2 czerwca 2013
Siedem i pół psa
dźwigać splątane korzenie
kopce węży wygrzewających się na słońcu
stosy lin w kącie okrętu
które nagle ożywają i rzucają się na marynarzy
sterty gałęzi ocierających się o siebie niczym szpada o szpadę
w nocy przypłynęła do mnie matka na spróchniałej kłodzie
chciałem ucałować jej dłonie
ale rozsypały się przy pierwszym dotknięciu
ojciec stał w beretce i gumiakach na grząskim polu
patrzył na wiertniczy szyb cały w bąblach rdzy
płynąłem w łodzi podwodnej metra
i nie za bardzo chciałem się wynurzać
krążyć wraz z innymi w ludzkiej termitierze
resztki twarzy wystawiać na pustynny wiatr
rozchylałem jej uda
aby językiem namacać wilgotne wejście do jaskini
pokusa powrotu który nie może się udać
łyżki koparek wygrzebywały z ziemi czaszki i kości
które biegli w swym fachu opisywali z wielką starannością
akcje czaszek i kości zawsze dobrze stoją na politycznych wiecach
w końcu śmiertelni po to grzebią umarłych
aby następni mieli co wygrzebywać
szanowni państwo wobec kryzysu
a co za tym idzie obiektywnych ograniczeń
żarcia starczy tylko dla siedem i pół psa
29.05.2013
11 listopada 2025
normalny1989
11 listopada 2025
sam53
11 listopada 2025
wiesiek
11 listopada 2025
Weronika
11 listopada 2025
AS
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
wiesiek
10 listopada 2025
Toya
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53