tolekbanan, 17 june 2011
wszystko już
przecież napisano
przeczytać
wszystkiego nie sposób
szkoda czasu
na studiowanie stu stron
żeby spotkać
się z jednym zdaniem
chętniej
więc czytam biografie
obdarzonych
mądrością samotności
w zgiełku
ulicy w znajomych twarzach
bardziej odkrywam
że mniej mi zależy
pewnie
romanse są takie jak miłość
czasochłonny
zjadacz ostrości widzenia
wygodniej
jest być pragmatycznym
w seksie z
pewnością jest jakiś sens
przyniosę
świece wino i wiersz
tolekbanan, 25 october 2011
wyciągnęło
mnie za rękę z chaosu
objęłam złożoną
ufnie na ramieniu głowę
niepotrzebne
ostrogi ani wodze
nie chce iść
wzdłuż strumienia pod górę
jakby temat był
nieco wstydliwy
i ulegam gdy
obiecuje że pokaże mi połoniny
czasem w
żagle zawinę się myślą
czy im dane odnaleźć
przystań
toczy pianę
lub rży ze śmiechu niesie na wrzosowiska
kostką cukru
zamyka usta
nagradzając za wiarę że życie
jest
odkrywaniem tego co dawno odkryte
tolekbanan, 14 june 2011
nie żałuję tamtej jesieni
brzegu morza na brzegu oporu
miała odejść nim liście opadną
wciąż nieśmiało dotykam kolorów
nie spłynęła deszczami nie wyschła
nie stężała w kapryśnym grymasie
wzrok powoli oswajała z bielą
wiatry ukrył czas szatniarz pod płaszczem
obrazami potrząsa w pudełku
miesza daty znaczenia i twarze
tylko po to żeby się przekonać
czy wpływ miała na przebieg wydarzeń
kadry filmu układam spokojnie
pewna tego że nic się nie zmieni
ciepły spokój śnij wiosno w łóżeczku
nim pobiegniesz w głąb swojej jesieni
tolekbanan, 5 may 2014
ostatnio częściej bolą go plecy
sypia na dywanie
brązowym w jaśniejsze plamy
i gdyby nie chrapanie dziadek
sam wyglądałby jak plama
zostawiam strażniczkę zuzię
lalka nie marudzi
gdy dziadek się obudzi pogłaszcze
jasną główkę dojrzy uśmiech smutny
wychodzę za mamą do kuchni
wkłada butelkę do lodówki
wyjmuje kubki i przy herbacie
w skupionej ciszy czas upływa
dorastam w w cieniu emerytury
z niechęcią do ciepłego piwa
tolekbanan, 11 april 2016
właściwie nie rozumiem dlaczego
miejsce w którym mieszkam
nazywają domem opieki
a nie domem starców
troski w tym przybytku niewiele
a średnia wieku niejednego odwiedzającego
wprawia w zakłopotanie
szczycę się jednym z najdłuższych staży
zaraz po Lucy i Antonim
chociaż Antoni oddany jest bez reszty
układaniu puzzli a Lucy to wcale
nie imię tylko zdrobnienie od Lucyfera
trzymamy się razem szczególnie
w takie dni jak dzisiaj
czerwcowy poranek obiecuje że już w południe
zjem obiad z synem w restauracji przy rynku
dzisiaj pamiętam że mam syna i że
przyjeżdża w co drugą niedzielę
z wysokości tarasu będziemy zaglądać w uliczki
może nawet wypiję kieliszek wina
tolekbanan, 2 april 2014
jesteś myślą
dłonią odciśniętą w kamieniu
ledwie widoczną w szarej masie
w połowie z nią walczysz
w jednej trzeciej tłumaczysz
ale nie ignorujesz
nurt nie ignoruje rzeki
płyniesz nagi
zostawiając innym szafę
pełną słów
zbyt zajmującą żeby chronić
iskrę niesioną dla tych
którzy cierpliwie pocierają
o siebie dwa patyki
tolekbanan, 1 october 2015
mówią, że pójdą na koniec świata
to niedaleko
koniec świata jest za rogiem
w kolejnym geście
w kolejnym słowie
podnosi pospolitą twarz
twarz tłumu
nudną i bezduszną
zamykam oczy i uciekam
jak robak w rowek deski
zasypiam tworząc
jedność z drewnem
i jedna bezmyśl nas oplata
nad głową w spazmach dogorywa
mijając drewno koniec świata
wypełzam cicho
nie pobiegnę utopić krzyków
w strugach wody
zaczekam aż scałujesz wszystko
i znowu będę oczywista
czystym żywiołem jak pochodnia
zapłonę w twojej dłoni
zanim się w popiół przeistoczę
bo przecież mówią, że pójdą w ogień
tolekbanan, 9 january 2016
założę czarne pantofle
i maskę zblazowanej diwy
żeby nie przecisnęły się
żadne żałobne gemit
odkręcę tabliczkę
z nazwiskiem
od lat dyndającą
na niedokręconych śrubach
a na wyżerkę
zlecą się koty
z odległych dzielnic
bezdomnym podam sernik
usiądę w miejscu
gdzie chociaż wiatry
lubieżnie zmierzwią włosy
kiedy odejdziesz
stracę prawo na włączność
chociaż to mnie
największą część zabierzesz
z zanikającym echem kroków
zamienię się w czekanie
tolekbanan, 2 march 2016
morze chłodne o tej porze roku
pieszczotliwie obmywało stopy
i ślady gasnące pod kolejnymi
uderzeniami fal i podmuchami wiatru
który podnosząc jeszcze letnią sukienkę
zostawiał na udach gęsią skórkę
równie trwałą jak cienie bezgłośnie
migoczące w mglistym powietrzu poranka
prowadzącym wzrok daleko za horyzont
do chłopaka przy rozbujanej huslawce
bezczelnie wyciągniętym palcem
wskazującego bosą dziewczynę
podskakującą na mokrym piasku
topniejącą w rozdawanych pocałunkach
ale dziarska staruszka
tolekbanan, 4 january 2014
promienie wymknęły się kontroli
odsłaniając kolejną plamę na słońcu
eksplozja poranka nie poruszyła biegunów
nikogo i niczego nie zatrzymała w miejscu
tylko we mnie łamie wiekowe gałęzie
tylko twój but w błocie drogi grzęźnie
noc rządzi się własnymi prawami
plącze jawy i zjawy obnażając słowa
niepowtarzalnie wypowiadane przez tysiące
pożyczone nie wiadomo na jaki procent
pewnie wstaniesz lżejszy o kilka gramów
pewnie zignoruję ognie wszystkich elmów
nie będziemy oglądać się wstecz
wyznawcy Wielkiej Grawitacji
z wiarą w stateczność dwunastu miesięcy
stworzymy małe sprawy małe stabilizacje
tylko czasami siądziesz do walca na cztery ręce
tylko czasami powieszę drugi ręcznik w łazience
tolekbanan, 27 may 2013
lekarz poprosił cię o rozmowę
chociaż ciągle jestem czuję myślę
to tylko ciało zaabsorbowało się życiem
którego nie powinno w nim być
rozmawiasz z lekarzem
chociaż przestałam wierzyć
wszystko co mówisz brzmi jak
piosenka z winylowej płyty
popiskiwanie aparatury nie uspokaja
otwieram i zamykam oczy
zaciek na suficie nie chce odsłonić twarzy
ciągle ma kształt czarnego worka
tolekbanan, 7 january 2014
układam w hekatombę
słowa zakute w lodzie
zakładasz nogę na nogę
jestem żywiołem
składam podanie o pracę
że chleb że czynsz że raty
poprawiasz niemodny kapelusz
jestem czasem
na strunie g gram żonie
choć marny ze mnie skrzypek
siadasz na moich kolanach
jestem życiem
co z ciebie za dama że karmisz
przez miesiąc pieczywem czerstwym
nim dmuchniesz w skroń przed zaśnięciem
jestem
tolekbanan, 2 june 2013
nie ma takiego miejsca w świecie
gdzie nie postawisz stopy
najlepiej bosej po co buty
tylko krępują ruchy
ciekawość świata jest silniejsza
niż bezpieczeństwo bliskie
najczęściej jednak oczu błyski
zdradzą diable pomysły
kiedy wtulony w moje ramię
przemierzasz tomka szlaki
jesteś odkrywcą wielkim
a przecież mały taki
czasami westchnę żywe srebro
lecz każdy dzień osłodzisz
o wszystko możesz prosić
dzisiaj to chciałbym lody
tolekbanan, 24 december 2013
sąsiad taszczy choinkę
na chwilę się zatrzymał
słyszałaś dzisiaj wieczorem
Maria urodzi Syna
dziewczynka niecierpliwie
ciągnie ojcowski rękaw
spokojnie córciu zdążymy
zanim urodzi Panienka
tradycja wypełniona
stół zastawiony rodzina
czego mam życzyć dla nas
Maria dziś rodzi syna
płynie kolęda pod dachy
z cherubinami w zawodach
jak łzy szczęśliwej kobiety
Dziewica zrodziła Boga
w Betlejem mrok zapada
anioł zapala świecę
prowadzi mędrców by mogli
odnaleźć Marię i Dziecię
tłoczno się robi w stajence
Józef aż głową kiwa
wracają do bydła pasterze
niech Maria odpoczywa
i goście się rozchodzą
wraz z nimi idzie nowina
do wiosek miast do ogrodów
słyszałeś Maria ma Syna
tolekbanan, 22 january 2016
zawartość skrzyni posagowej
szybko znalazła miejsce w nowym domu
zastawa z motywem stokrotek
na haftowanym obrusie
obiecywała ciepło domowych posiłków
wabiło przyrzeczeniem
prześcieradło z monogramem
resztę dobytku schowała w szafie
obok bielizny codziennej i tej do kościoła
i tej na wszelki odpukać wypadek
pod którą z czasem
uzbierało się nieco grosza
nie przewidziała że wnuczka
zdeprecjonuje posag
tolekbanan, 1 august 2015
nie umyłam rąk nim tu przyszłam
ociekały krwią i słowami
rozważnie ujmujesz w dłonie
szukasz broni
niczyich nóg nie obmyłam
ani swoich nie dałam nikomu
subtelnie masujesz stopy
mrużąc oczy
nie ma dni na księżycu amare
nie ma nocy ani pór roku
tylko tarcza miedziana
odbija unisono
miecz obosieczny
tolekbanan, 17 march 2017
nie odchodź
chociaż ręka wygładzając
fałdy pościeli
i ta druga
dopinając spódnicę
budują przestrzeń do odejścia
przykryj ją dłonią
stopą
czymkolwiek
zanim popatrzę
ponad twoim ramieniem
zanim przekręcę w zamku klucz
należący tylko do mnie
a jeśli nawet
to i tak nie odchodź
tolekbanan, 30 april 2018
na ile drzazg można podzielić krzyż
przyodziać w złoto i klejnoty
wiedziałeś o tym
jak dużo siły trzeba żeby głaz odsunąć
zrzucić chusty
grób czyniąc pustym
czy to jest miłość czy już daj mi święty spokój
i wepchnij palec
w ranę mego boku
spektakularnie jak na tamte czasy
do nieba wziąłeś duszę z ciałem
ja żyję w kraju w którym masz dziś fory
bo matkę też zabrałeś
tolekbanan, 5 february 2015
pukle włosów skręcałeś w palcach
zanim spadły na nagie ramiona
rozpalając w oczach rudy płomień
od którego zajmowała się pościel
płonął świat gdy zaglądał w okna
niepotrzebny zatraconym w salsie
unoszonym na anielskich skrzydłach
swoim szumem tłumiących odgłosy
wiatrów defraudantów najpiękniejszych iskier
gasnących w pogorzelisku
tolekbanan, 23 september 2014
knajpy w małych miasteczkach
o czwartej nad ranem
są takie same
goście w objęciach bramkarza
nie są już w stanie
nikogo udawać
ostatniego tej nocy drinka
dopija kobieta
o wyblakłych rzęsach
obserwuje kelnerkę która
rezygnuje z oszustwa
rozpinając push-up
barman plamy makijażu
niezdarnie pociesza
cóż miałaś pecha
gasną żarówki nie rozgrzesza
noc gdy z odejściem zwleka
zbyt młoda by spokojnie
czekać na taryfę
za stara na inkwizycję
tolekbanan, 29 september 2015
jeżeli pełnię życia mierzyć wspomnieniami
to chyba szybko zaczął umierać
otoczony troską schludnej firanki
z nosem przyklejonym do szyby
słuchał stłumionych odgłosów boiska
tamtej jesieni nazbierał liści
a może same wpadły do tornistra
tworząc drugie krucho kolorowe dno
podobne światu zamkniętemu w szklanej kuli
którą tylko on mógł potrząsać
wirowały płatki osiadając w latach
równo na bunt ucznia i na dumę mistrza
kiepskie asygnaty na stabilizację
z gwarancją na rangę stróża suchych liści
w alejkach parkowych zna każdy kamyczek
wyczuwany laską z rękojeścią kuli
spacerując czeka na pełnię księżyca
harmonizującą z ostrzem scyzoryka
tolekbanan, 10 may 2013
gdybyś Ty chociaż wiatrom kazał
wiać siać i żąć w ugorze
mógłbyś ze światem się dogadać
jeśli zapomniałby o głodzie
prawdopodobnie jeden umysł
wzorem na zdrowie oświecony
zgiąłby kolana osób dumnych
ale to Ciebie nie obchodzi
a może jeśli arsenały
wyczyścisz z ostrej amunicji
to zamiast przekleństw starej wiary
usłyszysz śmiechy dzieci
gdybyś Ty chociaż swoje sługi
(tu w język się ugryzłam)
ubierał jak zwyczajnych ludzi
może i ja bym przyszła
tolekbanan, 13 may 2014
gorzko brzmi w uszach przyrzeczenie
składane wśród wybuchów śmiechu
by go dotrzymać nie utopić
połykam łzy nad garścią ziemi
doceniasz gest pełnią poznania
zefir przytula twym ramieniem
nie mogę w żart obrócić skłamać
rozumiesz więcej niżbym chciała
nazywasz po imieniu świętych
szczególnej pieczy powierzając
a gdyby mi się krzywda działa
w strzępach zostanie boski rękaw
tolekbanan, 10 august 2014
szulerka złość z rozczarowaniem
gra w kości dzieląc włos na czworo
niestety dla nich może dla nas
nie mieliśmy wspólnego stołu
jeszcze kaleczą ostre brzegi
choć pod powierzchnią nalot wzbiera
właściwa pora na rozsądek
pewność że wszystko matowieje
tylko czasami pluję w rękaw
trąc niecierpliwie taflę w miejscu
gdzie podpisują się malarze
ledwo widoczne śnią w objęciu
nie pozwalając się wybudzić
kawałki mojej twojej duszy
tolekbanan, 24 june 2016
wstawaj i walcz
jakoś nie śmiejesz się z patetyzmu
kiedy podniosłość chwili
mieści się w trzech łyżkach zupy
no podnosimy głowę
i wespół w zespół
współpracuj proszę
nie wymagam cudu
dziesiątka morfiny
więcej nie dostaniesz
jak dziesięć procent
gwarantowanej szansy na życie
podanej przez lekarzy
i nie mów mi że nie masz siły
już tylko dziesięć razy
zniszczą komórki promieniami
wstań żebym mogła się położyć
otulić ciszą i zapłakać
tolekbanan, 2 april 2016
pamiętasz krzyż koniuszkiem noża
narysowany na bochenku chleba
zanim krojony na przygrube pajdy
trafiał do ust nim masło się stopiło
kłosy pszenicy które tarłeś w rękach
tylko dlatego że inni tak robili
jednak cieszyło kiedy czyste ziarno
posmak tamtego chleba ożywiło
trudno ocenić które z nas ma więcej
ja kłosy żyta które ranią dłonie
ty śmietnik pełen wpół czerstwego chleba
a obok letniskowy domek
tolekbanan, 20 december 2013
przynosisz plotki i nową sukienkę
wiosenna nawet w grudniu
lustra nie kłamią
podaję szarlotkę
przykrytą warstwą puchu
odsuwasz talerz słodyczy nie przełknę
siedmiu byłych w jutowy worek wiążesz
gbury podszyte trwogą
śpią albo liczą
ty to masz szczęście
częstuję konfiturą
nie jest inny herbatę słodzisz miodem
kolejny raz płaszcz zakładasz
w uściskach toną rozmowy półnagie
bezwiednie podrzucam jabłko
dokoła pachnie sierpniowym sadem
tolekbanan, 8 january 2014
zgubiłam cień
a przecież był do mnie przywiązany
szpagatem
szpagat był ulubioną pozycją
na naszej liście
tylko nie pamiętam czyją
została melodia
dynda pod sufitem
zawieszona na kluczu wiolinowym
nasadowy zniknął
zniknął też klucz do rozwiązania zagadki
łapię za klamkę
kiedyś klamkę cień założył
w mojej obronie
facetowi na przystanku
ten wyciągnął nogi
chyba dla wygody
oddychał ciężko
ale i nam nie było lekko
odpoczywaliśmy oparci o latarnię
chociaż cień nie był latarnikiem
raczej statkiem
czułym na zmianę oświetlenia
układał statki tak by lśniły w słońcu
potem nalewał wina
czasami czuł się winny
może dlatego wyparował
pozacierał ślady i ślad po nim zaginął
może poczuł się wolny
wolno poszedł przez łan pszenicy
może go oczarował
warkocz bereniki
może błąka się jak cień
nie znając drogi swojej
zapomniał że zostałam
że czekam w pokoju
tolekbanan, 16 september 2017
wracam
siostra została w Hamburgu
brat w morzu Egejskim
wracam inaczej niż wracałem każdej nocy
trzymam za rękę małą Mi
śmiejemy się z kilku zdjęć
klikniętych podczas wizyty klowna
nikt inny nie robił jej zdjęć
wracam
z walizką fryzjerskich narzędzi
i niedopisanego dyplomu
z pionową zmarszczką znaczącą czoło
na której palce małej Mi
wygładzają mantrę
odbudujemy dom
tolekbanan, 1 april 2014
brzemienna wenus w zwiewnej sukience
puszczając oko do kupidyna
bezgłośnie szepce mistrzu zaczynaj
od tamtych dwojgu w parku na ławce
plącze się zefir w kartkach historii
w świat ścisłowiedzy szyję zapuszcza
do pocałunku układa usta
w rytm kakofonii stu starych dzwonnic
od dzisiaj zawsze i na zawsze
choćby nie pijąc i nie jedząc
spokojnie do najgłębszych zmarszczek
miłością przyszłość swoją rzeźbią
godząc talentów swoich krańce
maturę zdali z botticellego
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek