15 listopada 2014
po ulicy
wyciskam z życia chwile najmilsze
idę ulicą oddycham swobodnie
tydzień zajęty idę napięty
obcisłe spodnie mijam dziewczyny
radosne ich miny po egzaminie
w pubie koledzy
degustacja do rana świeże niepasteryzowane lane
zostałbym jeszcze przy korycie
w kieszeni pomięty banknot starczy na taryfę
wychodzę z siebie nie poznaję ulicy
neony przygasły przyciemniony blask latarni
sterczą na rogu nie dziewice
coś do mnie szepczą
nie ma siły odpowiedzieć
wsiadam w tramwaj czerwony jak cegła
jak legitymacja z leninem
kanar podchodzi ja skasowany
wysiadam na przystanku bez dna
dalej ulica mnie pcha w objęcia żony
25 września 2024
Pieprzony metafizyczny dewiantArsis
24 września 2024
Szczęściarz?Marek Gajowniczek
24 września 2024
2409wiesiek
24 września 2024
która to jesieńsam53
23 września 2024
Komórki do wynajęciaMarek Gajowniczek
23 września 2024
Jesienny modraszekJaga
23 września 2024
2309wiesiek
23 września 2024
W jesiennej zadumieMisiek
23 września 2024
2. Bezczasowy rzemieślnikBelamonte/Senograsta
22 września 2024
Widok z Wałów JagiellońskichMarek Gajowniczek