Yaro, 18 listopada 2015
kurwa nie wytrzymam
z pokolenia na pokolenie
te same nazwiska
tego samego podmiotu
te same gęby
z jednego drzewa jak owoce
powielają nieprawdziwy obraz świata w tym mieście
gorzej na wsi ksiądz prosi
o wybaczenie wrogom
ile można dać się w d u p ę kopać
kurwa nie wytrzymam
wsadzam palec głęboko wąchaj chuju
dość paranoi dość wychwalania
módlmy się w domu
żyjmy w zgodzie żyjmy w prawdzie
mam dość
ochłonąłem
przyjdź do mnie porozmawiać
nie chce walczyć
ale wyjścia brak
sprzedają niszczą grabią
sprzedany z ziemią
Banki kupują nas
co z naszym krajem
czy będziemy szprechać może gaworit
Polsko budzimy się
chwyć za wszarz tego za biurkiem
nierób nie zna zgody
sztywne zasady
w dupie grzebie i popija kawę już szóstą
w świecie nierealnym
pozostało się napić
wódki resztówki
Yaro, 16 listopada 2015
ktoś zgasił światło
umarło szczęście
ktoś depcze moje życie
jak dzisiejszą gazetę
żyć chcę żyć
daj mi jeść wołam jak pies
zabrali spadochron D-5
pordzewiały karabin
nici z ostatniej misji
tłumaczone brakiem sił
wybuchy
bombardują słowami salw
nie ma tam nas
gdzie miłość wyciska łzy
kwitnie zielona trawa
zapach świeżego mleka
o zachodzie ognisko
ktoś woła mnie
ale nie widzę nikogo
pokaż twarz
zaprzyjaźnimy się
wyrzuć z siebie gniew
który niszczy duszę
przebacz nie strzelaj
podaj dłoń zgody
Yaro, 13 listopada 2015
ciekawe
mam jedno pytanie
gdy umarły pójdę boso
bez karty i kasy choć na koncie zostało
czy trafi się
po drodze nocny monopolowy
gdy tak będę szedł
albo nie
czy święty Piotr postawi kielich
z zimną wódką tak jak lubię
bez niej nie widzę siebie i Nieba
inaczej
czy w Niebie jest może prohibicja
ale chyba nie przecież Jezus pił wino
nawet pędził
gdy go brakło na wsi w Kannie
było wesele dużo się działo
pamiętam Marię Magdalenę
osowiały
ale chyba mnie się zdawało
to z innej bajki o Rumcajsie jak palił fajkę
poczekam pomyślę to kawał drogi z Ziemi do Nieba
bo piekła nie ma tak tłumaczę sobie
napiję się nie wiem co za drogą
horyzont raz za mną raz z boku
co za myśli gdy stoisz z boku
Yaro, 13 listopada 2015
nadciąga cicho skrycie
naciąga zima
okryje płatkami śniegu pola
sople lodu na rynnach
ciężkie jak łzy dziecka gdy chce loda
byle by nie przeginała
Ksawery powiadają
zakłóci spokój i tak spłoszonej duszy
zwierzyna szuka miejsca by przetrwać
byle do wiosny radosnej jak twoje oczy
ze śniegiem są pewne skojarzenia
ja ich nie mam
ulepimy bałwana lepszego od ciebie
takiego z marchewką oczka zwęglone
wszystko nietrwałe jednak pamiętam
jest zima są święta
Yaro, 12 listopada 2015
nie udaję nikogo
kim nie umiałbym być
naśladuję dźwięki
nie śpiewam nie potrafię
nie jestem plastikową reklamówką
a ni nikim ważnym
nerwy na smyczy
nienawiść mi ubliża
odważny jak ostatni Mohikanin
kilka skoków bez
i ze spadochronem
w wojsku poprawiałem szelki
nie wcielam się w nikogo
mnie wcielili
zapieli w pół pasem
oddzielony między mózgiem a nogami
nauczyli przetrwać
nie potrafię
nie śpiewam
nie gram
sobą nie łatwo być
czasem uciekam na głębokie wody
tonę ale zawsze nad powierzchnią
nigdy pod
wtedy bym umierał
tego nie potrafię
Yaro, 12 listopada 2015
czy Bóg zgadza się
byśmy wzajemnie się nienawidzili
wojny wiatr w ich głowach niesie niepokój
podwójna natura człowieka jak schizofrenia
zaburza spokój
świszczące kule
wiatr zimnem w twarz
człowiek walczy od narodzin
chciwość naszym wrogiem
idę w punk rock
wyzwalać złą energię
w dialogu
pomiędzy nami mury ale runą
jak mury Jerycha
dmą w trąby
najwyżsi tego świata
budują sztuczny pokój
giną niewinni w imię Boga
jaka jest prawdziwa nasza droga
ktoś nas okłamuje trzyma w ryzach
nie zaznasz tu ciszy wytchnienia
chaos wielkich miast
zdrady nierząd
pieniądze pozycja władz
sąsiad czeka na twój błąd
inwigilacja jak masturbacja
trwa chwila nienawiści
droga idąc potykam się o grzech
tego nie wolno słuchajcie nam powtarzają
zamykam się w sobie
by w rytm muzyki pobiec w dal wyobraźni
stać się echem w lesie
stanąć nad krawędzią
gdzie dobro miesza się ze złem
historia zamyka kolejny rozdział
nie mogę usnąć
boli mnie
sens następstw kolejnego dnia
który nastąpi jak niewiadoma w zadaniu
wmówili nam zło i dobro obok siebie
konkrecją wielkich koncernów
idę po mieście cicho nareszcie
sunę powoli szlifując dłońmi kieszenie
zapalam papierosa nie wiem o czym myśleć gdy
wszystko zakłamane zagubione
znieczulica aż ściska w środku
brak gorąca serca miłość i z niej drwią
cwani jegomoście w mroku internetu
nowe pokolenie szkolone do samozniszczenia
Yaro, 12 listopada 2015
wolny za skromny
nieobojętny przejęty
przesiąknięty paniką dziczy
każdym świtem gasił światło
pierwszy wychodził z klatki
w kapturze chował świeże myśli
na uszach z muzyką
znikał za rogiem
przystanek czerwony autobus
zamknięte drzwi
siadał sam
w końcu to go odróżniało
wiedział coś więcej
to go bolało
podpisana umowa związała mu ręce
nie mógł w życiu się ustawić
wolny za skromny czeka w kolejce
na miejsce w Niebie
potem jakoś to zleci
ma nadzieję
ale czy
Yaro, 1 listopada 2015
niecierpliwe chwile
nie do wytrzymania
emocjonalne stany śmiech euforia mania
wiosna na depresję i pełne niebo światła
chwile samotne zaburzające sygnały
kosmicznej energii czarna dziura
mgławica jak buźka zajęcza
płyniemy na wszystkich frontach
walka potem pokój czas zwycięstwa
miejmy wiarę nadzieja nie umiera
czekam dni na przystanku puszczam korzenie
wrastam głęboko w swoją duszę
kiełkuje prawda ważne słowa chowam
nie opowiadam co jest najważniejsze
każdy wie
że miłości pełno mam w głowie
zagubieni w materii
zanurzeni w przestrzeni
zapisani w gwiazdach
włosy na klacie piersi nagie
niedotykani nie głaskani
potrzebne czułości uśmiechy
nietykalni obcy choć razem całe
zajechane jak auto życie
bum bum w uszach szum
każdy nam zazdrości bólu
w dłoni z gałązką oliwną
patrzę na suchy ląd
razem z wami kochamy wschód słońca
Yaro, 1 listopada 2015
jak świat światem
na czasy dobre na czasy złe
reggae nie zaszkodzi nikomu
z głośników płynie muzyka
przy ognisku Leon i ja
bawi się cały nasz dom
zielone łąki zielone żabki
czerwone w kropki biedronki
gdzie muzyka zapach ogniska
napełnieni miłością pełna piersią oddycham
tam daleko echo tam
czarno biała krowa
ryczy pełna mleka jak cysterna piwa
nasz dom z otwartymi drzwiami
na inność na uśmiech na dym
otwarte okna chwytają promienie słońca
żółte słoneczniki żółte nieotwarte koperty
wciąż czekam na głodzie
pożreć cię zaraz czekam wciąż
szacunek dla wszystkich
każdy jest kochany ładny i ten nie
miej serce patrzaj nim nie bądź głąb
pieniądze raz są a raz nie
szczęścia nie są gwarantem
otwórzcie oczy
porzućcie drogie samochody
nie to złoto co złotem
są sprawy najwyżej wagi
kocham was kocham za nic
kocham swoją muzykę
teksty wyrwane prosto z głębin serca
na dnie zanurzony w twoich oczach
skryty z radościa wiatam cię
na duszy dnie kryje się sen
miłuj ludzi oni pokochają ciebie za nic
nagroda w Niebie
miód z chlebem i łyk ciepłego mleka
dotyk boskiej dłoni On nas pokochał
On ma dla nas dom z ogrodem
patrzę z góry na dolinę zielony raj
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
13 września 2025
sam53
13 września 2025
wiesiek
13 września 2025
sam53
13 września 2025
dobrosław77
12 września 2025
sam53
12 września 2025
Yaro
12 września 2025
wiesiek
12 września 2025
ais
12 września 2025
smokjerzy
12 września 2025
Sztelak Marcin