Ame, 21 lutego 2015
nowy dzień potrafi ogolić ze złudzeń
nie goszczę u siebie zbędnych świadków
miewam dni bez czesania spalam
najważniejsze w zażywaniu życia
jest twarde podłoże tworzę własne
nieskazitelnie czarne szlifuję dłonią
brałam cię bez zastanowienia czy lubisz
szybką pościel czy szeleszczącą od słów
nocną podróż z białym opłatkiem na kolację
tematycznie przestawiam zmienny zegar
żyrandol ozdobiony w świece zawieszony
chłód nie przeszkadza zimny metal spełnia
Ame, 22 sierpnia 2014
psychoterapeuta od paznokci
powiedział zmień czerwone
za dużo ciepła szkodzi
kolor dopasowuję jak spodnie
których nie lubię nosić
czy jadłeś parmeńską z filiżanki
wygląda kwieciście w białej
nie oznacza że talerz niepotrzebny
jest inaczej a świece w wazonach
przyjmuję chropowatość ścian
pajęczyny i obrus z geranium
jak antydepresanty zbyt szybko
Ame, 2 stycznia 2014
wymóżdżoną. wzorowo wyjałowioną
prawą i lewa prowadzi. dzień. piąta
błąd. spada daleko szósta oszusta usta
wstała i co z tego. nadal chce spać
albo nie. pójdzie dalej wstąpi do piekieł
po drodze właśnie tam ma właśnie
oko łzawi biernie. malowane wytrzyma
będziesz ślepa. nawiasem złącz. plącz
kręć koło. obracaj chłodno pęka szkło
wraca rozbiera myśli. wrzask. uszy
uszyj zaceruj. nie mów nic. nic jest.
obroni się. sucha leczy wilgoć kładzie
skrzydło zostaje. czerwone odwraca
barwa rośnie. kłuje. zjada różę trawi
kolce dławią. skrzyżowała ciernie
Ame, 1 października 2013
pewnego dnia przyszedł spokój.
zapytał czy potrzebne było
mieszanie ciepła z zimnem
zaglądanie poza mrok.
na stole pozostawił ostre szkło.
rozwarstwioną rzeczywistość
łatwo pozbawić odmienności.
prawa do obiektywnej oceny.
lekkie otarcie firanki o framugę.
wtórnie zamalowane ściany
cztery albo trzy warstwy.
listwy wykańczają na krawędzi.
Ame, 20 grudnia 2012
mam tyle rąk ile myśli
otacza mnie szarością
trudno wchłaniać do
wewnątrz kamienność
teraz
roznoszę w sobie życie
może jutro
pozbieram okruchy skalne
boli mnie to co wczoraj
nie istniało pozornie
cały chłód z mojego ciała
spłynął jak lodowe sople
pozostały na stopach
cienką linią pomiędzy
Ame, 7 listopada 2012
linia prosta jest tylko wyznacznikiem
jako nieskończona prowadzi wytrawnie
instalując obraz w pozorne antyramy
życie jest iluzją czasem twarda ziemia
z ironią przybliża potłuczoną porcelanę
jak marzeń światów łączyć nie należy
słowa to tylko obserwacja wewnętrznej
bezgranicznej samotności w każdym
widoczny jest ukryty za woalką cień
światłowody utkane są ludźmi jak gobelin
nadmiarem wzoru głośno krzyczy kolorem
dobrze mieć dystans nie będąc nitką w sieci
łącząc splot błądzę pomiędzy igłą a stogiem
daleka od wątpliwości słów w paralelach
Ame, 6 listopada 2012
wszystkie słowa zmalały do czcionki
wystukują pustkę jak pociąg o szyny
kartki szkice koronkowe rękawiczki
tworzą doskonale czarne tło do kaligrafii
a tu nic z niczego tylko pada deszcz
może śnieg rolety to wierne strażniczki
obraz na matowej ścianie stracił kolor
właściwie dobrze taki miał być bez
nie ma już żadnego zapachu albo zapach
stracił pamięć jak być żyć albo nie być
pozostanie pomiędzy korą a drzewem
nasączone winem klarowanym winą
Ame, 7 października 2012
mój przyjacielu
piszę klamki drzwi
nie dotykając
ale odległość dla myśli
nie ma znaczenia
jesteśmy emocjonalnie
związani struną
wewnętrzny dźwięk
tworzy harmonię
a słowa empatię
nasza niezależność to
pragnienie zaspokojone
obsesyjnym źródłem
wolności
czas łączy ciepłem to co
dzieli pomiędzy
mrokiem a przestrzenią
ścian
drogi przecinają granice
marzenia błądzą tak
jak bezsennie
stojąc na skraju
przytulam mgłę
Ame, 20 czerwca 2012
pozostała niedokończona jak
wtórna replika jakości rodzi
legendy albo granice mitu
nie pisz nie piszcz nie rób
ze słów inżynierii buchaltera
co rękawy z rękawiczkami
dalej cyfry jak dobrze
ułożone wiersze białe
bez koloru lecz potem
nieświeży poeta powstał
i bardzo zadomowiony
słowem industrialnie
budująco podnosił własny
koszyk świadczeń z drogi
jestem waderą nieskazitelną
Ame, 10 lutego 2012
trzecia w nocy autobus druga strona Wisły
niepewność strach lęk pospolite emocje
zadzwonił nałykałem się prochów pomóż
nieartykułowane dźwięki alkohol psychotropy
skończy się karetką szpitalem znam wybudzanie
stawianie pierwszych kroków tylko nie zaśnij
czy oglądaniem gwiazd na dachu wielopiętrowca
zawsze siedząc na krawędzi czekając na wiatr
maluj albo graj ludzie się rozstają nie infekuj sobą
ten dom pełen skrzyżowań i torów odmieszkałam
tyle farb zużyłeś żeby mnie zamalować a dalej
mówisz jestem w twojej głowie jak pajęczyna
siedzimy szpitalny korytarz ja i twój przyjaciel
nostalgiczny poeta siedzimy milczymy
ździebełko ciepełka trzyma mnie za rękę
który to już raz
Ame, 1 stycznia 2012
nie nazywaj mnie słowem
niestałością oddalona
tracę kontrast
wnętrze zmienia Wicca
stawiam białe karty
na sukiennym tle czas
zapina pasy bezpieczeństwa
mieszkam w domu Hekate
Ame, 25 grudnia 2011
choinkę córeczki warto
ozdobić radością
stół sianem
niech obrus się cieszy
w pędzie zakupów
dokąd śpieszą ludzie
lubię mamo zapach
pieczonego mięsa ciast
przejdziemy dziś drogę
tajemnicy Wigilijnej
czas zakręcił latami
przetoczyły się wózki
z zakupami
jesteśmy już dorosłe
opłatek przełamany
w kręgu stu świec i mchu
w lesie pełnym wspomnień
uczymy się nawzajem
zdobić Święta czarem
Bóg tworzył nas uśmiechnięty
uśmiech był pierworodny
Ame, 8 grudnia 2011
bywam każdą porą roku
słowem którego nie znajdziesz
przez szklaną przestrzeń
widzę więcej odcieni
rysa niewidoczna dojrzała
smyczki złamane
to początek gry
spróbuj raz jeszcze ruszyć
ziarenko piasku
błądząc po pustyni
jestem nocą dnia dniem nocy
pełna świadoma swej mocy
kobieta w kamień zamieniona
zmysłowa tiulowa zasłona
Ame, 2 października 2011
za mało ciebie jest we mnie
nie znasz zapachu farb
które plamią płótno
słowa nic nie znaczą
wypalają własną próżność
nie widzą odcieni
zostawiam bluesa
tyle mogę idąc
dalej pełna dźwięku
za mało mnie jest w tobie
czuję jak delikatna struna
brzmi już inaczej
nie wystarczą ckliwe słowa
uczucia to zdjęcie zasłony
gra licytują zmysły
ja obstawiam wysoko
masz odwagę
Ame, 17 września 2011
„Octave Mirbeau pisał o niej Kamille Claudel Rewolta przeciw naturze! Kobieta-geniusz "
szukałaś przygód złakniona wilczej jagody
przeżarta własną samotnością wpisałaś się
w statystyczne związki sytuacji bez wyjścia
trwając jak wiewiórka zbierająca orzeszki
śmieszna zagubiona złakniona wilczyca
co własne odrzucenie w nie zrozumieniu
zapinała w winne guziki codzienności
pozostałaś jak delikatna alabastrowa
skała Claudel
/ 21.05.2010 - 21.09.2011 /
Ame, 10 września 2011
na ławce nie został żaden ślad
tak lepiej bez odcisków
każde zdarzenie następuje już
smak blue shark zwietrzał
słone pestki słonecznika są
jak słońce spalają
odległość do nie ma zapisana
bez symetrii zalega w genach
schody w dół do stacji metra
zapomniany gorący dzień
mignięcie świateł tracę zasięg
pomiędzy jedną a drugą sceną
pogubiona znajduję słowa,
których potrzebuję jak powietrza
Ame, 28 sierpnia 2011
dwa morza odległości rozdzieliły tło
pozostały skały poszarzałe w dali jak
w piasku cień odciśnięty w pełni już
woda ciepłe myśli rozświetla przybliża
opalenizna czasami boli podświadomie
zachód słońca po drugiej stronie ucichł
nie widzę wschodu fala zmyła wczoraj
jest piąta rano
Ame, 22 sierpnia 2011
poranek to rozczesywanie włosów
pełnych newsów pomiędzy
szczoteczką do zębów a pogodą
tylko gliniany dzbanek przemienia
odlicza kroplę po kropli
choroba duszy jest nieuleczalna
znów nakarmiłam głód
tuszując spojrzenie
Ame, 19 sierpnia 2011
słowa jak pionki na szachownicy
zmieniają znacznie
w dźwięku asocjacja z wrażeń
gra to też zabawa szach
uwielbia mrok mat
zmatowiał
w tonacji pola
Ame, 6 lipca 2011
wiatr zasypał w piasku pochował
wewnątrz pozostał dźwięk
pamiętasz te wszystkie słowa
którymi przykryłeś smutek
zostały pod kamieniem teraz deszcz
zmył czułość
zasypiam podzielona na ziarenka
jaśnieje konstelacja Argo
złote muszle na dnie
czekają
Ame, 28 czerwca 2011
porozrywane uniosły się już
są poza zmysłami w przestrzeni
obłokami tylko pozostaną i mgłą
odsłoniłam drgający czas
jak łatwo tak bez zastanowienia
kreślić na niebie czarne smugi
spakowałam zapach morza
piasek rozsypał znaczenie
tak zmalałam do skrzydeł
życie potrzebuje ostrości
w spojrzeniu waży duszę
jak w miksturze upatruje
antidotum
ptaki zabłądziły szukając
jestem poza horyzontem
Ame, 24 czerwca 2011
właśnie zawróciłam Wisłę
i wysikałam wszystkie swoje
żeby potem nikt
kto próbował głaskać jak
nie znoszę łaskawych bestii
zwróciłam Wisłę potrzebowała
tak bardzo przed a i potem
własnym biegiem oblała
jak ja lubię deszcz w słońcu
gubi krople a potem zasycha
mu w gardle
idzie przed a potem za siebie
oświetlając jak wystraszona noc
nie widzi gwiazd
niszcząc ostatnią nieświeżość
myśli że myśli są zmyślone
http://www.youtube.com/watch?v=kQGnXqLaAgQ
Ame, 24 czerwca 2011
już nic nie tak zostaw zwróć
nakręcony zegar słońce spalił
w marmurze po dłucie wokół
odłamany za kryształowy dzień
przybliża cień w postrzeganiu
pod parasolem słowa wyblakły
jak zawieszone na klamerkach
nie ma świtu właśnie noc przysłania
tylko dźwięk i świece krążą ćmy
jak przechodzień idę po prostotę
więcej nie podniosę ścinając
Ame, 14 czerwca 2011
magazyn dawniej pełen uczuć
dziś stoi pusty
interkom milczy
martwa natura
z poukładanych myśli
odbija w antyramie
blue box
zastępuje tło
anatomiczna przeźroczystość
przemijania związała
koniec łańcucha huśtawki
nastroi kamerton
dźwiękiem nastroju
czarnych nut
tkanych na stroju
nocy
Ame, 11 czerwca 2011
w ciszy słowa są dźwiękiem
potęgują magiczną moc
scalają kryształki myśli
w zamkniętych oczach
kolor przenika w obrazy
pośród gór noc snuje mgły
rozświetla wyobraźnię
w celtyckim brzmieniu muzyka
tworzy słowa wydobywa z
ognia i dymu iskrę
woda w potoku zmywa kamienie
z ostrości łapiąc blask podąża
nie zatrzymuje krople pozostają
Ame, 2 czerwca 2011
wystawione na wiatr z północy
słowa tracą dźwięk bezszelestnie
wchłaniają w wilgotne liście
gra tylko gra jeszcze mim
refleksją tiulowe złudzenia
lampy już opuszczone
zasłony kryją drugie wnętrze
przekroczyłam limit własnej
cierpliwości nie obudzę
Ame, 27 maja 2011
wkraczam w dźwięczne słowa sen
obrazuję już przecinam wyobraźnię
ciałem bez uniesień bez pachnie
słyszę trawy właśnie korzeniują
nie wrosnę w ulotności przemijania
poszukam oddalając farbę zmazując
zamknę kolor jest czerń retrospekcją
gubię to co wewnątrz na podzielnie
wracaj tam do siebie na zewnątrz
cienie ilustrują twarz odsłoń zasłonię
za harfą jest doskonałość w strunie
nie kalecz lekkością pominięty kąt
spadania gwiazdy jeszcze za jeden
smak zgubiony tkwię odwracam noc
tp://www.youtube.com/watch?v=kQGnXqLaAgQ
Ame, 22 maja 2011
rośliny czterolistnej koniczyny
berberysu i rajskiej jabłoni
zza firanki czasu
zapach wiosnę goni
mając na dłoni
znaczone linie uczuć
w morzu zanurzając się
ciało co w słonej wodzie
zapomina o chłodzie dna
sięgając koralowców może
zgłębić tajemnicę
połączeni myślami daleko
między klawiaturą blisko
spięci w wiązkę światłowodów
gramy na strunach uczuć
szybkiego przepływu krwi
zamykając w pliku rozmowy
dusz
Ame, 18 maja 2011
obraz przeskakuje jak sen nie przetrwa
do rana szukając własnej gwiazdy
na wiatr wystawiając dłonie czekam
na deszcz co zmyje ścianę przede mną
zapis jest ścieżka w pnączach zawinięta
porzucona resztka goryczy witraże
schody i to drzewo wspina zapina jestem
na planecie obok dni mijają siebie
twarze istnieją w duszach tylko chwile
http://www.youtube.com/watch?v=Vtfty61niO0 do słów dodaję muzyczne obrazy... uzbierałam z nich słowa...
Ame, 11 maja 2011
wypij za moje ja
posłucham
dźwięku wewnątrz kryształu
chcesz oddychać zapachem
za duszno we mnie od słów
wczoraj pytałeś o uczucia
emocje mają różne nazwy
eteryczność potrafi uśpić
pryzmat własnego ego
nie kupuję czasu nigdy nie wracam
za sceniczną dekoracją widzę więcej
dystans pozwala poukładać
nadwrażliwość tworząc obraz
jesteś na tej drodze którą znam
mijamy się na każdej ulicy
zostawiając pragnienia
Ame, 7 maja 2011
ubrana w satynowy chłodny czas
przemieszczam myśli wzdłuż drogi
jak spatynowany szarością tynk
ukrywa wypaloną czerwień cegieł
jesteś niekończącą sen niepewnością
posadzonym głęboko we własnym cieniu
drzewem w które zaplątała się winorośl
nocą słowa same odnajdują znaczenie
jak fazy księżyca są blaskiem i odbiciem
świtem cichną tylko dlaczego szukam
Ame, 29 kwietnia 2011
druciany sezon pozwala
kontraktować szarość
proste rymy emocji myśli
z premedytacją
poszukam
zapłonu iskry w zapałce
krzesiwo
teraz prostuję drogę
ostra czerwień tnie zielone
sensory zmysłu
to nowa przestrzeń
przystanku
pat
certyfikat implantu
podrażniona skóra
zaszczep szkła kontaktowe
ścieranie zębów boli
czas nie oszczędza
na polu bieli czerń
ambiwalentność to ość
skryta w osobliwości
Ame, 26 kwietnia 2011
zapomniałam o punktach zwrotnych
w nocy słyszę jak rosną liście
skręcam myśli bez znieczulenia
przykrywam korą świeże blizny
słowa smakują rozdawane to tylko
danie na wynos ubrane w karton
szczelnie zamykam dziś dzień
to już czas zamiennie równoległy
obcinam za długie w kolorze włosy
ruletka to gra już w automacie
teraz krupier sprzedaje drinki
scalam rozwarstwione ego tkanki
wygaszam świece wychodzę szelestem
zostawiając odcięty kupon rabatowy
Ame, 19 kwietnia 2011
wiedziałam że cię spotkam
jesienią
pomiędzy liści szelestem
a powrotem
czy czarna parasolka
może łapać motyle
te ulotne chwile
pajęczynowych myśli
co teraz z tą energią
zgromadzoną
na przedmieściach
straconych chwil
pojawiłeś się z tak
ogromnym bagażem
uczuć
czy udźwignę ten
ciężar
mężczyźni którzy otarli się
o moją przestrzeń
nie przekroczyli progu
stoisz na granicy dotyku
na parapecie
drozdy Lynch’a
Ame, 15 kwietnia 2011
spędziłam noc pod mostem
chciałam wiedzieć
kaleczyłam słowem duszę
żeby żyć
otulałam chłód
teraz na Marszałkowskiej
mieszam
gęstość powietrza
oddychając tłumem
zakodowana w samotności
nielicznych drzew
czując ciepło znikam
kamienie mają prawo
w zimnym potoku
chłodem żyć
lawendowe pole marzeń
zarosło ulicznym
perzem
Ame, 14 kwietnia 2011
po przeliczeniu dni godzin
został tylko stracony czas
brak synchronizacji negatyw
odbity szkielet uczuć
łańcuch bezsensu porzucony
rozszarpane na strzępy własne ego
popielate ognisko
nie wskrzeszony podmuch
wyjałowiony bandaż chroni
infekcja wykluczona blizną
amputacja trwała
z chirurgiczną dokładnością
sznur korali w połowie koloru
słoje drzewa na stole
sfinks ogląda obraz przedstawia
syndrom ekshibicjonizmu psyche
Ame, 9 kwietnia 2011
na deskach słowa
spektakl
bez prób
zlicytowany
scenariusz
zmarnowany czas
iluzorycznych widzów
nie pisz
zbędnych
didaskalia
pusty teatr
jednego
dnia
zamknięty
szafirowa kurtyna
w mroku sceny
Ame, 6 kwietnia 2011
cienka smuga świateł
deski nad stropem
w teczce kilka szkiców
w głowie niezapisane słowa
dostarczyciel czarnych kamieni
porozcinał krzyk
blacha straszy rdzą
halny w głowie
zatrzaśnięte wieko kufra
w piwnicznej wilgoci
paździerzowe półki
pełne mroku
drewniane drzazgi głęboko
w skórze
skrzypiący ugięty parkiet
podłogi
to niezrozumienie wyrzeźbione
dłutem w hebanowej
wyobraźni
Ame, 1 kwietnia 2011
wydrążona ze skały kamienna tkanina
pęknięcie w nastroju sangwinika scala
wietrzny zegar odmierza lęk topi ekran
papier zwija żagiel ster prowadzi
sięga do pergaminowego wnętrza
odwiedza mrok w relatywnej pelerynie
schowana za deskami sceny
w galerii wiatraków straszy
żelazna kurtyna trzecim aktem
siatka z motyla jak mimika twarzy
membraną drga cząstką dnia
kalka wklejona światło odsłania
witraż powiela format nocą
Ame, 24 marca 2011
pięknie grasz na uczuciach dnia
ból to tylko preludium
zgaszony smak
to walka ubarwiona
dymem
zastrzyk kłuje tylko chwilę
potem słowa nie mają znaczenia
uciekają każdą godziną
oddalając
zamknę już dekorację
w kolorze iluzji
każdy dzwon ma
własną duszę
perły rozsypują się
nie krzycząc
światło gaśnie
świecą
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
29 kwietnia 2024
* *Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
28 kwietnia 2024
Stalker experienceArsis
28 kwietnia 2024
Zapaść internetuMarek Gajowniczek
28 kwietnia 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
27 kwietnia 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 kwietnia 2024
NumerMarcin Olszewski
27 kwietnia 2024
Ulica niebolesnychkb
26 kwietnia 2024
2608wiesiek
26 kwietnia 2024
zgarbiona wiarasam53
26 kwietnia 2024
CancerArsis