Krzysztof Konrad Kurc | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (15) Poezja (243) Proza (5) Fotografia (67) Dziennik (10) |
Krzysztof Konrad Kurc, 27 października 2015
ból głowy polityka
zamraża wodę
gdy czapka na nim płonie
Krzysztof Konrad Kurc, 7 grudnia 2015
na ziemię pada cień księżyca i słońca wspomnienie za nim
przesunie się biegun i popękają trzeszczące kręgosłupy
niewolników snu i absurdu rachityczne podstawy do życia
ojcowie chrzestni od wdzięczności mają wilgotne dłonie
jednak nie widać tego na obrazach przesyłanych z satelitów
Krzysztof Konrad Kurc, 8 czerwca 2011
znalazłem nowe skrzynki na listy, bez pytania przyjmą koperty
zaadresowane do nadawcy, kolejne rozdziały, wysyłam w jedno miejsce
zacząłem od epilogu, bo tak jest łatwiej, a jednak wciąż zapominam odpowiedzieć
dzisiaj stempel miał arytmię, usłyszałem to przechodząc w pobliżu urzędu pocztowego
raz w tygodniu, otwieram się na priorytety i polecone, na koszt nadawcy
przykleję do koperty z tytułem, Mauritiusa Post Office z błędem
za jednego pensa
wrastam twarzą w okoliczny krajobraz, z wrodzoną szarością, z wyuczonymi słowami
nic trudnego, wystarczy, że przestałem zwracać uwagę na szczekające psy
oswajanie się zakończymy wspólnym biegiem, za listonoszem
Krzysztof Konrad Kurc, 18 kwietnia 2017
pan na tej planecie, z zachwianym środkiem ciężkości
w otoczce odartej ze smaku, w urojonym kolorycie
wypatrzył błękit, i teraz ma komu przypisać prawo własności do błędów
wódz uzbrojony w kanciasty hełm, ze starej gazety
czerpie siłę, aby rozpocząć zagłuszanie rzeczywistości
słowom nadaje inne brzmienie, zmienia w bezwartościowe, stare senniki
Krzysztof Konrad Kurc, 18 września 2012
może się darzyć że ktoś oszczędny
znajdzie sposób na ukrócenie marnotrawstwa
poleci z żaroodpornymi robotami
montować szyber w najbliższej nam z gwiazd
na ziemi umrą elektryczne dusze
morze zacznie wysiadywać bursztynowe zbuki
jest jednak nadzieja że to nie nastąpi
wcześniej niż po ośmiu minutach świetlnych
Krzysztof Konrad Kurc, 1 marca 2017
w dzień drzemię morzony monotonią drzew przy drogach
we wspomnieniach niewiele się zmienia
wciąż głównym motywem są marcowe skrzepy na kałużach
wieczorem pogłębiam naturalny grymas ust czarną kreską
w ostrym świetle pod cyrkowym namiotem
przekarmiony bezlitosnym śmiechem rozstaję się z litością
kiedy nocą zmęczona orkiestra zaczyna czyścić instrumenty
kataryniarz przysypia z zatkanymi watą uszami
próbuję uczyć jego nieustannie rozczarowane życiem małpy
jak naostrzyć brzytwę na skórzanym pasku
Krzysztof Konrad Kurc, 27 czerwca 2016
matki dają wyraz własnej samowoli
rodzą świętych przez cesarskie cięcia
marsz plagiatów zaczyna się szczęśliwie
odczuwam spokój kiedy mogę myśleć
o tym dlaczego Łazarz umarł po raz drugi
i nikt nie próbował ponownego wskrzeszenia
Krzysztof Konrad Kurc, 24 października 2011
wyglądają jak wydęte miastem
chwilami kule pochmurne
twarze chwilami
złośliwe znikają
za rogiem starej kamienicy
próbuję ciąć bańki mydlane na cienkie plastry
Krzysztof Konrad Kurc, 22 grudnia 2015
wierzę w naturalny podział miasta na centrum i błonia
w pamięci krótkotrwałej przeludnienie
przez krąg spacerują niepotrzebne dzisiaj wspomnienia
a zza węgła przeciągi uderzają w skronie
na koniec grudnia zaczynam przewietrzanie hipokampa
Krzysztof Konrad Kurc, 29 kwietnia 2013
po przeciwnej stronie ulicy pożar wschodzi na poddasze
sąsiad podpalił własny księgozbiór
nie chce już mieszkać z Conan Doylem
z pożogi uciekł pies Baskerville'ów
zdycha pod moimi drzwiami zwykły wymęczony kundel
Krzysztof Konrad Kurc, 11 czerwca 2011
ja nie zawrócę słuchać
jak w mieście głowy płoną,
zarażają się pewnością siebie,
odpryskiem z okrągłych historii,
bez zakończenia, wymieniają słowa
za koraliki, wszyscy zapłacą szczęściem
teraz idź do domu, zostaw wypukłe ślady
w kurzu, i pomiędzy kościołami, jutro
przyjdę po ciebie, oddam ci światło
co w powietrza soczewce, zbiegnie się
punkt dwunasta, z dzwonieniem w uszach
włożymy nasze imiona do szklanych kul
ze sztucznym śniegiem, na zawsze
do porzucenia i znalezienia, jutro
poszukamy, innego więzienia
z ciepła, podziemną rzeką
która popłynie za nami
Krzysztof Konrad Kurc, 7 kwietnia 2014
głodny tydzień o rybim pysku
w poniedziałek połknie moją głowę
razem z zanikającym robakiem
Krzysztof Konrad Kurc, 22 marca 2014
biomaszyna w odpowiedzi na pytanie
czy zapamiętała imię swojego konstruktora
dokładnie zamyka okiennice i wchodzi do domu
w zupełnej ciemności pielęgnuje złudzenie
wstrzymania destrukcji białka i czasu
przeponą spręża powietrze w jedno słowo
synonim obcowania z rzeczywistością
prywatne noce nie mają nic wspólnego z życiem
Krzysztof Konrad Kurc, 15 sierpnia 2011
na skraju miasta leżę i słucham
idealna cisza nie istnieje
miedze i ulice dzielą hałas
wszędzie dużo linii
prostych dla laików
sierpniowe szczęście nadlatuje
kamień który świeci
mały plagiat słońca
jak lekarz uzdrawiający stada
elektrycznych pastuchów
Krzysztof Konrad Kurc, 17 lutego 2014
podejrzanie oślizgłe słowa
płyną z rzeką śnięte ryby
wymykając się semantyce
myśli rozpoczynają tarło
Krzysztof Konrad Kurc, 9 kwietnia 2016
przykre że nie zostało nic w naszych głowach
z wartości bezwzględnej istnienia
nawet duet trąbek Eustachiusza
nie brzmi wiarygodne w chwiejnej stereofonii
bębenków nierówno drgających
duet snu i jawy ględzi na jaśku
nie zrozumiem ciebie nawet w noc wigilijną
Krzysztof Konrad Kurc, 4 marca 2013
jeżeli pierwsza próba ma tragiczne zakończenie
ta druga skona tak samo
ponieważ zapamiętywanie szczęśliwych minut
zajmuje zbyt wiele czasu
w następnych postaciach ożyją te same błędy
Krzysztof Konrad Kurc, 6 lipca 2011
rodząc się nie mogłem wiedzieć że będę szczęściarzem
zawsze sam nigdy nie pozostaję samotny
już potrafię dziękować
wielokrotnie zdziwiony
powtarzam nadane sakramentem imiona
przystaję przy kapliczkach chociaż nie pamiętam po co
może jeszcze nauczę się troskliwości
muszę tylko zrozumieć czym jest
rosnąca potrzeba oddawania
Krzysztof Konrad Kurc, 10 maja 2020
Wydeptywanie ścieżki
po pierwsze
nie chodź obok mnie
nikt nie może iść tak ze mną
ja pierwszy źdźbła trawy łamię stopą
po drugie
tylko ja mogę tworzyć
na podobieństwo każdej rzeczy
którą widzisz i chcesz wyobrazić sobie
po trzecie
gdybyś jednak stworzył
stałoby się to dla ciebie z radością
nie zapomnę ukarać za to twoich dzieci
po czwarte
ulegaj moim kaprysom
a pozwolę ci żyć w słodkiej nadziei
że moja wdzięczność pozostanie wieczna
po piąte
chwal moim imieniem
wszystko co może być dobre dla ciebie
i nie oczekuj że odpowiem na twe wołanie
po szóste
co siódmy dzień jest mój
po to byś nie zapomniał komu służysz
oraz byś miał siłę pracować następne sześć
po siódme
masz prawo być dzieckiem
matki i ojca pomocą w dniu codziennym
nawet jeżeli kijem obiją twoje nerki i głowę
po ósme
dlaczego baranek skazany
i po co ofiara z życia i krwi mi potrzebna
nie pytaj nigdy skazańców ani ich skazujących
po dziewiąte
nie czyń tego o czym myślę
póty ci nie pozwolę czynić w moim imieniu
a nie ma w tym żadnego sensu prócz prokreacji
po dziesiąte
jeśli nie swoje odbierzesz
to tak jak byś moje zabrał imię i boskość
nie chcę byś bezkarny pozostał gdy już się stanie
po jedenaste
prawda jest wyobrażeniem
jednak naprawdę można jej nie rozumieć
gdy nie chcesz wierzyć w to co mogłem powiedzieć
po dwunaste
jednak gdybyś zwątpił przeczytaj jeszcze raz
Krzysztof Konrad Kurc, 16 lipca 2010
o powstawaniu legend rozmowa ciekawa
głowy rasowej i chrap rozdętych walka
z moją słabością do szkiców w ołówku
barwnie kłóci się o swoim powinowactwie
nie chce słyszeć wciąż uparcie zaprzecza
wzrokiem ocenia jak dosiąść ciemiężyciela
jak mam mu wytłumaczyć że on nie osioł
a Goya miewał różne kaprysy
Krzysztof Konrad Kurc, 3 maja 2011
nieoczekiwana ulga w istnieniu
powoduje że jestem częścią muru który płacze
a gdzie kończę się nie wie nawet bóg pisany z dużej litery
teraz pomyśl życzenie i przyjdź
z czasem powstaną we mnie szczeliny dla czułości
wciąż mam ramiona które udźwigną wszystkie cierpienia
dziś starczy miejsca dla gości
przy stole wszystkich umieszczę twarzami do siebie
nawet tych nieproszonych witam ręką ze złamanym palcem
Krzysztof Konrad Kurc, 7 października 2010
nasiąknięty od środka mam mniej cech dziecka
i przyjmuję przyjaźniej wszelkie podpowiedzi
z małpą na ramieniu
by podróżować potrzebuję tylko chęci poznania
innej drogi jeśli jest dalej wciąż dalej do domu
w szumiącym deszczu
nagość stała się nienaturalna od pewnego czasu
przychodzę słuchać skarg przyciasnych ubrań
z własną łyżką do butów
Krzysztof Konrad Kurc, 13 września 2010
ponoć wszyscy zbłąkani w zielonej mili
przepraszają niewłaściwych rodziców
ale to nie jest dobry dzień na spowiedź
i nieważne z kim rozmawiasz
pochylony w drzwiach Jezus umiera
wstrzymując się od kaszlu
za szczerość daje w prezencie odwagę
na jedno pstryknięcie palcami
jest zmęczony od kiedy boi się piekła
bo jak długo można być młodym
wzrok powoli przywyknie do ciemności
i cud trzeba będzie odpokutować
Krzysztof Konrad Kurc, 19 marca 2011
pióro z czarnym atramentem
zawsze mam dla ciebie
kilka nie do załatwienia spraw
na kolację ze świecami
przynoszę do domu w aktówce
głowę odciętą krawatem
Krzysztof Konrad Kurc, 28 stycznia 2011
przywołani tęsknotą do tworzenia historii
z ośmiu stron świata przychodzą mędrcy
wdmuchiwaniem snów w papierowe trąby
wypełniają całkowicie jeden dzień w roku
wymieszanymi z powietrzem urojeniami
próbują skleić kartki nowego kalendarza
w postawiony pionowo znak nieskończoności
Krzysztof Konrad Kurc, 23 lutego 2011
na czerstwym chlebie zaszczepione uczucie głodu
w ustach wypełnionych ziemią
pod językiem żywiczna gorycz
wyrośnie tylko to co łatwo poczuć i jest dotykalne
w zaciszu nocnym ułatwia naukę
oszukiwania smaku kształtem
Krzysztof Konrad Kurc, 13 października 2017
sztuka szybkiego czytania pomaga w podróży przez bezsenność
najbardziej pojemnym bagażem podręcznym jest głowa
w czasie kiedy dwóch mężczyzn opowiada historie ze swojego życia
jeden z nich słucha uważniej ze świadomością że będzie katem
ze względu na grupę krwi i kolor pigmentu w tęczówkach
ból i łaknienie przypominają o tym że nie wszystkie kości są święte
Krzysztof Konrad Kurc, 31 sierpnia 2010
coś, co potrafię ci dać, mam głęboko za „wiem to”, daleko poza "do widzenia"
stawanie się dorosłym ma dziecięcą twarz, w cieniu ukryte rozstaje się z płaczem
na palcach odlicza przyjaźnie, i zamyka miłość w klatce
zaprasza do niej spragnionych pieniędzy, szczęścia i oklasków
ulepione latem, obrączki z plasteliny rozpływają się razem z "aż do śmierci"
przecież i tak wszyscy skończymy na jednej wysokości, plus minus kilka pięter
z poczuciem przedwczesnego rozliczenia jednego dnia
kiedy myję twoje nogi żałuję, że nie ma w tym nic mistycznego
później pozostaje tylko oczekiwanie, aż wszyscy martwi powstaną
Krzysztof Konrad Kurc, 8 listopada 2010
bolesne pojęcie
znaczenia słowa żyję
z kurzem niesione nad miasto
na wyciągnięcie dłoni
nie dalej niż sięgnąć może głos
w chwilę tam zamiera
przed powrotem
na bruk
Krzysztof Konrad Kurc, 9 listopada 2010
ty wiesz kto czeka miedzy drzewami kolejną dobę
aż skończysz śmiać się
więcej nie potrzebujesz
chociaż ciało nie rozkłada się razem z tobą
polowanie zakończy śmierć
nie wiem dlaczego las pozwala nam być świętymi
kochanymi każde z osobna
w swojej obsceniczności
urodzimy jeszcze jednego myśliwego
zanim zdechną ostatnie wilki
więc po co mam szukać miejsca
gdzie ktoś splątał wszystkie końce świata razem z moim
Krzysztof Konrad Kurc, 28 czerwca 2013
niepotrzebna, pustym trupom modlitwa
z kamiennych ścian, strach pierworodny
osiadł na ramionach rzeźbiarzom, boga
krucha nieśmiertelność, z sody i żywicy
Krzysztof Konrad Kurc, 10 listopada 2011
w kinie niemym
odpowiada na pytanie
ile klawiszy ma pianino
Krzysztof Konrad Kurc, 28 maja 2011
od rana gżdżą się po głowie
całkiem nieprzypadkowo pozbierane
maszyny do przenoszenia w czasie i wiersze o miłości
gonią się z „co by było gdyby”
szóstka w totolotka i ustrzelony z procy szpak
żal ptaka
przez partię szachów przemyka dziewczyna
tylko jej imię zostało między drugim i trzecim ruchem
nie nadąża za rytmem „ Paint It Black”
na kartce i w umyśle czas i miłość
powinny dać się zatrzymać czopkiem przeciwbólowym
Krzysztof Konrad Kurc, 13 stycznia 2011
narzędzia zawsze znajdują się dość szybko, pomimo to
o piątej rano, nie jestem zbyt podatny na obróbkę analizą Freuda,
wolę rozpocząć nowy dzień z przekonaniem, że kiedy umrę
nikt nie dowie się, ile zadr tkwiło w ciele, a nawet jeśli
będziesz próbował je zliczyć, wypluwając mnie na dłoń
z chlebem dzielonym wersami niedzielnego psalmu, odczytasz tylko
że w siedemdziesięciu procentach składałem się z wody
Krzysztof Konrad Kurc, 25 maja 2010
przedzierając się przez szlabany wskazujących palców
poznałem obraz gdzie dłoń wyciągnięta do dłoni
nigdy nie dowiem się jak szczere zamiary miał stary dróżnik
ustalając prawa w zgodzie z samym sobą
drzemiąc na służbie
tak blisko przejeżdżają pociągi a ja wciąż nie wiem
dlaczego nie widzi
Krzysztof Konrad Kurc, 31 sierpnia 2010
tak naprawdę nikt nie wie ile ma lat
trudno rozpoznać wiek na jesiennych zdjęciach rozrzuconych wśród liści
zaczyna czytać coraz grubsze książki
z wiarą że zdąży zapamiętać wszystkie historie zanim dotrze do epilogu
niepotrzebne fetysze i wieczne panny
w podręcznym bagażu starzeją się jednocześnie z nim wciąż tak samotne
podróże przez urodzinowe przyjęcia
przy zamkniętych drzwiach lot papierowym samolotem za czarne plaże
zabierze ze sobą skradzione obrazy
na spotkanie z równym sobie zbieraczem odbić z luster chorym lekarzem
Krzysztof Konrad Kurc, 15 lipca 2010
jak batem spięty sen opowiedział
o Centaura rękach i głowie
hipochondrią owładniętej myśli
wciąż jest niewolnikiem
czterech kopyt stepujących stępa
wiem że myśli o Pegazie
kiedy zarzuca głową w tył
patrzy czy już rosną skrzydła
Krzysztof Konrad Kurc, 25 maja 2010
Za każdym razem klękając przed konfesjonałem nocy nie wiem, po co tu jestem.
Sam piszę modlitewnik i Boga wybieram tak by łatwiej spowiedzi dokonać.
Słabości grudka brudzi palce trwałym wspomnieniem błędów istnienia.
Usprawiedliwiam lekkość grzechów dnia pospiesznym przebyciem.
Wysłucham siebie bez oznak zniecierpliwienia w pełnym senności skupieniu.
Odpuszczę, bo jakże dalej mógłbym żyć skazując sobie podobnego.
Krzysztof Konrad Kurc, 2 grudnia 2010
na obrusach, pozostałe stenogramy toastów
do rozpatrzenia, podania i podziękowania
z góry, plany skazane na niedoczekanie
zanim w zmarszczkach dojrzała modlitwa,
rzeczy proste, w prawdziwe pozamienia
twarze asymetryczne, i usta niedołężne
krótkowzrocznie zezwoli odczytać, pamięć
do przeniesienia, na nowe połacie bieli
Krzysztof Konrad Kurc, 28 stycznia 2011
kocham moje wyspy wciąż tak samo
mogę zakrzywiać ich linię brzegową
od północy patrzę jak nadpływają dni
i droczą się z wczesnym wstawaniem
nieczęsto przechodzę na drugi brzeg
znów brakuje tutaj uczucia falowania
w połowie drogi zmienia mi się głos
a może zaczynam słyszeć wyraźniej
z miejsca przez które przeszedł ojciec
Krzysztof Konrad Kurc, 4 października 2013
sny przedwczesne opowiadały o śmierci w pobliżu
nie pamiętałem o nich do dzisiaj
przewidywanie zdarzeń stało się moim utrapieniem
wymiotuję przepełniony nadzieją
Krzysztof Konrad Kurc, 25 maja 2011
teraz będę dziką różą ciebie nazywał
obscenicznie po pochówku na rzece
drży płynna zmarszczka z tobą
jestem w chłodnym odcieniu zieleni
zanurzony aby zabić cały zapach
który został na rękach grabarza
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek