marekwilczynski, 23 października 2011
Jakąkolwiek ciszę wybierzesz
każda okaże się niewystarczająca.
A spośród wielu przypadnie nam tylko ta jedna.
marekwilczynski, 23 października 2011
Łatwiej rzucić palenie niż pisanie.
To z rozmowy prywatnej. Dziś może Pan wiedzieć, że już wtedy
znałam zapach tytoniu. Jego smak odpowiadał mi od początku,
tylko niekiedy wydawał się odrażający. Miło wchodził pod nogi
oparom wódki i trawy. Nie powiem, że tak było, choć przecież
mogło.
A dziś zdarza mi się pisać nawet do rymu. Tyle z dawnego pewniaka.
Dobrze, że nic między nami nie było. Dziś możesz być już pewna, że
wszystko zmienia się wyłącznie na gorsze. Skompromitowałbym cię jak dziewczynę samobójcy. Mimowolnie. Świadomie.
marekwilczynski, 23 października 2011
Nawet spośród tysiąca oczu znajdzie się jedno nie do pary.
Spośród tysiąca. Można by zapytać, jak to możliwe.
Rozumiemy, że spośród tysiąca i jednego.
A przecież nigdy nie zagłębaliśmy się w żadną z nauk.
Tymczasem dziś coś naciska nam na powieki, gdy tylko
zechcemy je opuścić.
Spośród tysiąca.
Dziecko się zaciekawiło:
- Niebieskich czy zielonych?
marekwilczynski, 20 października 2011
kiedy będziemy już wielcy, to usiądziemy
jak zawsze; będą truneczki (flaszka, browiec,
co sobie wybierzemy), no i fajki, może jakaś
lufka, ewentualnie blant - tyle będzie, a to dopiero
wówczas, kiedy staniemy się wielcy;
posiądziemy jednocześnie balast świata
i pierwszą lepszą kobietę, taką świeżo
napotkaną na ulicy - nic nas nie będzie obchodziło
czy mężata, czy dzieciata, ważne, że baba;
i zdeklarujemy, że świat jest brudny
my na zawsze uczciwi
bezradni
marekwilczynski, 20 października 2011
Stachurze śniły się żelazne ptaszyska.
Zazdroszczę takich snów z całego serca.
Moje ograniczają się do czarnych ścian
przed którymi klękam, gdy zbudzi mnie
przydługi poranek.
marekwilczynski, 20 października 2011
Każdemu zdarza się być nauczycielem
Wiecie, czyje to słowa?
Bo ja nie wiem.
I nie chcę wiedzieć.
Mogę ze spokojnym sercem przytaknąć
że się zgadzam albo znów pójść pod prąd
aż wreszcie doigrywanie osiągnie apogeum.
Wtedy niejeden powie, że jestem literackim
mentem; taką populistyczną szmirą, która
płynie wraz z nurtem. A teraz, gdy się tak
zawzięcie wzbraniam, to pewnie dlatego,
że do tej literackiej kurwy jest mi całkiem
po drodze - stąd uważam, że lepiej po prostu
milczeć. Ja staram się robić tak od dawna,
a później obchodzę miesięcznice.
marekwilczynski, 18 października 2011
Dziś nie wydaje mi się to zabawnym ani naiwnym.
Chciałem pisać na groby, co dobre, na trzeźwo (może po trzeźwemu
jest poprawniej)
Sądziłem, że historia raz udowodniona godna jest wiecznego
spamiętania; przez ogół; przez tych, którzy znali i którzy
po prostu byli
Do dziś coś uległo zmianie, może jakiś myślowy szyk
żyjący we mnie. Sam nie wiem, nie jestem pewien. Od małego
powtarzano, że w życiu nie ma nic, co się powtarza, że nie ma
w nim bodźców niezmiennych. Stąd zwątpienie
A ze śmiercią pierwszy raz zetknąłem się
po śmierci Kioskarza. Gazeta z Jego budki nadal
śmierdzi fajką. Biedak zaciągnął stryczek w celi.
marekwilczynski, 16 października 2011
Kiedy już się tak napatrzę, to tę poezję
nienawidzę
bardziej od udawanych bogów
I od nauczycieli, którzy wmawiali mi do czerwca
że wielkich pośród nas już nie ma
Ale ci wielcy, to kto: Stalin,
Lenin
Że niby oni? Proszę pani, dziś wielcy
będą ci, którzy poświadczą
za Wojaczka
czy Smolenia - u smolenia skłamią
niemiłosiernie, że
odbiorca wie o nim
więcej niż że odegrał panią od bombek
albo listonosza
Kiedy już się tak napatrzę, najgorsze jest to
że nie potrafię mieć świata znienawidzić
marekwilczynski, 16 października 2011
co to? nie, nie pytam o śnieg
ponieważ wiem, że należy
go oglądać
z autobusu Jelcz starego typu, gdzie
szyby całkiem czyste nie
są z zasady *
co to było? może jakaś chwila w wersji mikro
taki
ultra-ultra-arcy-krótki moment, który
później wydaje się dotychczas nie
istnieć
po czym Tacy zamykają człowieka w bieli
biel jest potrójna:
ścienna okienna mózgowa
biel jest w różnych odcieniach
co to
było? czy w ogóle istniało?
* (...)
starego typu, gdzie szyby całkiem czyste (...)
Śnieg IV, St.Barańczak
marekwilczynski, 19 sierpnia 2011
przeczytałem gdzieś że świat roi się
od licealistów piszących o sprawach wielkich
(absolucie śmierci martyrologii) - i że to
całkiem niebezpieczne
że licealiści wiedzę czerpią z książek
nie z życia przez co tracą radość
poznawania niekiedy nawet
samego grzechu - że nie dzwonią
po prostytutki ba! nie uwodzą nawet
dziewczyn z klasy a potem ni huhu
z powrotu do dzieciństwa gdy kobieta
zsuwa majtki a my czujemy się jak małolaty
buszujące pod choinką
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga