Greg Essential, 5 marca 2014
coraz mniej mnie jest
śpię na kawałku podłogi
wszystkie moje rzeczy
pozostawione w kącie
zmieszczą się w plecaku
coraz mniej mnie
chudszego
jadam byle co
przeterminowane
lub kradzione żarcie
doskonale obywam się
bez pieniędzy
i bez kobiet
odpadają ze mnie
kolejne zbędne
warstwy pragnień
już tylko kilka niezbędnych
spraw toczy się siłą inercji
higiena, sen, jedzenie
nie oglądam TV
i nie czytam gazet
o rewolucjach dowiaduję się
z Facebooka
gdzie wchodzę
żeby pomilczeć
z setką znajomych
im mniej jestem
tym coraz więcej śpię
może po to
żeby się w końcu
obudzić
****
there is less of me
sleeping on a piece of floor
all my stuff
left in corner
gonna fit into rucksack
I am less and less
thinner
eat anything
outdated
or stolen grub
perfectly managing
without money
and without women
falling off me
another unnecessary layers
of desires
there is few only
indispensable matters
which pending
by inertion
hygiene, sleep, food
no watching TV
and no reading papers
finding out about revolution
from Facebook
where I enter
to keeping quiet
with hundreds of friends
less I am
more and more sleep
maybe that’s way
I wake up
finally
[warning: english translaiton is lame and under construction :-) ]
Greg Essential, 27 października 2013
jak nakręcana zabawka
podpinam się pod przegniłe trzewia bytu
który wypadł ze spodni
lecz pęknięta sprężyna
staje mi w gardle
uparcie powracam do
twoich zepsutych oczu
wydłubane źrenice
małej laleczki
jak urwane guziki
jak mucha krążę wokół
twojego brudnego pępka
graniaste oczy na słupkach
szaleństwo wypełza z każdego kąta
zamiatam skarlałe marzenia
pod przetarty
na łokciach garnitur
dziurawych zębów
dywan urwanych rąk
posagów dawnych bogów
wysadzam bez mrugnięcia okiem
stąd i osadzam
w szmaragdowym trójkącie
tego, który mnie obserwuje
beznamiętnie
spoza wirujących galaktyk
gdzie zderza się antymateria
z nicością
żelaznym prętem poganiając
kolejne kieliszki wódki
Greg Essential, 1 stycznia 2011
niedopałki, rozlany alkohol, zgubione czapki i szaliki
bełkot wyrzucanych dwóch żuli za bramę
a mroźne powietrze o 6 rano ucina wszelką myśl
Greg Essential, 23 lutego 2015
chcę zamknąć cię w klatce
kopnięciem podawać ci
miskę wody
przyspawać ciężką zardzewiałą obrożę
do twej wiotkiej szyi
wydłubać ci zbyt piękne
zdziwione oczy
wbić haki pod skórę
zawiesić pod sufitem
w moim pokoju
i wpatrywać się w ciebie
w nieskończone bezsenne
noce
chcę przyprowadzać ci
co noc pijanych żuli
i kalekę
aż pojmiesz
żeś była mi Boginią
Greg Essential, 26 czerwca 2015
w czarnej dziurze
czas zastyga
więc tylko patrzysz bezradnie
na kikuty swoich rąk
lustro już nie odbija twarzy
ani postaci wessanej
w czarne oczodoły
nikt cię nie widzi
gdy znikasz
z horyzontu ich małych
codziennych
wydarzeń
nie umiesz się podnieść
ani ruszyć nawet małym palcem
ciało waży miliard ton
i zapadasz się coraz głębiej
w ciemność gęstą jak rtęć
a kwanty światła zamarzają
osiadając cierniami szronu
na dnie serca
5.05.2015
Greg Essential, 26 lutego 2015
żelazne łóżko jedno krzesło
pięć kresek podzielonych drżącą dłonią na
zatrzaśniętym laptopie
czeka
przykrytych kartą do bankomatu
obok zwiniętej dziesięciofuntówki
rozżarzone mózgi wibrują
w ciszy
delikatny szelest pajęczyny
tkanej w kącie przez jadowitego pająka głodu
radio na parapecie
w nieskończoność gra
Guru jazz
Greg Essential, 5 marca 2015
gdzie jest zakrzywiona
przestrzeń w środku mnie
która przyciąga lub odpycha
kule innych dusz
dlaczego każde odejście
jak zatrzaśnięty fortepian
ucina słowa
a przyjście to rozchylające
się delikatnie usta
dlaczego fałda skóry
przyciąga niespokojną falę
palców
dlaczego cierpienie
ściąga kącik ust w dół
do Ziemi
a uśmiech zagina
wargę do w górę
do nieba
Greg Essential, 29 września 2015
nie ma cię
obudziłem się
z duszą nieumytą
w śmierdzącej pościeli
sparaliżowany koniecznością
upartej krzątaniny
wokół tego ciała
niech ktoś ściany
spróchniałego mózgu
gaszonym wapnem wybieli
leżałem słuchając radia
właściwie nie myśląc
przerażony, że oto wstał kolejny
z tych pięknych i zbędnych dni
w tym zimnym piekle
gdzie trzęsacymi rękoma
zaparzasz kawę
każdego koślawego poranka
nie ma cię
i wobec tego
nie ma też mnie
ktoś tylko bezsilnie złorzeczy Bogu
wygraża mu pięścią
w brudny sufit się patrzy
w zmiętym leżąc barłogu
Greg Essential, 25 października 2013
I
podpal mi crackiem raz jeszcze mózg,
aż poczuję, żeś dla mnie żywym i obecnym Bogiem
choć okrutnym i zapalczywym -
jak wtedy, gdy paliłem w Ameryce
z tym gościem, co chwalił się
że siedział za napad na bank
II
bądź dla mnie tak litościwa
jak murzyński diler
podpierający ściany w najpodlejszej knajpie
gdzie karaluchy biegają po barze
świeci się czerwono
neonowa reklama Budweisera
a wszyscy naćpani kołyszą się
w rytm szklistych i nieobecnych oczu -
i ten ostatni raz daj mi, błagam
woreczek koki
za mojego kutasa
III
nakręć mnie błagam
raz jeszcze
jak wtedy w Londynie
gdy żarłem garściami piguły ecstasy
zatapiając tankowiec tęsknoty
kolejnymi torpedami piwa
nie jedząc i nie śpiąc trzy dni
IV
tak, daj mi znowu ekstazę
bym miał siłę wstać
z przepoconej pościeli
na której zostawiłaś odbity ślad
mokrego ciała
święty całun bogini-zbawicielki
V
miłosiernie nabij mi lufę
marokańskim haszem
bądź mi przystojnym Arabem
co z łagodnym spojrzeniem
przykłada do gardła ostry długi nóż
i każ się zerżnąć od tyłu
VI
zlituj się
nad trzęsącymi się dłońmi
bo szukam twoich piersi
rozbieganym spojrzeniem
bo nie widzę w szafie żadnej sukienki
przećpanym nosem którym rano smarkam krwią
bo nie czuję zapachu tych perfum
daj się ostatni raz sztachnąć
wonią twoich rozchylonych ud
zapal mi fajkę wodną z ganją
aż znowu zacznę się uśmiechać
bądź moim guru w świątyni boga Sziwy
i zniszcz mnie mój wszechświat
a potem zmartwychwstań mnie
i stwórz mnie nowego
VII
niech każde twoje słowo
ciałem się wreszcie stanie
i włóż mi pod język
hostię LSD
bym napisał ikonę twojej twarzy
w złotej aureoli
rozmawiał językiem migowym
z twoim językiem
poczuł lśnienie naszych połączonych
wibrujących neuronów
żebym mógł ze smakiem
zjeść szminkę z rozchylonych ust
usłyszał kolor twoich włosów
które upadły z trzaskiem na podłogę
łazienki, gdy czesałaś się
przed lustrem
VIII
wysłuchaj cierpliwie
mojego pijanego bełkotu
że nie mogę bez ciebie
a potem polej mi na koniec
ciepłą najpodlejszą przemycaną wódkę
żebyś stanęła mi w gardle
przepaliła krtań
wycisnęła łzy
i uderzyła w skroń
aż upadnę pod barem
Greg Essential, 19 grudnia 2010
prawdziwy Bóg nie ma imion
więc nie nazywa się Jahwe, Allach, Sziwa, Manitou czy Wirakocza
i nie można go wzywać
Bóg nie jest osobą
nie jest więc Ojcem albo Matką ani nie wydał z siebie Syna
nie jest ani Dwójnią ani Trójcą
i nie mieszka w świątyniach
ani w pozłacanej skrzynce
Bóg nie ma ego
więc nie żąda ofiar
i nie trzeba mu służyć ani go chwalić
- choć zawsze można mu złorzeczyć
Bóg nie ma uszu
więc nie słyszy naszych modlitw, trąb ani dzwonów
czy próśb papieża
- ani moich przekleństw
nie ma oczu
więc nie widzi ołtarzy, świętych obrazów i posagów
uczynków dobrych i miłosiernych
- ani tych tchórzliwych i występnych
nie ma rąk
więc żaden Palec Boży nie działa z nieba
i nie podpala krzaków
nie jest okrutny
więc nie mógł poświęcić własnego Syna
może Bóg to jedynie
promieniowanie reliktowe zewsząd przenikające Wszechświat,
pozostałość po Wielkim Wybuchu
albo też prawdziwy Bóg jest
- jak chcieli gnostycy -
kaleki i niedoskonały, ślepy i głuchy,
pochłonięty własnym obłędem, bezczynny i bezwolny
nic nie wie o moim istnieniu
nie wie nawet, że zapisałem te słowa
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis