9 lutego 2015
Pod wieczór a może z rana
nieustanna gorączka
chwiejna krawędź we mnie
która twardnieje w ostrze klingi
i zawsze zgiełk przede mną
kiedy mówię świat
i zawsze ciemność we mnie
gdy kiełkuje wiersz
porzucany przez siebie
budzę się niekiedy
w szarym milczeniu ścian
w pustych ramach twarzy
kiedy wypływam to wyrusza cień
gdy zawijam do portu to cumuje ołów
i wciąż we wszystkie strony
muszę co dzień iść
bo widać żadne z miejsc
nie może mnie przyjąć
29.11.2014
5 listopada 2024
Jesień.Eva T.
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 listopada 2024
0311wiesiek