Grzegorz Kociuba, 14 maja 2010
najpierw jest rozlegle
wyspy na morzach morza przelewają się za horyzont
horyzont za słupami heraklesa a nawet dalej
na myśl o ograniczeniach uśmiech politowania albo ironii
bo niby kto albo co może nam podskoczyć
przecież świat to modelina którą będziemy ugniatać i formować
jak nam się podoba
pierwsza zgaga
rzadko bywa poważnym ostrzeżeniem
to przecież tylko podpisanie niezobowiązującej lojalki
z tym kawałkiem świata z którym powoli się obwąchujesz
zresztą nie trzeba wielkiej przenikliwości by zauważyć
że jest to strategia powszechna więc czemu akurat ty
miałbyś się wyłamywać
kolejne zgagi
do przyjemnych nie należą ale od czego łeb na karku
i biegłość w sztuce racjonalizacji która odruch moralny
przerabia na obiektywne trudności ograniczenia paradygmatu
przebiegłość abstrakcyjnych systemów immanencję dyskursów
nie żeby się usprawiedliwiać albo dawać za wygraną
ale mus to mus
kiedy ten moment
w którym to zakrzepło przybrało postać odruchu i wzoru
pamiętasz jak przez mgłę ale raczej ci umknęło
pewnie że to niedobrze ale kto wytrwa w czujności
gdy sprawy walą się ze wszystkich stron
a ty je podtrzymujesz podpierasz łapiesz za rękę
w ostatniej chwili
dni i noce nie śpią
ty w dniach i nocach coraz szybciej i obojętniej
i gdy prawie pewność że masz to pod kontrolą
nagle widzisz że w klatce i że nie da się wyjść
bo klatka tobą ty klatką a wszystko wiruje i płynie
a co z wyspami na morzach na myśl o wyspach i morzach
gorzki śmiech i płacz
18.12.2009
Grzegorz Kociuba, 14 maja 2010
jakby każdy oddech osadzał we mnie szadź
albo wsypywał się do środka giętką wstążką piasku
zwłaszcza pod wieczór gdy rzeczy leżą w pokrowcach
i nie chce się im znaczyć ani współpracować
nazwy są daleko niczym dzikie zwierzęta
uciekające w popłochu w głąb kurczących się lasów
czują bezbłędnie że lepszy skok w urwisko
niż krótka smycz wybiegu albo zaduch klatki
jest jak słup bez słupnika szałas bez eremity
pochyla się nad strumieniem i nie widzi siebie
jakby już dawno przepadł odpłynął z inną wodą
albo zmyty z plaży rozpuścił się w oceanie
tak to już jest pod wieczór gdy przycicha zgiełk
a dzienna fatamorgana rozwiewa się bez śladu
myśl niby czegoś szuka ale nie za długo
bo szybko trafia na pewność że nie zostaje nic
08.01.2010
Grzegorz Kociuba, 14 maja 2010
wyrzucanie przed siebie wyrazów albo zdań
żeby pochwycić i oznakować
jakby można na wędkę złowić ocean
albo wsypać pustynię do dziecięcego wiaderka
żeby jeszcze natrafiać na coś twardego
ale najczęściej mgła roje motyli albo błysk fajerwerków
nazwy wracają z pustymi głoskami
a w sieciach zdań wisi śnięta płotka
dlaczego więc kolejne wyruszanie
jakby już zapomniało się o ostatnim połowie
i znów podsyca się opowieści o ławicach
albo legendy o białym wielorybie
09.01.2010
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga