studium Biblijne ze Świadkami Jehowy
dlaczego nie udzielam wsparcia bezdomnym i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy
dlaczego Tomek Lipiński powinien pójść do pulmunologa –
przecież na wszystko jest rada
wszak wszystko jest kredytem
albowiem każdy jest genem nieulepionej plasteliny
w spojrzeniach wytrawnych ślepców zajada się resztkami drewniany krzyk karnych odsetek –
zawsze zostaje sterta świeżo wypranych racji brudnych ubrań i przybite do pleców krzesło
którego nie ma gdzie przesłuchać wyprasować zważyć oczernić zaszczepić przeciw ospie
którego nie można przykleić do następnego kredytu mimo iż zawsze zostaje coś więcej
które mówi ezopowym językiem paraliżu z deklaracji podatkowych rodem
że prawda leży w kredycie a tenże jest substancją esencją i egzystencją
być może z podwójnym Borisem Vianem być może z podwójnym Vernonem Sullivanem
my wyrywacze serc wykończymy wszystkich obrzydliwców naplujemy na ich groby
bo późną jesienią w Pekinie kredyty są najtańsze najpiękniejsze najwznioślejsze najtrwalsze
nie sypią piaskiem w oczy nie obiecują niczego nie zasypiają jak gruszki w popiele –
moja prywatna śmierć na kredyt zdecydowanie przerośnie koszty
uzyskania
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 września 2011
jestem ideą
braku doskonałości
to też jest cnota
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek