Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (52) Forum (3) Poezja (761) Proza (10) Fotografia (10) Grafika (18) Dziennik (77) |
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 stycznia 2011
podczas konferencji prasowej
Mojżesz
długo recytował epos o chuście Weroniki
- Gdzie byłeś? – spytałem
- Jadłem śnieg... – odparł - ...bez przypraw
później podzielił się ze wszystkimi
nie utrwalonym nigdzie wizerunkiem -
na szczęście
wyszedłem
na papierosa –
nad Synajem wschodziła
przysypana świeżym piaskiem
noc
potłuczonego dekalogu
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 27 stycznia 2011
pewnej nocy
przyśniłem
kształt Boga
pozbawiony
wszelkich możliwych
kształtów
wlany na próbę
w człowieka
po przebudzeniu
nie miałem już
wątpliwości
że jesteśmy
darem ołtarza
dla siebie samych
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 stycznia 2011
pewnego dnia
spotkałem szatana –
był to tylko zmutowany
jednorożec
pewnego dnia
spotkałem świętego Pachomiusza –
był to tylko drobny pijaczek
odwiedzający moją sąsiadkę z dołu
pewnego dnia
spotkałem królową Saby –
była to tylko podstarzała nimfomanka
z wenezuelskiego serialu
pewnego dnia
spotkałem Zbawiciela –
pogryzły mnie
niezabliźnione psy
pewnego dnia
sądziłem że nie spotkam nikogo –
przestraszył mnie sanitariusz przebrany
za konduktora
pewnej nocy
miałem sen o miłosiernym Samarytaninie –
lecz jak to z majakami bywa
musiałem paść i złożyć pokłon
z pewnością
Znaki się bierze za cuda. Ujrzymy znak!
I Słowo wewnątrz słowa, niezdolne wyrzec słowa
W ciemność owite.*
*Signs are taken for wonders. We would see a sign!/The Word within a word,unable to speak a word,/ Swaddled with darkness. Thomas Stearns Eliot, Gerontion, tłum. Jerzy Niemojowski
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 stycznia 2011
ojcze nasz Andersenie Freudzie Hanussenie
z pewnością jesteś Buddhą
ale nie jesteś człowiekiem
wymyśl imię swoje
bo je niechcący inni wymyślą
porzuć królestwo swoje
jako my ciebie porzucamy
bądź narrenturm twoje
jako w ciszy tak i w oddali
bo umysł nie zalągł się jeszcze
w żadnym umyśle
światła naszego powszechnego
rozwiń kable
bo dłonie ciemności zbyt parzą
i odpuść nas sobie
jako i my innych odpuszczamy
chociaż dopuszczalne jest niedopuszczalne
poprowadź nas gdziekolwiek bez znaczenia
choć będzie znaczyło to wiele
ale alimenty płać w terminie
bo na świeżo skrojone pizze z podwójnym dnem nie starcza
poprzez lirę harfę hyzop i kadzidło –
et in Arcadia ego
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 24 stycznia 2011
nazywasz się obecnie
Vardhamāna Mahāvīra Jina *
tak przynajmniej twierdzą nadzy –
ja cierpię na angina pectoris
i przeklinam zaniki pamięci
więc jesteś dla mnie
Tym Którego Nie Ma
mam ciągle list żelazny
wystawiony przez trzydziestu trzech
na nazwisko
Longinusa Celsusa Mansona –
mimo wszystko
zmarzłem przemokłem
zbłądziłem
moja niedoszła żona Yashodā **
nazywa mnie
tetrarchą bez trzeciej części -
wymienia głośno imiona kobiet
które nawlekam
na poczerniały od ciągłych amputacji
złoty pierścień Saurona
Przypisy:
*) Vardhamāna Mahāvīra Jina ( ok. 540 – 478 p.n.e. ) – uznawany za historycznego założyciela dżinizmu; urodził się na przedmieściu miasta Vaishālī w klanie kszatrijów, jako syn Siddharty z rodu Kāshyapa – gotra i Trishali; po śmierci rodziców i za zgodą starszego brata, opuścił dom; po dwunastu latach sześciu miesiącach i pięciu dniach skrajnej ascezy, umartwień i wędrówek, spędziwszy w pełnym słońcu bez ruchu dwa i pół dnia na medytacji przy drzewie Vatica Robusta,osiągnął doskonałe poznanie ( kevala - jńāna ).
**) Yashodā – kobieta, którą miał poślubić Vardhamāna.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 21 stycznia 2011
na szóstym piętrze siódmego nieba
szukałem
gorących ust
odchodzącego
cienia
znalazłem
dłoń
lewej ręki
Venus
z Milo –
kamień
bezsilności
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 stycznia 2011
mistrz Różewicz twierdzi
że proces umierania poezji
został przyspieszony
co o powyższym można sądzić
poza tym iż coś w tym drży –
chyba nic
dobrze nieraz
czymś poszpanować
przed nawiedzonymi panienkami
szczególnie gdy
nie ma się pojęcia o nawijkach
zwiększających ukrwienie podbrzusza
poezja jest przecież
rzędem znaków przestankowych
reszta zaś –
to tylko reszta
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 19 stycznia 2011
pierwszy dzień
wiosny jestem w Bartoszycach siedzę
na murku przy sklepie niedaleko domu
Jurka Sałaty zmęczenie okropne upał koszula pływa na plecach do
tego głodny połowo
ankiet nie wykonana papierosy
kończą się forsy
brak jak tez pomysłów
na życie zestawiam
ten przepocony
obrazek ze skamandryckimi
bredniami o bukolicznym pięknie
wiosny oraz masakrą kosowskich
Albańczyków w poprzednich
wcieleniach oddłużyłem się teraz
nie mam weksla poważnych
problemów i nie dostrzegam
przestrzeni chwil mój spazm
pozostaje jedynie
matowy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 stycznia 2011
kiedy
pieszcząc do granic możliwości odpowiednio skalkulowany egoizm
uprawialiśmy wśród świeżo wykafelkowanych żylaków i zawsze podnieconego cellulitesu
naprędce wymyślony seks z mchu i paproci –
pewien wyznawca latrynowego kultu otchłani
poszedł do łazienki umyć szyję kablem od żelazka
skąd powrócił po dwóch tygodniach intensywnego bezdechu
przepraszaliśmy się wystarczająco krótko
by przebaczyć sobie wszystko
łącznie z brzydką pogodą niedopitym piwem i tymi przeprosinami
wszystkim nam sprawiono
wykwintny pochówek
na koszt zakładu Pascala
było lekko łatwo i przyjemnie
miękko smacznie i pachnąco –
zrobiono wiele kolorowych zdjęć
jak tez innych przedmiotów
codziennego użytku
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 stycznia 2011
kiedy na woskowym krzyżu umierał różany Chrystus z pajęczyny
Tyberiusz cerował żagle na polakierowanym tronie niepranej korony
a pochodnie mijanych manipułów mrużyły tłumnie oczy oślepione przez palce -
wtedy jeszcze nie słodzono ptaków wtedy jeszcze wiernie budowano lasy
wtedy jeszcze zapatrzenie w szarozłote oczy milczenia nie groziło wygnaniem
kiedy Maria Magdalena rozwijała żylaste bandaże na przelanych poręczach zaciśniętego ciemienia Szymon Kephas czytał jej na głos korzenną baśń sączącą się w igliwie ostatniego znaku Tory -
jego prześmiewcze imię wzięło się z plotki że facet ma zawsze najlepszy hashish na zachód od Eufratu
by nie bolało szkło dłoni rzymskiego miecza przetarte wzdłuż najdłuższej strony połamanych paznokci
by tylko wyskrobać głuchy kandelabr przeprawy ściskając owiniętą głazem twarz fauna Józefa Cieśli
kiedy z grząskiej paszczy delty Mekongu wyłaził Timothy Leary i jego flejtuchowate LSD
Mirosław Tadeusz Szydlik[1] walczył sennie z poduszką wód płodowych pod pachą –
całą noc myślał o zwyrodniałych rachunkach które z nadludzką dozą onieśmielenia będzie spłacał
niczym Orfeusz wydrapujący inicjały na ubezpieczonych stringach kolumbijskiej Eurydyki
niczym bezpalczaste stenotypistki opieki społecznej z przelanym prawem kaszlącej ciszy
kiedy spóźniony Johny Bean przeżuwał postyllę trzeciej desygnacji na mlecznego lorda kanclerza
jego samochód w świetle zapalniczki i smudze dymu udawał bractwo gotowych papierosów -
wczoraj do niego strzelono był przerażony bał się następnej śmierci tak bardzo chciał teraz żyć
jak inna kartka zdrowej mgły przelewanej na poboczu z żył do żył wśród o krok odplutego wina
jak akrostych urodziwie wytłoczony na bezimiennych kurhanach choćby tych dość szybkich za każdą cenę
kiedy ostatni zakurzony Inca kiedy usidlony Tarkwiniusz Pyszny kiedy trzeci rodowity seryjny morderca
ktoś spojrzał w oczy ktoś w napadzie litości ktoś na wyssanej podłodze ktoś fałszywy pogląd na życie -
wówczas dostrzegam Tammuza ze sporyszu który zacnie odchodzi w stronę Salem i błagalnie kiwa ręką choć to malaryczny krzyk mokrego ułamka sekundy zwierzęcego smaku łóżek zza firany smaków i tortur
choć to jakiś regent rozsypał kometę na chorej głowie suchej karmy pogaszonych latarek całkiem symetrycznie wymiernych kronik w których nadludzkim gestem chcą zawsze ufność pokładać prawie wszystkie ofiary dary i całopalenia jako cielce na pogańskim ołtarzu nie rozgorzałych skinień prawie wszystkie niewidzialne libretta bezgłosu noworoczne powieki suplik i okienne parafy zmęczenia madame de Sade kwietnej
bez mała
[1] ☼ 21 IX 1958 - † 21 XII 1961
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
29 listopada 2024
2911wiesiek
29 listopada 2024
Andrzejkowy pocałuneksam53
29 listopada 2024
0026absynt
29 listopada 2024
Fatamorganaabsynt
29 listopada 2024
Wnoszę prośbędoremi
29 listopada 2024
biżujeśli tylko
28 listopada 2024
IkarJaga
28 listopada 2024
2811wiesiek
28 listopada 2024
czarno-biała pareidoliasam53
28 listopada 2024
"być kobietą, byćabsynt