26 września 2013
Zasrana jesień.
Nastała jesień, i znów piszę marne wiersze.
Wiersze spod powiek, opadających jak liście.
Muśnięte ochrą zachodzącego słońca.
Pełne wiatru zrywającego kapelusze z głów.
Wiatru podwiewającego dziewczęce spódnice.
I jakby ten jazz, na Kazimierzu
głośniej wydobywał sięz knajp.
A ludzie częściej śmieją się na smutno.
Wiersze pełne banału, jak banalny jest
Platon opowiadający o miłości, gdy nastanie jesień.
Jesienna ta jesień, jak Siergiej Jesienin.
Zasrana ta jesień gołębimi odchodami,
które przyklejają siędo buta,
gdy idziesz z dziewczyną za rękę.
Zasrana ta miłość, która żywi się
marną poezją, jaby nie mogła
zdobyć się na coś lepszego.
Na przykład wódkę i ciszę.
03:44h
03-09-2013
Kraków.
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 listopada 2024
0311wiesiek
3 listopada 2024
Listopad.Eva T.
3 listopada 2024
Pokój za ziemięMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
światłojeśli tylko