9 lutego 2015
Pod wieczór a może z rana
nieustanna gorączka
chwiejna krawędź we mnie
która twardnieje w ostrze klingi
i zawsze zgiełk przede mną
kiedy mówię świat
i zawsze ciemność we mnie
gdy kiełkuje wiersz
porzucany przez siebie
budzę się niekiedy
w szarym milczeniu ścian
w pustych ramach twarzy
kiedy wypływam to wyrusza cień
gdy zawijam do portu to cumuje ołów
i wciąż we wszystkie strony
muszę co dzień iść
bo widać żadne z miejsc
nie może mnie przyjąć
29.11.2014
27 maja 2025
sam53
27 maja 2025
wiesiek
26 maja 2025
Belamonte/Senograsta
26 maja 2025
Marek Gajowniczek
26 maja 2025
wiesiek
26 maja 2025
Yaro
26 maja 2025
sam53
25 maja 2025
Marcin Olszewski
25 maja 2025
wiesiek
25 maja 2025
violetta